Najgorsze filmy świetnych aktorów
Po takim tytule spodziewamy się Willy's Wonderland - Nicolas Cage albo Valerian and the City of a Thousand Planets - Cara Delevingne ale nie, jest Stój, bo mamuśka strzela – Sylvester Stallone.
Wut? Willy był świetny. Dużo (DUŻO) gorzej u Cage'a wypadł ten cały Kod 211, którego - mimo miłości do Kejdża - nie byłem w stanie dooglądać do końca.
Zawierucha jest totalnie przereklamowanym aktorem a jego jedyne osiągnięcie to epizod u Tarantino i na tym odcina kupony.
kilka ostatnich filmów Bruce'a Willisa - wiem że jest chory i być może potrzebuje kasy na leczenie, ale te filmy beznadziejne
"Dolittle" wcale nie jest złym filmem, jest po prostu taki jak książki, których był adaptacją.
Co do "Kotów" to pomijając CGI jest to dobry film - pamiętajmy, że musical Webbera jest dziełem pozbawionym dramaturgii i narracji, ponieważ nie ma on fabuły, mamy tu do czynienia z odrębnymi piosenkami stanowiącymi ekspozycję kolejnych bohaterów, ale nic ich nie łączy, film stara się spiąć to w jakąś fabułę, dodając nową bohaterkę, dzięki której widzimy całość jej oczyma.
Stój, bo mamuśka strzela – Sylvester Stallone
Ta, mogłeś też od razu wrzucić "Oskar". A tak naprawdę to bardzo dobre filmy.
Anegdotka, początkowo scenariusz mamuśki pokazano Schwarzeneggerowi, który zobaczył, że to straszna słabizna. Wtedy konkurował w rolach ze Stallone, więc puścił plotkę, że jest tym zainteresowany, żeby podpuścić Stallone, a ten się na to złapał.
Zmieniłbym w tytule "świetnych" na "popularnych" bo imho poza Cainem i Pacino żaden z wymienionych aktorów świetny nie jest :D
W sumie temat Pacino jest dosyć ciekawy bo u Sandlera przewinęła się cała masa dobrych aktorów. Chłop albo ma konkretne wtyki, albo dobrze płaci, albo wie jak podejść daną gwiazdę żeby u niego wystąpiła
Swego czasu Sandler był najlepiej zarabiającym aktorem, więc pewnie potrafi nieźle "posmarować" za udział w jego filmie :)