nie pamietam tak dobrego tygodnia w kinie od dawna.
pojawily sie juz pierwsze recenzje dwoch najwiekszych hitow tego miesiaca (roku?), Oppenheimera i Barbie.
https://www.metacritic.com/movie/oppenheimer?ref=hp
https://www.metacritic.com/movie/barbie?ref=hp
jezeli ufac krytykom, a tym filmowym ufam bardziej niz growym, to mamy do czynienia z KINEM.
zeby nie psuc sobie zabawy nie ogladalem zadnych zwiastunow, ale po Nolanie mniej wiecej wiem czego sie spodziewac, natomiast Barbie to dla mnie calkowita zagadka.
wybieracie sie na ktorys seans czy moze oba?
btw. bardziej czekam chyba tylko na premiere tego filmu, juz od wielu lat:
https://www.imdb.com/title/tt5537002/
W weekend ide na Oppenheimera. A pozostajac w temacie to niedawno uswiadomilem sobie, ze ostatni raz w kinie bylem jeszcze przed pandemia na Jokerze albo Latarniku - juz nawet nie pamietam... heh kiedys byloby to dla mnie nie do pomyslenia. :) Teraz jednak ogladam mniej filmow i glownie na monitorze w domowym zaciszu.
ja przeprowadzilem sie w trakcie pandemii do innego kraju i mialem duze opory przed pojsciem tutaj do kina, wiec tez czekalem na premiere wszystkiego w serwisach streamingowych, ale nowy Top Gun byl duzym impulsem, zeby przelamac swoj "strach".
EDIT: no i milego seansu! mam nadzieje, ze IMAX. :)
U mnie jutro Oppenbarbie
Na 18:10 Oppenheimer w IMAX, a jakoś po 22 Barbie w normalnej sali :-)
i ciekawostka.
potezny jest marketing tych filmow, ten zaplanowany i oplacony, ale tez organiczny.
Bo to film głównie skierowany dla dziewczynek, wiadomo że nie będą tego mówić wprost, hajs się musi zgadzać. Komediowy musical o tematyce Barbie. Równie dobrze, możecie się przejść na roszpunkę. Samo obejrzenie z nudów bo gdzieś akurat leci jeszcze rozumiem, ale żeby świadomie iść na to do kina i płacić kasę? To dla mnie wygląda jak jakiś akt desperacji, że chce się coś obejrzeć w kinie, ale nie ma co.
Z recenzji wynika, że wcale nie jest to taka kolorowa papka, na którą film był kreowany (celowo) przez pierwsze zapowiedzi.
Myślę że warto zobaczyć, tym bardziej, że ja w korzystam z cinema city unlimited, więc nic dodatkowo mnie to nie kosztuje.
Bo to film głównie skierowany dla dziewczynek, wiadomo że nie będą tego mówić wprost, hajs się musi zgadzać.
XD
bo co, bo film jest kolorowy?
wiesz w ogole na czym polega kino? widziales kto to kręci? czytales jakiekolwiek recenzje?
tzn. ja nie spodziewam sie wiele po kims kto kazde inne piwo niz Tyskie i Zubra nazywa babskim, ale kaman...
Barbie to raczej nie jest film dla dziewczynek - dotyczy kryzysu egzystencjonalnego tyt. bohaterki. Krótko mówiąc nuda.
W tym roku byłem w kinie tylko raz na "Indiana Jones and the Dial of Destiny".
W okresie letnich blockbusterów wybieram się jeszcze na "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" i "Oppenheimer".
Mam zamiar w tym roku też obejrzeć jesienią na wielkim ekranie "Killers of the Flower Moon" , "Dune: Part Two", "Napoleon" i jeśli będzie gdzieś wyświetlane najnowsze dzieło Ceylana "About Dry Grasses".
Ja odpuszczam. Raz, że obraz w kinach to dziś jakaś masakra, dwa, że ludzie na seansach coraz bardziej nie potrafią się zachować, a trzy, że te filmy teraz trwają po trzy godziny, a dla mojego starego kręgosłupa trzy godziny siedzenia bez przerwy jest już trochę odczuwalne. Czekam na vod.
W każdym dużym mieście jest chociaż jedno kino studyjne gdzie jest kultura i repertuar ciekawszy.
A w każdym domu duży telewizor, gdzie masz lepszy obraz, wybór widowni i możesz sobie wcisnąć pauzę, żeby rozprostować stare kości.
Bez przesady, 3h nie wysiedzisz? Co ty, masz 70 lat i hemoroidy?
Ja wyjscie do kina traktuje jak swego rodzaju rytual, tradycje. Dwa-trzy razy w roku. Potem te filmy ogladam drugi raz w domu, w lepszych warunkach.
Ale wyjacie do kina z zona to cos wiecej niz sam film.
Wysiedzieć wysiedzę, ale tak jak pisałem kręgosłup już nie ten co kiedyś i zwyczajnie lubię sobie zrobić przerwę, żeby nie skamienieć. Polecam nawet dwudziestolatkom, bardzo zdrowy nawyk.
No właśnie nie chodzi tylko o wiek. Kogoś może troszkę nudzić film i ciężko mu usiedzieć wtedy 3h lub więcej na długaśnym filmie w kinie, a w domu zrobi przerwę i dokończy za kilka godzin lub na drugi dzień.
Znam osobę, która zasnęła w kinie na "Władca Pierścieni - Powrót króla" ok 200 min. a dla mnie to wspaniałe fantasy i nawet przez moment nie nudziłem się na tym filmie w kinie, ani w domu na dłuższej wersji reżyserskiej, która trwa ok 250 minut. Potrafiłem to obejrzeć ciągiem na jednym podejściu za każdym razem.
Ale jakiś próg tolerancji też mam. Arcydzieło Tarra "Szatańskie tango", które trwa ponad 7 godzin w domowym zaciszu potrafię obejrzeć na dwa podejścia więc potrzebuje resetu, a w kinie byłoby ciężko usiedzieć ponad 7 godzin :)
Nie lubię oglądać w telewizorze - nie skupiam się wtedy na filmie, kończy się to oglądaniem na raty. Niemniej trudno nie zgodzić się z tym komentarzem: Kogoś może troszkę nudzić film i ciężko mu usiedzieć wtedy 3h lub więcej na długaśnym filmie w kinie, a w domu zrobi przerwę i dokończy za kilka godzin lub na drugi dzień. jest w nim sporo racji.
Odkąd mam oleda to obraz w kinie jest dla mnie nie do zaakceptowania. Czekam na bluereya.
Oppenheimer będzie za 45 dni na VOD więc spokojnie sobie poczekam aby obejrzeć to w idealnych warunkach kina domowego. Co do Barbie to obejrzę na przestrzeni następnych 10 lat.
[link]
To jest prawdziwe kino i na to czekam a nie jakieś wymysły
A później jeszcze nun2
[link]
oni nie zamykali tej serii juz 10 razy?
przeciez dwa lata temu wyszedl nawet prequel czy cos.
Ostatnie 2 części to dosłownie wyrzygali.
Do trójki był fajny niepokojący klimat.
Większość obecnych produkcji Holywood to straszne wysrywy których naprawdę nikt nie powinien oglądać. W tym roku interesuje mnie tylko Oppenheimer, Dune part 2 i Napoleon. Reszta mnie nie interesuje, a Disney niech zdycha w męczarniach ;)
Jak sprowokować? Zielele tych dobrych filmów jest naprawdę mało. Głównie przez marnych writterow. A Disney to chyba naprawdę chce sie sprzedać Apple za bezcen, bo nie wierzę, że oni sami z siebie takie szmiry wypuszczają. Bob Iger robi tam naprawdę Inside Job :p
no to zalezy co rozumiesz jako filmy z Hollywood. chodzi Ci o produkcje wysokobudzetowe?
no i to tez nieprawda, ze Disney robi same gnioty. mowienie czegos takiego to totalna ignorancja, bo Disney to tez na przyklad Searchlight Pictures, ktore zrobilo znakomite Duchy Inisherin, Menu, Fresh, The Night House czy Nightmare Alley.
Disney jako Disney tez wydawal w ostatnich latach dobre filmy, jak Jungle Cruise albo Cruella (z tych, ktore ogladalem), a jak spojrzysz na ich MC to wiekszosc filmow to 6/10, ale jest tez sporo, nawet w ostatnich latach, ktore wychodza sporo powyzej sredniej 70:
https://www.metacritic.com/company/walt-disney-pictures?page=1
zyczenie temu, zeby zdechlo to niesmieszny zart.
EDIT: chociaz rzeczywiscie zgadzam sie, ze z Marvela zrobili syf, ze ich seriale to syf, etc. ja jestem po prostu przeciwnikiem skrajnosci, bo zawsze powinno sie spojrzec troche szerzej i bardziej racjonalnie.
Tak Mainstream. Wydają tyle pieniędzy, za które mogło by powstać mnóstwo nowych oryginalnych pomysłów, i jakby nie dawali ich do napisania przez zamroczonych koksem grafomanów to mieli by sukces. Duchy Inisherin to dla mnie najlepszy film zeszłego roku, oczywiście nie doceniony na Oskarach z wiadomych względów co dla mnie jest osobiście skandalem. Ten film absolutnie zasługuje moim zdaniem na najwyższe laury. Ale nie oszukujmy sie, jego przesłanie dla niektórych jest nie do pojęcia.
no i widzisz, Twoj ulubiony film zeszlego roku to Disney.
moj ulubiony horror ostatnich lat to tez Disney.
przyznaje jednak, ze brakuje w "mainstreamie" duzych widowisk kinowych, ktore nie sa kolejnymi filmami akcji (w 99% superbohaterskimi), ale ten rok wydaje sie to jednak troche zmieniac.
nie jest to tez wina tylko Disneya, bo wszystkie studia wypadaja pod tym wzgledem podobnie.
Poszedłbym na Oppenheimera, ale nie chce mi się oglądać tego filmu w akompaniamencie siorbania coli i ciamkania pop cornu :/
Moze ten Openhaimer to dobre kino, ale mysle ze 90% ludzi zasnie na tym filmie w kinie lub po prostu wyjdzie.
W lato to glupiutkie filmy z CGI, a nie 2,5h historyczne filmy z 15 minutowymi scenami dialogowymi.
Ja rowniez obejrze na spokojnie gdzies na jesien na vod w domu.
mysle ze 90% ludzi zasnie na tym filmie w kinie lub po prostu wyjdzie.
W końcu Nolan to reżyserował, on nawet z filmów o superbohaterze potrafił zrobić coś tak nudnego, że nie idzie bez spania godziny wytrzymać.
No w końcu ktoś.
Nolan jest giga nudnym reżyserem, jedyny jego film, który naprawdę mnie wkręcił to Interstellar.
Jego Batmany ciągnęły fantastyczne kreacje aktorskie, ale ogólnie to też nie były za ciekawy film.
No a te Incepcje, Tenety, to już w ogóle bełkot i nuda.
Nie zgodzę się, dla mnie Nolan to klasa sama w sobie. Fanem Batmana i superbohaterów ogólnie nie jestem, ale Incepcja, Interstellar czy Tenet to bardzo dobre filmy, do tego oryginalne pomysły. Moim zdaniem lepiej obejrzeć coś takiego, niż tą Netflixowo-Disneyową papkę. Ale jak widać jeden rabin powie tak, drugi nie.
Nolan jest giga nudnym reżyserem, - śmiechłem. Jeden z lepszych współczesnych reżyserów.
Prawda jest taka że Nolan skończył się na Memento
Pietrus - ze tak pozwolę sobie zacytować twoje słowa z innego wątku: Ach ta tolerancja odmiennego gustu.
Jak dla mnie przereklamowane te filmy. Może kiedyś obejrzę jak się pojawią w sklepie typu wszystko po 2,50 i kupię płytkę za 90 groszy.
Sam byłem w tym roku tylko na Jonesie i Huntcie. Idę jutro na Oppenheimera pomimo ze filmów biograficznych nie lubię. Barbie sobie daruje.
ciekawi mnie ile jest osób, które w ogóle nie chodzą do kina. malo mnie interesuje ta rozreklamowana papka, a najgorzej iść na premiery, gdzie jeszcze masa dzieciarni i małpich zachowań
lubiłem chodzić do teatru, chyba serio każde wyjście się podobało, żywy człowiek gra i tego nie obejrzę w domu. uświadomiłem sobie jak dawno nie byłem w teatrze, az bym poszedł.
Ogólnie podepnę się pod wątek kinowy i gorąco polecam nowego Indianę Jonesa. Pierwsze trzy filmy są kultowe i to klasyki kina, ale generalnie ten najnowszy wydaje mi się najlepszy z całej serii. Super akcja, super bohaterowie, super zakończenie.
Ogólnie nawet po social mediach widzę, że najpierw nowy Indiana oberwał ocenami "krytyków", poszła fama, że jest tak kiepski jak czwórka, a teraz z kim bym nie gadał, to wychodził z kina - podobnie jak ja - zajarany.
Bez przesady, zaledwie nieco lepszy od cz4.
Jest lepszy od słabej czwórki, ale to film na max 7/10, który nie ma nawet startu do trylogii z lat 80' więc nie bluźnij :)
W końcu dwa najlepsze filmy z pogranicza action/adventure to "Poszukiwacze zaginionej arki" 1981 i "Indiana Jones i ostatnia krucjata" 1989.
Równać się z nimi mogą co jedynie "Skarb Sierra Madre" 1948, "Cena strachu" 1953 i "Człowiek, który chciał być królem" 1975, które przed trylogią Indiana Jones uchodziły za najlepsze filmy action/adventure. Aczkolwiek mają też wiele z dramatu.
No oczywiście każdy ma swój gust i swoją percepcję, ja akurat zrobiłem sobie maraton kilkudniowy Indiany przed pójściem do kina (wstyd się przyznać, ale większość filmów widziałem tylko w urywkach). Współczesny Indiana nie jest fizycznie w stanie rywalizować z oryginalną trylogią, bo wtedy taka premiera była wydarzeniem roku. Teraz nie do końca wiadomo, czy któryś z czterech wiodących obecnie filmów jest w ogóle wydarzeniem lipca...
Tym niemniej mając pełne porównanie i trochę brak przesadnego sentymentu, bardzo dobrze się w kinie bawiłem. Przy całym szacunku i sympatii do oryginalnej trylogii.
Aczkolwiek "Indiana Jones i ostatnia krucjata" jest chyba najgłupszym scenariuszowo filmem tej klasy, który widziałem. Przez pierwszą godzinę bohaterowie podejmują jakiś tryliard irracjonalnych decyzji lub biorą udział w irracjonalnych zdarzeniach. Rozkopują podłogę w samym środku zaludnionej świątyni/biblioteki, potem wydostają się z zaginionych przed wiekami komnat kanalizacją miejską, typ z tego bractwa mówi, że "możesz mnie zabić, a nic nie powiem", po czym 3 minuty później już ma totalnie wywalone, że chwilę temu chciał za sprawę oddać życie i powie wszystko, tylko niech go Indiana puści wolno, bo mu się nudzi, a jak im ktoś plądruje pokój hotelowy (totalna demolka), to siedzą za zamkniętymi drzwiami i nic nie słyszą. Strasznie się ta Ostatnia Krucjata wydaje głupia, tam ten wątek św. Graala i cudów z nim związanych to jest akurat najbardziej racjonalna i sensowna część tego filmu :P
nowy indiana to taka kupsztal że poprzednia odsłona mimo że też słaba to wręcz arcydzieło. Ten film jest bez ładu i składu a już ostatnie 10 minut filmu to nożyczki aby tylko skończyć. Moja ocena dla tego wybitnego dzieła to ->
Ogladalem niedawno najnowsza czesc, a wczoraj obejrzałem 3 czesc (tą którą opisał Mohen) i cholera ta nowa jest lepsza.. Jedynki i dwojki nie pamietam juz totalnie, ale trójka jest nudna i głupia
Przy najnowszej czesci bawiłem się dobrze
Last Redemption - przynajmniej fabularnie jakoś się trzymała bo ostatnia to dla widza który ogląda obrazki z rozdziawioną japą i z wyłączonym mózgiem. W tym filmie nic nie ma sensu. Końcówka to już w ogóle urwali przy montażu ciach/ciach. Części II i III są wybitne bo mają fajnie wplecione wątki religijne i są dobrze zrealizowane jako filmy rozrywkowe. Część IV mimo że zdecydowanie słabsza od poprzedniczek też jakoś fabularnie się spina. Najnowsza -> Boże Drogi ! Nie wierze że macie taki marny gust i oczekiwania co do filmów ;)
Każdy ma swój gust - sam lubię postać Indiany ale ostatnie dwa filmy są co najwyżej średnie w moim odczuciu. 5 niewiele lepsza od 4. Natomiast MI7 nie zawiodła mnie. Jutro (dzisiaj) idę na oppenheimera - coś czuje ze się wynudzę jak to zwykle bywa na fabularyzowanych filmach biograficznych (chyba jedyny który był dla mnie przystępny to Barry Seal: król przemytu).
ale to film na max 7/10, który nie ma nawet startu do trylogii z lat 80' więc nie bluźnij :)
Jako pracownik kina widziałem ten film i mogę potwierdzić Twojej słowa. Najnowszy Indiana Jones to całkiem dobry i ciekawy film na 7/10, ale stara trylogia jest zdecydowanie najlepsza.
Odczuwalny problem najnowszy Indiana Jones dla mnie, że nasz bohater przez większości czasu już nie ma poczucie humoru i silny duch przygody co kiedyś i ma w sobie za dużo smutku. Taki trochę zrzędliwy dziad. To nie samo co kiedyś. To nie jest film dla kogoś, kto chce zapomnieć o depresji.
Już sam najnowszy film Impossible Mission jest znacznie lepszy od tego.
Młode trio G.Lucas, S.Spielberg, H.Ford w pełni sił, złoty okres dla kina nowej przygody czy generalnie filmów akcji z polotem, finezją, humorem bez silenia się na sztuczny realizm jak w akcyjniakach z XXI wieku co wychodzi pokracznie oraz brak cukierkowego, sztucznego i tandetnego CGI. Z czwartą częścią spóźnili się o dobre 15 lat, gdy Ford już był stary, a w Hollywood była moda na CGI. Szkoda, że nie nakręcili tego na początku lat 90' chociażby na bazie scenariusza z gry "Indiana Jones and The Fate of Atlantis" z 1992 roku. Zresztą o czym my tu w ogóle mówimy. Odbiór tych filmów jest znany.
IMDB:
Poszukiwacze zaginionej Arki 1981 - 8,4 z ponad miliona ocen.
Indiana Jones i Świątynia Zagłady 1984 - 7.5 z 517 tys. ocen
Indiana Jones i ostatnia krucjata 1989 - 8.2 z 785 tys. ocen
Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki 2008 - 6,2 z 477 tys. ocen
Indiana Jones i artefakt przeznaczenia 2023 - 6.8 z 80 tys. ocen (do końca roku zleci średnia poniżej 6.5)
Filmweb:
Poszukiwacze zaginionej Arki 1981 - 7.7 z 272 tys. ocen
Indiana Jones i Świątynia Zagłady 1984 - 7.5 z 159 tys. ocen
Indiana Jones i ostatnia krucjata 1989 - 7.7 z 247 tys. ocen
Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki - 6.6 z 140 tys. ocen
Indiana Jones i artefakt przeznaczenia - 6.7 z 13 tys. ocen
"Poszukiwacze zaginionej Arki" cieszą się największym uznaniem krytyków. Zgarnęły 4 oskary. Recenzje na poziomie 85/100. W latach 80' od krytyków najmocniej oberwała dwójka "Świątynia zagłady", a i tak jest dużo lepsza od 4 i 5.
Spory są od lat czy najlepszą częścią serii jest jedynka czyli "Poszukiwacze zaginionej Arki" czy jednak trójka "Indiana Jones i ostatnia krucjata" czyli obie części z motywami religijnymi (Arka Przymierza i Święty Graal). Pisanie, że Ostatnia krucjata jest słabsza niż 4 czy 5 część nadawałoby się do łapu-capu :)
Jednakże cała seria to lekkie kino przygodowe z pewnymi absurdami, które oglądać trzeba z przymrużeniem oka jak wszystkie filmy rozrywkowe, które nie mają nic wspólnego z realizmem. Ktoś chce realizmu w kinie to ogląda filmy Farhadiego, a nie serie Indiana Jones nastawioną na brawurową akcję, zawadiacki humor i czystą zabawę :)
Ostatnio w kinie byłem przed pandemią i jakoś odwykłem chodzić. Teraz zazwyczaj czekam te kilka miesięcy jak film na vod się pojawi, wtedy to dla mnie premiera.
Byłem ostatnio na Szybkich i Wściekłych 10. Jako część serii wypada bardzo średnio, ale jako typowy odmóżdżacz mający dać odrobinę rozrywki sprawdza się nieźle. W sumie to już dawno pogodziłem się z tym, że ta seria nie wróci do korzeni, więc nie oczekiwałem niczego innego.
Z kolei teraz miałem iść z ekipą na Mission Impossible, ale jakoś tak wyszło, że wszstkim pasowało akurat wtedy, kiedy będę na festiwalu. Być może pójdę samemu, bo bardzo lubia tą serię i szkoda by było nie zobaczyć najnowszej części w kinie.
Podobnie mam z Diuną. Oglądałem jedynie najnowszą cześć w kinie, ale tak mi się spodobała, że na każdej kolejnej muszę być. Nie wyobrażam sobie tego oglądać w domu, bo jest to zupełnie inne doświadczenie i ten film bardzo dużo na tym traci.
Sunrise. Dzisiaj wieczorem się zaczyna :D
Widzę, że Nolan wraca do formy po kupsztalu Tenet i zbyt kameralnej Dunkierce. Obejrzy się jak będzie dostępny w domowych warunkach. Nawet nie słyszałem o tym filmie aż do teraz.
W sumie za jego najlepszy film uważam Prestiż.
Gdyby wleciało coś nowego od Tarantino to bym się jarał.
Prestiz tez mi się bardzo podobał - w ogóle jeden z fajniejszych filmów.
A kto jeszcze chodzi do kin jak można mieć tv i vod w domu.
Dobra byłem w nocy z wczoraj na dzisiaj na oppenheimerze - nie zawiodłem się - nuda jakich mało.
A na co liczyłeś po zwiastunie, który pokazał, w jakim kierunku film pójdzie ? Na historyczną inwazję Reptalianów w Los Alamos. Albo pościgi samochodowe z gorącym uranem-235 lub plutonem-239 na pokładzie. Lub bitwy w stylu szeregowiec Ryan.
Właśnie spodziewałem się tego co dostałem już nawet przed pójściem do kina o tym pisałem.
Po wczorajszym Oppenheimerze jestem wprost zauroczony tym filmem. Już dawno zresztą na kinową premierę z tak wielkim zniecierpliwieniem nie czekałem.
slyszalem, ze to sciema, ze trzeba ten film ogladac w IMAX i nic by nie tracil na zwyklym ekranie?
[NIE SPOJLUJĘ, więc można czytać spokojnie, ale na wszelki wypadek pewne ogólniki dałem za zasłonką]
A na mnie nie zrobił jakiegoś piorunującego wrażenia. Był... w porządku. Nie nudziłem się ani przez chwilę, ale też nie zobaczyłem i nie usłyszałem niczego nowego. Konflikt wewnętrzny, gry na szczytach władzy, makkartyzm, Norwidowskie postrzeganie roli jednostki w historii, niewdzięczność dla geniusza, rozziew między życiem osobistym a doniosłą rolą historyczną, cynizm przywódców itp. - wszystko to już było wcześniej na ekranie.
Trzeba jednak przyznać, że Nolan przerobił ciekawą biografię w dosyć ciekawy film. Cały seans opierał się na dialogach, a mimo wszystko nie był nużący. Za mało było jednak kina w tym kinie. Zdjęcia zaledwie poprawne. Widowiskowości żadnej (to nie zarzut, a wyłącznie stwierdzenie faktu). Nawet utrzymana w konwencji "horroru" sekwencja, która ukazywała
spoiler start
wyrzuty sumienia Oppenheimera,
spoiler stop
nie była ani szczególnie drastyczna, ani wstrząsająca. Nie trzeba więc wielkiego ekranu (a tym bardziej IMAX-a), żeby się cieszyć "Oppenheimerem".
Biorąc pod uwagę "renomę" Nolana, zdziwiłem się nieco tym, że w scenariuszu znajdziemy chyba tylko jedną wielką "zagadkę"
spoiler start
(rozmowa z Einsteinem),
spoiler stop
która została naprawdę zgrabnie wpleciona w całą historię i łączy ze sobą różne plany czasowe i wątki
spoiler start
(konflikt sumienia i Strauss).
spoiler stop
Konwencja "heistu", czyli gromadzenie naukowców, też nie wypadła jakoś szczególnie intrygująco. Trzeba wszakże docenić sprawność warsztatową Nolana: skomplikowana i wielowątkowa fabuła (milion postaci) została przedstawiona w dosyć klarowny i zrozumiały chyba dla wszystkich sposób. Podejrzewam jednak, że osoby, które w ogóle nie interesują się fizyką, sporo stracą, gdy idzie o pewne aluzje biograficzne i naukowe.
Warto dodać, że cały film opiera się na aktorach. Chyba każdy z nich gra koncertowo. Wielkie brawa. Ogromna część przyjemności płynącej z seansu to właśnie podziwianie tego, co i w jaki sposób robią.
Osoby, które szły na seans, spodziewając się widowiska w stylu Nolana, mogą być zawiedzione. To w pewnym sensie "kameralny" dramat sądowy, który wymaga od widza ciągłej uwagi i nie zapewnia jakichś nagłych zwrotów akcji czy intrygujących zagadek. To już "Piękny umysł" mógł być dla wielu osób bardziej emocjonujący. ;) Jeśli o mnie chodzi: bardzo dobry film. Ale raczej nie arcydzieło. Muszę jednak zobaczyć "Oppenheimera" ponownie, żeby wydać ostateczny werdykt. ;)
Don't give me shit - film dobry ale nudny. Taka dasintra czy bukara chcą się zrobić na intelektualistów wiec musza paść na kolana przed tym „arcydziełem”.
Iść do kina to fajna sprawa a Ci co uważają, że nie bo ludzie tam siorpią z rurki colę i mlaskają popcornem oraz że jakość kiepska niż "moje" kino domowe w 4K to odpowiem tak: Idzie się w rannych godzinach i nie ma siorpaczy coli i mlaskaczy popcornu plus krzyki i śmiechy albo idzie się na seans filmu wieczorkiem ale już z miesiąc po premierze. Co do 4K w domu to mimo to nie to samo, bo chyba takiego w domu screena nie ma jaki jest w kinie nawet jeśli ktoś posiada projektor.
Co do projektorów to są już kina co puszczają filmy w 4K i do tego dochodzi imax i technologia 4DX.
Co do tytułu filmów co autor wątku podał to nigdy bym tego w kinie nie obejrzał, bo jeden film to autobiografia czyli 80% filmu to nuda a Barbie to jest dla dzieci i kobiet. Jak iść do kina to na coś z efektami specjalnymi jak Avatar czy filmy akcji jak ostatni Terminator mimo, że film był niewypał czy ostatnia część Jurassic World i obejrzeć to na imax albo w 4XD.
To już nic w tym kinie nie leci tylko autobiografia albo Barbie?
To już nic w tym kinie nie leci tylko autobiografia albo Barbie?
"Oppenheimer" byłby autobiografią, gdyby Nolan nakręcił i napisał film o sobie. :)
Polecam iść na Oppenheimer po kilku drinkach, wtedy to 3h szybciej Ci zleci.
Byłem, nie wypiwszy wcześniej żadnego drinka. A i tak zleciało bardzo szybko. :P
No tak jesteś polonistą, więc nic dziwnego, że ten film Ci podszedł.
Matma pisemna 4 a ustna 5.
Ustna matematyka? Gdzie i kiedy takie cuda się zdarzyły? ;)
Były 3 zadania z matmy i na tablicy trzeba było je rozwiązać. Dali mi taki koszyk i losowało się i wylosowałem 3 zadania. Wielomiany, logarytmy i funkcje trygonometryczne.
Jak zdałem maturę to już się tym nie interesowałem. Wiem tylko tyle że język obcy doszedł. Ja nie musiałem na szczęście języka obcego zdawać. Tylko obowiązkowo polski i dodatkowy przedmiot. W moim przypadku matma.
Wróciłem z Oppenheimera. Wow. Absolutnie fantastycznie zagrany film. Nolan jak zwykle moim zadaniem nie zawiodł, aktorsko to jest majstersztyk. Jak dla mnie jak na razie jest to film roku, na który warto iść do kina. Mogę śmiało polecić, myślę że większość osób sie na nim nie zawiedzie.
Co w tym filmie Cie tak urzekło? Napisz tu minirecenzję tego filmu?
Dzisiaj aby nakręcić coś w miarę dobrego to wystarczy wywalić kolorowych z obsady tam gdzie nie są potrzebni, a wciskani na siłę.
Właśnie wróciłem z Oppa. 7/10 w porywach do 7.5 - wszystko git ale scenariusz kiepski (szczególnie pod kątem końcówki). Publika dobra jak film - prawie całe kino ale cichutko, 0 dzieciarni.