Polski postapokaliptyczny hit doczeka się pecetowej adaptacji
Super wiadomość :) Bawiłem się długo, grałem zarówno w wersję fizyczną, jak i mobilną, i to naprawdę świetna gra. Zakupię na pewno wersję na PC
Nuroshimie to by przydał porządny rpg w stylu fallout albo nawet looter shooter albo porządny fps a nie takie robienie planszuwek.
Nie udało się z Afterfall (który startował jako "Fallout w Polsce" i wyszedł z tego horror TPP) to może tutaj będzie coś bliższe choćby Fallout Tactics...
Wymagania dziwne - mniej niż gigabajt i Win7??
Szczerze, to o ile zagrywałem się z kumplami (mamy chyba wszystkie frakcje) w wersję fizyczną to nigdy nie zrozumiem po co ktoś miałby grać w planszówkę wirtualnie.
np. dlatego, że nie mają znajomych grających w planszówki, albo takowi nie mają czasu.
Ja grałem online w HEX'a z jednego prostego powodu - znajomi, z którymi zwykle to robiłem, rozeszli się po 4 różnych miastach i widywaliśmy się raz na rok. Granie to też dobra okazja do zwyczajnego pogadania w lepszej atmosferze niż zwykła "konferencja".
No to współczuję znajomych, bracie. Ja ze swoimi znajomymi niemam problemu żeby się spotkać nawet po kilkadziesiąt razy w roku a każdy pracuje, żyje w rodzinie. Na tylu ludzi których się w życiu spotyka aż dziw mnie bierze że ktoś jeszcze rzuca takim argumentem :/ Bracie, dla chcącego nic trudnego. Poza tym planszówki czy erpegi właśnie po to są żeby oderwać się od ekranu i spotkać z "żywym" człowiekiem.
Hymm... chyba nie nakreśliłem jasno, więc zarysuję to tak: osoby na dany moment znajdujące się np. w miastach: Lublin, Poznań, Warszawa, Amsterdam, Zurich... W tym jeden człowiek, na wysokim stanowisku, który przebywa więcej w delegacjach za granicą niż w domu, inny który jest naukowcem i chcą go w cenionych ośrodkach i ktoś inny ma firmę, w której pracuje 14 godzin na dobę na dobę 6 dni w tygodniu itp. Po prostu nie da się inaczej utrzymywać kontakt niż online i to nie jest kwestia chęci, tylko możliwości i priorytetów. I nie są to osoby "do współczucia". To inspirujący i inteligentni ludzie, którzy dużo osiągnęli. Po prostu są rzeczy ważne i ważniejsze, a bądźmy szczerzy - spotkania przy grach może i są fajne, ale przy kwestiach stricte życiowych mają nikłe znaczenie.
Bracie, nie idź w tę stronę!
Pomijam to czy to co piszesz jest prawdą bo to dalej słaby argument. Piszesz tak jakbyś miał tylko tych kilku znajomych, tak jakbyś nikogo innego nie mógł zaprosić na wieczór planszówkowy!? Sam jasno Ci sprecyzowałem że takie sytuacje nie występują (no chyba że to Ty bracie nie masz tej inicjatywy żeby kogoś zaprosić czy zajawić takim sposobem na spędzanie czasu) - "Na tylu ludzi których się w życiu spotyka.."
I nie myśl że nie mam podobnie zróżnicowanej puli znajomych tylko że co innego się spotykać tylko z kilkoma "wybrańcami" a co innego żyć w społeczeństwie i dawać szansę każdemu niezależnie od swoich sympatii.
Rodzina i praca są oczywiście ważniejsze ale nie da się Żyć bez czasu na odpoczynek i chwili tylko dla siebie. Wbrew pozorom nawet przy rodzinie wielodzietnej i pracy "14 godzin na dobę na dobę 6 dni w tygodniu" jest na to czas!
To że nie lubisz grać ze swoim sąsiadem policjantem nie oznacza że od czasu do czasu nie warto go zaprosić czy przyjąć zaproszenie ;)
Tak. To prawda, ale dalej chyba się nie rozumiemy. Nie chodzi o to że potrzebą jest granie w planszówki i ktoś musi koniecznie dobrać ludzi do gry, w którą chce grać, ani też znajdowanie nowego towarzystwa.
Chodzi o sytuację, kiedy ma się konkretnych znajomych z którymi grało się kiedyś na żywo, a teraz jest trudniej się spotkać. Ja nie potrzebowałem nowych znajomych tylko chciałem pogadać i pogadać w grupie starych znajomych. Tych konkretnych osób. Gra to tylko pretekst.
nigdy nie zrozumiem po co ktoś miałby grać w planszówkę wirtualnie.
Wygoda? Możliwość grania z tysiącami innych osób?
Bracie, ale zdajesz sobie sprawę że artykuł dotyczy przeniesienia gry planszowej (fizycznej) na grę planszową (wirtualną) a nie Twoich problemów ze spotkaniami wśród tych konkretnych znajomych? Ja dodatkowo staram się podkreślać wartość "klasycznych" spotkań przy planszówkach czym wydaje mi się że nie odbiegam od tematu.
Czy nie jest tak? Jak nie to mnie popraw.
Czyli co? Chcedz mi powiedzieć że niemasz problemu żeby się z tymi kolegami zebrać w jednym czasie na ładnych kilka godzin wspólnej gry online? Bo jak dla mnie gra online też zawsze swoje trwa a wyłącza każdego gracza z obowiązków domowych jednakowo a nawet gorzej niż wyjazd bo przecież fizycznie jesteś w domu!
Jeżeli ma się kumpli to dla mnie niema przeszkód żeby chociaż raz na dwa miesiące się z nimi spotkać niezależnie gdzie mieszkają a z doświadczenia wiem że jak dwóch się dogada to i reszcie jakoś łatwiej znaleźć wolny czas, a jak nie wszyscy to chociaż część. Czasem z dziećmi czasem bez. Nie chcę Cię tym dołować bracie, opieram się wyłącznie na doświadczeniach z mojego otoczenia. Trzymam jednak kciuki za to żebyś się ze swoimi przyjaciółmi spotykał częściej.
ja ostatnie 15 lat mieszkam w Brukseli
wszyscy znajomi praktycznie zyli tu, spotykalismysie mega czesto, kino, wyjscia, planszowki, imprezka
i teraz w ciagu poltora roku wszyscy wrocili do Polski
co do jednego: niestety
jasne, mam innych znajomych sporo, ale to byla moja ekipa
i jak neuroshima sie pojawi na pc to na pewno vczasem sobie zagramy, tak samo jak gramy sobie czasem na ps5
i spotkac sie nam na zywo nie jestteraz latwo, jednak mieszkamy 1300km od siebie
Bracie, na temat "wygody" polecam słowa papieża Franciszka <<nie przyszliśmy na świat, aby "wegetować", aby wygodnie spędzić życie, żeby uczynić z życia kanapę, która nas uśpi; przeciwnie, przyszliśmy z innego powodu, aby zostawić trwały ślad>>
Gry planszówkowe to nie jest tylko beztroska rozrywka ale przede wszystkim - jak słusznie zauważył Miodowy - "gra to tylko pretekst" do spotkania z "żywym" człowiekiem!
A odnośnie tysięcy graczy to fakt, jest to jakiś argument ale wyraźnie niewiele czasu spędzasz ze znajomymi jeżeli uważasz że gra z tysiącami ciągle zmieniających się ludzi z którymi nie nawiążesz trwalszych relacji jest bardziej wartościowa niż regularne spotkania z coraz to lepiej poznawanymi znajomymi.
Ok, ale ja nie mówię, że jest to ani dobre, ani zdrowe ani tym bardziej lepsze od tradycyjnych planszówek, tylko że jest taka możliwość. Napisałeś "nie zrozumiem po co ktoś miałby grać w planszówkę wirtualnie" - więc podaje jeden bardzo konkretny powód. A ja w tę planszówkę grałem ze znajomymi najpierw na żywo, a potem jak się rozleźli po świecie to graliśmy online (taką pół-oficjalną). Dokładnie po to dużo ludzi gra w planszówki online :) Jakbym miał taką możliwość to widywał bym ich raz na tydzień.
"Chcedz mi powiedzieć że niemasz problemu żeby się z tymi kolegami zebrać w jednym czasie na ładnych kilka godzin wspólnej gry online?"
No tak. Na chacie grupowym (Messenger lub Discord) o godzinie 17 ktoś zadaje pytanie: "Kto ma czas pograć dzisiaj po 21?". Wtedy najczęściej ludzie mają czas i wyizolowanie 1-3 godzin miedzy kolacją a spaniem stanowi najmniejszy problem, zwłaszcza jak nie trzeba wychodzić z domu. Znajdą się 3 osoby (każda w innym mieście), to jazda.
Bracie, ja wiem że różnie w życiu bywa ale jeżeli jesteś w miarę zdrowym człowiekiem i cenisz sobie przyjaźń (najlepiej z wzajemnością) to czym jest pokonanie tych 1300km kilka razy w roku?
A już pomijając podróż to jakbym miał grać online z kumplami to zdecydowanie wybrałbym gry które pod to zostały stworzone a nie planszówkę w którą i tak gra się jak przy stole. Pod tym względem polecam Borderlands, Left4Dead czy jakieś wyścigi a nie Neuroshimę.
Polski postapokaliptyczny hit - nie ma czegoś takiego.