Az się pochwalę. Robię 4 dni po 12 godzin i potem 4 dni wolnego.
To jest coś wspaniałego. Wreszcie czuję, że mam wolne a nie robić 5 dni w tygodniu i weekend wolny. Żegnajcie zmiany po 8 godzin i tylko weekend wolny co leci jak z bata i zaraz poniedziałek i do pracy.
Dziś skończyłem swoją zmianę i do pracy dopiero w poniedziałek.
A wy na jakich zmianach pracujecie i czy wam się te zmiany podobają a czy tylko robicie na takich zmianach, bo trzeba pracować?
PS: Orlen przynajmniej na tych CPN gdzie tankuję ma zmiany, że robi się 12h 7 dni a potem 7 dni wolnego. Też super zmiana. Najgorsze to jest robić od poniedziałku do piątku i tak cały czas. Meczące to jest.
Orlen zakazuje swoim pracownikom usiąść w pracy z tego co wiem. 12h nawet przy kasie. Dramat.
W systemie 4x4 pracowalem w Czechach. Przerabialem juz rozne systemy pracy, ale ten jest wedlug mnie najlepszy.
Dzięki.
Też nie chciałem tej zmiany, bo 12 godzin pracy i nie zawsze weekendy wolne. Teraz doceniam tę zmianę i nigdy pracowania po 8h od pn do pt.
Dla mnie z poczatku to byl szok, bo trzeba bylo pracowac 4 dni po dwanascie godzin, gdzie wypadaly dwie zmiany dzienne i dwie nocne. Ale gdy w miesiacu wpadaly dwa weekendy pracujace i dodatki za prace w sobote oraz niedziele, to geba sie cieszyla.
Dalbym wszystko zeby w Niemczech wprowadzili taki system pracy.
Oczywiście, że to co podałeś to bajka. Chociaż przy większej ilości godzin niż 12 myśle, że byłoby już ciężko wysiedzieć. Generalnie jak się idzie do roboty to zawsze trzeba wstać, ubrać się, dojechać. Tak wiec mniej dni ale więcej godzin w pracy brzmi super. Chociaż najoptymalniej jak chodzi o wygodę to chyba 4 dni w tygodniu po 10 h :p też zależy jaka praca oczywiście.
Powiem tak. Wstać oj tak trzeba wstać i tę robotę zrobić. I lepiej posiedzieć w tej pracy dłużej skoro już się wstało i się pracuje a potem mieć to 4 dni z głowy niż zrobić to 8 godzin niż wstawać 5 dni w tygodniu i 2 dni wolnego.
Kolejna sprawa. Czasem warto mieć takie wolne na tygodniu. Np. Robić jakiś kurs itp.
Najgorsze są zmiany popołudniówki. Dość że 5 dni w tygodniu to jeszcze jest takie myślenie, że trzeba iśc do pracy i jak jeszcze gdzieś się pojedzie to trzeba pilnować czasu, żeby zdąrzyć do pracy czyli dochodzi stres. Nie ma to jak wstać z rana i iść do pracy. To już lepsze są zmiany od 8 do 17 niż popołudniówki.
Gościu… ja mam wolnego 6x 365 dni
Fajnie. Też bym tak chciał. Niestety nie mam tyle na koncie.... I trzeba niestety pracować.
Zatrudnij się u Azjatów zamiast w jakimś amerykańskim syfie.
No to faktycznie można pozazdrościć, przynajmniej wiesz, że żyjesz i masz coś wolnego. Ja aktualnie pracuje 6 dni w tygodniu tydzień w tydzień, w soboty są to tylko 4h, ale jednak. Jestem tak przemęczony tym trybem pracy, że coraz bardziej myślę o jakiś konkretnych zmianach.
Zmień pracę. Praca ma sprawiać przyjemność.
Przodek gejmena, znany boomerom ze starego filmu też wkręcał innym.
https://www.youtube.com/watch?v=N4FvOqTdnPI
Życie na garnku żony to też nie jest praca. ;)
nie wiem co w tym fajnego. Przecież te 4 dni pracy to tylko praca-sen, praca-sen, bo nie ma juz nawet czasu na nic innego.
Co z tego, że później 4 dni wolne, skoro przez 4 dni pracy wypadasz kompletnie z obiegu. Gdzie tu miejsce na to, żeby sobie spokojnie ciepły obiad zrobić, usiąść na kanapie przed tv/komputerem i się zrelaksować? Do sklepu zrobić zakupy to chyba tylko w nocnym, albo żabce :)
Ja bym się czuł jakby mi życie między palcami uciekało, coś strasznego :)
No nie. Po pracy mogę sobie pobiegać i coś ugotować i jeszcze pograć.
Praca i sen to chyba w kamieniołomie robić.
sorka, ale jesteś forumowym trollem, więc tematu ciągnąć nie będę, bo jeszcze uroi ci się w głowie, że kogoś nabrałeś na te swoje wywody :D
Sam zacznę innym systemem, niż dotychczas. 4 pierwsze zmiany, dzien wolny, 4 drugie, dzien wolny, 4 nocki, dwa dni wolne. Nie wiem co o tym myśleć, bo muszę przerobić troszkę czasu.
Pracowałem niby przed chwilą pon-pt i weekendy wolne, ale fakt, ze ten weekend uciekał szybciutko i w pon rano znow czlowiek zły na świat. Ale to prędzej dlatego, że robota była chvjowa, jak się tam szło, to aż człowieka skręcało. :P
Ważniejsze jest według mnie co się robi, jak się robi, jakie towarzystwo w pracy i jakie kierownictwo.
Nie polecam nocek. Rozwali ci to system organizmu. Noc jest dla spania a nie pracowania.
5 dni 7-15, weekend wolny i 5 dni 14-22. I tak w kółko. Bardzo sobię takie zmiany chwalę. Dniówki to wiadomo od 15 czas wolny, a popołudniówki to można dłużej pospać, bez problemu załatwi się jakieś sprawy np w urzędach itd. w domu jestem zaraz po 22 więc to też nie ma tragedii.
Z jednej strony ten tradycyjny system jest męczący, ale z drugiej siedzieć w pracy tyle godzin jednego dnia to masakra. Ja chyba wolę sobie rozłożyć. Przez te 4 dni pracy jesteś wyjęty z życia, a takto po 8h możesz jeszcze coś porobić
Kwestia przyzwyczajenia się. Też mi nie pasowało walić 12h ale spróbowałem i jest spoko. I potem 4 dni wolnego.
Zależy jak płacą bo jak normalnie za 12h to lipa. U mnie teraz żonka klepie 2 zmiane 8h+4h dodatkowo nocki i wychodzi jej lepiej płatne 12h+ nocne to tak jakby normalnie 2 dni w robocie.
Dobrze płacą. Na nadgodziny mogę iść w tych 4 dniach co mam wolne..
I ciągle tylko ten weekend wolny.
Człowiek nie jest w stanie wydajnie pracować powyżej 4 godzin. 100% maksymalizacji to 4 godziny 2 kolejne to już 80% a pozostałe to 40-60%. Lepszy tryb zadaniowy niż godzinowy. Dobrze że jest wiek automatyzacji i AI bedzie więc można redukować zawody czasowe od/do.
No dziwną teorie stworzyłeś. Bo ja po 12h mam jeszcze siłę sobie pobiegać i pograć w gry.
Po prostu masz zero ruchu i twój organizm jest niewydajny. Nic dziwnego skoro ciągle siedzisz i grasz albo oglądasz seriale. I pójdziesz do swojej firmy i już 4h cie męczy a w zmyślasz masz powrót do gry albo do serialu.
Sorki Alex ale ty jesteś uzależniony od gier a jeśli tak nie jest to nie graj przez miesiąc. Dasz radę?
oczywiście że nie dam bo to moje jedno z hobby ;) To tak jakbyś zadał mi pytanie czy dam rade przez miesiąc nie pić wody :)
Ale dałeś porównanie. Wodę pić czy jeść to proces biologiczny. Grać w gry, pić alkohol czy uprawiać hazard to już nie jest zbędne do życia.
Hobby. Niby tak ale jak przy tym zarywasz noce, siedzisz godzinami i świata poza grami nie widzisz to to nie jest już hobby.
Alkoholik powie, że spoko pić sobie alkohol a hazardzista że spoko się gra na automatach. Wiem nie przyznasz się do tego, bo tak działa uzależnienie. Po prostu wmawiasz sobie ze to hobby i tak trzeba i tak leci ci życie w wirtualnym świecie.
Ja też gram ale z 2 góra 3 godziny dziennie a w weekendy nawet wcale bo lepiej iść na rower czy iść do baru na piwo i pogadać z kimś.
A ja w robocie powiedziałem dość, zmuszali do pracy od poniedziałku do piątku od 7:00 do 17:00 i jeszcze każda sobota. Kosztem mniejszej ilości ludzi bo dużo osób poodchodziło.
Robiłem tak z 1 rok czasu, co prawda pieniądze wtedy większe za nadgodziny, ale ch** w te pieniądze, co mi z nich jak się pod koniec żyć odechciewało, na nic czasu nie było a jak wracałeś to tylko spać co najwyżej. Ja już powiedziałem ze wracam do trybu 8 h dziennie od pon. do piątku i bez sobót, Janusz biznesu cos tam pogadał pod nosem ale się zgodził, to teraz inni pracownicy zobaczyli ze tak można i każdy zaczął się buntować i szef w szoku i już każdy robi normlanie.
Naprawdę powstało tyle zawodów, że idzie się do pracy na 8h i pracuje mózgiem, lub troche fizycznie, ale nie jak wół. Powiedziałem sobie, ze nigdy nie pójdę na fizyczny zapierdol 7-17, bo się wróci o tej 18 do domu, umyje i zmęczony się spać położysz, rano to samo i pięć dni wyjęte z życiorysu.
Nie wiem, chyba bym musiał nie mieć co jeść jutro, albo rachunki niepopłacone, żeby ktoś mnie zaciągnął na ciężką tyrę 10h dziennie.
Pracowałem na wykonczeniach za mlodu po wakacjach, bo to byla jedyna robota mozliwa tutaj u mnie na zadupiu. Z plusow, to zabierali mnie spod domu i 0zl na paliwo wydawalem, no i to tyle plusow.. :D