Witajcie piszę ten post, żeby trochę się wyżalić, a trochę żeby poradzić bo w sumie nie wiem co robić. Pracuję w pewnej firmie za chwilę będzie 2 lata. Początek współpracy był całkiem niezły, szef wydawał się być bardzo ogarnięty i konkretny, relacja z Nim zaczynała się bardzo dobrze, ogólnie nie było powodów do narzekania, dodam, że pracuje w takim małym sklepie na którym jestem Sam. Szef dogląda tylko z kamer, przez ostatni rok nawet do Mnie nie przyjeżdżał osobiście tylko ewentualnie kogoś wysyłał po kasę ze sklepu lub jak miałem wolne to ktoś z głównej siedziby firmy przyjeżdżał na zastępstwo i w sumie tyle. Sytuacja się zmieniła gdy w zeszłym roku pod koniec odeszła od nas z pracy taka osoba można by ją nazwać skoczkiem. Ta osoba jeździła na dany punkt i na Nim zastępowała osobę która akurat chciała wolne, albo była na l4, albo cokolwiek innego. Od momentu gdy tej osoby nie ma za nadgodziny dostaję kasę i pracuje 6 dni w tygodniu z weekendami. Z powodu, że nikt tutaj teraz nie przyjeżdża szefo robi to osobiście co jakiś czas aby sprawdzić sklep i zabrać stąd kasę. Skoczek był również moim jakby kierownikiem, sprawdzał czystość punktu, zatowarowanie, ogólny stan itp, itd. Zawsze byłem chwalony za utrzymanie punktu to w jaki sposób o niego dbam i, że wszystko zawsze jest tak ładnie ogarnięte, wszystko się zmieniło po moim 2 tygodniowym urlopie wypoczynkowym. Po moim powrocie po pracy okazało się, że na sklepie jest burdel, towar porozrzucany, nie poukładany różne rzeczy w różnych miejscach. Tak się złożyło, że jak wróciłem z urlopu już w pierwszy dzień przyjechał do mnie gościu nazwijmy go przedstawicielem. Ja oczywiście w pierwszej kolejności zacząłem ogarniać punkt, ale w międzyczasie klienci, jakieś pierdoły, a roboty było dużo. Gościu od razu jak u Mnie był zauważył ogólny nieporządek i syf, ale Mi nic nie powiedział tylko wyszedł i zadzwonił Sobie do mojego Bossa. Łatka syfiarza została do Mnie przyklejona i od tego momentu można powiedzieć jestem po prostu gnojony o wszystko o co można, ale przede wszystkim o rzekomy syf. Ja nic kompletnie nie zmieniałem w swoim systemie pracy nadal dbam o punkt tak jak to robiłem wcześniej, ale czego bym teraz nie zrobił to jest źle, niedokładnie, albo w innej wizji, ogólnie to wygląda na zasadzie aby się po prostu przyjebać o cokolwiek. Po nowym roku gdy był dosyć spory kryzys u Mnie w mieście interes szedł bardzo kiepsko nasiliło się to jeszcze bardziej, jestem ciąglę obserwowany na monitoringu cokolwiek nie robię jest źle, niedobrze szef zaczął sprawdzać na punkcie takie miejsca byle by znaleźć jakikolwiek kurz i się do Mnie przypierdolić. Nie wiem co mam robić, gdyby nie godziny pracy już dawno bym poszedł w cholerę, ale one Mi bardzo odpowiadają plus jak się przyciśnie fajnie to można zarobić dobrą kasę, ale czuję się stalkowany w pracy, ciągle obserwowany, cokolwiek nie zrobię w tej chwili będzie źle. Rynek pracy przeglądam regularnie, ale moja miejscowość nie jest jakkoś super duża i o pracę nie jest tak łatwo.
Idź do szefa i wyjaśnij sytuację - tylko szczerze, bez owijania. Powiedz, że Ci obecna atmosfera przeszkadza i czujesz się potraktowany niesprawiedliwie.
Jeśli to oczyści relacje, to dobrze, jeśli nie, to sam znajdziesz rozwiązanie w zależności od tego, jak bardzo będzie Cię to uwierać.
O ile venting jest jak najbardziej wskazany, tak przejmowanie się pracą na takim poziomie jest toksyczne.
Podejdź do tego inaczej - skoro za skoczka nie ma człowieka, tak więc sam jesteś nie do ruszenia. Opinią się nie przejmuj, niech gadają, na spokojnie szukaj innej pracy. Oprócz gadania nic nie zrobią, bo co wtedy? Szef będzie 6 dni w tygodniu siedział i pilnował sklepu?
I IMHO jeżeli Cię nic nie trzyma w obecnej miejscowośći, sugerowałbym także szukanie pracy gdzie indziej. U nas w kraju panuje jakąś panika przed zmianą miejsca zamieszkania, a zmiana na większe miasto otwiera wiele drzwi, już w zwykłych supermarketach często płacą więcej.
Tak jak NicK mówi. Szczera i otwarta rozmowa. W zależności od tego jak szef zareaguje będziesz wiedział co dalej. Jak się sytuacja zaogni, masz jasną odpowiedź jak szefu rozwiązuje problemy.
Witaj.
Trochę nie rozumiem, czemu to piszesz, na forum głównie o grach, ale niech będzie.
Jeśli czujesz się stalkowany, to zgłoś to na policje. Nie ma co tkwić w miejscu, które może przyprawić Cię o chorobę.
Co do monitoringu: Jeśli po Twoim urlopie był w sklepie syf, to powiedz szefowi, żeby obejrzał kamerę. Tam na pewno będzie nagrane, skąd się wziął bałagan. Może to pomoże Ci się "oczyścić z zarzutów". Spójrz na to też z innej strony: Taka rola szefa, żeby patrzeć na monitoring, może takie mają wytyczne.
Trochę nie rozumiem, czemu to piszesz, na forum głównie o grach, ale niech będzie.
Taka mala dygresja... skonczmy juz z tym szufladkowaniem GOLa jako forum stricte gamingowe. Od wielu lat jest ono wielotemtyczne i juz nie raz bylismy swiadkami, ze nawet na najbardziej kuriozalne problemy i pytania zostaly udzielone wartosciowe porady i rozwiazania.
J.w.
Dokładnie. Niedawno jednemu zepsuł się traktor i po zdjęciach też dostał radę co mogło nawalić
Właśnie zauważyłem, że od dłuższego czasu tutaj pojawiają się różnego rodzaju tematy, dlatego też sam zdecydowałem się napisać taki post.
Możesz 2 tygodniowy urlop sobie wziąć i jeszcze latem, masz płatne nadgodziny i pewnie normalną stawkę ci płaci :D to nie jest Januszex :P Januszex, to jest, jak robisz 6 dni w tygodniu po 9+h, masz 20 PLN na godzinę i oficjalnie na wypłatę dostajesz najniższą krajową + resztę „pod stołem”. Pracujesz w miesiącu +-230h, zarabiasz +-4.5k na rękę, gdzie powinieneś +-5.5k, urlop dostajesz, wtedy kiedy firma ma przestój, a jak nie ma to ci za niego płacą :P, a każde L4 to dramat i ogłoszenie upadłości, bo nie ma kto ciebie zastąpić. :P
Bardzo dziękuję za odpowiedzi, wcześniej się tak nie przejmowałem zacząłem dopiero od jakiegoś czasu, strasznie Mnie denerwuje to, że daję z Siebie tutaj 100%, a nie jest to w ogóle doceniane, przykładowo rok 2022 pracowałem już cały sam na salonie obrót wzrósł o 60k w ciągu całego roku co daje nam średnio 5k miesięcznie wyższe obroty i 2022 był najlepszym rokiem sprzedażowym odkąd firma została tutaj otwarta, w ramach podziękowania nawet nie usłyszałem dziękuje już nie wspominając o jakichkolwiek dodatkach. Nadgodziny w sobotę dostaję na takiej zasadzie, że po prostu za 4h soboty dostaję kasę pod stołem do wypłaty w kolejnym miesiącu. Do momentu pracy w tej firmie oddawałem też regularnie krew ponieważ mam rzadką grupę krwi i bardzo lubiłem to robić, niestety w tej firmie czegoś takiego nie ma, szef próbuje Mi tego zabraniać twierdząc, że dla Niego się to nie opłaca swoją drogą taka osoba powinna zostać wpisana na jakąś listę specjalną i nie mieć możliwości dostania krwi od kogoś innego. Z urlopem są u Mnie też problemy ponieważ każdy urlop to koszt dojazdu innego pracownika na sklep tutaj czyli koszty dla szefa i kolejny raz gadanie, że się nic nie opłaca.
Najgorzej to utknąć w takiej sytuacji. Marudzić i jednocześnie nic z tym nie robić.
Dąż do jak najszybszego wyjaśnienia wszystkich bolących kwestii. Jeżeli nie będzie woli ze strony szefostwa, nie masz żadnego powodu żeby tkwić w takim bagnie. Wiem, że niektórych wizja zmiany miejsca pracy przeraża, tym bardziej że jak sam mówisz na początku było miło i sympatycznie. Ale za żadne pieniądze osobiście nie oddałbym spokoju i komfortu psychicznego.
Nawet jakbyś miał iść gdzieś gdzie pieniądze będą mniejsze, ale będziesz miał komfort psychiczny. Warto. Czasem trzeba zrobić krok w tył żeby zrobić dwa na przód.
Taka rada jak w sklepie nie ma aż takiego ruchu i możesz sobie pozwolić na „edukacje” we własnym zakresie to zrób to, znajdź coś, czego możesz się pouczyć i pomoże ci to nową pracę ogarnąć. Najgorsze w takiej pracy jest to, że z czasem przywykniesz do takiego traktowania i włączy ci się tryb „zasiedzenia”. Im dłużej będziesz zwlekał, tym trudniej będzie ci później pracę zmienić, szczególnie jak hajs będzie się zgadzał. :) Twój szef ma mentalność taką że nie szanuje pracowników, tak że 0 szans że kiedykolwiek będzie lepiej, tacy ludzie zmieniają się tylko kiedy nie mają innego wyjścia, a to praktycznie niemożliwe, bo zawsze znajdzie się janusz któremu taka praca będzie odpowiadać.
Tak szczerze, to bym porozmawiał z szefem i spytał, czy on jest normalny, czy niedojebany, poważnie. Pracowałem na magazynie w sklepie z kolegą, który jest syfiarzem (dobry kolega, tylko oceniam tutaj jego schludność), że ma syf w swoim pokoju, robił syf w robocie, nie sprzątał po sobie i miałem podobną sytuację, że wróciłem z urlopu, a kierownik coś do mnie miał i szukał do czego się dojebać i padł tekst podobny, że syf na magazynie. Tyle, że ja też wyleciałem z kontrą, mówię, że syf, bo mnie nie było i nie miał się kto zająć, no tak. Potem takie dojebki do mnie jeszcze wytrzymywałem, bo chciałem tam popracować jeszcze z rok, tak z osobistych powodów, aż mi się odechciało, bo już prawie serio miałem odruch wymiotny jak wstawałem rano i miałem wizję, że tam idę.
Jakby na mnie ktoś wjeżdżał ciagle, ze cos zle i sprawdzał kurze (xD), to bym chyba gościowi zachorował na depresję na 3 miesiące i by się nauczył szacunku do pracownika, jak jesteś sam jeden i on by musiał stać, albo kombinowac jakiegoś łosia. Nauczyłbyś szacunku do pracowników jednego janusza, dobry uczynek.
edit: Dodam jeszcze, że warto być w porządku wobec drugiej osoby, zawsze, nie ważne, czy jesteś kierownikiem, czy pracownikiem, dobro działa w dwie strony. Pracowałem przed chwilą w bardzo dużej firmie ~300 pracowników i brygadzista zadzwonił do mnie, że jest nakaz 'z góry', żeby nie przedłużać nikomu umów i żebym sobie poszedł na chorobowe, a on jest z mojej pracy zadowolony. To teraz porównaj sobie mojego kierownika, a Twojego. Niby nie warto za sobą palić mostów, ale jak masz takiego janusza, to bym bez wahania mu się rozchorował, bo Cię po prostu nie szanuje.
Właśnie coraz bardziej rozważam pójście do jakiegoś dobrego lekarza w sensie psychiatry i wywalenie się na jakieś dłuższe l4, bo już Mnie ta cała sytuacja strasznie denerwuje. Chłop nie docenia tego co ma szczególnie, że wiem z opowieści jak źle było z poprzednimi pracownikami tutaj, nie wyrabianie planów, złe traktowanie klientów bo nawet opinie na google się pojawiły, ogólny nie ład i nie porządek.
W każdej robocie masz to samo. Jeszcze w sumie najlepsza robota to jakaś duża fabryka, robisz swoje stanowisko przez 8h, wyrabiasz normę i zawijasz się do domu.
No ale jak piszesz, że mała miejscowość i o robotę trudno to ciężko coś poradzić. Może jakiś wyjazd za granicę bo raczej opcja z przenosinami do dużego miasta i życie na wynajmie też nie wyjdzie cie tak rewelacyjnie.
Ja dzisiaj dla takich jak ty polecam wojsko. Sam planowałem ze szwagrem, nawet zrobiłem już badania psychologiczne ale później założyłem firmę no ale szwagier do tej pory siedzi i zrobił oficera. Ma bardzo dobre pieniądze, dodatki oraz dostał mieszkanie.
Tak zmieni miasto na duże i będzie walił kasę na wynajem mieszkania. Za granicę jechać jeszcze gorzej chyba, że ma tam kogoś zaufanego.
Niech pogada z szefem o co chodzi i to jest najlepsze rozwiązanie. Najpierw trzeba porozmawiać i zobaczyć na czym się stoi a potem dopiero myśleć co dalej.
Właśnie też myślę, że będę musiał Go przycisnąć jak się do Mnie wybierze i zapytać o co mu chodzi bo tego się słuchać już nie da. Wyprowadzkę rozważam, ale tylko w ostateczności. Mam u Siebie w mieście kilka rzeczy z których musiałbym zrezygnować gdybym się wyprowadził do większego miasta.
Przedstawiciel donosiciel? Takich cweli to bez orientu walić w mordę na dzień dobry.
Najlepsze jest to, że jak się tylko o tym dowiedziałem to od razu do Niego zadzwoniłem, i przez telefon jechałem z Nim jak ze szmatą xD Gościu się tak wystraszył i zbulwersował, że najpierw poskarżył się szefowi, a teraz już do Mnie nawet nie przyjeżdża.
Szczerze? Chciałbym mieć takie problemy . Jest ogrom rzeczy, które można tu zrobić.
Począwszy od wysłania szefowi całości pierwszego postu, tylko ze zmianą osoby trzeciej na niego i zmian słów "skoczek" i "przedstawiciel" na właściwe imiona (najlepsze wyjście, bo jak doprowadzisz do tego, że jak szef to przeczyta, to nie ma bata żeby się wszystko nie zmieniło), poprzez olanie tego i wypuszczaniu uwag mimo uszu, a skończywszy na szukaniu sonie innej pracy.
Stary -: to ja bym skakał z radości i bym zrobił wielką imprezę, że to szczyt moich problemów. Zazdroszczę, jak cholera. Pomyśl o pierwszym rozwiązaniu, że przyniesie zmiany., Tylko pewnie się, że on to przeczyta. Najlepiej wysłać to w kilku egzemplarzach dla pewności. Znaczy nie od razu, tylko upewnić się najpierw, że nie odczytał i dopiero potem wysłać kolejny raz na przykład z 5-10 wiadomości o identycznej treści. Najpierw wyślij jedną wiadomość (by go za bardzo nie wkurzyć), a dopiero potem, jeśli zobaczysz że nic się nie zmieniło, wysłać te 10 czy ileś tam wiadomości o identycznej treści. Jeśli to nie przyniesie efektów, masz jeszcze dwa kolejne rozwiązania oraz ogrom tych, które napisali Ci powyżej. Tak czy inaczej problem nie istnieje.