W najnowszym artykule w Die Welt możemy przeczytać, że coraz większej liczbie fajfokloków Brexit dał w kość.
Przykłady są liczne, m.in. koszmarne kolejki do odprawy granicznej w okresie świątecznym, ścieki spuszczane do rzek z powodu wyłączenia stosowania przepisów UE (oczyszczalnie w UK są ponoć w 100% prywatne, co powoduje dodatkowe komplikacje), znane już problemy z importem wielu towarów...
Prawda to, czy tylko propaganda Szkopów, których energiewende poniosło dziś w nocy druzgocącą klęskę? Polskich Brytoli tu chyba sporo, potwierdźcie, źe jest gorzej? Ludność tubylcza faktycznie zaczyna żałować, czy jednak przeważa duma z powstania z kolan?
Wolacy, jesteście gotowi na podobne atrakcje?
nie znam sie wiec sie wypowiem - dla mnie roznicą i to spora sa kolejki
nie latam stam samolotem bo z Brukselimam fajny pociag i teraz po Brexicie i na dworcu w Brukseli i w Londynie jest burdel, wielkie kolejki i traci sie kupe czasu
do tego z mojej perspektywy jako czlowieka dobrze zarabiajcego Londyn zawsze byl drogi
ale teraz jest irracjonalnie drogi
Szwaby, które najwięcej zyskują na UE piszą artykuł, gdzie pokazują, jak Brytole dostają po dupie od czasów wyjścia z tej organizacji. Artykuł 100% obiektywny.
Z punktu widzenia Polaka mieszkającego w Polsce, pracującego w branży ecommerce, troche się skomplikowało.
Sprzedaż na eBay, Amazon do UK była wcześniej banalna. Sprzedaje, wysyłam towar, wystawiam fakture OSS koniec.
Teraz towar może otrzymać dodatkowe opłaty na granicy. Do rozliczania podatków trzeba zatrudnić zewnętrzną firmę.
Praktycznie firma, w której pracuje przestała sprzedawać towar na tamten rynek. Choć wcześniej nie robiliśmy tam jakiś ogromnych obrotów.
Sa problemy. Ceny produktow z EU poszly do gory. Ceny gazu wyzsze niz gdyby UK pozostala w EU. Granty naukowe? Hah, teraz to powodzenia jak dofinansowania z EU wyparowaly, a i wspolpraca zostala widocznie zredukowana. Wyrazny brak pracownikow sezonowych (rolnictwo), w uslugach czy nawet kierowcow TIRow lub autobusow. Zniknelo sporo niskowykwalifikowanej sily roboczej. To z rzeczy widocznych dla mnie na pierwszy rzut oka.
Czy zaluja decyzji? Raczej tak. Gdyby teraz bylo referendum to cos kolo 60 (czy 65%) byloby za pozostaniem w EU.
1. Ceny produktow poszly do gory ale imho nieznacznie, jakies 10% gora. To co ludzie bardziej odczywaja to likfidacja 95% roznych promocji typu 3 w cenie 2. To glownie wplywa na percepcje wzrostu cen.
Problemem wiekszym jest raczej supply chain, ale poki co te problemy byly okresowe.
2 ceny gazu i energii nie byly nizsze piniewaz brexit. Max ceny energii zawsze byly regulowane przez rzad. Ostatnie dwa lata to przyzwolenie na lupienie ludzi poprzez nieuzasadnione podniesienie cen maxymalnych. W tej kwestii juz zaczynaja sie masowe sprawy o kompensacje.
3 granty naukowe faktycznie ucierpialy bo rzad nie zrekompensowal strat, jednak uczelnie juz dolanczaja go sieci naukowej EU na nowych zasadach wspolpracy wiec z czasem powinno wrocic do normy.
4 niedobor taniej sily roboczej nie jest tak duzy jak media podaja. Owszem jest to problem ale i zaleta bo przyspieszy pozytywne zmiany w pewnych sektorach gospodarki.
Na brexicie glownie oberwala klasa nizsza, ale tych mi akurat nie szkoda bo w wiekszosci to oni za brexitem glosowali.
Osobiscie poza pewnymi niedogodnosciami, brexit mi powiewa bo w przeciwienstwie do tubylcow nie jestem tu uwiazany.
1. mowie o polskich delikatesach i innych lokalnych "ciapakach" ktorzy zazwyczaj mieli tone polskich produktow. Zreszta nawet Lidl (miesa Dulano, sery Milbona?) podjechal ostro do gory - bedzie z 20% jesli nie wiecej w ostatnich 3 latach.
2. nie pisze, ze byly nizsze, tylko ze wyjscie ze wspolnego rynku UE na pewno nie ulatwilo im rozwiazania. Caly gaz ziemny przeciez najpierw szedl na rynek unijny aby zaspokoic wewnetrzne potrzeby a dopiero pozniej nadmiar (hah) byl eksportowany. A ze UK wyszlo to nie bylo juz "rynku wewnetrznego" dla nich. Dodatkowo samo UK jest w stanie jedynie zgromadzic zapasy na kilka dni zamiast na kilka tygodni jak np. w Niemczech. Stad ceny gazu w UK byly wyzsze niz w EU (chociaz teraz sie to normuje).
3. pewnie sie unormuje, ale mimo wszystko jest na minus i bedzie na minus.
4. biorac pod uwage, ze w Coventry odpuscili prawie 50% przejazdow na niektorych liniach to niedobory byly ogromne. Podobnie ze zbiorami. Zreszta znajomi pracuja na magazynach i tez widza co sie dzieje - po odejsciu sporej liczby pracownikow z EU, nagle panicznie zaczeli szukac ludzi spoza EU, np. z Afryki czy z Nepalu.
Nie mowie, ze mi osobiscie bardzo dokucza, ale sa to rzeczy ktore sa po prostu widoczne na codzien. I mowienie, ze tak sie nie dzieje to jest po prostu klamstwo, krotkowzrocznosc albo piwniczakowanie jak alex.
No, chyba ze sugerujesz, ze Brexit byl sukcesem. To wtedy witamy Polexit!
Zalatuje tutaj argumentacja ala Manolito ;)
- piszesz o wzroscie cen produktow z EU
- ja sie zgadzam ale mowil ze wzrosty nie sa jakies olbrzymie
- ty wyskakujesz z polskimi sklepami :p
50% gazu jest produkowana w UK, 1/3 jest z Norwegii, kolejna cegielka to USA a import z EU to mniej niz 10%.
Takze cena gazu nie jest ksztaltowana przez dostawy z EU. Rzad ma narzedzia aby te ceny regulowac. Poprostu w celu podreperowania budrzetu pozwolili firmom energetycznym na ostre strzyzenie baranow
Dla tych ktorzy dazyli do Brexitu, byl i nadal jest to sukces. Ale jak chcesz sie bawic w Manolita wciskaj mi w gebe rzeczy ktorych nie piwiedzialem;)
Ja to zrozumiałem że Asmodeus mówi o "polskich" sklepach w Anglii, czyli tych które miały dość duży wybór produktów z Polski na potrzeby emigrantów z naszego kraju. I w tych sklepach, jego zdaniem, takich produktów brakuje albo poszły ich ceny do góry.
Mianolito bym tutaj nie wzywał, zresztą pewnie mu dobrze w wątku dobrozmianowym :]
W pierwszym poscie [5] napisalem, ze produkty z EU (czyli wlasnie polskie sklepy, półeczka "world foods" w Tesco czy ASDA, niemieckie produkty jak np. wędliny z Lidla itp). Oprocz tego np. warzywa czy owoce z hiszpanii tez poszly do gory. Wiec ogolnie wszystko z ogolnej zywnosciowki co importowane z EU jest drozsze (i to wyzej niz inflacja, bo produkty lokalne tez leca do gory ale slabiej).
A do manolola mnie nie zrownuj. Nie mam zwyczaju cieszyc sie ze smierci dziecka (nawet jesli jest "partyjne").
No ok, ale przeciez w supermarketach 50% produktow to import EU. Nawet podstawowe rzeczy jak jajka, mieso czy olej czesto jest spoza UK
Co do typowo polskich to nie wiem o ile sie zmienily bo nadal mamusia robi regularne przesylki.
Tak jak pisalem, robiac zakupy widze wzrost cen ale to sa wzrosty inflacyjne lub lekko ponad. Zakupy dzis to jakies 10% wiecej niz rok temu.
Ale ja nie jestem lowca promocji. Tacy dzis placa nawet 40% wiecej za zakupy , szczegolnie kiedy sobota to byly wycieczka po wszystkich dyskontach w okolicy.
No ok, ale przeciez w supermarketach 50% produktow to import EU. Nawet podstawowe rzeczy jak jajka, mieso czy olej czesto jest spoza UK
No jest. I dlatego, mimo ze ogolnie inflacja podbija ceny, to co lecialo z EU (przynajmniej na pierwszy rzut oka, nie chce mi sie szukac starych paragonow) jest jeszcze drozsze. Ceny np. chleba (lokalny produkt), serow itp sa stabilne. Ceny importowanych serow, miesa - poszly w gore. O jajkach nie mowie bo ze wzgledu na ptasia grype ceny ostro wystrzelily w gore.
Co do typowo polskich to nie wiem o ile sie zmienily bo nadal mamusia robi regularne przesylki.
Ja nie mam tego luksusu. Z drugiej strony co potrzebuje (zazwyczaj jakies fixy od winiary czy tam knorra, troche wedlin i niektorych kiszonek) to kupie lokalne i przelkne podbite ceny. To nie tak, ze jem wylacznie polskie jedzenie bo "brytyjskie to gufno, karpik polski mniammmmm" - polskie produkty to u mnie moze 10% calosci? A prawdopodobnie jeszcze mniej. Ale po prostu lazac po polskich sklepach pamieta sie niektore ceny (ot chociazby wlasnie te fixy, ktore poszly z ~70p do 1-1.20gbp) czy majonez rusofila.. znaczy winiar (tez z +50%, w tesco nie lepiej)
Ale to nie jest tak że kraj członkowski dostosowuje swoje przepisy wewnętrzne do unijnych? To rząd zawiesił działanie przepisów i pozwala na 18 wieczne praktyki i należałoby zmienić taki rząd, a nażekać. No ale brytole są jak widać spacyfikowani skutecznie i nie są w stanie nic zrobić :P Ich zieloni wolą przyklejać się do obrazów, kiedy rzekami płynie gówno :P
Nie wiem czy scieki zalewaja wyspy, nie zauwazylem aby w tym temacie cos sie zmienilo, jakosc karanowki jest bez zmian a brudne “ plaze” byly tu od zawsze.
W firmie mamy wlasna oczyszczalnie oraz utylizacje szkodliwych substancji. Nadal jestesmy audytowani a przepisy sa tak restrykcyjne jak byly przed brexitem i nikt arszeniku do zalewu nie wylewa.
No też mi się tak wydaje że nic nie powinno się zmienić, bo przepisy każdy kraj dostosowuje do unijnych, ofc po brexicie nowych unijnych norm nie muszą stosować. Czyli artykuł to pokazanie tego samego co było przed brexitem jako wynik brexitu :P
Ale część przepisów mogła funkcjonować jako rozporządzenia unijne. Do tego problem jest ponoć z dostawami środków potrzebnych w oczyszczalniach
Artykul pod chodzi do brexitu na zasadzie zero-jedynkowej z czym ciezko jest polemizowac. Ogolnie brexit ma negatywny wplyw na wiekszosc sektorow, ale tez nie jest tak ze nagle mamy kompletna kstastrofe i cofniecie do poziomu krajow 3go swiata.
Przykladowo, system kontroli importu i exportu substancji kontroliwanych opieral sie na centralnym systemie EU. Teraz musieli zrobic to samo wewnetrznie i zajac sie administrowaniem tego. Czyli ogolnie dla przediebiorcy przepisy sie nie zmienily ale padl system ekzekucji tych przepisow i cos co bylo zalatwiane w ciagu kilku dni w okresie przejsciowym potrafilo sie ciagnac tygodniami bo brakowalo ogarnietych ludzi aby to wszystko pociagnac.
Na brexicie glownie oberwala klasa nizsza, ale tych mi akurat nie szkoda bo w wiekszosci to oni za brexitem glosowali.
Za bycie szlachcicem przyznaje ci kolejną złotą gwiazdkę :D
Zamiast "klasa niższa" powinien napisać "narodowość chłopska" i uroniłbym łze tęsknoty za Ahaswerem.
Branza logistyczna z tej strony.
Klna wszyscy nasi kliency po obu stronach kanalu. Masa papierologii, sprawozdania finansowe, wyrywkowe sprawdzanie towaru przez kontrole w UK, z ktorymi nie ma czasami zadnego kontaktu, wiec nawet nie mozna dowiedziec sie, na jakim etapie jest dana inspekcja :D To wszystko powoduje duze opoznienia u niektorych klientow, ktorzy albo musza zamawiac na raz wiecej transportow, albo po prostu cierpia, jesli nie sa w stanie tego zrobic. Na szczescie nie bawimy sie w swieza spozywke i mamy swoja flote aut UK, wiec aut z kontynentu na wyspy po prostu nie wysylamy, a kiedys jezdzila tak kazda nasza naczepa.
Z perspektywy UK'ejowej wiochy czyli Szkocji:
- w sklepach widac ze towarow jest mniej, czesto gesto sa parodniowe braki ( np przez 2-3 dni nie dostaniesz marchewki czy innego selera ). Mam wrazenie ze to efekt problemow z lancuchem dostaw, a nie brakiem towarow jako takich.
- rolnicy piszcza - nie ma im kto na polach robic. Widac naplyw swiezej krwi z Rumunii i Filipin ( nie wiem czemu akurat stamtad ale widac ).
- branza hotelarska piszczy - z powodow jak wyzej.
- branza opieki nad starszymi / chorymi - oni juz nawet nie piszcza. Biora do roboty kazdego jak leci byle tylko chcial pracowac. Dramat. Ale czy placa wiecej? Niekoniecznie...
Widac ze najwiekszy niedobor jest na polu pracownikow nisko wykwalifikowanych / sezonowych.
Socjal nadal wysoki - niektorzy sa zawodowymi bezrobotnymi - bo im sie pracowac nie oplaca.
Ale z warzywami czy jajkami czy ogólnie z takimi produktami, problemy były tylko ostatnio, bo łańcuchy dostaw były zerwane, z Maroka? czy skąd tam, towary nie mogły płynąć, bo zaskakujące uderzenie zimy tam było, i było dosyć silne sztormy przez 2 tygodnie? Jajka to samo, zerwanie dostaw, i ptasia grypa zrobiła swoje,ale to zależy od miasta z tego co czytałem. W jednych miastach jest wszystko, w drugim braki. No i też było to zależne od sklepów. Jedne miały problem przykładowo Lidl, a inne nie miały. Ogólnie z tego co czytywałem, to tylko Angole w dużej mierze chcieli Brexitu, a spora część Szkotów, i ludzie z Irlandii nie chciała tego. Coraz bardzie Brexit mi wygląda, na jakieś Ruskie ręce. W końcu sporo bogatych oligarchów ma tam biznesy i tam mieszka. Tylko jaki by mieli w tym cel? Osłabienie UE?
Coraz bardzie Brexit mi wygląda, na jakieś Ruskie ręce.
Przeciez to bardziej niz pewne, ze ruska kasa byla zainwestowana w Brexit.
Tylko jaki by mieli w tym cel? Osłabienie UE?
Yup!
Coraz bardzie Brexit mi wygląda, na jakieś Ruskie ręce.
Przeciez to bardziej niz pewne, ze ruska kasa byla zainwestowana w Brexit.
Tylko jaki by mieli w tym cel? Osłabienie UE?
Yup!
A moze po prostu Rosjanie wyczyscili pole swoim niemieckim przyjacielom.