Co myślicie o spotkaniach klasowych po latach? Byliście kiedyś na jakimś? Dlaczego nie?
To Trzeba mieć fajną klasę w której nie było jakiś izolowanych ugrupowań wzajemnej adoracji. Mi się taka fajna nigdy nie trafiła, choć wiem że takie się zdarzają. Poza tym większość takich spotkań pewnie kończy się festiwalem lizania swoich pięt kto ile nie zarabia, czego się nie dorobił itp. Już lepiej się prywatnie spotkać tylko z konkretnymi osobami z którymi się trzymaliśmy
Ja nie miałem spotkania klasowego po latach i bardzo się cieszę, bo to taka okoliczność, której raczej nie mam ochoty robić, a jednocześnie nieobecność też już jest pewną deklaracją.
To Trzeba mieć fajną klasę w której nie było jakiś izolowanych ugrupowań wzajemnej adoracji. Mi się taka fajna nigdy nie trafiła, choć wiem że takie się zdarzają. Poza tym większość takich spotkań pewnie kończy się festiwalem lizania swoich pięt kto ile nie zarabia, czego się nie dorobił itp. Już lepiej się prywatnie spotkać tylko z konkretnymi osobami z którymi się trzymaliśmy
+1
Dla mnie idealne podsumowanie tematu szkoły podstawowej łączonej z gimnazjum, potem szkoły średniej i na końcu studia. Wszędzie podobne schematy tworzenia tych grupek wzajemnej adoracji. Taki mój los niestety, że nie mogę trafić na dobrą ekipę, ale rzeczywiście, całe szczęście zawsze się mi udało wyłonić jakieś dobre dusze z którymi można się dobrze trzymać ;)
zawsze się mi udało wyłonić jakieś dobre dusze z którymi można się dobrze trzymać
czy zatem tworzyliście grupkę wzajemnej adoracji?
Przyznam, że niezła próba :D Ale nie, nie tworzę takich grupek, to nie mój charakter by tak czynić.
Czym różni się grupa dobrych dusz, które trzymają się razem, od grupy wzajemnej adoracji?
3.4 i 3.5
Och, zabawne, ale wszelkie insynuacje, dorabianie sobie swoich teorii czy takie pytania nie są na miejscu ;)
Chociaż dla jasności, odpowiadając na problemy przedstawione powyżej, przez pryzmat doświadczeń tutaj w kontekście edukacji dla mnie to oznacza, że dobre dusze (nie wspomniałem tutaj o jakiejś grupie, szczególnie, że jeśli trafi się jedna, dwie osoby, to trudno mówić tutaj o jakiejś grupie), to ludzie otwarci i nie wykluczający nikogo, ani nie tworzącej "zamkniętej strefy" i luźno kolegujący się (np. chętnie spotykający się od czasu do czasu grając w piłkę, nie zasłaniając się sztucznym brakiem czasu), nie włażący sobie w tyłek.
Natomiast grupkę wzajemnej adoracji widziałem wśród osób które uważały się za lepszych od innych w klasie w szkole / na roku na uczelni, nie mogących bez siebie żyć, słodzących sobie non-stop, czy robieniem interesów dla swojej korzyści, tak żeby przypadkiem ktoś spoza kręgu się nie dowiedział, a już najlepiej by było dla grupki, jakby wyszło na niekorzyść osób spoza, ot samo życie ;)
Tak jak wspomniałem poprzednio, to nie mój charakter by tak czynić, jak to jest w przypadku grupek wzajemnej adoracji.
spoiler start
Zamiast kierować tylko w moim kierunku pytania jak na przesłuchaniu, to może sami szerzej przedstawcie jak mieliście :D Bo po tych wypowiedziach odnoszę wrażenie, że albo trzeba być samemu jak palec a jeśli się z kimś spotyka to na pewno trzeba założyć, że to z pewnością grupka wzajemnej adoracji :D
spoiler stop
Spotkanie klasowe dla większego grona miałem raz jakieś niecałe dziesięć lat po maturze, porozmawialiśmy, popiliśmy, powspominaliśmy i pośmialiśmy się. Starczy.
Natomiast najważniejsi ludzie w moim życiu - moi przyjaciele, których widuję dość często i z którymi zawsze spędzam wakacje to właśnie ludzie z mojej licealnej klasy lub czasów licealnych.
Świetna sprawa. Miałem 10 lecie matury i mogłem porozmawiać z ludźmi z którymi miałem słaby kontakt w liceum. Na 20 lecie mam nadzieję, że też coś będzie, a jak nie to może sam się za organizację wezmę.
Dosłownie 2 tygodnie temu miałem spotkanie nawet nie tyle klasowe, co całego rocznika mojego liceum. Bardzo się cieszę że w nim uczestniczyłem, miałem okazję spotkać ludzi których nie widziałem 20 lat, zobaczyć jak się zmienili, porozmawiać, podzielić się doświadczeniami, czyje życie w którym kierunku się potoczyło. Przy okazji udział wzięła również spora grupka nauczycieli, co było wisienką na torcie. Po części oficjalnej była naturalnie "artystyczna", zatem była również okazja żeby się wspólnie odchamić i poświętować spotkanie po latach
Spotkania klasowe mają szansę się odbyć jakoś świeżo po skończeniu szkoły, czy studiów. Spotkaliśmy się właśnie i po technikum i z innymi ludźmi po studyjach, ale tylko raz (jakoś rok później w obu przypadkach), bo potem każdemu pasowalo co innego i to wszystko zdechło śmiercią naturalną.
Debilny pomysł, dobrze, że nikt z mojej, byłej szkoły na coś takiego nie wpadł, ale może kiedyś wpadną.
Ja w zeszłym roku byłem na spotkaniu z okazji 30-lecia matury. Udało się zebrać około 20 osób, zrobiliśmy sobie weekendowy wypad w spokojne miejsce poza miasto. Ja miałem blisko, ale niektórzy przyjechali z bardzo daleka. Było super ich znowu zobaczyć, porozmawiać, itp. Oczywiście w klasie były grupy trzymające się ze sobą, ale ogólnie miałem bardzo fajnych ludzi w klasie :-)
Edit: Mieliśmy też spotkanie po 10 i 20 latach. Z całej klasy tylko jedna osoba "zaginęła" i nikt nie ma z nią kontaktu.
Ja właśnie miałem takie spotkanie w sobotę Co prawda było nas z klasy 6 osób, na około 18 które skończyły szkołę średnią. Reszta to byli znajomi znajomych. lub osoby towarzyszące. Zorganizowaliśmy Paintball a następnie było ognisko i alkohol. Było świetnie, wspomnienia, żarty, opowiadanie co u każdego. Po 11 latach jednak było co opowiadać.
Spotkania klasowe są jak spotkania ludzi z pracy by się "integrowac"-bezsensowne i niepotrzebne.
Jeśli ktoś kocha swoją pracę to super dla niego.ja swojej nienawidzę ale kasa dobra ,ale żeby oglądać ludzi których widuje bo muszę przez 8 godzin dziennie w swoim wolnym czasie,never
Duży % osób są to zupełne inni ludzie lepiej iść juz na Prime jak gadać z ludźmi którzy pamiętają ciebie jako innego człowieka.
Wyjdą na asocjalnego dupka, ale unikam takich spotkań jak ognia
O ile takie spotkania może miały sens w prl jak ludzie przeprowadzali się bo przydział mieszkania w innym mieście/rejonie, telefonów jak na lekarstwo a o necie nikt nie słyszał.
To tak obecnie od ładnych "kilku" lat w dobie nieistniejącej już nk, Fb, komunikatorów, x komórek znalezienie takich osób, czy nie urwanie kontaktów po szkole to żaden problem
To po jaką cholerę mam się spotykać skoro ich na co dzień nie szukam, czy nie chce znać.
Kontakt do znajomych z podstawówki, liceum, studiów których lubiłem mam. W telefonie, w necie , na żywo na podwórku nawet więc na co mi zlot z osobami których nie chce znać.
Coś jak 435232 znajomych na fejsie? Czy sztuczne życie na insta?
Jako takiego oficjalnego spotkania klasowego nie mieliśmy, ale udaje nam się widywać na pogrzebach.
Lepiej żebym takich nie miał, bo jak się dowiem, że ludziom, którym dawałem ściągać powiodło się w życiu lepiej niż mi to zadowolony na pewno stamtąd nie wyjadę.
Poza tym z ludźmi jest jak ze starymi grami, wracasz do nich po wielu latach i okazuje się, że kompletnie inaczej ich zapamiętałeś. Już znam parę osób z podstawówki, z którymi się zarąbiście bawiło, a teraz nawet słowa się nie chce z nimi zamienić. Oczywiście nadal mam wiele znajomości ze szkół, z którymi nadal utrzymuję regularny kontakt, ale z niektórymi jednostkami wolałbym się już więcej nie widzieć, szczególnie, że niektórzy z tego co słyszę dosyć marnie jak na razie kończą.
W sumie taki temat to fajny pomysł na hit filmowy, tylko jak Polacy się za to wezmą, to hektolitry wódy będą się tam musiały polać.
Klasowe spotkania po latach to świetny pomysł, jeśli:
- w życiu ci się wszystko udało i chcesz posmyrać sobie ego tym, że jesteś bogatszy, masz lepsze wykształcenie, lepszą karierę, więcej włosów na głowie, ładniejszą żonę od innych
- w życiu ci się nie udało i jesteś masochistą, który lubi czuć, że wszyscy patrzą na niego z politowaniem i wyższością, bo im się lepiej powiodło
- masz ochotę spotkać ludzi, których nigdy nie lubiłeś i udawać jak bardzo się za nimi stęskniłeś
Mnie tam żadne spotkanie nie jest potrzebne. Te parę osób, które lubiłem mam w kontaktach i w miarę możliwości spotykamy się kilka razy w roku. A reszta? Co mnie obchodzą ludzie, z którymi przypadkowo znalazłem się kiedyś w jednej klasie i nie miałem za wiele wspólnego?
Z klasą z podstawówki już dwa raz organizowaliśmy spotkania i zawsze super sie bawilismy, w tym roku kolejne bo to już 45 lat jak jesteśmy na tym padole :)
A tak w ogole to da rade znalezc listy klasowe sprzed lat? Ja to juz wiekszosc osob nazwisk pozapominalem ;)
Po co? To są kompletnie inni ludzie niż ci, których znałem te X lat temu. Nie interesuje mnie życie obcych. Jak z kimś miałem utrzymać kontakt to go utrzymałem
Nie widze sensu. Część mam w znajomych na fejsie lub linkedinie a i tak słowa nie zamieniłem z większością od bardzo dawna albo nigdy. Reszty niecierpię i nie mam zamiaru mieć nawet fikcyjnego, wirtualnego kontaktu.
U nas się kiedyś chcieli zgadać na takie spotkanie, z 31 osób zapowiadało przyjście 16 a przyszło 7, jeszcze dwoje się pokłóciło o stare dzieje i tyle było ze spotkania xD
Edit: A i tak już wszyscy się wyprowadzili do Warszawy czy innego miasta większego i nikt nie został, tak że raczej nie warto takich spotkań robić.
Kilku moich kolegów z klasy z technikum to dzisiaj są moi najlepsi kumple, więc takie spotkania raczej nie są potrzebne.
No ale byłem na jednym, gdzie po ok. 3 latach od skończenia szkoły spotkaliśmy się klasą z gimnazjum. Było całkiem fajnie i nawet sporo osób przyszło, bo było ok. 20 z 26. Ogólnie była to wyjątkowo zgrana i lubiąca się klasa, wiec pewnie dlatego spotkanie się udało.
Byłem na takim spotkaniu w minioną sobotę (25lecie matury), udało się ściągnąć nawet naszą wychowawczynię. Było to czwarte takie spotkanie, jakie sobie urządziliśmy (poprzednie w 2018 r.)
Kilka godzin zleciało mi ekspresowo, a nie zdążyłem się nagadać. Było kapitalnie! No,ale ja w liceum miałem super klasę, o nikim złego słowa nie powiem.
Tylko raz w życiu miałem naprawdę udaną klasę, ale to była zerówka plus podstawówka 1-3 (ten sam skład). Co prawda nigdy się już nie spotkaliśmy, ale z kilkoma osobami mam stały kontakt. Natomiast gimnazjum czy liceum też z kilkoma świetnymi osobami utrzymuję kontakt, ale gdyby miało dojść w tym wypadku do spotkania to nie poszedłbym. W zupełności wystarczyły mi te lata spędzone razem w szkolnych ławach, a że nie mam żadnych mediów więc mnie i tak nie namierzą. No chyba że ktoś z dobrych znajomych mnie sprzeda, ale wątpię.
my do tej pory z ludzmi z liceum jestesmy blisko, czesc to moi najlepsi przyjaciele i regularnie sie spotykamy, chociaz ostatnie takie oficjalne spotkanie klasowe to mielismy chyba w 2012
15 lat minęło od matury. Ktoś jakieś plany miał ale i tak bym nie poszedł. Jak bym chciał kontakt z tymi ludźmi to bym utrzymywał a tak ze wszystkimi się już urwał i tyle. Może kiedyś jak już człowiek zdziadzieje :P
Pamiętam ledwo że trzy osoby z liceum z czego tylko jedną utrzymuje kontakt i nie widzę powodu by jeździć na jakieś nudne spotkania klasowe.