Miałem dzisiaj spotkanie z sąsiadem-burakiem (bo inaczej nie da się go określić) który zamiast wjeżdżać do garażu pod blokiem to sobie staje przed garażem w alejce dojazdowej. Problem polega na tym, że alejka jest tak wąska i garaże tak blisko siebie że wjazd do mojego garazu jest praktycznie niemożliwy.
Dziś kulturalnie próbowałem poprosić żeby sobie wjeżdżał do garazu albo stanął pod blokiem (zawsze są miejsca wolne) bo mam problem z wjazdem. Po krótkiej dyskusji powiedział że spoko, po czym gdy ja wjechałem do swojego garazu po jego odjeździe on nagle wrocil i wyskoczył z ryjem i wyzwiskami że problem z dupy robię i że zaraz do mnie wyjdzie. Zaprosiłem go żeby wyszedł, skończyło się na "cwelu je*any" i pojechał. Jak łatwo się domyślić gdy wrocil to na złość postawił samochod w ten sam sposób. Straż miejska krótko mówiąc wypięła na mnie dupe "to nie jest droga publiczna, nic nie możemy zrobic".
Czy ktoś miał podobny problem? Nie wiem jak to rozwiązać. W poniedziałek zadzwonię jeszcze do wspólnoty ale nie sądzę żebym cokolwiek ugrał.
Tradycyjna metoda trwalej zemsty?
Czyli okruszki chleba / ziarna na dach i maskę co jakiś czas?
To ptactwo mu lakier przerobi na sieczkę
Jak wspólnota nie postawi zakazu parkowania przed garażem, to wykup sobie kursy doszkalające z jazdy.
i pewnie certyfikat zakrzywiania samochodu w przestrzeni, czasem jakbyś nie miał jakich zdolności do parkowania fizyki nie przeskoczysz jak jest super wąsko
jak taki buc to bym mu chyba spuszczał powietrze z tylnej prawej opony za każdym razem jakby tam stawał, nawet chyba specjalnie bym wstawał o 3 nad ranem
U mnie sąsiedzi powywieszali tabliczki na garażach "Nie zastawiać, grozi odholowaniem". Na przyjezdnych działało, ale z sąsiadami to inna bajka. Pozostaje Ci wspólnota, albo zastawianie jego garażu :)
Tylko z tego co rozumiem to sąsiad nic nie zastawia, bo stawia na swojej bramie, ale przez wąską alejkę utrudnia to wjazd do garażu autora
Zastawia. Ma długiego vana, nie mieści się w poprzek swojego miejsca, dupa wystaje na moją część dojazdu.
Jakiego miejsca? Parkingowego? Przecież są tylko garaże i alejka?
On stawia tego vana równolegle do bramy garażowej i zasłania część twojej?
Tradycyjna metoda trwalej zemsty?
Czyli okruszki chleba / ziarna na dach i maskę co jakiś czas?
To ptactwo mu lakier przerobi na sieczkę
Jak wspólnota nic nie da, a on sam się nie ogarnie to zacznij mu uprzykrzać życie w granicach prawa. Ciężko dać przykład bo nie znam dokładnie sytuacji. Nie ruszaj auta bo w końcu Cię nakryje i będziesz miał problemy.
Dlatego mieszka się jak Alex, na 100 ha działki, a nie jak plebs w bloku, do tego jeszcze z zewnętrznymi garażami zamiast garażu podziemnego.
Jeśli jest to strefa zamieszkania, to twój sąsiad nie może tam parkować. W strefie zamieszkania parkować można jedynie w miejscach do tego wyznaczonych.
PoRD Art. 49. 2.4. Zabrania się zatrzymania pojazdu w strefie zamieszkania w innym miejscu niż wyznaczone w tym celu.
Następnym razem wzywaj policję. Jeśli to nie pomoże, to wtedy zrób fotki i wystosuj odpowiednie pismo do spółdzielni. Odradzam dzwonienie i załatwianie sprawy "na gębę". Nie polecam również spuszczania powietrza z kół itp. krzywych akcji.
No ale to chyba garaż qwerty'ego jest dalej, musiałby więc komuś innemu wjazd zastawić, żeby somsiad nie mógł obok przejechać.
Ogólnie ekto faktycznie zwrócił uwagę na ważną rzecz. Jeśli to strefa zamieszkania, spokojnie można by załatwić sąsiadowi mandat za niewłaściwe parkowanie...
art. 49 ust. 2 pkt 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym:
Zabrania się postoju:
1)w miejscu utrudniającym wjazd lub wyjazd, w szczególności do i z bramy, garażu, parkingu lub wnęki postojowej;
Tym samym sprawca popełnia wykroczenie z art. 97 kodeksu wykroczeń:
Art. 97. [Naruszenie przepisów o bezpieczeństwie lub porządku w ruchu drogowym]
Uczestnik ruchu lub inna osoba znajdująca się na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, a także właściciel lub posiadacz pojazdu, który wykracza przeciwko innym przepisom ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym lub przepisom wydanym na jej podstawie,
Pytanie teraz jest zasadnicze, czy utrudniając Ci wjazd do garażu może stwarzać zagrożenie dla osób, o czym informuje ustawa o ruchu drogowym. Jutro jak będę miał dostęp do lexa to poczytam wyroki w podobnych sprawach
Nie słuchaj "genialnych" porad typu spuść mu powietrze z kół bo z doświadczenia wiem, że z reguły kończy się to długotrwałym i wyniszczającym konfliktem gdzie sam dajesz amunicję drugiej stronie do złożenia na Ciebie zawiadomienia. Może się uda, a jak ktoś Cię zobaczy albo nagra w najlepszym przypadku będziesz miał sprawę o wykroczenie za zniszczenie mienia a gorszym sprawę o przestępstwo a często są to osoby, które pierwsze lecą z płaczem na policję. Nie ma sensu.
Jak się nie da z chłopem porozumieć zadzwoń sobie do dzielnicowego, jeśli jest w miarę ogarnięty to porozmawia z napinaczem i może uda się rozwiązać to bez niepotrzebnych wzajemnych złośliwości. Jeśli się nie uda to pozostaje Ci wzywać interwencje policji aczkolwiek dzielnicowy powinien wszystko wytłumaczyć. Dobrym pomysłem było by też wpłynięcie na wspólnotę aby odpowiednio oznakować ten teren co wyeliminowało by problem całkowicie.
BTW. pogratulować strażników miejskich...
No ale to nie jest droga publiczna, tak mu straż wiejska odpowiedziała. Nie wiem czy te przepisy tam obowiązują.
Ogólnie ustawa o ruchu drogowym faktycznie dotyczy dróg publicznych, na prywatnych parkingach sprawa się komplikuje gdyż ustawa ta obowiązuje w określonych przypadkach jak np. spowodowanie zagrożenia dla osób. Czy tutaj coś takiego zachodzi raczej nie, aczkolwiek dlatego chcę poczytać wyroki sądów, bo mogę się mylić a wtedy przepis idealnie pasuje pod tą sytuację. Kolejna sprawa należało by się zastanowić czy to na pewno nie jest droga publiczna bo to, że strażnicy tak twierdzą to jeszcze nic nie oznacza, ale to już pytanie bardziej do organów miejscowych. Imo, serio najlepszym wyjściem było by postawienie znaku strefa ruchu i problem przepisów rozwiąże się sam.
Zastaw chłopa jakos i tyle, w przebijanie opony nie ma co się bawić, zawsze możesz pogadać z innymi sąsiadami. Jak to jest, że ktoś zastawia wjazd do garażu? tak delikatnie podymaj.
Straż miejska krótko mówiąc wypięła na mnie dupe "to nie jest droga publiczna, nic nie możemy zrobic".
W takich sprawach kontaktujesz się z policją, a we wspólnocie to polecam załatwić możliwość namalowania koperty w końcu to twoje miejsce wjazdowe i garaż za które zapłaciłeś. Wtedy problem znika, bo jak typ na kopercie zaparkuje, to dzwonisz po pały i typ dostaje mandat.
I co ta koperta da? Teren wspólnoty, więc jak nie stwierdzą zagrożenia w ruchu drogowym, to może im skoczyć
No jak droga nie jest publiczna, bo straż miejska nie zawsze ogarnia status drogi, a tego dowie się w zarządzie nieruchomości to „na szybko” tak naprawdę nic nie da. :) Jedynie można do sądu sprawę cywilną założyć i wtedy fotki z zastawionym wjazdem i kopertą są o wiele lepsze. Tak więc jak teren prywatny, to praktycznie zostaje patent z okruchami późną nocą, a ptaki spowodują, że zacznie chować auto do garażu. :)
To Bóg powołuje do życia takich ludzi. Polecam Jemu złożyć reklamację.
Via Tenor
Po krótkiej dyskusji powiedział że spoko, po czym gdy ja wjechałem do swojego garazu po jego odjeździe on nagle wrocil i wyskoczył z ryjem i wyzwiskami że problem z dupy robię i że zaraz do mnie wyjdzie.
eee co sie stalo?
Stał na podjeździe i patrzył jak wjeżdżam. Ja się elegancko zadałem i wjechałem korzystając z miejsca które zrobił gdy odjechał. On nagle pojawił się obok mojego garazu na wstecznym:
- no i co? Wjechałeś.
- no wjechałem bo mi zrobiłeś miejsce
- słuchaj ku*wa, robisz problem z dupy...
No i potem standardowo: dzwoń se na policję następnym razem, zaraz do ciebie wyjde, ty cwelu, tu taki ty owaki. Nie wiem czy koleś ma chorobę dwubiegunową czy o co chodzi.
chyba PRZED sprawa bo znajac zycie gosc pojdzie na policje i skonczy sie w sadzie
A co to się stało!
Panie ja ziemniaki to mam w tym no do kupienia!
Takze tak.
A tak BTW. To zachowujesz sie jak Dziadek 80lat furiat a masz tam gora 35.
Jakbym mial takie problemy to ...........I would be happy!.
To kiedyś znajomy miał podobnego sąsiada co uprzykrzał mu zycie, gość był nowy dopiero co się wprowadził, typowy cwaniaczek.
No niestety ale trafił na większego cwaniaka i dostał w cymbał, o dziwo się uspokoiło po tej akcji, ale przemoc to raczej ostateczność.
a płynie z tego jakiś morał?
bo jak ten rzekomy cwaniak trafi na większego cwaniaka i dostanie w zęby, to może skończyć się na sprawie sądowej o pobicie i tyle będzie
Mysle ze w tym przypadku to forumowicz dostanie becki;)
No ale moze to szansa na rozwiazanie problemu. Jak typka zapuszkuja to nie bedzie mial mu kto wjazdu zastawiac. ;)
Morał z tego chyba żadny.
Jak typka zapuszkuja to nie bedzie mial mu kto wjazdu zastawiac. ;)
To mnie rozbawiło xD
Nie wszyscy latają na policję o byle lacia. Do niektórych nic nie dotrze, ale to już John_Wild wyżej proponował.
Niech tylko spróbuje, to zobaczy.
W pierwszej sekundzie pomysłem - niby śmieszny prank, ale co w tym strasznego... a potem przypomniałem sobie, jak się rozcina kilka warstw folii, najlepiej tej czarnej, do owijania paczek, i jak to musiałoby wyglądać z drogocennym lakierem pod spodem... :)
Świetny pomysł, a potem już tylko policja, prokurator i wyrok za niszczenie mienia oraz spore odszkodowanie za spowodowane uszkodzenia.
Po co bić typa, rozsypać dużo okruchów cheba, ciastek w koło auta jak ciemno będzie, a rano ptaki modelowo zasrają wszystko wokoło, łącznie z autem. Mam sklep z pieczywem w okolicy, a z 2m przed wejściem jest miejsce parkingowe, na którym nikt nie staje, oprócz obcych. Każdy wie że jak rano przywożą pieczywo i wieczorem pakują puste kosze + zwroty, to trochę okruchów przed wejściem zostaje. Za każdym razem jak tam parkowałem na noc rano miałem 1-2 świeże gówna ptasie na aucie. :D
Generalnie kontaktowałem się z administracją i zostałem poinformowany, że parkowanie w alejce jest niedopuszczalne i następnym razem mam dzwonić na policję. Ja już nie wiem czy straż miejska po prostu mi wciskała kit bo im się nie chciało jeździć czy co.
W każdym razie, następnym razem dzwonie na policję. Sorry, ale ja nie będę się z jakimś orangutanem szarpał jak dzikus albo robił jakichś pranków. Z resztą ta małpa jak się spultała na mnie to krzyczała żebym na policję dzwonił, wedle życzenia.
O ile dobrze zrozumiałem, pruł do Ciebie paszcze z bezpiecznego autka, także powinien obsrać pantalony bo nie sądził, że spotkają go przykre konsekwencje.
W każdym razie, następnym razem dzwonie na policję. Sorry, ale ja nie będę się z jakimś orangutanem szarpał jak dzikus albo robił jakichś pranków. Z resztą ta małpa jak się spultała na mnie to krzyczała żebym na policję dzwonił, wedle życzenia.
^^Myślę, że najlepsza, możliwa reakcja, na teraz, po tym jak wcześniej próbowałeś rozwiązać ten problem normalnie, jak człowiek. Współczuję, że Ci się taki matoł trafił, na sąsiada.
Nasyp mu ziarna na masce.
Efekt będzie szybszy niż zamierzony pod warunkiem jeśli w twojej okolicy jest dużo flying rats (gołębie).