To kasowa porażka, ale bardzo dobry film, który warto obejrzeć teraz na Netflixie
Bardzo fajny film. Inny niż oryginał, ale to zaleta a nie wada. Piękne zdjęcia, dobrze dobrana muzyka, super scenografia i oprawa wizualna.
A co najfajniejsze to nastrój.
Porażka finansowa, też mi argument, że jak coś się nie podoba miliardowi chińczyków i tłumowi gustujących w tiktoku nastolatków to ma być uznawane za złe :).
Jako zarzut trzeba dodać brak facetów w rajtuzach czyli superbohaterów :)
W życiu większej szmiry nie widziałem. Trzykrotnie usypiałem i próbowałem obejrzeć ten film bo słyszałem dobre opinie o oryginale. Smutny i beznadziejny aktorsko Gosling snuje się godzinami po ekranie zanudzając widza pozbawioną mimiki i emocji rolą. Film wyłącznie dla krytyków filmowych. Zmarnowany czas, którego już nigdy nie odzyskamy. Ostrzegam, nie włączajcie nawet na chwilę tego chłamu - wystarczy, że ja się dla Was poświęciłem, choć niemal nie umarłem! Może pomysł na scenariusz dobry ale główny bohater spartolił pracę tłumu ludzi, lepiej było spalić dolary wydane na nagranie i promocję, albo rozrzucić po ulicy. Mam nadzieję, że Gosling zatrudnił się do zmywania w jakiejś knajpie i nigdy więcej nie zobaczymy już tak słabego aktorzyny w żadnej produkcji.
Jak można się dziwić, że słaby film odniósł porażkę? Netflix chyba dostał go za paczkę chipsów.
Bardzo fajny film. Inny niż oryginał, ale to zaleta a nie wada. Piękne zdjęcia, dobrze dobrana muzyka, super scenografia i oprawa wizualna.
A co najfajniejsze to nastrój.
Porażka finansowa, też mi argument, że jak coś się nie podoba miliardowi chińczyków i tłumowi gustujących w tiktoku nastolatków to ma być uznawane za złe :).
Jako zarzut trzeba dodać brak facetów w rajtuzach czyli superbohaterów :)
szczerze mowiac mi podobal sie o wiele bardziej niz pierwszy
zwlaszcza wizualnie, ale nie tylko, fabularnie tez bylo bardzo dobrze
wiadomoi, jedynka to klasyka, ale obejrzalem przed pojsciem do kina sobie powtorke i niestety ale zle sie zestarzala (dla mnie!)
Czy można zbanować Pawła za te herezje ? Tak tylko pytam...
Mi też ten film się bardzo spodobał. Ma niesamowity klimat i świetnie współgra z pierwszą częscią, mimo, że jest od niej inny. Polecam fanom noir i świata a'la cyberpunk.
Film bardzo przeciętny. O ile do oprawy audiowizualnej niemożna się przyczepić to scenariusz bardzo kiepski, mało angażujący przez co momentami strasznie się dłuży. Jako fan Blade Runnera byłem rozczarowany.
Film jest w miarę ok do momentu spotkania z Harrisonem Fordem. Ten wątek jest na siłę wciśnięty i te jego wymachy pięściami. Tego nie da się oglądać. Później mamy już klątwę Jareda Leto czyli film musi zamienić się w kupę.
Strasznie się wynudziłem na tym filmie. Praktycznie pół filmu spałem, albo walczyłem sam ze sobą. Jedynie Ana De Armas trzymała mnie przy oglądaniu. Klimat ma fajny ale za grosz tam jakiejś ciekawej akcji.
To że ktoś się nudzi na filmie czy film mu się dłuży nie oznacza że film jest zły, słabej jakości, czy też słaby, jak by tego nie nazywać.
Nie wszystkie filmy są dla wszystkich ludzi. Ci sami ludzie co narzekają na „złe” filmy, mówią też o nudnych koncertach muzyki klasycznej, zbyt długich książkach, nudnych sztukach teatralnych itd.
Za to właśnie Blade Runner 2049 ma u mnie dużego plusa, za sposób narracji, za niedostosowanie tempa opowieści do teledyskowej stylistyki współczesnych produkcji. Ten film daje czas na wdychanie tej atmosfery świata i zadumę nad tematem wiodącym czyli istotą człowieczeństwa.
Jest inny, niespodziewany i niesztampowy.
No ale nie ma Szopa z Blasterem, nikt nie rzuca dowcipów dla podtrzymania uwagi, ujęcia są dłuższe niż 5 sekund, a postacie są dojrzałe i brak w nich młodzieńczej głupkowatości filmów Disneya … więc film słaby.
Mam swoją osobistą skalę podziału na filmy dobre i złe. Dobre to takie, które pamiętam i po latach mogę z kimś o nich porozmawiać, złe, to takie które niedługo po seansie wyparowują z pamięci. Z Filmu Blade Runner 2049 (oglądałem 2 razy) pamiętam jedynie, że grał w nim Harrison Ford. Tymczasem jeżeli chodzi o pierwowzór (widziałem 4 razy, ostatni raz oglądałem tuż przed premierą BR 2049), to pamiętam go doskonale, na pamięć znam monolog Roya Battyego. Tak więc w mojej osobistej skali, Blade Runner 2049 wypada bardzo blado.
Podobnie: to, że ktoś na jakimś filmie się nie nudził, a do tego jeszcze cieszył się, że ma całą salę dla siebie, nie oznacza, że film jest dobry.
Dobro i zło to pojęcia względne. Większość ludzi docenia filmy zapadające w pamięć i trzymające w napięciu. Ten większości nie trzymał ani nie zapadł tak, jak pierwszy "Łowca androidów". Większość ludzi ma IQ ok. 100 - to nie dużo, ale też nie powód by im wpajać jaka rozrywka jest dla nich dobra, bo rozrywka to coś, co się kojarzy bardziej z wypoczynkiem niż z wysiłkiem. Ktoś lubi disco polo - niech sobie słucha, tylko najlepiej u siebie albo w słuchawkach. To samo się tyczy miłośników Bacha czy Beethovena.
A na szczególny szacunek zasługuje twórca, który potrafi swoim dziełem zainteresować wiele różnych grup odbiorców, bo nie jest to wcale łatwe. I Scott, póki co, wykazał się w tym bardziej niż Villeneuve.
Inna rzecz, że sequelom trudno dorównać oryginałom, ze wzgl. na brak tej właśnie oryginalności. Udane pod tym względem sequele można policzyć na palcach.
Wikipedia - koszt filmu150 mln$. Przychody 267 mln $. Szkoda czasu na te bzdury w artykule!
Potwierdzam. Nie przepadam za takim ponurym, dystopijnym s-f, ale to się naprawdę znakomicie oglądało.
Mialem w trakcie tego seansu razem z trzema innymi osobami cala sale kinowa dla siebie.
Jeden z najlepszych seansow ever.
Osobiście uważam, że film jest świetny i nie określałbym go całego jako szmiry tylko ze względu na rolę Goslinga. Oprawa wizualna, muzyka, zdjęcia są w nim fantastyczne. Fakt, że Goslinga gubi wg mnie to, że za bardzo chyba chciał odegrać androida jak robota bez emocji, co było pomysłem poronionym z uwagi na chociażby na pierwszorzędną rolę Rutgera Hauera w tzw. oryginale, ale już pozostali aktorzy mieli wyraziste role, jak chociażby postać Luv. Niemniej, dla mnie film, do którego warto wracać.
Wspaniały film, świetne scenerie, muzyka, emocje i nostalgia. Kocham ten klimat. Sam Gosling u mnie zaplusował bardziej niż kiedyś.
Byłem w kinie na premierze. Wyjście sponsorowane przez zakład pracy. Cała sala zajęta bo wiadomo że darmo to idą. Wyszło na to, że połowa nie wiedziała co ogląda i się wynudziła. Część nawet spała, - dziewczyna na ramieniu chłopaka, która siedziała obok mojej partnerki. Sporo też wychodziło. Tak to jest jak sie nie wie co ogląda i na co się pisze.
PS1: W sumie w całym filmie najsłabiej wypada Ford i bójka z nim.
PS2: Kobiety głównie szły na film bo był Goslin i liczyły na coś innego pewnie.
Wolę se niedawne zdjęcia z Nowego Jorku obejrzeć, tylko kilka minut oglądania, a widoki te same.
Po pierwsze film wcale nowy nie jest.. bo 2019 i nie potrzeba żadnych netflixow żeby go obejrzeć..
Ostatnio prawie co chwila w telewizji leci na którymś z kanałów, więc masz rację, że nie trzeba.
Lepszy niż pierwsza część (jak to brzmi po tylu latach), ale nadal o wiele gorszy od teoretycznie równie usypiającej i enigmatycznej Diuny. W sumie właśnie zdałem sobie sprawę, że kompletnie już nie pamiętam historii w nim opowiedzianej
Paweł22 pewnie 22 to wiek usera co by wiele tłumaczyło.
Bladerunner 1 to też była kasowa porażka bo więlszość tłumoków z za ocenu nie skumała poważnego sf. Po latach okazałl się że to genialne dzieło i jednym z najlepszych soundtracków w historii kina. Byłem sceptycznie nastawiony do 2049. Myślałem, że nie ma opcji żeby dorównał oryginałowi ale ku mojemu zaskoczeniu jest bardzo blisko. 2049 ma przepiękne zdjęcia, historia trzyma się kupy, Gosling daje radę a laska cyborg bardziej przerażająca niż terminator. Polecam 2049 a oryginalnego jeszcze bardziej. Do takiego kina trzeba dorosnąć. To nie saga zmierzch czy inny spiderman.
Nie bardzo debiut, bo na Netflixie już był i sam go tam oglądałem :).
A co do filmu, dla mnie jest to arcydzieło współczesnego kina i jeden z najlepszych obrazów, jakie oglądałem w życiu (i to kilka razy ;d). Jednocześnie zdaję sobie sprawę, to nie jest to film dla każdego i w pełni rozumiem tych, których wynudził albo zmęczył. Uważam też, że trochę w tym winy samych filmowców, którzy nie chcieli wydawać go w dwóch wersjach (kinowej i reżyserskiej), więc wszyscy dostali to samo. Moim zdaniem w kinach lepiej poradziłaby sobie wersja skrócona, odchudzona o dobre 30 minut, z kolei wersja reżyserska mogłaby dostać jeszcze dodatkowe sceny, np. te pochodzące z prequel shortów i wszyscy byliby zadowoleni :).
Jak Villeneuve skończy z Diuną, to może machnie jeszcze z jeden sequel... albo dwa ;].
Wybitna kontynuacja wybitnego pierwowzoru. Rozumiem tez tego kolesia Pawła22. Zeby taki film docenic, trzeba bylo byc zrobionym w innych czasach. Ekranizacje komiksow sa fajne, ale ile mozna? Trudno zreszta w ogole polemizowac z ta opinia Pana "Paweł22". Profil zalozony dwa dni temu zero tresci, w poscie tez zero tresci. Mozna tylko wzruszyc ramionami.
Piotr.
wybitny komentarz z którym się zgadzam w pełni: "Wybitna kontynuacja wybitnego pierwowzoru"
Nie dziwię się finansowej porażce. Ten film jest jak ostatnia Diuna - piękna wizualnie i dźwiękowo wydmuszka. Zresztą poprzednik cierpiał w momencie wydania na to samo