Kultowy komiksowy Shadowman powraca w nowej grze, to duża niespodzianka
Jestem w szoku, oby im się udała ta gra. Niech tylko klimat będzie podobny do jedynki.
Remaster gry wielu ludzi ominęło i niesłusznie bo to kawał świetnej gry mimo lat na karku...
Bo wtedy gry były znacznie ciekawsze, bo bardziej zróżnicowane w ramach tego samego gatunku oraz bardziej wymagające co dawało satysfakcję. Grywalnością dużo mocniej powalały. Mechaniką i sterowaniem potrafiły znacząco się różnić co było ciekawe.
Teraz masz gry TPP o wysokich budżetach więc bezpieczne pod wszystkim na jedno kopyto, bo prawie niczym się od siebie nie różnią i prowadzą za rączkę. Nie ma tego poczucia przygody. I jeszcze tony przerywników, które zabijają grywalność.
Shadowman jest grą bardzo klimatyczną i wymagającą z powodu nieliniowości. Krążyliśmy po światach i mieliśmy dostęp do co raz większej ilości miejsc na każdej mapie po odblokowaniu nowych umiejętności. Można było się troszkę pogubić za pierwszym razem, ale takie wtedy były gry. Obecne pokolenie graczy musiałoby mieć znaczniki i liniową rozgrywkę, bo inaczej mieliby ogromny problem pewnie z ukończeniem tej gry sprzed ponad 20 lat. Wiadoma sprawa.
Oby nie popsuli nowej części, bo to uniwersum ma potencjał na mega klimatyczny hicior. Nowy Outcast. Nowy Shadowman. Coś się dzieje. Jeszcze tylko do szczęścia przydałby się remake Legacy of Kain: Soul Reaver od Crystal Dynamics.
W końcu się doczekałem. Do tej pory przechodzą mnie ciarki jak słyszę głos towarzyszący używaniu misia.
Jedyna obawa to to, że postawią przede wszystkim na akcję, a nie klimat.
Ale ta gra - pierwsza część z 1999 r. - była klimatyczna. Pierwszy raz ogrywałem ją u kuzyna na Nintendo 64. Zasiedziałem się prawie do północy - nawet GoldenEye i Turok 2 poszły w odstawkę. Projekty poziomów, bronie, bossowie, no i Jaunty.
A to zaskoczenie. Oby tego nie zepsują, bo uniwersum Shadowman ma ogromny potencjału.