Bez tej powieści nie byłoby Disco Elysium, wreszcie można przeczytać ją nie po estońsku
No i co z tego. Gdyby została przetłumaczona na język polski, to byłoby to warte wzmianki. Styczności z angielskim sześć lat po skończeniu z Liceum nie mam już żadnej i jest mi tak samo obcy jak estoński.
^Nic tylko współczuć.
To z tego, że nie każdy na tym forum jest w takiej sytuacji jak Ty, zwłaszcza, że angielski jest dosłownie wszędzie i trudno nie mieć z nim styczności, można się go nie uczyć czy też utrwalać, ale to co innego.
Osoby, które zakończyły edukację są w takiej sytuacji jak ja a to pewnie całkiem spore grono tutaj. No bo gdzie niby ma się kontakt z angielskim jak się skończy szkołę? W pracy tylko niewielu się przyda. W internecie masz wszystkie portale informacyjne i wszystko co potrzeba po polsku. A wiedzę nieużywaną się po prostu zapomina, głowa to wyrzuca i trzeba uczyć się od nowa jak ktoś by to potrzebował. Być może jest nieco łatwiej niż za pierwszym razem ale tylko tyle.
na angielski w internecie natkniesz się wszędzie, a czasem lepiej nawet przeczytać coś w oryginale niż w przetłumaczonym polskim tekście :)
Jak wszędzie? Po co miałbym cokolwiek szukać po angielsku jak po polsku jest wystarczająco treści.
Nawet gdyby była taka potrzeba to jest transalotor i po angielsku nie trzeba znać ani słowa. Nie ma powodu żeby wgl to czytać po angielsku. Po co czytać coś z czego nic się nie zrozumie. Jak można po prostu przetłumaczyć. Trwa to chwilę a ja nie muszę się męczyć. Skąd Ty tylu fanatyków angielskiego nie mam pojęcia. Może to po prostu coś co nazywa się genem zdrady.
Nigdy po skończeniu szkoły nie był mi potrzebny i zwyczajnie już nie ma się z nim kontaktu. Totalnie zbyteczna wiedza. Mi dobrze w Polsce i nie zamierzam nigdzie wyjeżdżać.
"Po co miałbym cokolwiek szukać po angielsku jak po polsku jest wystarczająco treści."
Po to, żeby nie być zdanym na takiego GOL-a, gdzie często masz newsa w paru ogólnikach,a o co dokładnie chodzi, to sobie musisz przeczytać w podlinkowanym źródle. Albo żeby wiedzieć, kiedy coś pokręcili w tłumaczeniu i napisali coś zupełnie innego, niż jest naprawdę.
"Totalnie zbyteczna wiedza. Mi dobrze w Polsce i nie zamierzam nigdzie wyjeżdżać."
Nic tylko pogratulować. Z takim podejściem jak twoje, wciąż byśmy wciąż mieszkali w jaskiniach, polowali na jelenie maczugami i zjadali je na surowo, bo "Po co mam się uczyć jak zrobić szałas,łuki rozpalić ogień, jak mi w tej jaskini dobrze, maczuga mi wystarczy, a dziczyzna na surowo jest bardzo smaczna? Totalnie zbyteczna wiedza!"
"[angielski] jest mi tak samo obcy jak estoński"
Faktycznie, jest się czym chwalić. Po co się rozwijać, dążyć do czegoś, jak można być dumnym ze swojego lenistwa. Ja rozumiem, że nie każdy musi być poliglotą i spikać po angielsku perfect, ale żeby się tym chwalić, że się nie umie wydukać słowa i nie ma zamiaru zmienić tego stanu rzeczy?
Angielski nie jest mi do niczego potrzebny, ja żyje w Polsce
Te wasze argumenty są śmieszne
Ty nie przedstawiłeś żadnego argumentu, więc jesteś śmieszniejszy. Poza tym tyle lat typie, a powtarzasz na tym forum te samą mantre, że po co Ci angielski. Już dawno byś się go nauczył zamiast płakać od kilku lat na forum, że nie jest ci do niczego potrzebny.
Ja znam angielski na poziomie podstawowym, nawet maturę zdałem z angielskiego, może ci w to trudno uwierzyć ale nie wszyscy mają predyspozycji do nauki angielskiego, niektórzy nie naucza się biegle posługiwać nim, nawet jeśli by bardzo chcieli, sam pewnie nie jesteś jakimś językoznawcą wiec daruj sobie takie teksty do mnie koleś
W pracy nie używam języka angielskiego, filmy w telewizji są po polsku, także gry i książki mam po polsku, zdarzało mi się grać po angielsku w gry, ten angielski to chyba jest potrzebny do szpanowania na jakimś forum
EDIT:
ale twoja głupota mnie zbyt poraziła żeby cokolwiek wyjaśniać
No jak zwykle prezentujesz niski poziom buraka bo obrażasz ludzi, możesz być tym nauczycielem angielskiego, nie obchodzi mnie coś ty za jeden, nie mam potrzeby korzystania z języka angielskiego bo jest coś takiego jak słownik i translator
Próbowałbym na to w jakiś sposób odpowiedzieć, że jestem "językoznawcą", bo uczę angielskiego, ale twoja głupota mnie zbyt poraziła żeby cokolwiek wyjaśniać, "koleś".
Kiepska gra w sumie.