RPG w stylu Fallout 2 i Arcanum ma bardzo pozytywne recenzje na Steam, sprawdźcie grę teraz za darmo
Wielka szkoda, że The Age of Decadence i Colony Ship są jeszcze po angielsku. O serii Avernum i inne gry RPG nie wspomnę. Marzenia...
Dobrze, że Disco Elysium i Pathfinder: Wrath of the Righteous przynajmniej dostali tłumaczenie PL. Zapowiedziany Baldur's Gate 3 też. To zawsze lepsze niż nic.
Edit: Usunąłem bezsensowne fragmenty teksty, bo przesądziłem. Sorki za nieporozumienie.
Nie dziwię się, a szczególnie, jeśli ktoś nie zapłaci dużo pieniędzy za tłumaczenie.
Pathfinder: Wrath of the Righteous też ma bardzo dużo tekstów, a jednak ktoś ma odwagę, by to wszystko przetłumaczyć i to za darmo. Wielki szacunek i tyle!
Nic dziwnego, bo Pathfinder jest naprawdę świetna gra i godna następca Baldur's Gate i Neverwinter Nights.
Dokładnie tak jest. To praca na wiele miesięcy. Za dużo tekstu, i to niezbyt prostego, bo ta gra (podobnie jak Disco Elysium) stawia na dobre dialogi.
Fajnie sobie czasem pomodować, czy potłumaczyć coś w wolnym czasie, ale zajmowanie się aż tak dużą ilością tekstu to bardziej drugi (niepłatny) etat, niż przyjemność.
A twórcy nie zapłacą tłumaczom, bo koszty takiego tłumaczenia są wysokie. Kwoty wręcz astronomiczne dla 2 osobowego studia indie.
A inwestycja się nie zwróci, bo grę pewnie kupi ~1000 Polaków.
Albo i lat ;)
Takie projekty często mają dobry start kiedy motywacja jest na wysokim poziomie jednak już pierwsze pół roku jest w stanie pokazać czy projekt ma szanse zostać zakończony. Obecnie mam wrażenie, że brakuje chętnych do pomocy przy takich tłumaczeniach mimo ogromu dostępnych narzędzi.
Albo mamy za mało ludzi, co znają się nie tylko na j. angielskiego, ale również na programowanie. Są zajęci w inne projekty takich jak Pathfinder - Wrath of the Righteous, gdzie ciągle coś poprawiają i uzupełniają.
Po prostu są za dużo ciekawych gier po angielsku wydane co roku, a tak za mało ludzi do tłumaczenie gry... Nie nadążamy się za wszystkiego.
Masz rację. Niektórzy są po prostu zmęczeni i nie chcą tłumaczyć gry na długo. Np. ktoś, kto tłumaczył Ni No Kuni 2 po polsku i nie ma siły, by tłumaczyć również Ni No Kuni 1.
Wiesz, tak jak już to Inquerion pisał - to kwestia opłacalności. Tłumaczenie jest potwornie żmudne i nudne, to nawet nie jest "tłumaczenie" a pisanie od nowa w pewnym sensie. Sam teraz piszę w dwóch językach i już dla mnie to jest upierdliwe, a to przecież mój tekst, wiem co w nim jest, więc nawet nie wyobrażam sobie tłumaczenia czegoś pokroju Pathfindera. No i dochodzi do tego kwestia finansowa, ile to kosztuje vs ile osób to kupi. Szkoda, że jesteś w takiej a nie innej sytuacji, ale jeśli takich osób jest mało, to nie opłaca się robić tłumaczenia.
Plus chyba też coraz więcej osób gra po angielsku, albo przynajmniej im to nie przeszkadza. Aczkolwiek nie wiem, to tylko moje odczucie, może nieprawdziwe.
Albo mamy za mało ludzi, co znają się nie tylko na j. angielskiego, ale również na programowanie. Są zajęci w inne projekty takich jak Pathfinder - Wrath of the Righteous, gdzie ciągle coś poprawiają i uzupełniają.
Ogólnie aby wspomóc tłumaczenie nie trzeba mieć znajomości angielskiego na wysokim poziomie ponieważ obecnie narzędzie do tłumaczenia tekstu są na bardzo wysokim poziomie. Większość pracy to poprawa sensu czy składni. Co do programistów to ze względu na cyfryzacje jest ich całkiem sporo, a automatyzacja pracy w formie skryptów aby np. przenieść tekst z oryginalnych plików do postaci łatwiej do tłumaczenia nie jest aż tak ciężka do stworzenia.
Po prostu są za dużo ciekawych gier po angielsku wydane co roku, a tak za mało ludzi do tłumaczenie gry... Nie nadążamy się za wszystkiego.
Si. Dodaj do tego osoby którzy jeszcze atakują czy też spamują ekipą które tłumaczą. Nie ma to jak po kilku miesiącach widzieć wpisy "co tak wolno, byście komuś innemu przekazali" <3
Masz rację. Niektórzy są po prostu zmęczeni i nie chcą tłumaczyć gry na długo. Np. ktoś, kto tłumaczył Ni No Kuni 2 po polsku i nie ma siły, by tłumaczyć również Ni No Kuni 1.
Na początku jest to super szczególnie kiedy w dany tytuł sam grasz lub masz jakiś sentyment ale z czasem przychodzi zmęczenie tematem ...
Ogólnie aby wspomóc tłumaczenie nie trzeba mieć znajomości angielskiego na wysokim poziomie ponieważ obecnie narzędzie do tłumaczenia tekstu są na bardzo wysokim poziomie.
To tylko połowa sukcesu, bo to też wymaga korekta i naszej wiedzy o kulturze. Wystarczy popatrzeć różnicy jakość tłumaczenie pomiędzy Pathfinder: Kingmaker (też tłumaczenie maszynowe, ale bez korekty i poprawki) a Pathfinder: Wrath of the Righteous (po poprawki).
Przy okazji, nie zamierzam przeszkadzać twórcy tłumaczenie na ich forum. Szkoda, że inni są wstrętni i namolni. Nic dziwnego, że twórcy Hollow Knight Siksong zniknęli z forum na jakiś czas, by mieć święty spokój.
Na początku jest to super szczególnie kiedy w dany tytuł sam grasz lub masz jakiś sentyment ale z czasem przychodzi zmęczenie tematem ...
Nazywamy to "wypalenie". Znam to uczucie.
To tylko połowa sukcesu, bo to też wymaga korekta i naszej wiedzy o kulturze.
Korekta i tak musi być ale dobrze zrobiony słownik(nazwy własne, umiejętności, lokalizacje itd) i spokojne tłumaczenie przy użyciu narzędzi pokroju DeepL daje już efekt o wiele lepszy niż tłumaczenie maszynowe. Co zabawne serio nie trzeba być koksem z angielskiego wystaczy chęć i minimialne zapoznanie się z tematyką gry.
Ogólnie:
Tłumaczenie maszynowe (Niska/Średnia jakość) > tłumaczenie przy użyciu narzędzi (Średnia/Dobra jakość) > korekta (Dobra/Bardzo dobra jakość)
Co do tłumaczenia np. żartów słownych czy kulturowych to tak jest to spory problem i nawet zawodowi tłumacze mają z tym problemy ;)
Wystarczy popatrzeć różnicy jakość tłumaczenie pomiędzy Pathfinder: Kingmaker (też tłumaczenie maszynowe, ale bez korekty i poprawki) a Pathfinder: Wrath of the Righteous (po poprawki).
O tak, te dwa projekty to jak niebo, a ziemia. Nad drugą częścia pracowała duża, lepiej zorganizowana grupa więc efekt jest adekwatnie lepszy.
Przy okazji, nie zamierzam przeszkadzać twórcy tłumaczenie na ich forum. Szkoda, że inni są wstrętni i namolni. Nic dziwnego, że twórcy Hollow Knight Siksong zniknęli z forum na jakiś czas, by mieć święty spokój.
Proponuję w miarę możliwości albo lekką pomoc albo po prostu słowa zachęty. Pytania typu "kiedy" powtórzone po raz 10 czy 20 są po prostu irytujące i takie osoby nawet nie sprawdzą, że ktoś dwa posty wyżej też o to pytał i dostał odpowiedz ;)
Nazywamy to "wypalenie". Znam to uczucie.
Si. Tutaj motywacja i zgrana grupa robi swoje.
Proponuję w miarę możliwości albo lekką pomoc albo po prostu słowa zachęty. Pytania typu "kiedy" powtórzone po raz 10 czy 20 są po prostu irytujące i takie osoby nawet nie sprawdzą, że ktoś dwa posty wyżej też o to pytał i dostał odpowiedz ;)
Chętnie. Tylko że ja ciągle popełniam błędy w pisaniu, więc odpadam, bo tylko bardziej przeszkadzam niż pomagam. Ale inni mogą to zrobić. ;)
Przy okazji, dziękuję za miłe dyskusji. Życzę Ci miłego dnia i miłej przygody w grze RPG. ;)
A jakby tak wszystkie gry wychodziły po japońsku, bez angielskiego, też byłbyś taki mądry?
Obstawiam (nie wiem na pewno, bo nie śledzę japońskiego rynku gier), że wyszło trochę gier japońskich, po japońsku i tylko po japońsku. I pewnie ich nie znamy, bo... nie wyszły z Japonii.
I dlaczego gry miałyby być tylko po japońsku? Przepraszam bardzo, ale twój przykład jest kiepski, bo japoński nie jest tak "popularnym" językiem jak angielski. W 2023 możesz założyć, że sporo osób w przedziale wiekowym 20-30 będzie znało angielski w stopniu komunikatywnym, o japońskim bym tego nie powiedział.
Poza tym pisałem już to w innym komentarzu - kwestia tłumaczenia gier to nie jest "a bo ja tu mam forum takie i my wszyscy chcemy gry po polsku i róbta nam po polsku, paczta jak dużo nas jest" i twórcy popatrzą i od razu zrobią. To wszystko jest kwestią pieniędzy i jak tłumaczenia nie ma, to znaczy, że albo się nie opłaca, albo twórców nie stać. Prawdopodobnie pamiętasz, że gry swego czasu wychodziły po polsku, nawet z dubbingiem i stopniowo od tego odchodzono. I teraz dlaczego tak się stało? Czy to:
A) Twórcy są wredni i chcą robić graczom na złość?
B) Twórcy zebrali dane i okazało się, że się nie opłaca?
Tak jak Marvel Snap i jego ceny iapów - ktoś może marudzić, że drogo i co oni sobie wyobrażają. No ale Snap jest ekstremalnie popularny i zarabia, więc twoje "wydaje mi się, że jest za drogo" nie pokrywa się z danymi, które mają twórcy. Analogicznie "wydaje mi się, że tłumaczenie by się opłaciło" jest tylko "wydaje mi się".
Jak ktoś nie używa angielskiego w praktyce, to marna szansa, że dla gry łatwo się nauczy. Może jest grupa nerdów, która siedzi w książkach ( często więcej niż w grach, myśli o startach w olimpiadach ) Ta grupa byłaby chętna nawet nauczyć się nawet elfickiego/klingońskiego języka przy okazji.
Wiele razy grywałem w gry po angielsku gdy wymagany był Google translate na komórce. Prawie zawsze dochodziłem do tego samego wniosku:
Jak nie ma dobrze zbudowanego sandbox'u/zasad to tracę cierpliwość, coraz szybciej czytam dialogi bez zrozumienia i pojawia się zbyt wiele niezrozumiałych sytuacji.
FF15 czy ESO najbardziej wpisywałyby się w regułę "nieznośnego angielskiego".
Skyrim tylko po EN jakoś podpasował mi - bo ogólnie gra była arcyciekawa. Nie mniej jednak wiele ludzi się cieszy z Fallout New Vegas, a przez angielski gra dla mnie była jedynie średnia.
Nawet jeśli się można cieszyć, że w 95% rozumiesz co mówią postacie, to zbyt łatwo zgubić emocje w tym wszystkim. Założę się, że większość ludzi z poziomem native wymięka przy wielu dowcipach po angielsku, słowotwórstwie, sytuacjach wymagających skojarzeń.
Tytuł wygląda na taki, że trzeba naszukać igły w stogu siana. Dla systemu walki może ludzie kupią i estetyki. Wydaje się, że znowu się robi przesyt tego typu gier i znowu może zrobi się nierentownie (chyba, że nie jest to gra tylko dla cierpliwych i dodadzą np. język pl - nawet w modach 3rd party).
jeśli producent gry liczy na popularność gry, kiedyś musi dodać tłumaczenie
Eee... nie. Nic nie "musi". Jest mnóstwo indyków, zwłaszcza roguelike'ów, które tłumaczenia nie mają i są bardzo popularne wśród polskich graczy. Plus gry pokroju Pathfinder też są raczej dość popularne, więc...
Nawet jeśli się można cieszyć, że w 95% rozumiesz co mówią postacie, to zbyt łatwo zgubić emocje w tym wszystkim. Założę się, że większość ludzi z poziomem native wymięka przy wielu dowcipach po angielsku, słowotwórstwie, sytuacjach wymagających skojarzeń.
To tylko twoje, bardzo subiektywne, odczucie. Poza tym jak ludzie już grają po angielsku, zwłaszcza z wyboru, bez marudzenia, to w przypadku opisanym przez ciebie, dowcipach czy skojarzeniach, szybko sobie wygooglują o co chodzi i tak się wiedza poszerza.
Generalnie oglądanie/granie po angielsku (czy jakimkolwiek innym obcym języku) jest dużo prostsze niż to tu przedstawiasz.
Dla systemu walki może ludzie kupią i estetyki.
Też, ale kupią też dla ciekawego lore i świata.
Wydaje się, że znowu się robi przesyt tego typu gier i znowu może zrobi się nierentownie (chyba, że nie jest to gra tylko dla cierpliwych i dodadzą np. język pl - nawet w modach 3rd party).
Wiesz... tak trochę bez obrazy, ale myślę, że twórcy się nie popłaczą i nie splajtują jak grupka polaków, bez znajomości angielskiego, nie kupi gry. Rynek growy nie opiera się na nas i teraz jak tysiąc osób nie kupi, to jest problem, krach i trzeba pospiesznie robić tłumaczenia, bo Polacy się wkurzyli i zaraz gry nie będą się sprzedawać! Jakby... jest mnóstwo innych krajów, w tym te osoby w Polsce, które mają obojętny stosunek do tego, czy język polski w grze jest czy nie, że jak ty i inni z podobnymi poglądami tej (czy innej) gry nie kupią, to twórcy raczej jedynie odpowiedzą ci memem z Jeremym Clarksonem.
Jest duża różnica w między grami indie typu jRPG i sandboxami/rogue like. Od Hadesa do wymienionej tutaj gry fallout-podobnej jest ogromny dystans wymaganego poziomu angielskiego i dialogów, a o takiej grze rozmawiamy.
Nawet jeśli jest uproszczony english to skojarzyła mi się młoda osoba, która nie będzie umiała nawet przebrnąć przez proste menu po en, a świetnie sobie radziła w grze po uruchomieniu.
"To tylko twoje, bardzo subiektywne, odczucie" - wiesz co to "sentyment"? To tylko jedno z "odczuć/uczuć", właśnie bardzo subiektywnych. Dajmy np. słowo "morze" i po angielsku "sea". Obydwa generują dość odmienne skojarzenia chociażby sentymentalne. Przykład wycieczka z rodziną nad "morzem" w Polsce, a w drugim angielskim przypadku przychodzi mi jedynie do głowy "słówko/nauka" lub "ucz sie jezykow i nie wymyslaj". Jeśli jesteś nauczycielem lepiej zmień sposób zachęcania bo to nie jest motywujące.
"szybko sobie wygooglują o co chodzi i tak się wiedza poszerza." - jak się ktoś nastawił na korepetycje 24h na dobę to masz jak znalazł receptę, ale mi się nie chce, choć próbowałem. Na pewno nie szybko się googluje takie rzeczy. Po 1. trzeba zatrzymać cutscenkę o ile się da, mieć pod ręką czy w innej zakładce jakiegoś google. Czas mija zbyt długo w stosunku do tego co dzieje się na ekranie i rezultatem jest - nuda. Gry służą głównie zabawie.
Owszem dojdzie się po latach marudzenia do pewnego poziomu, ale kto wie 10 lat nie wystarczy do osiągnięcia 50% używających angielskiego na codzień od dzieciństwa. Poziom poziomowi nie-równy, a ta gra wróży całą masę irytacji językowej i całą masę google. Mam w zapasie wiele gier niedokończonych w ten sposób, może za te 10 lat przysiądę do tej gry jak tamte skończę/przetłumaczę.
Jak się kojarzy ile osób zdawało maturę rozszerzoną i umiało odmienić dobrze czasy prostych słówek to statystyki będą miażdżące. Dopiero Tir czy zmywak będzie kluczem do nauki.
"twórcy się nie popłaczą i nie splajtują jak grupka polaków" - pisowni się nie czepiam, ale tutaj wyjątkowo brzmi obraźliwie. Może źle zrozumiałeś, bo język PL nie jest tutaj wyjątkiem, ale głównie chyba będzie to brak dobrego systemu tłumaczeń dla wszystkich rzadszych języków. A chodzi o grę z pierdylionem dialogów do przeczytania/tłumaczenia i z doznaniem emocji wynikających z czytania.
Z opłakanych przez twórców gier:
Fallout 1-2 - to era głównie bez internetu. Fajna walka i totalnie niezrozumiała fabuła po EN. Później zrobili spolszczenie gdy już zdążyłem się zrazić i drugi raz się zraziłem jak znowu musiałem latać rozbrajać tą bombę na czas. Tłumaczenie/narzędzia do tłumaczeń to tylko jedno z ułatwień jakie twórcy powinni dawać. Wyjaśnienie mechanik też jest równie ważne w każdym języku i prezentacja dialogów. Gruba książka przede mną, mechanika walki fajna, a często w tego typu grach trzeba coś z tych dialogów "wydłubać" i się nie chce. Można się mądrzyć, że czytanie jest "inteligent" jednak czy chciałoby się komuś czytać tekst w TV gdzie zatrzymuje się obraz z np. twarzą rozmówcy (do tego musisz mieć gdzieś obok google translate)? Wybory opcji dialogowych 90% są kosmetyczne, a ja często bym chciał na "one punch man'a", zgasić szybko długie kwestie (choć sam dałem za dłuuuugi komentarz).
Baldurs Gate - tutaj od razu kojarzy się Fronczewski - świetne tłumaczenie - został dobry smak na więcej, choć seria nie utrzymała się. Może to DnD - nieznośne jak dla mnie. Team fajny, świat, ale jak sobie przypominam na czym polegała walka i na czym polega niemal w każdej turówce to prędzej wybiorę inny gatunek. Neverwinter może bardziej tutaj zgniótł sukces, bo już pomysłów nie było, a mechanik walki nikt nie docenił.
To w takim razie nie po japońsku a po hiszpańsku, język tak samo popularny co angielski jak nie bardziej. Dalej się będziesz upierał? Osobiście zawsze gram po angielsku, ale powinien być wybór, nie każdy zna ten język, zwłaszcza w Polsce, myślę że nie trudno się domyśleć dlaczego. A i chciałbym was zobaczyć jak w wieku 40-50+ lat uczycie się nowych języków. Nie od dziś wiadomo że nowych rzeczy najłatwiej się uczyć w wieku poniżej lat 20.
Porównanie do hiszpańskiego (a japońskiego tym bardziej) jest mocno nietrafione (eufemizując), bo to angielskiego uczą w szkole od czasów przedszkolnych (sam jestem z rocznika 86' i miałem angielski od 4 klasy). Wiadomo, że jeśli ktoś jest starszy to mógł mieć np. rosyjski, ale takie osoby stanowią ułamek graczy. Więc robienie tłumaczenia dla ułamka ułamka nie jest ani trochę opłacalne.
"To tylko twoje, bardzo subiektywne, odczucie" - wiesz co to "sentyment"? To tylko jedno z "odczuć/uczuć", właśnie bardzo subiektywnych. Dajmy np. słowo "morze" i po angielsku "sea". Obydwa generują dość odmienne skojarzenia chociażby sentymentalne. Przykład wycieczka z rodziną nad "morzem" w Polsce, a w drugim angielskim przypadku przychodzi mi jedynie do głowy "słówko/nauka" lub "ucz sie jezykow i nie wymyslaj". Jeśli jesteś nauczycielem lepiej zmień sposób zachęcania bo to nie jest motywujące.
Co ma "sentyment" do stawianej teorii? Możesz nie przekręcać sensu wypowiedzi? Swojej (pierwszej) i mojej?
Pozwól, że wyjaśnię:
Założę się, że większość ludzi
I na to odpowiedziałem, że to jest twoje subiektywne odczucie, nie poparte danymi. Wiesz, że jest różnica, między "odczuciem" w sensie "wydaje mi się, że..." a "odczuciem" jakie możesz mieć np patrząc na to wspomniane morze? Nie mam zamiaru się kłócić z twoimi uczuciami, co tam czujesz jak grasz, ale jak twoje "widzi mi się" zaczynają opisywać ogół ludzi, no to sorry, przedstaw jakieś dane może? Bo mi "mi się wdaje", że nie masz racji. I tak się nam może "wydawać".
Także proszę cię, powiedz mi co ma "odczucie na temat morza" do "wydaje mi się, że większość graczy...", czyli hipotezy/teorii? To chyba dwie różne rzeczy, dwa różne typy odczuć, nie uważasz?
Aha, nie, nie jestem nauczycielem, jestem game/narrative designerem jeśli już musisz wiedzieć. Aczkolwiek miałem epizod z nauczaniem i studenci nie narzekali, także... Miałem tu co innego napisane, ale nie będę złośliwy, powiem tylko - może powstrzymaj się z tego typu uwagami?
jak się ktoś nastawił na korepetycje 24h na dobę to masz jak znalazł receptę, ale mi się nie chce, choć próbowałem. Na pewno nie szybko się googluje takie rzeczy
Tylko... zdajesz sobie sprawę, że nie musisz rozumieć 100% tekstu, żeby zrozumieć jego sens? Jak ktoś jest nawet średnio bystry to na poziomie gimnazjalnym da radę zagrać w grę po angielsku i wyciągnąć z niej sens. Oczywiście, dziś rozumiem dużo więcej niuansów, ale tak chyba jest ze wszystkim. Generalnie - jak nie chcesz się nawet spróbować uczyć, no to tak, nie zrozumiesz nic. Ja się też nie nauczyłem angielskiego w tydzień, oczywiście, że to trwa, ale żyjemy w takich czasach, że raczej obrażanie się na angielski jest średnio sensownym pomysłem.
pisowni się nie czepiam
No raczej stosując taką pasywno-agresywną formę to jednak się czepiasz. A tak w ogóle, to pamiętaj, że takie czepianie się działa w dwie strony, więc może nie brnijmy jednak w tego typu dyskusję, co?
tutaj wyjątkowo brzmi obraźliwie
Jest szczere i zgodne z faktami, więc może w dzisiejszych czasach "obraźliwe". Sorry not sorry, ale taka jest prawda - jeśli się coś nie opłaca, to twórcy tego nie zrobią i tyle. Możesz podawać tu swoje "odczucia" jako argument, ale jeśli twórca; a) nie ma środków, b) nie ma możliwości, c) nie opłaca mu się to, to NIC co napiszesz go do tego nie przekona. Zwłaszcza w przypadku punktu c). I tak, ja wiem, że "ty byś kupił" i kupiłoby całe forum, na którym jesteś (prawdopodobnie nie, ale to temat na inną dyskusję), ale zrozum, że to co tobie się "wydaje", że byłoby dobre, to jest dobre z twojej perspektywy, byłoby dobre dla ciebie, ale może nie dla twórcy. NIKT ci nie robi na złość, nie ma developera, który przegląda forum i patrzy i sobie myśli "O, Jaya z Polski by chciał tłumaczenie, a takiego wała, hehe", no nie. Gdyby była możliwość, byłoby tłumaczenie, filmy dalej są tłumacze, czyli widocznie się to opłaca, w przypadku gier prawdopodobnie opłaca się to coraz mniej. Tyle.
Jak to jest obraźliwe no to... oh no... anyway.
Co do wspomnianych Baldurów i Falloutów, to tak, grałem w klasyczne RPGi, w tym jeszcze chociażby mój ukochany Planescape, który miał świetne tłumaczenie. Może nie zwerbalizowałem tego dostatecznie jasno, więc napiszę to teraz - ja NIE jestem przeciwny tłumaczeniu. Mówię ci, wam, tylko jak jest - sprowadza się to do kasy. Podawałem ten przykład gdzie indziej - Marvel Snap. Jakiś tam jeden Timmy z drugim narzekają, że ceny iapów są zbyt wysokie i też argumentują to w stylu "a mi się wydaje, że...". No ok, fajnie, fajnie... ale taki wojownik reddita jeden z drugim, ma "wydaje mi się", a Second Dinner ma faktyczne i obiektywne dane zebrane na przestrzeni miesięcy i zyski. Póki im się to opłaca, to po co mają obniżać ceny?
spoiler start
krzaku_
spoiler stop
Wydaje mi się jednak, że hiszpański nie jest aż tak "uniwersalnym" językiem jak angielski. A generalnie o to się rozchodzi, jakby to powiedział pewien Ferdynand. Jednak jak chcesz mieć jakieś "uniwersalne" wydanie, to celujesz w angielski, nie żaden inny język. Gdyby hiszpański osiągnął taki sam status, to ok, ale na razie tak nie jest, więc żaden inny język nie będzie dobrym przykładem, bo żaden nie ma takiego "statusu" co angielski.
Nie wiem czy będziesz czytać cały komentarz czy nie, więc zaznaczę to raz jeszcze dla ciebie - ja NIE jestem przeciwnikiem tłumaczeń. Mówię tylko, że jeśli twórcy nie robią tłumaczenia, to nie jest to spowodowane tym, że chcą zrobić polakom na złość, tylko widocznie się to nie opłaca. A argument na "misia" (mi się wydaje) nic nie zmienia.
Wszyscy moim przyjaciele/znajomi (30+ lat) znają angielski na takim poziomie, że masz tzw. drugi ośrodek języka w mózgu. Krótko mówiąc: nie słuchasz angielskiego i nie tłumaczysz go sobie w głowie na polski typu "He went that way"... aha... to znaczy "Poszedł w tę stronę", tylko po prostu rozumiesz po angielsku jak po polsku, tak jest z językami obcymi jak się z nimi obchodzisz przez lata.
Jak gram gry od kiedy dostałem pierwszy komputer i pegasusy, czyli nie wiem... od 1995? Jak ktoś całe życie gra w gry i nie zna angielskiego to dla mnie to jest jakiś żart. Pewnie z lenistwa się tylko na tłumaczenia czekało, filmy tylko dubbing etc. to nic dziwnego że się języka nie zna. A jak jesteście młodsi od nas: to już w ogóle wstyd angielskiego płynnie nie znać, szze
Już teraz istne AI która w miare rozumie sens tekstów, jak by to połączyć z translatorem to za kilka lat będą tak potężni tłumacze że wszędzie będą lokalizacje na dziesiątki języków, wszystkie robione przez AI równie dobrze jak przez doświadczonych lingwistów
Pożyjemy i zobaczymy.
"grupka polaków" mała litera brzmi obraźliwie i jeszcze jak podkreśliłeś Clarksona - to trochę jak włażenie w d... Brytyjczykom, wskazywał że co te małe "Polaczki",.... Historia ze zniszczonym Polonezem źle trochę świadczy o emocjonalności Clarksona i porusza trochę problemu z brakiem tłumaczeń. Ten Polonez też porusza temat różnic emocjonalnych. Dla nas generalnie Polonez brzmi bardzo emocjonalnie - dość klasyczne auto, a dla Brytyjczyków to po prostu gówniane auto.
Sea i Morze - może oznaczają to samo, jednak jedno wpada jednym uchem a drugim wychodzi, drugie nie.
Masz rację, że nie zbawi nikogo tłumaczenie po PL, jednak w tych czasach przy świetnym przynajmniej AI i taniej sile roboczej brak tłumaczenia to wątpliwy problem, developerzy/producenci sami sobie są winni, że rezygnują z potencjalnych dochodów i tak główny problem tego typu gier jest inny.
Gry typu Planescape może mają coraz więcej szans na istnienie jak horror games, ale Planescape/Fallout1-2 był nudny. Baldurs gate dobrze balansował gameplayem jednak upór przy DnD/planszówkach nazwał bym brakiem postępu w następnych grach.
Ludzie są coraz bardziej wygodni, a tu jeszcze ktoś mówi: ucz się angielskiego i nie narzekaj.
"Założę się, że większość ludzi" - może nie poparte faktami, ale... mam kontakt z wielom nativami, nauczycielami angielskiego czy też IT Developerami pracującymi z ludźmi za granicą. Po ich wypowiedziach bardzo łatwo dojść do wniosku patrząc po sobie - nawet jak zdawałem maturę rozszerzoną z EN, fizyki, matematyki, a co dopiero powiedzieć po przeciętnym liceliście Kowalskim.
Ja jak pracuję to lubię mieć czas na chillout i wydawanie pieniędzy. Czasem postawię naukę EN w grach jako rozwój czy hobby, jednak nie czuję generalnie jakiejś większej potrzeby obecnie.
Po 95% tekstu zrozumienia zbyt dużo rzeczy już nieraz umyka i totalnie można zgubić wątek. Te 5% to hazard i najczęściej kojarzy mi się w pewnym momencie z brakiem przypominajki. Nawet jak coś się w 100% zrozumiało to jednym uchem wejdzie drugim wyjdzie po tym angielsku.
To temat trochę sieci neuronowych i logiki rozmytej.
Brak tłumaczeń to głównie lenistwo niedbałość developerów, bo łatwo można skonstruować pliki do kwestii dialogowych, które ktoś może po prostu puścić leniwie w translator, a potem mniej leniwie poprawić to co translator zrobił.
mała litera brzmi obraźliwie i jeszcze jak podkreśliłeś Clarksona
Ok, mała litera to mój błąd (edytor tekstu mi tego nie zaznaczył jako błąd xD), nie celowy zabieg. Nie musisz wierzyć, ale to po prostu błąd.
A co do Clarksona to gdybyś nie wspomniał tego incydentu, to w życiu bym nie wiedział o co ci chodzi. Chodziło mi o "oh no... anyway...", kojarzysz to? Chodzi mi tylko o tego mema i tyle. Równie dobrze mogłem wstawić Lokiego zamiast Clarksona, bo tam była podobna scena "yes, very sad... anyway...", tylko Clarkson był jednak pierwszy i raczej mem z tej sytuacji jest dużo bardziej znany.
Ludzie są coraz bardziej wygodni, a tu jeszcze ktoś mówi: ucz się angielskiego i nie narzekaj.
Tylko wiesz, w 2023 angielski jest ogólnie dość potrzebny, a przynajmniej przydatny. Nie tylko po to, żeby grać sobie w gierki, tylko ogólnie. Znajomość angielskiego to nie znajomość cosinusów, czy czegoś w tym guście - czegoś, co przyda ci się tylko w szkole, a potem, w życiu, już nigdy (chyba, że się zwiążesz z matematyką w tym wypadku). Angielski jest bardzo przydatny, czy ktoś to chce przyznać czy nie.
mam kontakt z wielom nativami, nauczycielami angielskiego czy też IT Developerami pracującymi z ludźmi za granicą.
Ja tak samo i mam inne obserwacje. Także... dowód anegdotyczny.
Gry typu Planescape może mają coraz więcej szans na istnienie jak horror games, ale Planescape/Fallout1-2 był nudny. Baldurs gate dobrze balansował gameplayem jednak upór przy DnD/planszówkach nazwał bym brakiem postępu w następnych grach.
No nie wiem, ja akurat uwielbiam Planescape'a i Fallouty (stare). A miałem bodajże 6 lat jak wychodził Planescape, więc nie grałem w niego na premierę, tylko jednak później. Więc kwestia gustu.
Brak tłumaczeń to głównie lenistwo niedbałość developerów, bo łatwo można skonstruować pliki do kwestii dialogowych, które ktoś może po prostu puścić leniwie w translator, a potem mniej leniwie poprawić to co translator zrobił.
No... absolutnie nie. Puszczenie tekstu w translator to samobójstwo. Ja teraz dla testu używam ChatGPT i jest dość ok, ale jednak musisz trochę wysiłku w to włożyć też.
Ja wiem, że każdemu się wydaje, że "wystarczy tylko X", ale no właśnie - wydaje się.
Po 95% tekstu zrozumienia zbyt dużo rzeczy już nieraz umyka i totalnie można zgubić wątek. Te 5% to hazard i najczęściej kojarzy mi się w pewnym momencie z brakiem przypominajki. Nawet jak coś się w 100% zrozumiało to jednym uchem wejdzie drugim wyjdzie po tym angielsku.
Pamiętam, że (chyba) w podstawówce grałem w Maxa Payne'a. I wiadomo, jak na tamten poziom znajomości angielskiego, to zrozumiałem tak piąte przez dziesiąte, ale ogólny sens fabuły rozumiałem. Wiedziałem co się dzieje i po co. I oczywiście, gdy zagrałem w liceum zrozumiałem fabułę w pełni, ale mimo wszystko da się zrozumieć sens i czerpać przyjemność z gry, nawet jak nie masz znajomości języka na perfekcyjnym poziomie.
Teraz np coraz częściej gram w pełni po angielsku, niekiedy polskie tłumaczenie mnie drażni. Weźmy D&D - dragonborn i polski drakon bodajże. Albo tiefling/diablę. Nie wiem dlaczego, ale te tłumaczenia wydają mi się takie mało... "eleganckie". To tylko taki drobny przykład oczywiście.
No i też nie zaobserwowałem, żeby jednym uchem mi coś weszło, drugim wyszło, kiedy gram po angielsku. Tak samo chłonę fabułę, lore po polsku, jak i po angielsku. Nie mam z tym żadnego problemu. A przeszedłem gier po angielsku sporo, nawet w D&D (tabletopa, sesje) grywam po angielsku, także... Więc tu znowu dowód anegdotyczny.
Tak jak cię czytam, to mam wrażenie, że masz już po prostu z góry negatywne podejście, że nie dajesz temu szansy nawet, tylko widzisz "angielski" i już z góry zakładasz, że czegoś nie zrozumiesz, coś ci umknie i w ogóle całe doświadczenie będzie okropne.
Przecież wszyscy mieliśmy angielski w szkołach, no ludzie. A potem YouTube przecież: po angielsku się słuchało recenzji gier, wywiadów, kanałów, ulubionych channelów
Otóż to, otóż to. Najpierw było oglądanie filmów po angielsku, z polskimi napisami, potem jak nie było napisów, to się okazywało, że jednak rozumie się dużo więcej, niż się myślało.
Mój angielski, dokładnie tak jak piszesz, w dużej mierze doszlifował youtube. I filmy i gry właśnie. Tylko no jak się ma podejście z góry "ja nie umiem, ja nie rozumiem, nie spodoba mi się" no to tak, nie nauczysz się, nie zrozumiesz, nie będzie ci się podobać.
Jak ktoś całe życie gra w gry i nie zna angielskiego to dla mnie to jest jakiś żart. Pewnie z lenistwa się tylko na tłumaczenia czekało, filmy tylko dubbing etc
No właśnie ja tak miałem gdzieś w gimnazjum/liceum, a potem po prostu zacząłem oglądać/grać po angielsku. Okazało się, że jesteś w stanie dojść do zadowalającego poziomu szybciej, niż by się wydawało. Granie po angielsku to nie fizyka kwantowa.
Angielski jest potrzebny, każdy to widzi, ale jaki jest rzeczywisty poziom Polaków/graczy, którzy kupią dany produkt?
Ostatni przykład:
Pathfinder Kingmaker - ok, może coś udało się wyciągnąć z tekstu fabuły i emocji po angielsku - jednak nie chce mi się od połowy gry tłumaczyć en. Są mody ze spolszczeniem, ale inna rzecz. Tłumaczenie sprawia frajdę do czasu, później zaczyna się systematyka i praca po pracy. Może jeszcze by mi się chciało, ale w grze nie stawiają na immersję - coś co byłoby wiarygodne tak jak to zorganizowała ekranizacja dzieł Tolkiena. DnD tworzy przeszkodę do tego poziomu co ekranizacja sagi LoTRings.
Na pewno irytujące byłoby oglądać pierwszy raz film LotR po angielsku, zatrzymywać co chwilę na google translate, w dodatku co chwilę przy walce wyrzucane były by kości gry, gdy ktoś walczy na ekranie.
ale jaki jest rzeczywisty poziom Polaków/graczy, którzy kupią dany produkt?
Nie aż tak mała jak ci się wydaje, na pewno nie jestem w jakiejś przeraźliwej mniejszości, która kupuje gry bez względu na to, czy są po angielsku czy po polsku. Wiem, że może się wydawać, że "wszyscy" chcą tłumaczenia, a jak nie to "nikt" gry nie kupi... no chociażby ludzie z game devu w dużej mierze wiem, że mają obojętny stosunek do tłumaczenia. W pracy operujemy angielskim i nie mamy z nim problemu, jeszcze nigdy nie usłyszałem od kogoś, kogo znam realnie "o nie, nie kupię gry bo jest tylko po angielsku". A przynajmniej nie od jakichś 10 lat.
Oczywiście nie jestem w stanie stwierdzić, która grupa jest większa, ale skoro w pewnym stopniu tłumaczenia znikają, zwłaszcza dubbingi, to pokusiłbym się o teorię, że jednak to nie jest opłacalne.
Więc, wracając do pytania - jaki procent graczy kupi grę bez polonizacji? No raczej w dalszym stopniu zadowalający. Albo ogólnie zyski z Polski są małe, więc nie ma znaczenia, że troszkę spadną.
Plus wiem jak kilka gier, bez polonizacji, się sprzedawało w Polsce. Oczywiście, nie musi to odzwierciedlać ogółu, ale generalnie nie jest to nawet w połowie tak źle jak to sobie wyobrażasz, że brak wersji polskiej oznacza, że, nie wiem, 90% graczy z Polski gry nie kupi. Powiedziałbym, że nawet niemal odwrotnie. Tak, wiem, może się wydawać, że na forum jakimś tam jest mnóstwo graczy, którzy deklarują, że brak ojczystego języka to nie kupię... ale wiesz ilu jeszcze jest graczy w Polsce? Którzy np w ogóle nie wchodzą na fora?
Ogólnie - odchodząc od znajomych i "moich kręgów" i patrząc tylko na ogół sprzedażowy, to na pewno nie jest źle. Z jakiegoś powodu chociażby dubbingi zniknęły. Nie dlatego, że ktoś nam robi na złość. Czy gracze chcieliby mieć język polski w grach? Oczywiście. Czy jednak jest to aż tak wielki, potworny problem, że znacząca większość się wypnie na grę, jeśli będzie tylko angielski? Raczej nie.
"zauważ o jakiej grze rozmawiamy. To nie jest przeciętny poziom."
"Po co grać w grę, w której się nie zrelaksuję? Dla nauki? Bardzo proszę."
To rozumiem u ciebie nauka czegokolwiek to tylko praca i za 50 lat masz zamiar dalej biadolić jaki to poszkodowany jesteś bo nie znasz angielskiego?
I tak, wyobraź sobie, że niektórzy grają w gry żeby się czegoś nauczyć i zrelaksować, na raz. Tak wiem, mind blown że tak się da.
"niektórzy grają w gry żeby się czegoś nauczyć i zrelaksować, na raz. Tak wiem, mind blown" - tym ostanim zdaniem to sobie raczej pojechałeś (źle oceniasz ludzi)
Moją cechą charakteru jest to, czy było, że jak chcę potrafię być nerdem być "najlepszym w klasie" itp. jeśli tylko mam ochotę. Takie zachęty w stylu "mind blown" i straszenie starością raczej nie należałyby do zachęcających. Warto się uczyć angielskiego przy konkretniejszych zastosowaniach, a nie ubezpieczać się, bez motywacji. Wtedy znacznie wzrasta efektywność. Mi zależy wyciągać z gry jak najwięcej jakości - angielski mi w tym przeszkadza i nawet przy poziomie native osiągniętym, z głównym polskim - to bym się zastanawiał.
Wyjazdy za granicę z dużymi/mieszanymi grupami Polaków, czy cudzoziemcy pytający o drogę zdezorientowanych Polaków, trochę mi pokazują inne statystyki.
Głównie znam graczy, którzy ograją kilka tytułów rocznie. Ci zwłaszcza nie znajdą motywacji na naukę EN w grze, nawet wyrażają zadowolenie, że jest po polsku. Większość z tych osób preferuje dobrą fabułę, taki sobie gameplay więc np. Wiedźmina 3, czy wspomniane turówki. Gry typu Ark Survival czy CS Go - nie liczyłyby się jako angielski, o którym piszemy.
Wyjazdy za granicę z dużymi/mieszanymi grupami Polaków, czy cudzoziemcy pytający o drogę zdezorientowanych Polaków, trochę mi pokazują inne statystyki.
No to jeszcze musiałbyś znaleźć potwierdzenie, że ów rodak, który nie potrafił po angielsku wskazać drogi, jest jeszcze graczem i desperacko żąda dodania języka polskiego.
To, że iluś tam spotkanych przez ciebie Polaków nie ma słuchu muzycznego, nie znaczy, że my wszyscy jesteśmy głusi.
Głównie znam graczy, którzy ograją kilka tytułów rocznie. Ci zwłaszcza nie znajdą motywacji na naukę EN w grze, nawet wyrażają zadowolenie, że jest po polsku. Większość z tych osób preferuje dobrą fabułę, taki sobie gameplay więc np. Wiedźmina 3, czy wspomniane turówki. Gry typu Ark Survival czy CS Go - nie liczyłyby się jako angielski, o którym piszemy.
Wiesz, jak już (chyba) pisałem, widziałem od strony developerskiej jak wygląda sprzedaż gry i jaki procent graczy jest zdania "brak PL? Nie kupię" i jest to dużo dużo dużo mniejszy procent niż się tobie wydaje.
Ja znam różnych graczy i nie znam (osobiście) ani jednego, który by powiedział "brak PL, to nie kupuję". Czy są tacy, którzy chcieliby mieć polski język? Oczywiście, pewnie nawet większość, ale nie znam nikogo, dla kogo byłby to warunek sine qua non. A raczej mam znajomych, którzy grają w klasyczne RPGi.
Może ujmę to w ten sposób:
- Czy jest duży procent graczy, którzy na pytanie "czy chcesz język polski w grze?" odpowiedzieliby "tak"? Oczywiście, przytłaczająco duży, pewnie prawie 100%
- Czy jest duży procent graczy, którzy na pytanie "czy MUSI być język polski żebyś kupił grę?" odpowiedzieliby "tak"? Raczej nie
A to różnica.
Oczywiście, nie wiem tego na 100%, ALE ty też nie. Natomiast to, na co ja zwracam uwagę, jest to, że z jakiegoś powodu tłumaczenia w niektórych grach się nie pojawiają. I jeśli nie jesteś zwolennikiem teorii spiskowych w stylu "wszyscy nas nienawidzą i chcą nam robić na złość" to logiczny wniosek nasuwa się taki, że albo:
A) PL nie jest AŻ tak niezbędny do grania i polscy gracze dają sobie radę bez niego i wbrew temu co ty widzisz, jednak nie podnoszą aż takiego rabanu o tłumaczenia
B) Polska nie generuje aż takich dochodów, żeby robić tłumaczenia i nawet jeśli mnóstwo graczy tego chce, to po prostu się NIE OPŁACA twórcom w to inwestować, bo się inwestycja nie zwróci
C) Jesteś indie studiem, które ma ograniczone możliwości i ten punkt jeszcze wiąże się z B)
"desperacko żąda" - ja nie żądam desperacko i większość graczy rozwinęło na jakimś poziomie English, ale to jest gra, która wykracza często poza akceptowalne normy wygody (zwłaszcza jeśli ktoś, akurat w danym nie ma zamiaru szlifowania angielskiego jako formę rozwoju). Tytułów tego rodzaju jest bardzo dużo, choć wygląda tytuł dość unikalnie. I tak wiele podobnych tytułów pominąłbym nawet z wersją polską, bo światy wyglądają na dość zamknięte. Brak En jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza.
Może masz rację, że i tak prędzej za grę zabiorą się gracze z lepszymi zdolnościami językowymi/fanami DnD i podobnych. Jeśli gra naśladuje Fallout'a to wnioski same się nasuwają i ryzyko finansowe to "genre" niesie. Konkurencja nie spała i ile tytułów gracze ograją zanim zapomną o tym tytule, czy rzeczywiście warto się zainteresować tym tytułem czy może dokończyć dłuuugiego Kingmakera, czy też wybrać coś bardziej w moim guście jak Wartales z turówek? Problemem z dobrym "lore" bez mechaniki jest to, że są seriale HBO/Netflix i dla lore wolę 100% immersji, a nie psucie światów niepotrzebnymi "kośćmi do gry/turami".
"Polska nie generuje aż takich dochodów, żeby robić tłumaczenia" - do Kingmakera za darmo zrobili w modach. Tekst nie jest problemem o ile gameengine nie jest problemem.
A skąd mamy to wiedzieć, skoro nie jesteśmy programiści, a tym bardziej nie pracujemy dla nich?
Takie pytanie należy skierować do twórcy Colony Ship, nie do nas. Bo ktoś na forum może wprowadzić Cię w błąd.
Co do różnicy rozmiaru demo i pełna wersja, też się zastanawiam.
Pisząc "witaj w roku 2023" dajesz do zrozumienia, że wiesz coś na ten temat, co wynika np. z uwarunkowania tego roku. Jednocześnie taka odpowiedź na konkretne pytanie sugeruje, że wyśmiewasz niewiedzę pytającego. Tak więc najpierw się wywyższasz i drwisz, a zaraz potem tłumaczysz się, że nie masz pojęcia o temacie. Co jest z tobą chłopie nie tak?
Nie wywyższam Cię i nie wyśmieję Cię, więc proszę o wybaczenie, jeśli Cię uraziłem. Źle mnie zrozumiałeś.
Jak pisałem "witaj w roku 2023", to miałem na myśli, że żyjemy w czasach, gdzie twórcy gier mają wywalone, jeśli chodzi o kwestie optymalizacji gier (wydajność, rozmiaru plików). Ty, ja i wszyscy przecież to wiemy. Śmieję się, bo żyjemy w absurdalne czasach i śmieję się na absurdalny rozmiaru pliku demo w porównaniu do pełna wersji.
Szkoda że to jakieś cajberpankowo scifiowe klimaty, ale może i temu tytułowi dam szansę - choć na pewno będzie to za jakiś czas i jak już cena spadnie i opinie się utrzęsą ;).
może i temu tytułowi dam szansę
Słusznie. Jak się mówi "nie oceniaj książki po okładce". ;)
Często miałem gorsze wrażenie na niektóre gry od samego screeny, ale zmieniłem zdanie na lepsze po wypróbowaniu. Inni niestety są na odwrót.
Iron Tower - gry nie dla każdego, trudno się wgryźć ale warto.
Niby beton, ale taki odświeżający po styczności ze współczesnymi podróbkami z segmentu AAA i pod współczesnych graczy....
Dziwię się, że nikt jeszcze nie tłumaczył Age of Decadence. O serii Avernum i inne gry RPG nie wspomnę.
Kto niby miałby to tłumaczyć?
Wydawcy? Jacy wydawcy? Ci co odeszli w cień po tym jak dystrybucja cyfrowa zdominowała rynek PC?
Amatorzy? Stare ekipy wykruszają się, nowej krwi brakuje, tylko „klienci" niezmiennie chamscy i ignoranccy tj. dostają za darmo ale i tak się prują.
Zresztą po co mieliby tłumaczyć mało popularne tytuły jak te wspominane przez ciebie...
Dobrze że przyłożyłem się do nauki języka (w szkole za moich czasów było z tym słabo) więc mam więcej gier do wyboru i nie muszę się na nikogo oglądać (by przetłumaczył) i narzekać z rękami pod łapami...
Kto niby miałby to tłumaczyć?
Miałem na myśli fani klasyczne RPG, co już tłumaczyli niektóre gry RPG. Na wydawcy gier nie ma co się liczyć.
Amatorzy? Stare ekipy wykruszają się, nowej krwi brakuje, tylko „klienci" niezmiennie chamscy i ignoranccy tj. dostają za darmo ale i tak się prują.
Zresztą po co mieliby tłumaczyć mało popularne tytuły jak te wspominane przez ciebie...
Niestety masz rację. Klasyczne gry RPG są mało popularne i ten fakt mnie boli. Dlatego muszę się uczyć j.angielskiego, choćby zajmie mi to wiele lat. Narzekam jedynie, że nie mogę od razu pograć w tej demie, bo setki stron tekstów EN jest dla mnie wielka bariera przez długi czas.
Zresztą po co mieliby tłumaczyć mało popularne tytuły jak te wspominane przez ciebie...
Niektóre gry RPG też są mało popularne, a jednak są po polsku. Też nikt nie wierzył, że Disco Elysium będzie po polsku, a jednak.
Już na wstępie widać, że nie jest to sztampowe space RPG, ale pełnokrwisty erpeg, którego twórcy inspirowali się książką Roberta Heinleina "Orphans of the Sky" opowiadającej o statku arce - ogromnego statku, który miał przez wieki przewieźć kolonizatorów (potomków tych którzy weszli na statek na Ziemi) na odległą planetę. W CS, w wyniku buntu na pewnym etapie podróży pierwotne dowództwo zostaje obalone, a my jako gracz będziemy musieli wybrać stronę w konflikcie, który nadal trwa, determinując kto jest naszym przyjacielem, a kto wrogiem.
"Colony Ship" to staroszkolny erpeg, z taktyczną walką, masą dialogów naszpikowanych skill-checkami i wyborami, które będą niosły za sobą daleko idące konsekwencje, nie zabraknie tu też frakcji (często siebie zwalczających, więc w pewnym momencie będziemy musieli się zdecydować komu chcemy służyć), masy broni i gadżetów (np. coś w stylu stealthboya z Fallouta albo przenośny emiter pola siłowego) i całkiem niezłą oprawą graficzną.
Gra oferuje:
- system rozwoju postaci oparty o punkty umiejętności, wyczyny (featsy/perki jak w Underrail/Fallout) oraz cybernetyczne implanty
- taktyczną turową walkę pozwalającą na ataki zwykłe jak i celowane oraz na specjalne ataki charakterystyczne dla danej broni, jak fanning dla rewolwerów, długa seria (Long Burst) dla pistoletów maszynowych czy podwójny strzał (Double Shot) dla broni wielolufowej
- turowe skradanie z punktami akcji, współczynnikiem hałasu i szansą na natychmiastowe unieszkodliwienie przeciwnika
- wiele rozwiązań stawianych przed nami zadań, wzajemnie wykluczających się wątków (jeśli zdecydujemy się obrabować jedną organizację to nie dostaniemy od tej organizacji zlecenia, wręcz przeciwnie) oraz rozbudowany wątek główny z masą wyborów i konsekwencjami z nich wynikającymi
- interaktywne dialogi, w których nasze umiejętności perswazji/zastraszania, reputacja i masa innych statystyk będą wpływały na wynik
- 10 kompanów, których będziemy mogli zrekrutować, z tym że w naszej drużynie w tym samym czasie mogą być co najwyżej 4 osoby (pod warunkiem, że będziemy mieli wystarczająco wysoką charyzmę, która determinuje także jakość towarzyszy, im wyższa charyzma tym bardziej wartościowych pomocników będziemy mogli zwerbować)
- 3 główne frakcje/organizacje i sporo pomniejszych grup, dla których będziemy mogli pracować, konkurować czy w inny sposób wchodzić z nimi w interakcje
- duży arsenał broni, wliczając w to broń białą, prochową, energetyczną, granaty i futurystyczne gadżety jak "Depletable energy shield" (absorbuje część obrażeń), "Reality Distortion Field" (przeciwnikom trudniej w nas trafić), "Optical illusion a-la Total Recall" (szansa na to, że przeciwnik trafi w wygenerowaną iluzję, a nie w nas), "Cloaking field aka Stealth Boy", granat "stasis field" (jak Arbiter w SC, który unieruchamia przeciwnika kompletnie wyłączając go z potyczki na jakiś czas) oraz "Brainwave Disruptor" (odpowiednik Psychic Nullifier z Fallouta)
- ciekawe i zróżnicowane lokacje do zwiedzenia (pomimo że akcja dzieje się na statku ma on być nierealistycznie duży, dzięki czemu monotonia nam nie grozi), od maszynowni, po Hydroponikę, aż do dystopijnych miast "Habitat" i "Wasteland" czy zapomnianych korytarzy i pokładów statku, które najbardziej ucierpiały podczas buntu
Jeśli chodzi o tłumaczenie na polski, twórcy muszą liczyć się z każdym groszem, a tłumaczenie kosztuje krocie. Miałoby ono sens gdyby nie była to gra indie albo w sytuacji gdy zdobyłaby równie wielką popularność jak Disco Elysium (które swoją drogą miało wydawcę i znacznie, znacznie większy budżet) czy Pathfinder. Tekstu tu jest masa, to nie jest Doom, ale RPG i to solidnie napisane. Nie ma tu lania wody, a mimo to tekstu jest od groma, do tego trzeba trochę know-how (w Photoshopie i nie tylko) żeby np. przetłumaczyć interfejs.
Na swoim forum udostępniają tekst i każdy może się za to zabrać, ale Mietek spod sklepu czy Brajan z liceum tego dobrze nie zrobią nawet gdyby bardzo chcieli. Swego czasu pomagałem przy tłumaczeniu innej gry Iron Tower - Dungeon Rats. Jednak różnica była taka, że to krótka gra nastawiona na taktyczną walkę, w której tekstu nie było wiele. Do tego w ekipie mieliśmy dwóch profesjonalnych tłumaczy angielskiego i profesjonalny software który oni używają przy tłumaczeniach, a mimo to zajęło to nam ponad 4 miechy. Age of Decadence w takim tempie zajęłoby lata, a CS będzie miał niewiele mniej tekstu.
Tutaj link do tekstu jakby ktoś chciał podejrzeć: [link]
JEsli juz mniej wiecej zamknelismy standardowy tutaj placz "ni ma polskiego", to moze by ktos napisal jakies wrazenia z samej gry?
EDIT: O widze ze wskoczyl post Wolfwood'a. Dzieki chlopie.
Szykuje sie kolejny musthave od tej firmy. Age Of Decadence to gra ktora mna zaorala wielokrotnie i mam nadzieje na powtorke. ;)
Trudna.
Nie lubie gdy SI wie ktory to awatar i wszyscy przeciwnicy probuja go zamordowac.
Mogliście w tytule napisać ze nie ma polskiego języka.
Nie tracił bym czasu na wchodzenie w linka
Niestety masz rację. Nie mogę oczekiwać, że twórcy i wydawcy będą tłumaczyć gry za darmo, bo to wszystko dużo kosztuje.
Ale prawdziwy problem jest to, że gry to nie filmy, komiksy i książki, gdzie każdy może tak po prostu tłumaczyć gry, kiedy tylko zechce, jak zna się na j.angielskiego. Trzeba też znać się na programowanie i modyfikowanie gry. Albo mieć odpowiednie narzędzie do tłumaczenie wybrane gry. Silniki gry są różne i teksty często są ukryte w zaszyfrowane plików, co tylko znacznie utrudni zadanie. Ludzie na forum GrajPoPolsku nie raz już o tym wspomnieli i przez to wiele gry są pominięte z powodu bariery techniczne, a nie tylko setki stron tekstów.
Jeśli twórcy nie mogą tłumaczyć gry z powodu braku czasu i pieniędzy, to mogli przygotować silnika gry w taki sposób, by zostawić tekstów w oddzielne plików (takie, co nie naruszają pozostałe elementy gry) i stworzyć przynajmniej proste narzędzie do tłumaczenie tekstów i udostępnić to w sieci, by każdy może to tłumaczyć za darmo. Jak nie chcą dać narzędzie do modyfikowanie gry, więc proste narzędzie tylko do tłumaczenie tekstów też nie chcą dać? Ale większości twórcy i wydawcy nie chcą to robić, bo to pewnie kosztuje dużo pracy, albo nie ufają nam.
Na tym cały problem. Dlatego fanowskie tłumaczenie do gry są znacznie mniej niż komiksy, filmy i książki.
Mamy rok 2023, więc mamy rozwinięte silniki typu Unreal Engine czy Unity, a taki problem nadal występuje.
Czyż nie mam racji?
Ja to widzę inaczej - mamy 2023 rok a nadal są ludzie którzy nie nauczyli się podstaw najbardziej popularnego języka w tej i innych częściach świata, bez którego ani rusz i bez którego człowiek jest inwalidą. Nie piję do Ciebie
ale w znakomitej większości ludzie są po prostu na to zbyt leniwi, lub za mało inteligentni
To tylko Twój punkt widzenia. Skąd to wiesz? Nie każdy jest leniwy lub głupi. Znam pewne inteligentni znajomi, co dużo osiągnęli w życiu, a słabo znają j. angielskiego. Każdy ma własne życie, priorytety i trudności. Nie można mieć wszystkiego.
bez którego ani rusz i bez którego człowiek jest inwalidą
To zależy od stylu życia i zawodu. Nie każdy zawód i hobby potrzebuje znajomość j. angielskiego, by mieć dobre życie. Owszem, znajomość j. angielskiego jest niezbędny do niektóre zawody i otwiera ogromne możliwości.
Owszem, każdy może znać j. angielskiego na poziomie podstawowy, ale nie każdy zna języka na poziomie zaawansowany na tyle, by móc grać w Disco Elysium bez problemu. To wymaga wiele lat praktyki i doświadczenie, a nie każdy ma czas na to.
Klasyczne gry RPG mają zbyt dużo i skomplikowane tekstów, że samo znajomość j. angielskiego na poziomie podstawowy to za mało. To zależy od tytułu gry i treści.
"nie nauczyli się podstaw najbardziej popularnego języka"
Niestety, sprawa nie zawsze jest tak prosta. Podstawy ci się sprawdzą w grach akcji, ale już w przygodówkach czy RPG, gdzie jest nacisk na fabułę, rozumiejąc tylko ogólny kontekst wypowiedzi rozmówców sporo się traci. A jak jeszcze w fantasy i s-f dochodzi słowotwórstwo, slangi i archaizmy albo w co bardziej humorystycznych grach rozmaite żarty i zabawy słowem, to już w ogóle 90% przyjemności z zabawy umknie.
Jerry_D
Dokładnie. Dobrze to wytłumaczyłeś. Dzięki.
Przynajmniej wiesz, jak to wygląda. Jeszcze długa droga przede mną, jeśli chodzi o nauki j. angielskiego, by móc grać w przykładowy Disco Elysium po angielsku, ale nie poddaję się i opanuję to później czy prędzej.
Ale za to gry akcji i inne gatunki, gdzie są mało tekstów, nie stanowią dla mnie problemu. Bo wystarczą mi tylko znajomość j. angielskiego na poziomie podstawowy i wsparcie narzędzie takich jak Google translator i słownictwo bab.la dla uzupełnianie w razie potrzeby.
Też nie lubię dubbing polski, bo rzadko idzie w parze z jakości. Ale zdarzają się wyjątki. Trylogia Wiedźmin mają bardzo dobre dubbingi i aktorzy dobrze wykonali swoją robotę. Dobrze oddają klimatu Wiedźmin. Kroniki Myrtany też jest spoko, bo ma bardzo dobra pełna lokalizacja. To zależy od tytułu gry i jakość.
Miłego dnia.
Gra indie więc nie ma Polskiego... i tyle. Można wybaczyć, tym bardziej że innych tłumaczeń też nie ma.
Osobiście odpuszczam.
Atom RPG w końcu dostało polskie napisy, więc grę zakupiłem w momencie aktualizacji, ale do tej pory nie uruchomiłem.
A szkoda, bo gra Atom RPG jest świetna! I ma swoją kontynuację ale oczywiście bez polskiego. Polecam Ci Atom gorąco bo to dobrze zrobiony RPG post apo
ATOM RPG niby dostało polski język, ale i tak trzeba było czekać na jego dopracowanie. Niby było ileś tam zespołów, ale odwaliły fuszerkę a baty zebrał jedyny kompetentny - Fallout Corner, który zjadł zęby na tłumaczeniach modów.
To jeszcze Trudograd został.
Koncept gry przypomina mi o innym zapomnianym tytule - Insomnia The Ark.
Niestety gra została porzucona przez twórców i ma sporo bugów. Co najśmieszniejsze kolejne doszły z którąś łatką przez co doszło do kuriozalnej sytuacji w której piraci grający w starszą wersję mają szansę grę przejść. Natomiast uczciwi gracze, w czasach dystrybucji cyfrowej i automatycznych aktualizacji, już takiego luksusu mogą nie mieć... no chyba że będą grali bardzo ostrożnie i robili regularnie kopie zapasowe swoich zapisów z gry.
Gram od dawna. Iron Tower to jedyne studio, dla ktorego produktów łamię swoja zasadę i kupuję preodery. Nigdy się nie zawiodłem. W porównaniu do AOD twórcy dodali opcję łatwiejszej walki, co może sprawić, że gra będzie przystępniejsza dla większej liczby graczy. Niemniej jednak z mojego pkt widzenia to tak jakby rezygnować z połowy gry bo produkty Iron Tower to przede wszystkim: dobra i ciekawa fabuła, oryginalny świat i bardzo dobrze dopracowana mechanika walk.
Atom RPG też był w stylu F2 - zachwalany itp, jednak klimatu Fallouta tam nie poczułem... a może już stary jestem, gry heroesopodobne też mi nie podchodzą, a ostatnie "nowe wersje" Dungeon Keppera odinstalowałem. Pewnych rzeczy nie da się skopiować, przerobić itp.
Fallout 2 jest jak muza Pink Floyd.
Imho zle do tego podchodzisz.
To ze cos jest klonem Fallouta (hardocore crpg post apo), to nie znaczy ze ma klimat Fallouta (groteska).
Klimatycznie Atomowi znacznie blizej do STALKER'ow. Zas technicznie to klon Falloutow.
Nikt nie powiedzial ze Falloutowa groteska i chwilami wrecz teatr absurdu to jedyny sposob na przedtawienie post-apo.
Powoduje to jednak efekt o ktorym piszesz, ze Fallouty (dwa pierwsze i NV) sa unikalne. I nic w gatunku ich nie da razy "przebic".
Ale imho nie umniejsza to STALKERom, ATOMOM, Underail'owi, itd... choc w sumie to juz chyba wszystko jesli chodzi o sensowne post apo RPG i okolice?
THX za odpowiedzi - a teraz wytłumaczcie mi to jak 8 latkowi , o co wam chodzi popieracie czy negujecie moją wypowiedź na łamach golaXD?
Do wyboru jak w ME czerwony lub niebieski.... We are the Chosen`s
Po F1, F2, FTactics, F3,FNV, F4 - Metro Exodus trochę zapachniało plutonem.. i to by było na tyle... chyba sobie wezmę bilet do Japonii, odkopię starego 286 lub 386sx na złomie i popykam w Prince of Persia, Budokana czy Lemmingi....
Micro Machines na dyskietkiach....
Moze nawet trafie na SVGA lub 3DVoodoFX i Sound Blastera...
https://www.youtube.com/watch?v=CV3idhsGatQ&ab_channel=TrzynastySchron
Do następnego wirusa panie Marku... XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Po whiskaczu i przemyśleniu chyba was rozumiem trochę .....styl Fallouta nie jest odpowiedzialny za jego klimat... a właśnie, że jest.
Jak wywołujesz Boga to się z nim skonfrontuj - niczym Shepard ze Żniwiarzami!!
A tak już na poważnie powiem wam, że dawniej w tej branży było o wiele więcej ludzi, którym klimat, wyobraźnia tworzenia nowych wirtualnych światów było bardziej przedkładane nad zarobkiem i profitem dla firm. Śledząc ostatnie 30 lat widzę, że dawniej gry tworzyli artyści, ludzie z powołaniem i veną...
Taki Quest 4 Glory czy Twinsen's Odyssey są dobrym przykładem. Dawniej Komputer był dla ludzi wybranych, odkrywców..... Dziś stacjonarny PC jest nie wygodny, wszędzie są laptopy(nie komputery tbh) i konsole..
No i zajebiście. . autokorekta
Człowiek poszedł do sklepu.. Wrócił i zobaczył błędy w pisowni.. KUP premium by edytować...
wyobraźnia tworzenia nowych wirtualnych światów była bardziej przedkładana nad zarobkami i profitami/i]
Quest 4 Glory czy Twinsen's Odyssey są dobrym przykładami
Dla każdego fallout to coś innego. Dla mnie klimatem było to że mogłeś zrobić rzeczy o których byś nawet nie pomyślał są możliwe i po kliku godzinach kończysz grę na sof locku z perkami child killer gigolo addic. Mogłeś pójść inną drogą? Mogłeś to teraz mierz się z konsekwencjami. W porównaniu fallout bethesdy to jak gry dla upośledzonych intelektualnie.
Widzę fajna inba się wywiązała. Od siebie powiem, że zapowiada się ciekawie, ale grę dyskwalifikuje oczywiście brak wersji konsolowej i brak pl.
Demo „waży” 10 GB i możecie je pobrać ze Steam.
wymagania sprzętowe na PC
Miejsce na dysku: 5 GB
ok, nie mam pytań
Byłbym zainteresowany, niestety brak wersji PL będzie powodem dla którego tej gry nie kupię. Wiem, wiem mam się uczyć języków, tak się składa, że akurat English znam, ale nie oznacza to, że muszę nim posługiwać w każdym aspekcie mojego życia, jako gracz preferuje Polską lokalizację i tym się sugeruje przy zakupie gry.
Rojson zamieścił materiał, w którym pokazuje 30 min. rozgrywki i wypowiada się na temat gry bardzo pozytywnie: [link]