Temat nie dotyczy mnie bezpośrednio, ale pojawił się w mojej rodzinie, a sam jestem ciekawy, bo się nie znam. Sytuacja jest taka.
Umarł ojciec, który miał dwie córki. Ojciec, jaki był taki był, córki, gdy miały po 18 lat wyjechały z domu i nie chciały go więcej widzieć (żadna nie utrzymywała z nim kontaktu). Jednak jedna z córek nawiązała z nim kontakt na 2 lata przed śmiercią, a ten przepisał mieszkanie na jednego ze swoich wnuków (tak, że stało się jego własnością, na kilka miesięcy przed jego śmiercią). Druga córka czuje się oszukana, bo o niczym nie wiedziała. W końcu jest to mieszkanie, w którym obie mieszkali od dziecka, więc należy jej się tak samo jak jej siostrze i żąda sprzedaży mieszkania i podziału po połowie lub wypłaty zachowku. Testamentu żadnego nie było. Kto ma racje w tym sporze? Czy prawnie już jest po ptokach i nic nie da się z działać i córki mogą się dogadać jedynie prywatnie między sobą?
Mogą złożyć pozew o zachowek, samego mieszkania do podziału już nie będzie. (z opisu wnioskuję, że doszło po prostu do darowizny- przeniesienia własności za życia ojca).
Mogą złożyć pozew o zachowek, samego mieszkania do podziału już nie będzie. (z opisu wnioskuję, że doszło po prostu do darowizny- przeniesienia własności za życia ojca).
Sytuacja mnie dziwi, gdyż obie córki nie należą do biednych. Każda z nich może sobie takie mieszkanie kupić jutro za gotówkę, więc dziwi mnie ta pazerność na pieniądze, tu bardziej chodzi o sprawę honoru i nie bycie zwyczajnie wyrolowanym jednym przez drugiego.
A jeszcze nie tak dawno obie często się spotykały na rodzinnych wizytach i wesoło rozmawiały. Smutne że się okazało, że ta "miłość" warta jest jakiś 150 tys. zł. (tyle wynosi połowa wartości mieszkania).
Niestety ludzie potrafią robić naprawdę straszne rzeczy gdy mamona przesłoni im rozum. Nie ma to nic wspólnego ze statusem majątkowym. Czasami nawet odnoszę wrażenie, że im więcej ktoś ma tym bardziej wali w czerep.
Jeżeli dokument jest poprawnie sporządzony i mieszkanie zostało przepisane jak należy to raczej nic z tym nie da się zrobić. Można iść do adwokata, a później do sądu ale to są długie miesiące jak nie lata sądzenia się. A to że mieszkały z nim 18 lat to o niczym nie świadczy.
Już sam fakt, że ojciec nie podzielił się mieszkaniem z córkami świadczy o tym, że nie powinny go żałować, że nie żyje. Tak nie postępuje ojciec, tylko bestia
Nie no gratuluję największemu i najjaśniejszemu medium na świecie, który po dosłownie dwóch zdaniach poznał całą sytuację rodzinną trzech osób i wie kto jest za co odpowiedzialny. Wyślij mi na priva numery totka które zostaną dzisiaj wylosowane, podzielimy się nagrodą po połowie, obiecuję!
Nie pomyślałeś przypadkiem że może obydwie córki bardzo mocno sobie zasłużyły na to że nie chciał mieć z nimi nic wspólnego? A może faktycznie sam swoim zachowaniem do tego doprowadził? Nikt z nas nie zna historii tej rodziny, nikt z nas nie ma pojęcia o ich relacjach, ale jak to łatwo rzucać tekstami że ktoś był bestią, że żadna strata że nie żyje...
Bestia w rzułtej skurze!
Jednak jedna z córek nawiązała z nim kontakt na 2 lata przed śmiercią, a ten przepisał mieszkanie na jednego ze swoich wnuków
Co znaczy przepisał? Darowizna czy umowa dożywocia? Nie w każdej sytuacji zachowek ma zastosowanie.
W przypadku braku testamentu, dziedziczenie po zmarłym ojcu zostaje uregulowane przepisami prawa, w tym Kodeksem cywilnym. W sytuacji, którą opisujesz, córki zmarłego ojca dziedziczą po nim w równych częściach, chyba że któryś z nich został wyłączony z dziedziczenia, co w tym przypadku nie miało miejsca.
Jeśli mieszkanie zostało przepisane na wnuka zmarłego ojca na kilka miesięcy przed jego śmiercią, to stanowi to darowiznę. Darowizny można dokonywać z zastrzeżeniem prawa do dożywocia lub bez takiego zastrzeżenia. W przypadku braku zastrzeżenia, darowizna staje się nieodwołalna. Jednakże, zgodnie z Kodeksem cywilnym, osoby, które zostały pominięte przy podziale spadku, mają prawo do zachowku, czyli części dziedziczenia, która byłaoby im przysługująca w przypadku ustawowego podziału spadku.
W opisanym przypadku druga córka ma prawo do udziału w dziedziczeniu i do żądania wypłaty zachowku, który jest równowartością połowy wartości dziedziczonego mieszkania. Jednakże, należy pamiętać, że w przypadku dziedziczenia nieruchomości, podział spadku może wiązać się z koniecznością sprzedaży nieruchomości i podziału uzyskanej sumy między dziedziców. W takim przypadku, córki zmarłego ojca powinny uzgodnić, czy chcą sprzedać mieszkanie i podzielić uzyskaną kwotę po połowie, czy też jedna z córek chce zachować mieszkanie, a druga córka ma prawo do wypłaty równowartości swojego udziału. W przypadku braku porozumienia między córkami, każda z nich może skorzystać z pomocy prawnika, który pomoże w negocjacjach i rozwiązaniu sporu.
Sam sobie przeczysz w tej wypowiedzi. Z jednej strony akceptujesz fakt darowizny a z drugiej mówisz że można teraz ukraść mieszkanie wnukowi i rozdać je między te córki. Co prawda żyjemy w państwie bezprawia, ale chyba takiej akcji nie można odwalić
do żądania wypłaty zachowku, który jest równowartością połowy wartości dziedziczonego mieszkania
Przetłumaczmy to na język ludzki.
Mam mieszkanie i gacie.
Mam dwie osoby będące ustawowymi spadkobiercami (osoby A i B).
Mieszkanie komuś daruję i zostają mi tylko gacie.
Piszę testament, w którym wszystko co mam zapisuję osobie A.
Osobę B pomijam w testamencie.
Do jakiego zachowku ma prawo osoba B skoro odziedziczono TYLKO gacie?
Odpowiedź jest prosta, bardziej skomplikowane jest to, czy osoba B będzie wnioskować o wartość części nowych, czy zużytych gaci?
Posłuchajcie NeoGrabarza - z tym idzie się do adwokata, który rozpozna wszystkie istotne szczegóły sprawy i doradzi co można, a czego nie.
Ale darowizna była na wnuka, a nie na córkę.
Jeśli obie córki żyją (w szczególności matka tego wnuka), to urywa ścieżkę w przypadku dziedziczenia ustawowego, no chyba, że matka odrzuci spadek.
ZŁ -> wszystko zależy od okoliczności, czasu, sposobu i wiele innych aspektów, ogólnie każda sprawa jest inna i mocno indywidualna. W teorii prawo o zachowku ma chronić najbliższą rodzinę przed tym, że rozdaje swój majątek przed śmiercią, a rodzina dostaje nic lub niewiele. Nie wiem nawet, czy sąd może anulować darowiznę np. jak starowinka przed śmiercią cały majątek przekaże darowizną rydzykowi, a rodzina zostanie wydymana. :)
Zaś w przypadku umowy dożywocia i opłacenia podatku własność staje się natychmiastowa. Również nici z zachowku itd. nikt nie może się niczego domagać
Odpowiedziałeś poprawnie a ci się jeszcze burzą.
Tak właśnie wygląda w Polsce prawo spadkowe. Jeśli spadkodawca zostawił spadkobierców ustawowych "na lodzie" i zapisał mieszkanie np. tylko jednemu dziecku albo wnukowi jak w tym przypadku to pozostałe dzieci i tak mają prawo do zachowku czyli 50% tego co by się im należało czyli w tym przypadku 25% wartości mieszkania. Przepisanie mieszkanie (darowizna) na wnuka za życia spadkodawcy NIE CHRONI przed wypłatą zachowku.
Na ubieganie się o zachowek masz 5 lat licząc od otwarcia spadku, czyli w tym przypadku od śmierci spadkodawcy.
Bzdura powtarzana od lat.
Niestety prawo jest bezduszne. Sąd powinien wziąć pod uwagę, że ojciec tych dwóch córek był nieuczciwy w stosunku do swoich dzieci, a w kodeksach i ustawach tego nie uwzględniono. Więc tym bardziej dwie córki mają prawo do połowy mieszkania. Powinny też otrzymać odszkodowanie za niesprawiedliwe wychowanie ze strony ojca, jednakże to też nie uwzględniono w świetle prawa.
Normalne roszczenie o zachowek czy czasem zwane wyrównaniem zachowku (zawsze w pieniądzu) z tytułu darowizny czyli art 1000 kc. Własność mieszkania nie ma tu nic do rzeczy bo jego się nie dzieli a służy jedynie do obliczenia substratu zachowku czyli jego wartości. Robiłem tego dużo i ma szczęście ta osoba bo z 15 lat temu jeszcze sądy nie były pewne czy bez testamentu w ogóle takie roszczenie jest zasadne. Jednak obecnie sporu nie ma. Ale i tak idź do prawnika jak ta osoba jest z małopolskiego to może i do mnie. Gorzej ma ten wnuk bo ciężko się w zasadzie tutaj sensownie bronić. Roszczenie jest o zapłatę kwoty pieniężnej a nie o 1/4 mieszkania (oczywiście ta kwota powinna odpowiadać tej wartości). Ta córka która nic nie dostała (zresztą druga też ale pewnie od syna nic nie będzie chciała) nie ma żadnych prawnych możliwości domagania się "podziału " czy "udziału" w mieszkaniu a jedynie wyżej opisane roszczenie zachowkowe. Oczywiście chwila dokonania darowizny i data śmierci może mieć znaczenie czy w ogóle to żądanie będzie zasadne.
Tak z ciekawości ile czasu od darowizny do śmierci musi upłynąć żeby mieć święty spokój od zachowków?
10 od śmierci ale to tylko chodzi o niektóre darowizny a dokładnie te dokonane na rzecz spadkobierców lub osób uprawnionych do zachowku to tutaj w ogóle nie ma limitu czasowego. W przykładzie z tematu wnuk nie jest ani spadkobiercą ani osobą uprawnioną do zachowku i tutaj te 10 lat ma zastosowanie. Ale gdyby ta darowizna była dokonana na rzecz jednej z córek zmarłego to nawet jakby była dokonana 30 lat temu to i tak się zalicza do spadku i jest objęta roszczeniem o zachowek (bo córki są zarówno spaskobiercami jak i osobami uprawnionymi do zachowku w tym stanie faktycznym).
Nawet gdyby matka odrzuciła spadek, to wnuk też mógłby go odrzucić i o ile sąd nie zabroni odrzucenia znów nie byłby spadkobiercą.
dopisek: czy w prawie polskim są przepisy, że spadkobiercy mogą żądać spłaty od każdego niespadkobiercy, który w ciągu 10 lat dostał jakąkolwiek niebanalną darowiznę? Mam wrażenie, że nie. (tzn. żądać mogą, ale bezpodstawnie)
Niedługo prawo dotyczące spadków ma się zmienić. Mam nadzieję, że będzie to krok do uszanowania prawa własności, a w szczególności prawa do swobodnego rozporządzania za życia swoim majątkiem. Jeśli coś jest moje, to ja powinienem decydować co się z tym stanie, a nie żaden sąd lub pominięci spadkobiercy.
Nie wiem skąd wziął eś tych spadkobiercow przy zachowku ale to nie jest prawda
Teqnixi -> niby tak, ale patrząc np. na sprawę z pierwszego posta, jakby ojciec w testamencie wydziedziczył córkę, bo nie utrzymywała z nim żadnych kontaktów przez hmm 20+ lat, aż do samej śmierci, to wydaje mi się, że to jest wystarczający i niepodważalny powód wydziedziczenia.
NewGravedigger mogły też być gościnne w kroku i walić sie z "ziomkami" i imprezować, a ojciec nic nie mógł z tym zrobić i powiedział 18 i wypierd..... Tak że ja opieram się na informacjach podanych w poscie 1, a nie wymyślam coby było...
Nie musiał ich wyrzucać, mógł postawić takie warunki które były dla nich nieakceptowalne, a dodać do tego np umoralniające gadki codziennie i sporo ludzi samo by dom opuściło. Mógł mieć też wysokie oczekiwania odnośnie dzieci i wywierać na nie zbyt dużą presję, co też czasami prowadzi do zerwania kontaktów z rodziną, sam znam 2 takie przypadki. Sytuacja z posta 1 jest tak ogólnie opisana że scenariuszy może być kilkadziesiąt, ogólnie ktoś kto przeżył traume w dzieciństwie raczej na 99% nie odnowił by kontaktów ze sprawcą, wątpie czy walczyłby o jego majątek, biorąc pod uwagę że post nr 4 i to że były bogate.
Nie wiem skąd wziął eś tych spadkobiercow przy zachowku ale to nie jest prawda
Wziąłem z tego miejsca (https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-cywilny-16785996/art-991):
Art. 991. [Uprawnieni do zachowku]
§ 1.
Zstępnym, małżonkowi oraz rodzicom spadkodawcy, którzy byliby powołani do spadku z ustawy, należą się, ...
i z tego:
§ 2.
Jeżeli uprawniony nie otrzymał należnego mu zachowku bądź w postaci uczynionej przez spadkodawcę darowizny, bądź w postaci powołania do spadku, bądź w postaci zapisu, przysługuje mu przeciwko spadkobiercy roszczenie o zapłatę sumy pieniężnej potrzebnej do pokrycia zachowku albo do jego uzupełnienia.
W § 1. jest wyraźnie napisane, że "powołani do spadku", a tu powołane będą tylko córki (o ile będą żyły, nie odrzucą lub nie okażą się niegodne).
W § 2. jest "spadkobiercy" otwartym tekstem.
Oczywiście podtrzymuję poparcie dla Twojego stwierdzenia (gdzieś wyżej), że takich rzeczy nie załatwia się na forum, tylko idzie do prawnika, który pozna i oceni wszystkie szczegóły sprawy.
Mam pytanie - czy z przepisu niżej wynika, że owo "żądanie" to ODDZIELNA sprawa cywilna, czy możliwe jest załatwienie tego w sprawie spadkowej?
Jeśli w tej samej, to NewGravedigger ma rację, że ja nie mam racji ;)
Dodatkowo - na jakiej podstawie tę darowiznę doliczy się do spadku? I kto decyduje, że coś się dopisuje do spadku lub nie?
Mam wrażenie (może błędne), że chodzi w przepisie raczej o to, że np. córka dostałaby darowiznę i zrobiłaby potem darowiznę na syna - czyli wnuk dostałby to mieszkanie niebezpośrednio od pierwotnego darczyńcy, lecz od osoby będącej spadkobiercą. Wtedy mieszkanie doliczałoby się do spadku, bo darowizna była na spadkobiercę (córkę). Albo córka by nie dożyła i wnuk wskoczyłby post factum ...
W 1000 KC jest:
§ 1. Jeżeli uprawniony nie może otrzymać należnego mu zachowku od spadkobiercy lub osoby, na której rzecz został uczyniony zapis windykacyjny, może on żądać od osoby, która otrzymała od spadkodawcy darowiznę doliczoną do spadku, sumy pieniężnej potrzebnej do uzupełnienia zachowku. Jednakże obdarowany jest obowiązany do zapłaty powyższej sumy tylko w granicach wzbogacenia będącego skutkiem darowizny.
Chodziło mi o to, że dochodzić pieniędzy możesz tylko od spadkobiercy. Nie jest tak. Bodajże art. 1000 czy coś koło tego.
jakby ojciec w testamencie wydziedziczył córkę, bo nie utrzymywała z nim żadnych kontaktów przez hmm 20+ lat, aż do samej śmierci, to wydaje mi się, że to jest wystarczający i niepodważalny powód wydziedziczenia.
To ci się źle wydaje. KC określa powody wydziedziczenia. I brak kontaktów nie jest wystarczający. Jedyne co "przechodzi" do doznanie dużych krzywd od spadkobiorcy, ale i z tym może być problem jeśli spadkodawca też krzywdził spadkobiorcę.
1. Sprawa o zachowek (czy to przeciwko spadkobiercy czy obdarowanemu to zawsze sprawa procesowa (czyli powód i pozwany są stronami, sygnatura C) a sprawa "spadkowa" (bo może być o nabycie spadku, dział spadku i parę jeszcze innych) to sprawa którą się rozpoznaje w postępowaniu nieprocesowym (strony to wnisokodawca i uczestnicy a sygnatura Ns) i z uwagi na to nie da się ich połączyć (różne tryby postępowania). Podstawy wydziedziczenia można atakować tylko w sprawie o zachowek udowadniając, że są nieprawdziwe, w sprawie "spadkowej" się ich co do zasady nie bada a tutaj z kolei można podważać ważność całego testamentu.
2. tutaj odpowiedź jest prostsza bo istnieje konkretny przepis, tj. art. 994 kc i on dość szczegółowo określa które to są te darowizny doliczane do spadku. Po prostu wylicza się tzw. substrat spadku czyli wartość spadku plus te darowizny (np. w spadku mieszkanie o wartości 500.000, a dwie darowizny doliczane do spadku o wartości 300000 i 200000 czyli substrat spadku to 1 mln. I dopiero od tej kwoty się liczy należny zachowek, w przykładzie z tematu jest dwóch spadkobierców ustawowych czyli zachowek każdej z nich wynosi połowę z połowy /chyba że któraś córka małoletnia albo trwale niezdolna do pracy wtedy więcej/ czyli zachowek wynosi 250000. I teraz gdyby np. był testament tylko na jedną córkę to druga może tylko ją pozwać a tych obdarowanych już nie (bo jedna córka dostała by to mieszkanie o wartości 500.000 a jak już zauważyłeś wyżej najpierw się bada czy może otrzymać należy zachowek od spadkobiercy). Natomiast gdyby tego mieszkania nie było w spadku a jedynie tylko te dwie darowizny (o łącznej wartości 500.000 zł) to zachowek córek wynosiłby po 125000 a pozwać by mogły jedynie obdarowanych i to pierwszeństwo ma ten obdarowany później. Dość to zakręcone ;)
Teqnixi & NewGravedigger
Dzięki Panowie za informację, doczytam sobie.
Mamy z Żoną skomplikowaną sytuację rodzinną i Wasze informacje i namiary na przepisy pomogły wyjaśnić kilka rzeczy - dzięki czemu najprawdopodobniej unikniemy głupich pomyłek i nie będziemy musieli biegać po sądach.
U nas w rodzinie była podobna sytuacja. Wujek (brat mojej babci) zmarł bezdzietnie i zostawił mieszkanie. W teorii powinno być dziedziczone przez dzieci babci, czyli mojego ojca i jego siostry, ale jedna z nich omotała wujka niedługo przed śmiercią i zrobili darowiznę. Tylko, że moi rodzice odpuścili bo ile się można użerać. Ale szkoda, bo mieszkanie sporo warte.
Jeżeli nie upłynęło jeszcze 5 lat od śmierci babci to cały czas jest możliwość powalczenia.
Troszkę nie rozumiem sytuacji. Dziedziczenie z rodzica na dzieci przechodzi gdy właściciel nic z tym nie robi. W sytuacji gdy przepisał mieszkanie na wnuka to chyba sytuacja jest oczywista. U mnie w rodzinie była identyczna sytuacja z tym że mama jak i ciocia wiedziały że babcia przepisała mieszkanie na kuzyna.