Mam kilka pytań dotyczących samochodu z tytułu. Kupiłem auto 2-miesiace temu zrobiłem nim zaledwie 1000km ( do pracy dojeżdżam autem roboczym) i na razie siadł jeden wtrysk nie wiadomo jak reszta( tego dowiem się jutro). Wtrysków do tego auta niby nie da się zregenerować auto to 1.6 tdi cr 90km. Sam jeden wtrysk kosztuje w granicach 1500-1800zl nowy. Czy handlarz musi pokryć straty czy jednak lipa i na własną kieszeń muszę to zrobić??
Nic z tym nie zrobisz, chyba, że dostałeś od niego jakąś gwarancję na układ wtryskowy
A nie można podpiąć pod wadę ukrytą? Jednak wtryski nie siadają z dnia na dzień a czytam że gwarancja nawet do dwóch lat jest.
Mógłbyś do tego zatrudnić jakiegoś rzeczoznawcę, który by określił, czy coś było grzebane w tym wtrysku. Chociaż jest to na tyle skomplikowany element, że nie sądzę, żeby ktoś był w stanie go "zategować" pod sprzedaż tak, żeby kupujący niczego nie zauważył przy oględzinach. Dlatego nie sądzę, żeby to dało się podciągnąć pod wadę ukrytą, jak np. wycięty wkład z DPFa czy dziura pospawana puszką od piwa i posmarowana barankiem.
Dostałem auto na pustym baku bez rejestracji? Jak miałem sprawdzić czy na dłuższej trasie się coś dzieje? Mechanik był posłuchał i nic nie wykrył."Jeżeli nabyłeś samochód i po krótkim czasie od zakupu okaże się, że ma on wadę o której nie wiedziałeś przed zakupem, a która nie mogła przydarzyć się w krótkim czasie po zakupie, możesz skorzystać z rękojmi. Jednak będziesz musiał udowodnić, że usterka powstała przed zakupem pojazdu." Takie coś piszą w necie.
a która nie mogła przydarzyć się w krótkim czasie po zakupie
A nie mogła? Przecież losowe awarie się zdarzają. Najwyraźniej wtrysk był na wykończeniu i się skończył akurat za Twojej kadencji
Jednak będziesz musiał udowodnić, że usterka powstała przed zakupem pojazdu.
Jak masz zamiar to udowodnić po 2 miesiącach od zakupu i przejechanym dystansie?
Gdyby handlarze mieli pokrywać koszty każdej awarii krótko po sprzedaży, to byśmy jeździli powozami
"A nie mogła? Przecież losowe awarie się zdarzają. Najwyraźniej wtrysk był na wykończeniu i się skończył akurat za Twojej kadencji" wielkie XD. Wtrysk wytrzymał 1000km a standardowo wytrzymują 200tys. Jakby po 20k km się zajechał to jeszcze rozumiem. Ty chyba jesteś jednym z handlarzy.
Wtrysk wytrzymał 1000km a standardowo wytrzymują 200tys
Moze jakbys zaczal ze to NOWE auto, a nie jakas uzywka to byloby latwiej. Ale... w sumie NIC NIE NAPISALES, wiec dostajesz odpowiedzi jak dostajesz
Jprld to nie jest nowe auto ja zrobiłem 1000km, a przebieg jest 170k.
a standardowo wytrzymują 200tys.
No to proponuję zwrócić się do producenta, że wtrysk wytrzymał 15% mniejszy przebieg niż powinien.
To co opisałeś kwalifikuje się pod zużycie i nic więcej, dlatego nie masz żadnych szans na udowodnienie sprzedającemu że to zataił, bo wtrysk był sprawny w momencie jak kupowałeś samochód. Wyobraź sobie jak to Ty byś sprzedawał samochód lasce która jeżdżąc miesiąc w obcasach trzymała by nogę na sprzęgle. Tarcza sprzęgłowa też powinna wytrzymać wieloletnie zużycie, ale ona by Ci tą tarczę zużyła w kilka miesięcy taką jazdą a później powiedziała by, że sprzedałeś jej auto z dowalonym sprzęgłem ;-)
Ma z jednym racje, raczej nie obejdzie się bez mechanika który oceni po pierwsze co się stało, czy są oznaki zużycia ponad kilometry, czy było naprawiane.
Informujesz niezwłocznie sprzedawcę, pamiętaj. Handlarz nic nie musi i nic nie zrobi dopóki z nim nie wygrasz.
Czyli jak wtryski nawet były dotarte to moja wina? Sprzedawca już poinformowany bo to znajomy ojca.
Nowy wtrysk to 1300 zł, regeneracja około 500-700 zł, bo oczywiście można je bez problemu regenerować. Kończące się wtryski teoretycznie dają określone objawy, ale mogą też paść z dnia na dzień, np., z powodu problemów z elektryką (cewka itp.). Warto wziąć to pod uwagę, bo możesz wsadzić nowy i znowu go spali.
Jesteś pewien, że te wtryski można regenerować ? Już drugi mechanik mi mówi, że regeneracja odpada.
Dwa miesiące i 1000km to sporo, mogło się coś zepsuć od dnia zakupu. Według mnie nic nie wywalczysz, ale jak chcesz to próbuj.
Może wyjść dużo więcej. U mnie auto pobiera olej (cały) w ciągu 4-5 miesięcy. Do wymiany teoretycznie mam uszczelniacze, pierścienie i pieron wie co. Części kosztują grosze, a usługa wyceniona na około 5 tys. Jak zaczną ci silnik rozbierać to będzie studnia bez dna. Auto sprawdzone u mechanika i wszystko było ok ale nikt nie będzie go na części rozbierał żeby zobaczyć jak w środku.
Dlatego kupiłem nowy i kończę zabawy z mechanikami, a takim używanym złomem będzie żona do pracy jeździć aż padnie bo nawet sprzedać nie ma sensu z takimi wadami. Ukryć też ich nie wolno, a pchać w złom to zaraz naprawy przewyższą jego wartość x2.
Sprawa raczej nie do wygrania. Mechanik nic Ci tu nie pomoże bo nie podpisze Ci żadnego papierka, a z tym nie będziesz miał jak negocjować z handlarzem, który się wszystkiego wyprze. Jedyna sensowna opcja to rzeczoznawca, który może ale nie musi podpisać Ci takiego papierka. Jak będziesz miał opinie eksperta na papierze to dopiero możesz z tym iść do handlarza i próbować coś ugrać, ale już teraz Ci moge zagwarantować, że handlarz będzie miał wyjebongo i puści Cię z kwitem. W takiej sytuacji zostaje Ci sprawa cywilna, która będzie się ciągła pewnie ze dwa lata. I tutaj również cięzko będzie Ci udowodnić, że kupiłes samochód z utajoną wadą i skończysz nie dość, że z niczym to z kosztami sądowymi do poniesienia. Ja mialem podobną sytuację, ale nie z kupnem samochodu a z wahaczem. Chłop zamiast wymienić na nowy to wziął hajs, obstukał młotkiem stary, który padł po 100km. W dodatku uszkodził czujnik ciśnienia w oponach. Próbował zwalić na łącznik stabilizatora i naciągnąc mnie na kolejne 1000zł. Po 2 tygodniach odbijania się po diagnostach, rzeczoznawcach i prawnikach olałem temat.
Jedyne co Ci zostaje, to na przyszłość to omijać handlarzy szerokim łukiem i kupować samoachody tylko od osób prywatnych i co najwyżej wystawić panu handlarzowi opinie na google.
Jak pierdziele farmazony, to niech mnie ktoś sprostuje ;)
Jprld to nie jest nowe auto ja zrobiłem 1000km, a przebieg jest 170k.
Pozniej piszesz, ze przebieg to:
197tys
Jak masz okres albo gorsze dni to nie pisz na forum, bo frustratow tu nie potrzebujemy.
Masz auto z MAGICZNYM przebiegiem (niby nie 200tysi, ale 200 tysi), wiec mysle, ze spokojnie ma z 300tysi przebiegu. Coz, powodzenia. Nic nie ugrasz, zaplacisz sobie za wtryski, pewnie wszystkie i bedzie spokoj
Chłopie w jednej odpowiedzi się pomyliłem, że ma 170k. 197 to chyba można zaokrąglić do 200 więc piszę, że tyle ma ciężko zrozumieć?
Zrobiłeś 1tys. km i chcesz żeby sprzedający jeszcze coś Ci oddawał? ?????? Przez takich osłów rzygam sprzedażą aut, bo trafi się taki agent. Idź do sądu, na pewno coś ugrasz. ??????
1000km to mało. Niektórzy rowerem więcej robią w 2tygodnie. Sprzedajesz auta? To pewnie pasują ci klienci którym wciśniesz byle co żeby auto sprzedać. Auto kupiłem w cenie po którym chodzą więc jak dla mnie powinien był być w stanie do jazdy, a nie do wkładu 5-7tys.
Musisz mieć twarde papiery na to, że problem był w momencie zakupu. Przy wtryskach, które potrafią zepsuć się z dnia na dzień raczej nikt ci tego nie klepnie, zwłaszcza, ze zrobiłeś 1k km + minęły dwa miesiące. W tydzień po przy 100 km może szybciej by się ktoś znalazł. Więc jedyna opcja to dać rzeczoznawcy w łapę, a to wcale nie jest powiedziane, ze wyjdzie taniej, bo pewnie naciągnie cię na polowe kwoty wymiany, że niby połowę zaoszczędzisz, tylko, że taki kwit to wciąż mało. Facet odmówi to co, pójdziesz do sądu? Ten może wyznaczyć własnego rzeczoznawcę i kupa. Jedyna opcja to zastraszenie sprzedawcy pierwszym kwitem.
Tak czy siak masz przerąbane.
Głowa boli od twojego nastawienia do użytkowników i tematu.
Co tu jest nie tak?
Wtrysk wytrzymał 1000km a standardowo wytrzymują 200tys.
Dodaj sobie początkowy przebieg i tyle ile zrobiłeś, i masz przebieg wtrysku. Jaki problem.
Napisałeś, że przebieg ma 197tys.
Wtrysk zepsuł się prawie idealnie na tych twoich 200tys. Nie widzę problemu :)
Margnies błędu wyniósł jakieś +/- 1.5%.
Otóż to. Jeszcze pewnie sprzedającego sądem będzie straszył. Niech idzie, wyjdzie tylko na jeszcze większego idiotę.
Ja poszedłem do sądu i odzyskałem 2500 zł za strucla.
Znajomemu po około 1000 km silnik się rozbiegł i też poprzedni właściciel wypłacił 7000 zł i obeszło się bez sądu.
Jest cała masa wyroków w takich sprawach.
Wniosek jest jeden: masz złom to go złomuj zamiast sprzedawać bo sprzedający ponosi absolutną odpowiedzialność za to co sprzedaje.
Więc dopóki jako sprzedający nie masz od mechanika kwitu że samochód jest sprawny to odpowiadasz za jego usterki.
Miro1204 prawdziwy Mirek handlarz.
Taki urok kupna uzywanego auta. Wszystko moze sie zepsuc w DOWOLNEJ chwili. Bo tak. Gdybys kupil takie auto ode mnie i przyszedl po miesiacu z narzekaniami to kulturalnie spuscilbym Cie na drzewo.
Tymczasem moje 20letnie wtryski trzymaja wartosci fabryczne, raptem 400k przejechane :)
Pytanie ktore to 180k tego auta , 3 ? 4 ? ;)
imho nic nie ugrasz.
Niestety nie masz racji teraz auta są robione z gównolitu, siostra kupiła nowiutką Corsę model E z salonu, ( 2016rok w tej chwili 7 letnie auto) 1.3CDTI 95KM, a że dużo jeździ auto ma w tej chwili 155TYS km i do wymiany jest cała pompa wtryskowa ( koszt samej pompy to ok 3,500pln) oraz wyciek spod silnika - walnięty wysprzęglik sprzęgła ( trzeba rozpinac-wyciągać skrzynię biegów ) ogólnie masakra..
Zdarza się, przebieg niemal 200 tyś, więc awarię układu paliwowego można było sobie wkalkulować w ryzyko jakim jest kupno używanego auta.
Jeśli mechanik oglądał i było ok, to bardzo możliwe że faktycznie było wszystko ok i handlarz też nie miał miał pojęcia że wtrysk padnie tak szybko.
Tak jest z autami i w sumie z każdym innym skomplikowanym urządzeniem. Tysiące części, setki skomplikowanych elementów i zawsze może się coś popsuć. Nawet w nowym aucie.
Mam wrażenie, że jak przyjdzie do was fachowiec i będzie się walić jego robota po miesiącu to sami naprawiacie ?
ale ty przecież nie kupowałeś nowego auta...
tak więc parafrazując ciebie: jak przyjdzie do nas fachowiec i będzie się walić jego robota po 10 latach to się robi nowy remont :)
Niezła beka ten wątek, myślałem że to logiczne że jak kupuje się używane auto to trzeba liczyć się z tym, że coś może się zepsuć nawet po paru dniach
Dla mnie jak coś sprzedaje i rozwali się coś to logiczne jest pokrycie kosztów albo wzięcie tego spowrotem.
Primo: "z powrotem". Secundo: jak sam wspomniałeś awaria nastąpiła dobre 2 miesiące po zakupie, więc logiczne jest, że nie kupiłeś uszkodzonego samochodu, tylko uszkodził się już po fakcie. I dlaczego sprzedający ma odpowiadać za coś, co się wydarzyło w momencie gdy on już nie był właścicielem pojazdu? Jak kupisz mieszkanie i po jakimś czasie trzeba będzie powiedzmy wymienić panele podłogowe, to też będziesz się domagać zwrotu kosztów remontu od poprzedniego właściciela?
Wiem taka sytuacja lekko ssie, ale takie jest życie. Ja 9 lat temu kupiłem Scenica, po paru miesiącach nagle zaczął brać pół litra oleju na tysiąc km. Ostatecznie okazało się że skończyły się pierścienie, uszczelniacze itp. Ale zamiast januszować i próbować za wszelką cenę udowodnić, że zostałem oszukany, z lekkim bólem serca jednak zainwestowałem w naprawę i jeżdżę tym samochodem do dzisiaj, a silnik przez cały ten okres pracuje jak pszczółka.
Kolega to chyba z tych, co dzwonili do mnie jak sprzedawalem uzywany rower za 60% ceny sprzedajac haselka w stylu "ale mam nadzieje ze rower igielka, bo inaczej szkoda jechac"
To ktoś kupuje używane wozy z przebiegiem piwyzej 30-40kkm ? 200kkm to na złom a nie na ponowną sprzedaż ;)
Jakbys dostawal kase od zony na zakup auta to tez bys mogl tak mowic jak Alex
uszek@ Nie popadajmy w absurdy :-) A czy ty przy zakupie tego samochodu czytałeś w ogóle umowę ? Bo pomijam fakt, że w 98% takich umów zawarty jest punkt w którym potwierdzasz, mianowicie że „Kupujący zapoznał się ze stanem technicznym pojazdu i nie wnosi zastrzeżeń”.
To co opisałeś kwalifikuje się pod zużycie i nic więcej, dlatego nie masz żadnych szans na udowodnienie sprzedającemu że to zataił, bo wtrysk był sprawny w momencie jak kupowałeś samochód. Wyobraź sobie jak to Ty byś sprzedawał samochód lasce która jeżdżąc miesiąc w obcasach trzymała by nogę na sprzęgle. Tarcza sprzęgła też powinna wytrzymać wieloletnie zużycie, ale ona by Ci tą tarczę zużyła w kilka miesięcy taką jazdą a później powiedziała by, że sprzedałeś jej auto z dowalonym sprzęgłem ;-)
Taki zapis jest tyle warty co nic, nie niweluje odpowiedzialności za wady ukryte.
nie niweluje odpowiedzialności za wady ukryte
...czyli za wady, o których sprzedający wiedział, ale nie powiedział. Wtryskiwacz dzisiaj działa a jutro pada, o tym się nie da wcześniej dowiedzieć.
Wadą ukrytą nie jest to, że za 2 miesiące popsuje ci się sprzęt, a to, że w momencie zakupu usterka już występuje.
Ja w sumie nie wiem, gdzie wy macie wątpliwość. Jeśli uszkodzenie jest zgodne z wiekiem i przebiegiem auta - nie ma problemu. Jeśli silnik pada po 10k km - jest problem ALE nadal po stronie kupującego lezy wykazanie, że w momencie zakupu usterka już istniała.
KamilB. Dostałem auto bez paliwa i rejestracji (auto z Niemiec wyrejestrowane) jak papiery zalatwilem minęło kilka dni. Auto od początku nierówno chodziło, ale handlarz mówił, że to nie problem i po 1000km rozwalają się wtryski. Gdyby to była pierdoła za tysiąc złotych to bym się nie fatygował, a nie że wydam 8k( wtryski muszą być nowe bo nie da się ich regenerować seat Ibiza 1.6d)"Wtryskiwacze wymagające wymiany idą w parze z kilkoma specyficznymi objawami, takimi jak szarpanie silnika, spadek mocy i osiągów, trudność lub brak możliwości odpalenia samochodu, większe dymienie z wydechu." To są objawy siadajacego wtrysku. Więc da się dowiedzieć i jak się znasz to to wykryjesz więc nie wiem po co nie którzy piszą że się nie da.
To po co pytasz, skoro dokładnie wiesz jakie są objawy siadającego wtrysku i jak je wykryć zawczasu. Czemu tą wiedzą nie popisałeś się w momencie zakupu? handlarz mówił, że to nie problem i po 1000km rozwalają się wtryski a ty podpisałeś umowę i zapłaciłeś za auto. Gość naprawdę cię poinformował, a ty mimo to zgodziłeś się na tranzakcję. Już wcześniej miałeś marne szanse na odzyskanie pieniędzy, ale teraz spadły do zera.
Dopiero jak wtryski zaczęły siadać to patrzyłem czy to wszystko się układa w całość, ale widzę że ten wątek nie ma sensu zbytnio bo co nie napiszę jestem przegrany. Zamykamy wątek.
Mimo wszystko mam nadzieję, że Ci się uda rozwiązać sytuację na Twoją korzyść. Jeśli w umowie którą podpisałeś była gdzieś wzmianka jaki auto miało przebieg w momencie zakupu i jaki przebieg ma ono teraz to faktycznie jest jakieś światełko w tunelu i można wtedy stwierdzić, że nie mogłeś tej wady wykryć gdyż sprzedawca uniemożliwił przetestowanie pojazdu i jest to tym samym wada ukryta. Jak by to skonsultować z jakimś doradcą prawnym czy prawnikiem (tylko kwestia czy gra będzie warta świeczki i poniesionego wkładu, bo wiadomo że prawnik też się ceni) lub zwyczajnie spróbuj postraszyć tego handlarza, że podejmiesz takie prawne kroki, to może zmięknie i pójdzie na jakąś ugodę np. finansując Ci np. po części tę naprawę. Podejrzewam, że dla takiego handlarza to żadne koszty w porównaniu do obrotów, a jest nadzieja że lubi święty spokój i Ci zaproponuje jakąś rekompensatę. Gdyby to był zakup lokalny, to mógłby zaproponować naprawę w jakimś swoim lub zaprzyjaźnionym warsztacie, ale jak go zaczniesz nękać i np. dostał by jakieś pismo (nawet z policji w celu złożenia wyjaśnień czy nie doszło do oszustwa) to jestem pewien że by Ci coś zaproponował by jak najszybciej zamknąć temat i nie robić smrodu.
Mi handlarz dopłacił do naprawy bo przy zakupie gadał, że może być pierdółka, a jednak wyszła poważniejsza sprawa, a mógł nic nie dać bo umowę miałem podpisaną między mną, a osobą z zagranicy. Handlarz robił na czarno więc pewnie dlatego obsrał, że w razie dymu mógłbym go zgłosić gdzie trzeba i miałby wielki problem.
Mam tak samo umowa podpisana z gościem z zagranicy. Oczywiście na umowie napisane mniej niż auto kosztuje. Pierwsze auto kupione od handlarza i ostatnie.