Co jakis czas pojawiaja sie informacje ze jakas partie produktu spozywczego jest skazona i nie nadaje sie do spozycia.
A to w jakiej parti lodow wykryto salmonelle, a to w ciastkach jakies odpryski plastiku ect, tego typu informacji jest mnostwo.
Nie kazdy czyta i sprawdza codzieniie komunikaty i numery serji na opakowaniu zeby sprawdzic czy ten produkty jest skazony.
Wiem ze nie mieszkamy w USA ale zastanawiam sie czy mozna sie ubiegac o jakies odszkodowanie w przypadku spozycia tekiego produktu i zaskarzyc producenta?
Pare lat temu w butelce tymbarku znalazlem pestke wisni, napisalelm maila i wyslalem zdjecie do tymbarku liczac na jakies zadoscuczyninie, to olali to cieplym moczem i nawet nie odpisali.
Problem w tym, że tego typu komunikaty są publikowane tylko na stronach SE/Falktu i dzienników Don Orleone, z baitowymi tytułami, w które klikają emeryci, więc i tak przeciętny obywatel nie dowie się, że "w partii hamburgerów drobiowych Danie Express wykryto podwyższony poziom bakterii listeria monocytogenes" :)
A sądzić możesz się zawsze, jak masz dużo wolnego czasu i pieniędzy, bo np. nudzisz się na górniczej emeryturze albo wynajmujesz 30 mieszkań. Pozew możesz wnieść zawsze, a czy sprawa ruszy i czy mógłbyś coś ugrać? W świetle tego, że są publiczne komunikaty, to mogłoby być ciekawe. Tylko najpierw musiałbyś dostać tej sepsy od listerii i otrzeć się o śmierć, bo nie wiem, czy za biegunkę wiele byś wydębił :D
Sam odpowiedziales sobie na pytanie. Smutne to, ale prawdziwe. Zyjemy w zasciankowym kraju - przeklada sie to rowniez na to jak producenci traktuja ludzi. W USA - lecialbys juz do prawnika i mialbys spora szanse na konkretne odszkodowanie. W Polsce... drogi konsumencie - czlon ci w odwlok.
Oczywiście jest w tym racja, ale jak piszesz - żyjemy w Polsce, w którym powszechnie używanym zwrotem jest "załatwi się".
Wyobrażasz sobie ilu naciągaczy byłoby, gdyby każdy mógł skarżyć każdego za byle co?
Naprawdę uważasz, że na pralkach powinien być napis "nie służy do czyszczenia kotów" a na suszarkach "nie suszyć dzieci"?
Mnie bardziej ciekawi inna kwestia, produkty żywnościowe są niezbędne do życia i zarazem mogą poważnie zagrozić życiu. Więc dlaczego nikt jeszcze nic z tym nie zrobił, aby takie komunikaty trafiały do jak największej ilości ludzi? Idąc po pracy przykładowo do jakiegoś sieciowego spożywczego będąc zmęczonym biorę z półki na co aktualnie mam ochotę, to skąd mam wiedzieć że za dwie godziny wyjdzie że ten produkt jest niebezpieczny? Przed zjedzeniem każdego produktu mam przeszukać internet wzdłuż i wszerz? Skoro dostajemy wszyscy smsy, że doniczka może nam od wiatru spaść na głowę, to tak samo każdy taki sklep powinien mieć obowiązek zgłaszania w trybie natychmiastowym zagrożenia i powinniśmy otrzymać takie smsy ze wszystkimi niezbędnymi informacjami.
Takie rzeczy były by możliwe, bo wiele sklepów sieciowych ma już swoje appki, itp. Jeżeli jesteś zarejestrowany to prawdopodobnie podałeś też numer telefonu, a oni w bazie mają listę konkretnych produktów, które kupiłeś. Mogli by więc zrobić coś takiego, że do wszystkich swoich klientów spełniających pewne kryteria wysyłają SMSa w stylu: W dniu takim i takim kupiłeś/aś taki i taki produkt. Wykryliśmy, że partia o numerze takim i takim ma problemy, więcej info na biedronka.pl/komunikaty
No i dodatkowo informacje tak jak teraz dla pozostałych osób w innych portalach, TV itp.
Panie i Panowie
Na to są normy wynikające z prawa europejskiego obowiązujące wszystkich i są takie wynikające ze standardów.
Te normy (przynajmniej najważniejsze) bazują na ocenie ryzyka.
To skomplikowane (więc przepraszam za kłamstwo w celu skrótu myślowego), ale mniej więcej mają tabelkę
- jeśli zdarzy się to i to, należy wysłać komunikat
- a jeśli jest zagrożenie życia, to należy wysłać policjantów do wszystkich znanych klientów, powywieszać ogłoszenia na każdym wejściu w promieniu iluśtam kilometrów od sklepu (sklepów), ogłosić we wszystkich telewizjach we wszystkich wiadomościach ...
Jeśli nie zrobią zgodnie z tabelką, a coś się stanie - to ludzie, którzy zaniechali działania idą do więzienia (może w zawiasach).
Pestka w butelce być może mieści się w tolerancji błędu i tyle, a zagrożenie w opisanym przypadku to być może co najwyżej sraczka.
Nie należysz do jednej z kast jakie mają prawa w polsce, więc nic Ci się polaczku nie należy! ;)