Wiem, że forumowicze gola to prezesi i jeżdżą Mercedesami ale mimo wszystko to pytanko.
Ja korzystam z komunikacji miejskiej, bo tanio. Samochód to opłaty i paliwo a tu tylko kupić bilecik i się jedzie.
A jak jest z tym u was? Pytanko odnosi się do forumowiczów z miast. Bo wiadomo MPK nie jeździ po małych miasteczkach i wsiach.
Oczywiście, ulga studencka jest to się jeździ. Zabawne, bo niedawno prawo na samochód zdałem, pojeździłem trochę, zobaczyłem ile paliwo kosztuje, no i auto poszło w odstawkę.
Ale jakbym miał płacić normalne ceny to chyba rzeczywiście wolałbym w korkach postać.
Tramwaje sa dla plebsu, Merole - dla bogatszego - ale wciaz plebsu. Po mnie przyjezdza stangret. Danego dnia kolor powozu dobieram pod samopoczucie.
Tramwaje to chyba Kraków i Warszawa?
Dobrze piszesz. Ja też nigdy nie jeździłem tramwajem czy autobusem. Nawet nie wiedziałbym, jak się zachować w takim pojeździe. Mam własnego kierowcę. Który mnie wszędzie wozi.
Tak, tylko Kraków i Warszawa. No, są jeszcze - ale konne, nie elektryczne - w Poznaniu, poza tym tylko bryczki i stangreci. Dla prezesów, bo reszta to wiadomo, z buta.
Nie no bez jaj. Prawie w każdym mieście wojewódzkim są MPK bo tramwaje to nie.
Lublin to chyba jedyne większe "miasto" w Polsce bez tramwajów (tak naprawdę to największa wieś w Polsce)
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Tramwaje_w_Polsce
Nie, mam auto.. stereotypowego 'prezesowego' Mercedesa hahaha
Chyba, że na wakacjach gdy jestem bez auta. To wtedy tak.
Gdybym mieszkał w Warszawie to na pewno jeździłbym komunikacja miejska.
Korzystałem, ale w pewnym momencie miałem dość. Na Śląsku komunikacja miejska to już w zasadzie jak przewóz bydła. Może jakby ktoś sprawdzał bilety, to było by inaczej, ale nic nie zapowiada, żeby to się miało zmienić.
Jak coś się dzieje z autem to wtedy wybieram autobus. Na co dzień jednak szybciej i wygodniej autem, mimo iż w moim mieście komunikacja działa całkiem sprawnie.
Wiem, że forumowicze gola to prezesi i jeżdżą Mercedesami
Tutaj to akurat żaden prezes nie podskoczy, to komunikacja ma droższe Mercedesy! Ba, zwykłe Volvo może być droższe od niejednego prezesowskiego SS-klasse!
W obrebie Coventry, tam gdzie dojazdy sa bezposrednie (np. centrum czy uniwerek) - tak. Jesli trzeba sie bawic w przesiadki, spacery, czekanie 30minut na busa itp oraz miedzymiastowo - nie.
Sporadycznie, jak nie jadę samochodem, to łapię Ubera lub Free Now (czasem różnica za kurs wynosi nawet ponad 10 zł, trzeba patrzeć). Autobusami to się najeździłem za młodu i już mi się znudziło. Ale czasem wybieram metro, bo po prostu przejechanie np. z Bielan na Mokotów wychodzi szybciej i znacznie taniej w godzinach szczytu.
Rano i popołudniu jest tłoczno. Po prostu się stoi ściśniętym. A w lecie najgorzej, bo dość że ten ścisk jest to jeszcze wejdzie jakiś brudny i śmierdzi w całym autobusie czy tramwaju. Masakra.
To zależy, na imprezę zawsze najpierw komunikacja potem taxi, a do pracy głównie skuterkiem.
Wolę chodzić na pieszo, ale jak mam za daleko to oczywiście tramwaje i autobusy.
Oczywiście, prawie zawsze jak mam coś do załatwienia w centrum to jadę tramwajem zamiast autem bo odchodzi mi przez to ból głowy związany z parkowaniem. Często jest też szybciej lub porównywalnie komunikacją miejską jak samochodem.
Prawko mam. Tylko ja nie lubię jeździć samochodami.
Jak mi nawali Auto( albo jakiś serwis) to już wolę rower.
Różnie.
Póki były zniżki studenckie, to wiadomo- się jeździło. Nawet specjalnie się przedłużało ważność legitymacji tylko po to :)
Później nadal miałem miesięczny i jeździłem, zwłaszcza, że na "stałych trasach" miałem świetne połączenia i wszędzie dostawałem się szybciej komunikacją, niż samochodem.
Ale już od dawna, do biura jeżdżę raz w tygodniu- i zwyczajnie nie chce mi się dostosowywać czasu wyjścia z domu, ro rozkładu. Na zakupy i tak jeżdżę samochodem, bo przecież nie będę się z siatami tarabanił tramwajem... Więc kupowanie biletu miesięcznego mija się z celem. Owszem- raz na jakiś czas zdarzy się jeszcze gdzieś podjechać autobusem/tramwajem, ale obecne ceny komunikacji w Krakowie są takie, że jadąc gdzieś choć w dwie osoby, podobnie kosztowo, a o wiele wygodniej, jest zamówić ubera.
Więc ostatecznie jeżdżę w zasadzie tylko samochodem, lub uberem.
Jeśli musiałbym zjawiać się w biurze codziennie i połączenie było by znośne, to najpewniej wróciłbym do komunikacji, natomiast nawet w takim wariancie uważam, że posiadanie samochodu to dzisiaj must have- bez niego ma się znacznie ograniczoną mobilność i możliwości.
Ale to też komunikacji miejskiej na plus bo jakby każdy używał samochód to byłyby jeszcze większe korki w miastach a firmy trudniące się tym by zbankrutowali. A co to oznacza? Kierowcy stracili by pracę. I spomniane korki na ulicach co i tak jest ich za dużo.
Nie. To nie jest kwestia tego, gdzie się mieszka, bo samochód może być potrzebny w dowolnej chwili i w dowolnym miejscu.
Czy to potrzeba pilnego dostanie się na pogotowie/do szpitala, czy większe zakupy, czy transport wyposażenia, czy dojechanie gdziekolwiek poza miasto. Po prostu brak samochodu, to brak niezależności w przemieszczaniu się- to bardzo poważne ograniczenie.
Odkad mieszkam w malym miescie, praktycznie nie korzystam z samochodu
Do marketu 7 minut drogi z buta, do wiekszego miasta pociag i autobus (czesto się pije wiec autem nie bardzo)
Wlasciwie jedyne do czego auto na chwile obecna moze sie przydac to do wyjazdu do rodziny, bo mam jej troche na wiosce, ale rodziny to ja prawie nie odwiedzam
Do transportu wyposazenia (co robi się baaaardzo rzadko, a maly samochod i tak odpada) mozesz wynajac auto, tak samo do szpitala taxi
Auto stoi i się kurzy, czasem jednak mimo wszystko skusze się np. na wyjazd do Poznania autem co by uzasadnic sobie sens posiadania i płacenia ubezpieczenia
Na luzie obeszlo by sie bez
Ja nie lubię komunikacji miejskiej. Samochód to jednak swoboda wyboru, zarówno jeśli chodzi o kierunek, jak i czas. Z tym, że mieszkam w 50 tys. mieście, więc mam wolne i bezpłatne miejsca parkingowe, a w najdłuższym korku stoi się 5 minut. W takiej Warszawce dawno nie byłem i może faktycznie nie da się tam normalnie jeździć i zaparkować, wtedy to zostają tylko autobusy lub elektryczne hulajnogi.
O Wa-wie nie chce wspominać. Ja mieszkam w Lublinie i tam jest tragedia z korkami i MPK załadowane ludźmi. Autobusy i trolejbusy.
Mieszkając w Krakowie przesiadłem się w końcu z busa na rower i jeździłem nim wszędzie przez 3 lata. Kolejne podwyżki, spóźnienia autobusów, tramwajów i anulowania linii umocniły mnie w przekonaniu, że była to dobra decyzja. Szybciej, zdrowiej, prościej.
Komunikacja miejska w Bahrajnie to jeszcze większy żart niż PKP, więc tylko samochód. Infrastruktura rowerowa tu nie istnieje, a jazda po ulicy to samobójstwo.
W takich Katowicach w godzinach szczytu lepiej zostawić samochód i pójść na tramwaj. Bez kitu.
4 razy w miesiącu.. jednak jestem krwiodawca i w ciągu 2 lat chce zdobyć odznakę która umożliwi mi na dożywotnie darmowe przejazdy..