Open worldy, które nie przytłaczają. Dobre gry z małym otwartym światem
Dodałbym do listy :
Sleeping Dogs - świat mniejszy niż w GTA ale konkretny i bardzo ładnie przedstawiony.
Fable The Lost Chapters - genialna gra której do doskonałości brakowało jak dla mnie jedynie większego świata zamiast dość mocno korytarzowego.
Risen - jak dla mnie najlepsza część gdzie czuć było klimat Gothika. Świat nie tak duży jak choćby w Skyrimie ale napakowany zawartością i przyjemny w eksploracji
Gdy zagrałem w Mafia 2 w wersji Defiinitywnej i przypomniałem sobie te narzekania na nią bo nie pasowała do współczesnych trendów (czy coś tam) to jedyne co przychodzi do głowy to https://youtu.be/8moZs5ALaQY
dać takim dobre gry to będą kręcić nosem
Potem studio zamykają albo przechodzą gdzie indziej i potem narzekania, że nie robi się dobrych gier.
Dorzuciłbym może Just Cause 2 - jedną z niewielu gier, które miałem na więcej niż jednej platformie i każdą wymaksowaną.
Pamięta ktoś The Saboteur? Pandemic potrafili w otwarte światy zanim stały się modne.
Do listy może bym dodał Dragon's Dogma Dark Arisen gdyby nie konieczność zapylania z buta wszędzie - sam świat mały bo niedokończony i dopiero w DD2 dostaniemy pełny projekt.
Czy gry ze swego rodzaju „centrum" (huby) się liczą? Bo Thief3 było niezłe.
Podobnie miasto w Deus Ex - Mankind Divided, szkoda że sama gra potraktowana po macoszemu
No i gry STALKER - czy to klasyczne wersje czy GAMMA/Anomaly/Escape from Pripyat. Szczególnie Zew Prypeci bardzo przyjemny.
Ja nigdy nie rozumiałem narzekania na Mafię 2. Gra była kapitalna, a miasto było tłem dla świetnej fabuły i intrygi. Tłem, które idealnie dopełniało historię i pokazywało ówczesne czasy oraz zmiany jakie następowały.
Tak samo traktuję Cyberpunka 2077, gdzie NC jest tłem dla genialnej fabuły i tak je traktuję. Nie jak Los Santos w GTA.
Gracze oczekiwali, że w mieście da się coś zrobić, będą jakieś aktywności, misje poboczne, mini-zlecenia, COKOLWIEK znanego z serii GTA albo RDR2. Niestety, niczego takiego nie ma: jest złomowisko, sklep z bronią i sklepy z ciuchami. Nic ponad to. To już pierwsza część była lepsza, bo miała odrobinę mniej nudny tryb Free Ride.
Fabuła Mafii 2 jest świetna (chociaż jest urwana) i bardzo klimatyczna, ale po prostu po przejściu głównego wątku nie ma co robić. Miasto jest duże i dopracowane, ale dla nas martwe.
I właśnie o to chodzi: gra nie wykorzystuje potencjału. W Cyberpunku była cała masa drobnych zleceń, cyberpsycholi i zgłoszeń policyjnych - wystarczyło, żeby mnie wyczerpać i grę zamykałem po raz ostatni z poczuciem niemałej satysfakcji. Podobnie np. Days Gone czy trylogię Batman.
Tymczasem fabuła Mafii 2 się urywa i po kilku godzinach grania zostajemy z niczym. Widać że gra miała być znacznie bardziej rozbudowana - ale tego nie zrobiono, bo zabrakło funduszy. Za to udało się wstawić misję reklamową dla PhysX (to ta gdzie z broni maszynowej rozwalamy jakąś chatę). Odinstalowując grę żywiłem bardzo mieszane uczucia, niestety z dominacją rozczarowania i niesmaku. Oczekiwałem więcej.
Dorzuciłbym może Just Cause 2 - jedną z niewielu gier, które miałem na więcej niż jednej platformie i każdą wymaksowaną.
A od kiedy Just Cause 2 ma mały otwarty świat? Przecież mapa w tej grze była OGROMNA, do dzisiaj mało która gra może się taką pochwalić, a mówimy o 1035 km2. GTA V miało mapę mającą około 80 km2. To tak dla porównania.
A temat nie dotyczy udanych open worldów z dużymi mapami, tylko Z MAŁYMI.
No jeżeli takie porównania się pojawiają to znaczy to tylko, ze Sajberpank po prostu położył ten element. CP2077 to chyba nie jest liniowa gra na 15 godzin, bez pobocznej zawartości w otwartym świecie. Tym bardziej, ze gra raczej sama reklamuje Night City jako miejsce warte odkrywania, jako miejsce pełne ciekawych miejscówek i postaci. Samo to stoi w sprzeczności z ideą miasta-tła z Mafii.
Nie wiem jak reklamowali bo guzik mnie obchodziła kampania marketingowa CP i jakoś udało mi się totalnie olać wszystko co mówili/pokazywali przed premierą i do gry wszedłem 2 tygodnie po premierze wiedząc tyle, że ci ludzie robili W3, który jest dla mnie grą generacji oraz, że jest to jakaś gra w klimatach futurystycznych. Tyle. Dlatego też NC potraktowałem jako tło, a nie piaskownice. Po za tym jestem typem gracza, który nie oczekuje piaskownicy z multum aktywności pobocznych, a człowiekiem stawiającym na historię i ciekawe postacie.
Shenmue 1 i 2. Sorki, ale do dziś nie ma bardziej interaktywnego świata z npc, którzy mają swoje własne grafiki, dialogi na każdą okazję fabuły i unikatowymi miejscami do odwiedzenia(sklepy, salony gier, restauracje, dojo itd.)
Jeśli uważasz, że Shenmue nie jest (co najmniej) dobrą grą z obiektywnej perspektywy to chyba takich nie ma.
Z poza listy Outer Worlds, Elex/Gothic - bym powiedział, że to wręcz klaustrofobiczne tytuły.
Wolałbym aby światy były bardziej w stylu X-Com/Xenonauts, gdzie nie ma potrzeby stawiania wioski 500m od wioski i nie trzeba przejść całej trasy.
Odnośnie ogranych gier z artykułu:
Blood Dragon - fajne było, ale prawie grę traktowałem jak filler anime. Liczył się też klimat, a nie dopracowanie mapy - mi to wyglądało na dodatek robiony "na prędko". Dziwna jest polityka DLC Ubisoftu z serią FarCry - gdy totalnie nie miałem kupić ich DLC, bo nic nie wnosiły do podstawowej gry.
Batman - Jakby popatrzeć pionowo to powierzchnia jest porównywalna do świata z Far Cry. Większy świat czy mniejszy - zagadki nudziły i nie pasowały do gry. Zagadki z FarCry5 były dla porównania dużo bardziej wpasowane, mniej przytłaczały.
Middlearth Mordor - fajna seria, podobnie jak przy batmanie - dużo w Assasynach bywa wspinania. Chiałbym, aby fabuła i zasady trochę bardziej pasowały do świata LoTR. Następna część trochę słabo wykorzystała potencjał powtórnego wykorzystania map.