Zainstalowałeś Baldur's Gate 3 na swoim PC? Być może zdziwi Cię, co podpisałeś
Żarcik żarcikiem, ale powiedz, ile osób tak naprawdę przeczytało? Wszyscy klikają bezmyślnie "akceptuj", podobnie zresztą jak bezmyślnie, bez przeczytania, podpisują umowy.
Nie jestem fanem tego typu gier ale cieszę się że gra jest dobra i sprzedaję się dobrze
nie trzeba Denuvo by gra się świetnie sprzedała docenić trzeba świetnie podejście do graczy z szacunkiem i za to się należą brawa i szacunek dla twórców bo w dzisiejszych czasach jest takich mało.
Eee, nic nowego. Trybunał Julii Przyłębskiej już od dawna ma bajkowe podejście do przepisów prawa.
A teraz wyobraźcie sobie rozczarowanie gościa, który to napisał, gdyby się okazało, że nikt nie przeczytał tej umowy i nikt nie wyłapał tego żartu.
A teraz wyobraź sobie, że jest o tym nawet artykuł na stronie o grach i każdy, kto go przeczyta, z automatu wyłapie ten żart.
A wyobraźcie sobie, że gość wysyła do Lariana filmik, na którym tańczy kankana, przebrany za Boo.
A teraz wyobraź sobie, że ja nie przeczytałem, a w grach nigdy nie czytałem żadnego eula. I co teraz ?
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie jaką g**noburzę rozpętał ten niewinny wpis, który nawet nie jest prowokacyjny :V
W sumie to pewnie robią sobie bekę z ludzi którzy tego TOS czy EULA nie czytają a potem w różnych miejscach powielają swoje fantazje, że jak kupią sobie jakieś oprogramowanie czy grę to ona jest ich własnością...
W sumie fajny pomysł. Może wplecenie takich "śmieszkowych" paragrafów zachęciłoby ludzi do czytania tego typu umów czy warunków i w końcu by się dowiedzieli co i na jakich zasadach kupują. Bo na ten moment 99,9% (dane z instytutu danych z tyłka) ludzi nie ma na ten temat zielonego pojęcia.
Każdego obrzydza ten prawniczy bełkot i tylko przewija, aby uaktywnił się przycisk aktywacji. Ja czasem przeczytam na szybko w poszukiwaniu jakiś ukrytych opłat, aby nie wpakować się w jakąś płatną subskrypcje.
Via Tenor
Tzn ze co? Ze jak zagralem w BG3, a potem spelni sie moje marzenie i przyjdzie po mnie succubus to juz nie moge niby?
Nie o takiego Baldura nic nie robilem. Oj Sven...
I tak pojde z sukkubusem! Sue me.
Mógłbyś iść z tym do sądu i wygrać bo w polskim prawie nie ma czegoś takiego że nie można podpisywać umów z istotami z innego świata. Chyba.
Technicznie, wedlug tego co tam napisano, to nie diabel ma dlug wobec ciebie tylko ty wobec niego, wiec to "nie tobie beda ci* dr*, to ty bedziesz..."
https://www.youtube.com/watch?v=La6RP8r9HRI
zgadzasz się powstrzymać od zawierania umowy z inną istotą baśniową, piekielną
Za pozno juz kupilem Diablo4
Jeśli mimo to nie będziesz w stanie wytrzymać uwodzicielskiej melodii szeptanej przez ich złowrogie warunki,
Spokojnie, wiecej kasy Blizz juz ode mnie nie dostanie ;)
and seek apropriate remedy from the Morninglord
Nie widze powodow zeby zdyskfalifikowac "punkt 5" jako prawidlowy cyrograf, co gorsza zargon prawny wczesniej jest jego czescia - a biorac pod uwage jak takie sa pisane praktycznie lamiesz go w momencie zawarcia (choc technicznie czesc o alternatywnych paktach* zupelnie wystarczy). Efektem tego jest wygenerowanie dlugu u Morninglord'a ("Morning Star" i "Lord" to okreslenia szatana, lord w "boga tego swiata" a lucyfer doslownie okresla poranek), posrednio lub bezposrednio zaleznie od tego czy "remedy from the Morninglord" to wyrazenie idiomatyczne. Rozni sie to jedynie tym ze w doslownym przypadku wielkosc dlugu ktory podpisujacy ma u diabla jest ustalana (dowolnie) przez wystawiciela dokumentu (Lorian Studios) a w przypadku idiomu jest ona nieustalona (bezposrednio dowolna). To ze wszysko jest zagmatwane, technicznie prawidlowe ale nie powiedziane wprost a dlug nie jest okreslony (czy nawet umotywowany czymkolwiek innym niz podpisanie EULA) nieintuicyjnie sprawia ze calosc wyglada jeszcze bardziej wiarygodnie.
Od razu zwroce uwage: to czy cos jest cyrografem czy nim nie jest jest calkowicie oddzielna kwestia od tego czy wierzy sie w jego moc supernaturalna czy nie... (analogicznie: krzyz nie przestaje byc krzyzem tylko dlatego ze nie jestes chrzescijaninem - co mam nadzieje powstrzyma durne komentarze mupetow zbyt ograniczonych zeby pojac cos tak prostego jak roznice pomiedzy obiektem a tym co reprezentuje, ale wystarczajaco yntelygentnych zeby z 100% pewnoscia determinowac nature wszechswiata).
A co do samej opini, jesli ktos uwaza ze jestem w bledzie bardzo chetnie uslysze gdzie sie myle.
*sama natura tego cyrografu (stopka w EULA) determinuje pakt jako cos czym moze byc wszystko (definicja).
"Efektem tego jest wygenerowanie dlugu u Morninglord'a ("Morning Star" i "Lord" to okreslenia szatana, lord w "boga tego swiata" a lucyfer doslownie okresla poranek)"
Okazujesz nieznajomość Krain, heretyku. Oni mówią o Panu Poranka, Lathanderze, dobrym bóstwie Krain.
Gdyby moja postac podpisywala pakty w grze to mozna by mowic o Lathanderze i nie mial bym nic przeciwko temu, ba Warlock czesto jest jedna z ciekawszych klas i nawet ci w BG 3 mi nie przeszkadzali, juz bardziej LGBTQ...N(iedzwiedz)+.
Natomiast EULA to jest realna licencja/umowa (a jesli nie jest to "gratulacje": wlasnie kupiles ich cale IP (od kodu do muzyki) ~ chociaz biorac pod uwage ukryte koszta oplacalo sie srednio), a na ziemi jest jedna wszystkim znana postac ktora identyfikowalo by okreslenie "Morninglord" i jest nia diabeł.
Ps. Gdybym napisal ksiazke w ktorej bedzie postac nazywajaca sie tak samo jak polityk ktorego nie lubie, i ta postac bedzie w tej ksiazce odstawiala rozne swinstwa. A potem wesolo zaloguje sie na social media i bede opisowal rozne niecne swinstwa tego fikcyjnego polityka - to myslisz ze jak wpadnie do mnie policja/komornik za znieslawienie czy cos mocniejszego, to wystarczy ze powiem "ale mi chodzilo o tego fikcyjnego goscia z ksiazki" zeby przeprosili i wszystko odwolali i by bylo cacy?
Zreszta, sama forma jasno identyfikuje o kogo chodzi: z "Panem Poranka, Lathanderem" sie nie Paktuje nawet w fikcji bo jest on tam ~dobrym~ bostwem, z morning lordem w powszechnej swiadomosci znanym jako diabel juz jak najbardziej.
1: Niektórzy to wszędzie widzą diabła.
2: Cała klauzula jest napisana w żartobliwej formie.
3: Czytaj ze zrozumieniem całość. "Should you nonetheless..." po ludzku znaczy tyle, co "jeśli jednak złamiesz postanowienia umowy [czyli wejdziesz w pakt ze złą istotą]", to "We reserve the right to sever all ties professional or social with the end user, and seek apropriate remedy from the Morninglord", czyli "zastrzegamy sobie prawo do zerwania z tobą wszystkich kontaktów towarzyskich u zawodowych oraz poszukania właściwego zadośćuczynienia u Pana Poranka". Nie ma tu ani słowa o "paktowaniu". Zadośćuczynienie. Będą się modlić do Lathandera, żeby cię ukarał za niecne pakty z diabłami.
4: Kiepska analogia z politykiem. W książce nazywasz polityka tak samo jak polityka prawdziwego. A tu masz fikcyjnego Lathandera i nie mniej fikcyjnego Lucyfera (tak, wierzący mogą go uważać za prawdziwego, ale jeszcze się całemu światu publicznie nie przedstawił i nie udowodnił, że jest prawdziwy).
Widze ze Mqaansia jets ogarnieta/y w tych tematach...
Jak kliknalem akceptuj to mam jeszcze szanse na sukuba (post 9), czy juz po ptokach?
Moze Morninglord ogarnia takie rzeczy? Nie wiem.
Nie ukrywam ze jestem zawiedziony.
Zależy. Jeśli będziecie omawiać temat, że ona ci zapewni niezapomnianą noc, a ty w zamian oddasz duszę/kawałek duszy/energię życiową i się zgodzisz, to Larian się poskarży Lathanderowi i Lathander cię pokarze. A jeśli bez żadnych dyskusji ją wciągniesz do łóżka i przeżyjesz upojne chwile, to spoko, no nie zawierałeś żadnej umowy.
Życzę ci przyjemnych igraszek z nadprzyrodzonymi istotami.
1: Niektórzy to wszędzie widzą diabła.
Pomijajac juz tworzenie bohatera gdzie wymienionych jest conajmniej 2 diabłow z imienia, gra jest pelna "rogatych" wlaczajac w to okladke. Nie mowimy k* o krowach dajacych malo mleka, zeby ten argument mial jakikolwiek sens.
2: Cała klauzula jest napisana w żartobliwej formie.
To samo powiedzialem mojemu operatorowi - a on na to ze to jest faktyczna cena i musze zaplacic. I faktycznie, jednak k* musialem, okazuje sie ze umowy nie maja poczucia humoru (a umowa licencyjna jest jak najbardziej umowa, z ktorej powodu miedzy innymi nie zostajesz wlascicielem wartej miliardy wlasnosci intelektualnej "kupujac" gre)...
3: Czytaj ze zrozumieniem całość. "Should you nonetheless..." po ludzku znaczy tyle, co "jeśli jednak złamiesz postanowienia umowy [czyli wejdziesz w pakt ze złą istotą]", to "We reserve the right to sever all ties professional or social with the end user, and seek apropriate remedy from the Morninglord", czyli "zastrzegamy sobie prawo do zerwania z tobą wszystkich kontaktów towarzyskich u zawodowych oraz poszukania właściwego zadośćuczynienia u Pana Poranka". Nie ma tu ani słowa o "paktowaniu". Zadośćuczynienie. Będą się modlić do Lathandera, żeby cię ukarał za niecne pakty z diabłami.
To ze złą istota to nie jest nawet nadinterpretacja, tylko na przemyslowa skale rektalne gornictwo - zadne: czyli. Nie jest zdefiniowane czym pakt ktory musisz zlamac jest, ani nawet, co teraz doczytalem, ze wogole musisz go zlamac... Co do "braku slowa" o paktowaniu, nazwa dokumentu to, cytuje:
The End User License Agreement ("the Pact")
4: Kiepska analogia z politykiem. W książce nazywasz polityka tak samo jak polityka prawdziwego. A tu masz fikcyjnego Lathandera i nie mniej fikcyjnego Lucyfera (tak, wierzący mogą go uważać za prawdziwego, ale jeszcze się całemu światu publicznie nie przedstawił i nie udowodnił, że jest prawdziwy).
Co nie ma znaczenia, bo nie rozmawiamy o tym czy diabel istnieje czy nie tylko o tym czy to cyrograf czy nie, czyli czy gdyby istnial (w co niektorzy wierza, i o czym nie decydujesz czy generalnie nawet powinnes sie wypowiadac) diabel a ten dokument byl cyrografem jak bardzo szkodliwy bylby ten punkt dla osob go podpisujacych, a niezaleznie od tego czy ow istnieje, jak bardzo obrazliwy jest on dla ich uczyc religijnych.
Tak wyglada tolerancja w wykonaniu ludzi ktorzy zrobili sobie z niej religie - akceptujesz wszystkie mozliwe dewiacje, ale prawa nie masz nawet do wlasnych opini...
Edit.: Zlagodzilem troche, bo w sumie prosilem o wypowiedz jak ktos ma watpliwosci i nie fair bylo z mojej strony wymagac zeby te krytyczne opinie byly kompetentne.
Widze ze Mqaansia jets ogarnieta/y w tych tematach...
Jak kliknalem akceptuj to mam jeszcze szanse na sukuba (post 9), czy juz po ptokach?
Moze Morninglord ogarnia takie rzeczy? Nie wiem.
Nie ukrywam ze jestem zawiedziony.
Tak, ogarniety to dobre slowo.
Co do sukkuba, to jak napisalem, wedlug tego dokumentu ty masz u diabla dlug nie on u ciebie.
Już Ci ktoś napisał, że nie chodzi o Lucyfera, a Ty dalej idziesz w zaparte.
https://forgottenrealms.fandom.com/wiki/Lathander
Lathander istnieje w grze, umowa jest poza nia. Podobnie ja niezliczone moje bogactwa, ale gdybym ja usilowal zalozyc ksiege wieczysta i sprzedac budynek z Sim City, wyladowal bym w pudle zanim podpisy by wyschly...
Pozatym, zeby bylo smieszniej, ta akurat fikcyjna postac nie podpisuje paktow, wiec taki w jej imieniu zwyczajnie nie ma sensu. Dodatkowo, lathander z opisow jest praktycznie blizniakiem lucyfera zwlaszcza, kiedy wezniemy pod uwage, ze w miejscach w ktorych sie roznia, to kogo lucyfer udaje dokladnie pokrywa sie z tym co reprezentuje lethander...
Zreszta, AD&D to sa bajki, doslownie, praktycznie z tego dumne - uznawanie wiedzy tam zawartej jako argument na cokolwiek innego niz one same, sugeruje spore braki intelektualne.
Pozatym, zeby bylo smieszniej, ta akurat fikcyjna postac nie podpisuje paktow, wiec pakt w jej imieniu nie ma sensu
Brawo!
Rozumiem, że jesteś Katolikiem i obraża to Twoje uczucia religijne, ale to nic nie ma wspólnego z Lucyferem.
Zreszta, AD&D to sa bajki, doslownie, praktycznie z tego dumne - uznawanie wiedzy tam zawartej jako argument na cokolwiek innego niz one same, sugeruje spore braki intelektualne.
To samo mogę powiedzieć o Biblii :)
Ja wiem, że z czytaniem umów każdemu ciężko, ale serio? Nie ma tam nic takiego. To dosłownie znaczy: jeśli zainstalujesz inną grę (wejdziesz w pakt z baśniową istotą), możemy cię znielubić (zerwać kontakty towarzyskie), ale pomodlimy się do Pana Poranka o przebaczenie. Żart ze strony autorów, żeby grać tylko w ich gry i wprowadzenie do świata przedstawionego już podczas akceptowania regulaminu. Żadnych diabłów tu nie ma, akceptujesz umowę z Larianami.
btw. cyrograf to dosłownie... rękopis. Dawna nazwa na umowę spisaną ręcznie. Dopiero w okolicach romantyzmu utożsamiano cyrograf jako pakt z diabłem dzięki ludowym podaniom. Jako że byli niepiśmienni i nie umieli czytać, podpisując cyrograf mogli podpisać cokolwiek, dlatego wymyślono historię o diable podsuwającym cyrografy z kruczkami prawnymi, co zaczerpnęli i podali dalej Goethe z Mickiewiczem.
"Pozatym, zeby bylo smieszniej, ta akurat fikcyjna postac nie podpisuje paktow, wiec taki w jej imieniu zwyczajnie nie ma sensu."
Weź sobie na spokojnie przeczytaj tę cholerną EULĘ i przestań pisać głupoty. Grając w BG3 zgadzasz się na warunki umowy (nazwanej żartobliwie cyrografem, bo ludzie tak czasem mówią na różne kontrakty), między tobą a LARIANEM. Nie podpisujesz kontraktu z Panem Poranka, ani Larian nie podpisuje go z tobą w imieniu Pana Poranka.
Cała ta klauzula mówi, że jak złamiesz postanowienia umowy, to Larian się zwróci o interwencję do strony trzeciej, czyli Lathandera. Jeszcze bardziej po ludzku. Zawierasz umowę prawną i łamiesz jej postanowienia, więc osoba prawna/fizyczna, z którą zawarłeś umowę zwróci się do sądu, żeby cię naprostował. Sąd nie jest stroną w umowie, tylko stroną trzecią, do której może się zwrócić jeden z poszkodowanych sygnatariusz umowy.
Całe dywagacje ukrócę jedną uwagą:
jeżeli na początku jest napisane coś w stylu "umowa zwana dalej licencją..." itp. to punkt dalszy nazywający umowę cyrografem nie ma zastosowania :P
Muszę przyznać, że temat jest bardzo ciekawy. Jak już zostało wspomniane, "Cała klauzula jest napisana w żartobliwej formie." To że umowa może być napisana w takiej formie nie musi czynić jej nieważną - bardzo celnie skomentował to Mqaansla ("To samo powiedzialem mojemu operatorowi...").
Nie podejrzewam studia o jakieś złe intencje i też traktuję tę sprawę jako easter egg, ale nadal jest to umowa i zgadzasz sie na jej warunki. Jakkolwiek dziwnie by one nie brzmiały. Zaznaczam, że są to tylko moje przemyślenia bo wiedzę w tematach prawnych mam, delikatnie mówiąc, znikomą. Podzielam pogląd Mqaansla i uważam, że warto zwracać uwagę na tego typu rzeczy. Zwłaszcza kiedy trafi się taki zapis w którym mowa, że udzielasz bezterminowej i bezpłatnej licencji na udostępnianie nagrań we wszystkich kanałach mediów społecznościowych studia (a tak jest w tym przypadku co widać na screenie w tym artykule). To już brzmi całkiem serio.
A skoro już zabrałem się za ten komentarz to zwrócę sie bezpośrednio do Mqaansla jako, że odbieram go jako kogoś kto ma znacznie większe pojęcie w tej materii niż ja.
1. Uważasz, że zaakceptowanie tej umowy może nieść ze sobą jakieś realne ryzyko?
2. Czy gdyby (jakikolwiek) wydawca chciał "przemycić" w EULA "wątpliwie prawnie" zapisy, to czy takowe mogłyby zostać uznane za nieważne (mimo zaakceptowania) jeśli nie spełniałyby, nie wiem jak to fachowo nazwać, odgórnych norm prawnych?
3. Powiązane z wątkiem pytanie, nasunęło mi sie przy analizowaniu tematu, może będziesz wiedział jak wygląd sprawa. Ja niestety nie dokopałem się do takich informacji. Czy w przypadku zwrotu gry (np na steam - wersja cyfrowa) = odstąpienie od umowy kupna/sprzedaży, zawartej z serwisem (przyjmujemy, że zwrot został przyjęty, środki zwrócone, gra usunięta z biblioteki), jest równoznaczne z odstąpieniem od zgód zawartych i przyznanych już "wewnątrz" gry? Niech za przykład pozostanie właśnie Baldurs. Jeśli ktoś wyraził zgodę w EULA i po godzinie gre zwrócił to te zgody też traktujemy jako nieważne? Wydaje mi się, że tak, w końcu nie jestem już w posiadaniu gry, nie używam jej etc - ale to tylko moje domysły.
Jak wspomniałem, temat bardzo mnie zaciekawił i będę wdzięczny za opinie.
Dzięki i pozdrawiam!
"2. Czy gdyby (jakikolwiek) wydawca chciał "przemycić" w EULA "wątpliwie prawnie" zapisy, to czy takowe mogłyby zostać uznane za nieważne (mimo zaakceptowania) jeśli nie spełniałyby, nie wiem jak to fachowo nazwać, odgórnych norm prawnych? "
Mogą sobie nawet żądać, żebyś oddał im swojego pierworodnego, bo chcą go złożyć w ofierze Bhaalowi. Prawa krajowe przewyższają umowę EULA, więc taki zapis byłby nieważny, bo handel ludźmi i składanie ich w ofierze jest zakazane.
"Jeśli ktoś wyraził zgodę w EULA i po godzinie gre zwrócił to te zgody też traktujemy jako nieważne? Wydaje mi się, że tak, w końcu nie jestem już w posiadaniu gry, nie używam jej etc - ale to tylko moje domysły."
Ja rozumiem to tak, że w chwili odinstalowania gry i jej zwrotu wypowiadasz wszelkie umowy, na które wyraziłeś zgodę kupując daną grę i w nią grając. I tę ze Steamem/GOG-iem i tę wewnątrz gry.
"1. Uważasz, że zaakceptowanie tej umowy może nieść ze sobą jakieś realne ryzyko?"
Żadnego. Już sam zespół prawny Lariana zadbał o to, żeby umieszczony w umowie easter egg nie mógł sprowadzić na Lariana jakichkolwiek problemów prawnych, kontrowersji ani doprowadzić do unieważnienia całej EULI.
Odpowiadajac na nowe komentarze:
- Tradycyjnie koszta paktu maja supernaturalna nature i nie sa objete/chronione prawem, a nawet gdyby byly biorac pod uwage glownego beneficjenta bliskim niemozliwosci jest osiagniecje jakiejkolwiek decyzji przez wymiar sprawiedliwosci nie mowiac nawet o jej wykonaniu.
- Tradycyjnie tez (wszyscy wiedza, a skoro wiedza to sie na to godza takowy podpisujac) wszelkie niescislosci w "paktach" czy podobnych im "zyczeniach" dzialaja na korzysc supernaturalnego wykonawcy (diabla). Dodatkowo, to ze niescislosci w prawie interpretowane sa na niekorzysc strony ktora ja sformulowala, jest ominiete przez to ze spisany jest przez Lorian Studios a diabel zostaje strona ktora ma najmniej do powiedzenia (w pakcie) co nadaje mu najwieksze prawa w jego interpretacji.
hopkins
Ze niby nie chodzi o lucyfera - to powiedzmy tak: napisalem sobie notatke o sytuacji takiej jak tutaj, podobienstwo okolicznosci i nazw przypadkowa, gdzie cyrograf jest prawdziwy a diabel dymiac siedzi u developera i zaciera rece patrzac na zegarek, i to o niej mowie jesli ty to czytasz. To ze TY stosujesz moje wypowiedzi do sytuacji majacej miejsce tutaj to tylko i wylacznie twoja nadinterpretacja.
Natomiast co do traktowania Bilbli jak "bajki" to deb* pierwszej wody bo nawet gdyby to co jest tam napisane bylo nieprawdziwe to w przeciwienstwie to bzdur z ktorymi ja porownujesz jest podwalina naszej cywilizacji, dzielem o historycznej waznosci i jednym z zaledwie kilku podobnych i jedynym skutkujacym cywilizacja technologiczna. I jak juz napisalem to ma wszystko wspolnego z lucyferem, osobiscie dostarczyl kilka patchy poniewaz rozmawiamy o notce, czyz nie?
Zdzichsiu
To nie jest 'jakikolwiek' renkopis, forma jednoznacznie sugeruje pakt (z diablem) nasladujac dokladnie i wlasnie ten szczegolny przypadek rekopisu.
Dodatkowe wymagania o ktorych wspomniales, mialy miejsce w sytuacjach gdzie stanowily czesc ceny ponoszonej przed podpisujacego i/lub paktuacy otrzymywal jakiekolwiek korzysci (bo to podpisujacy musial przeskakiwac hopki zeby udowodnic ze cokolwiek (jakkolwiek nieznaczace by to bylo) mu sie nalezy, bo demon z definicji jest nienasycony czyli nie istnieje zadna cena ktora byl by chetny zaplacic). Tu pierwsze powstrzymalo lub przynajmniej mocno ograniczylo by sprzedarz a drugie nie ma miejsca bo za gre i tak juz placisz w gotowce.
Miodowy
Nie. Niby dlaczego?
Jerry_D
1. "Prawo krajowe" moze diablu naskoczyc...
2. Niewidze powodu dla ktorego ten cyrograf mialby tracic waznosc. Z tego co rozumiem napisanie cyrografu z korzysciami (a to jest korzysc) bylo by niemozliwe dla czlowieka, a nawet jesli nie oznacza to braku konsekwencji bo to ze nie masz paktu na karku nie znaczy ze nie mozna ci zaszkoscic, a nawet ludzie potrafia "mscic sie" tylko dlatego ze nie udalo im sie kogos oszukac/wykorzystac. Co mozna zrobic to walczyc z takimi patologiami jak amatorski satanizm pozytecznych idiotow tutaj. Generalnie bycie sensowna moralnie osoba dziala na twoja kozysc (jak z kasa w sadzie, biedny pojdzie siedziec za byle pierdołe najwyzej go pozniej przeprosza).
3. Cyrograf to cyrograf, diabla nie ma nie ma ryzyka, diabel istnieje masz przesrane, jesli wierzysz ze istnieje jest nieciekawie i tak i tak. Zespol Lorrian nie ma tu nic do gadania, co wynika z tresci cyrografu, poniewaz to co termin "negocjacje" oznacza jest ksztaltowane kto z kim negocjuje, ja moge miec fantazje i sie zadeklarowac ze bede negocjowac z godzilla co nie znaczy ze wynegocjuje cokolwiek innego niz zostanie mokra plama czy alternatywnie dymiaca kupka popiolu gdzie nawet to nie ociera sie o wybor...
Ps. Jakby ktos byl wystarczajaco glupi zeby sie nad tym zastanawiac, nie mozliwym jest juz (szczegolnie dla czlowieka) podpisanie paktu w ktorym istnieje jakakolwiek kozysc, z wielu powodow, nawet w Biblii jest kilka.
Zadając moje pytania, miałem na myśli odniesienie się do nich na płaszczyźnie „ziemskiego” prawa...
Jeśli chodzi o opinie w kwestiach nadnaturalnych też nie jestem ekspertem, ale uważam, że ewentualne zawarcie paktu z siłą nadnaturalną powinno być z definicji dobrowolne, świadome i zawarte z własnej woli, aby był ważny, zaznaczając że ktoś wierzy w nadnaturalne zjawiska (co mocno podkreślam - nie jest to niczym złym i to szanuje). A nie „przemycony” po cichu w licencji do gry komputerowej... Nie podejrzewam, że ktokolwiek kupuje grę nie po to żeby pograć tylko po to żeby zawierać jakieś pakty...
Wiec teoria że wydawca na boku pośredniczy w zawieraniu paktów między graczami a siłami nadnaturalnymi jest mocno naciągana, mówiąc delikatnie. A tak odbieram niektóre komentarze tutaj.
Pomijam już fakt, że są to tylko i wyłącznie interpretacje, bo nigdzie takich informacji nie ma, tak to sobie autor rozwinął. Wszystko co jest tam napisane mieści się w świecie/lore gry i do tego nawiązuje. Wpisuje się w narracje gatunku RPG, pogłębia immersje = jest jakby częścią doświadczenia gry. Gry, nie ewentualnych paktów z kim/czymkolwiek po cichu wrzuconych do licencji...
Jak wspomniałem, miałem nadzieje na bardziej „przyziemne” przeanalizowanie tematu i opowiedz na pytania które mi się nasunęły czytając cały ten wątek – w skrócie, co może być zawarte w takich umowach i ewentualnych konsekwencjach/obowiązkach/prawach użytkownika wynikających z takich dokumentów. Pod kątem prawa „ziemskiego” ;)
I tu dzięki za Twoje odpowiedzi Jerry_D!
Ten dalej w zaparte, że to sam Lucyfer siedział z devami.
Ty wierz w swoją książkę, a ja będę wierzył w swoją :)
A w domu wszyscy zdrowi?
Mam dla Ciebie bardzo proste rozwiązanie - skoro EULA nie pasuje to nie podpisuj, nie produkuj się tutaj z tymi pustynnymi bajkami pisanymi w grafomańskim stylu bez znaków diakrytycznych bo ta fikcyjna notka w umowie jest mniej szkodliwa w skutkach niż czytanie Twych wypocin, choć w życiu trzeba wysłuchać wszystkich - nawet tępych i nieświadomych.
Jak z optymalizacją gry? Warto podchodzić z i7-6700k, 16 ramu i 1070 czy raczej poczekać na upgrade kompa?
Ja na i7 7700, 16gb ram i gtx 1050, gram na wysokich w 30 klatkach. Mógłbym mieć 60 z mniejszymi detalami, ale po co? Nie jestem wymagajacy i cieszę sie z tego, zę w ogóle mogę grać i to jeszcze na wysokich. Lol. Więc śmiało, z tym 1070, to pograsz w 60 klatkach spokojnie na wysokich :)
Wszystko dobrze, tylko mam wątpliwości co do kreatora postaci.
Nie wiadomo czemu wiatrak wskakuje na większe obroty niż w samej grze.
DLSS dużo w tej grze daje w przeciwieństwie do D4. W BG3 jest trochę inna kamera gdzie bardziej przydatne jest skalowanie szczegółów w oddali.
Gram na i7 7700 + 2070S na najwyższych + DLSS 60fps na 2K. Jest jeszcze zapas, ale dla wiatraka zastanawiam się czy nie zmniejszyć obrotów. Nie muli.
Full HD jest bardzo rozmyty - nawet bez DLSS.
Warto, sam nie jestem fanem turówek, ale w tej grze jest to naprawdę przyjemnie zrobione.
No to na pewno nie kupię BG3. Mojej kasy nie dostaną.
...Baldur’s Gate 3 zadebiutowała 3 sierpnia na pecetach (Steam oraz GOG).
Źródło: https://www.gry-online.pl/newsroom/baldurs-gate-3-wymaga-podpisania-umowy-cyrografu-przy-instalacji/z3260fe...
Proszę nie wspominać mi o GOGu. Żałuję że tam to kupiłem. Do dziś walczę aby zainstalować grę. Jak już się pobierze te 108GB to błąd aktualizacji i tak już 3 razy.
Może ma ktoś jakiś pomysł coś sie dzieje...
Statystycznie pewnie więcej kupi ten produkt ateistów. Polska to trochę inne realia niż nasze chociażby sąsiednie kraje.
Może i to taki mały żarcik, ale patrząc na wiele światów Fantasy - wyjątkowo dość dużo twórców/projektantów gier/fabuły lubi pentagramy - w pozytywnym sensie.
Jeden znajomy bardzo bronił pentagramów odnosząc się do "alchemii" i "okultyzmu", że to "universalna wiedza". Przeczytałem proponowaną książkę. Trzeba być na prawdę upartym chyba, aby wierzyć, że istoty żyjące miliony czy nawet tylko 100-tki lat podporządkują się takiemu marnemu okultyście.
Większość tej magii polega na tym, że "większe bóstwa" są na posyłki maga.
Jeśli świat jest "oderwany wystarczająco od rzeczywistości" to nawet papież coś o tym wspomniał, że takie fantasy "niekoniecznie jest złe" - bo te światy obowiązują inne zasady życia.
Co innego jak się pcha do rzeczywistości tego typu elementy. Larian wyjątkowo lubi pentagramy - jakby nie mógł sobie wymyślić innego symbolu? Bo może prowadzi jakąś propagandę. Regulamin potraktowałbym humorystycznie, jednak jakiś zawiły i małozrozumiały jest ten dowcip. Raczej zrozumią go znawcy tabletopów przy których trzeba się spotkać fizycznie.
Z tymi tabletopami to jest jakaś masakryczna propaganda. Ostatnio bardzo forsowali "kulturę" w swój naciągany sposób w Stranger Things. Wszyscy "nerdowie od tabletopów" są "ok" reszta to "niedouczone buraki". Są nerdy które nie lubią tabletopów i metalu.
Przeciętny katolik w swoim życiu popełnia więcej grzechów niż jest w stanie wyspowiadać u swojej budki telefonicznej do niemowy w chmurach. Ludzie od zawsze unikali czytania umów w całości, ale jak trzeba kupić gruza za 4k to przychodzą z trzema miernikami lakieru i dwoma specjalistami wynajętymi za pieniądze. Taka natura człowieka, że przy pierdołach wyolbrzymia sprawę do granic możliwości, a jak w grę wchodzą realne konsekwencje to kompletnie olewa sprawę.
Choć jak widać, w tych pustynnych religiach konsekwencje muszą być znikome, skoro ich wierni nagminnie łamią wszelkie prawa.
Żarcik dość mało zabawny (tzn. nie jest to coś z czego ktokolwiek pęknie ze śmiechu), po prostu drobny smaczek i tyle.
Natomiast cała otoczka, czyli fakt że są ludzie realnie oburzeni i się boją że zje ich dziaboł jak klikną "accept" to już konkretna komedia.
Ludzie to naprawdę często są kretynami. Książki o Harrym Potterze ponoć namawiają do rzucania czarów.