Oj będzie dziś o nich głośno. Jak to tam teraz jest nadal w czasie lekcji się chodzi? Ma się cały dzień wolny? Z tego co słabo pamiętam to gdzieś na początku lat 2000 mieliśmy cały dzień wolny, a później już to zlikwidowali i odbywało się to wieczorem.
Sama idea obowiązkowych rekolekcji dla uczniów jest dla mnie niesamowicie absurdalna bo zalatuje na kilometr taką wymuszoną indoktrynacją najmłodszych. Tyle dobrego, że za moich czasów to faktycznie był dzień wolnego.
Na pewno bedzie o nich głośno z takiej racji, że dzieci masowo się wypisują z religii i tyle ich one obchodzą, co te 2cm śniegu, co dziś w nocy spadło i za 2h stopnieje.
Co do [3] sama idea religii jako przedmiot i to jeszcze oceniany (:D) w szkole, to jest taki absurd, że szkoda gadać. Równie dobrze mogliby wprowadzić obowiązkowe wędkarstwo. Tych nauczycieli trzeba utrzymać, zgadnij kto za to płaci w podatkach, nawet jak nie chodziłeś nigdy w życiu do kościoła.
A co do tematu, nie wiem jak jest teraz. 10+ lat temu byliśmy najgorszą klasą i przychodziło się rano, potem 2h przerwy na połażenie po mieście i po rekolekcjach, to już w ogóle każdemu się chciało wracać na zajęcia.
Chodziło mi o rekolekcje w Toruniu. Kolejny strzał w kolano w wykonaniu Kościoła.
a tam strzal w stope, mi sie podobalo, jakby tak wygladaly msze swiete to bym chodzil
Ciekawą historię wam opowiem związaną z kościołem. Mój dziadek świętej pamięci był krzyżowcem. Ciągle przebywał w kościele obowiązkowo w niedziele i na tygodniu opcjonalnie ale chodził. Modlił się też oczywiście ostro w domu typu różańce. Płacił księdzu jakieś sumy typu 2000 zł na pranie mózgu i wiele mszy i ciągle się spowiadał itd itd te wszystkie głupoty robił co te dziadki wyprawiają i mohery. Nawet jakbyś mu powiedział, że ksiądz jest pedofilem czy tam zabił innego księdza to zostałbyś brutalnie spacyfikowany. Więc całe to kościelne zło to był temat tabu. Najciekawsza jest końcówka tej historii bo mimo, że dziadek był takim zapalonym fanatykiem to niestety nasz kochany Bóg czy Jezus podarował mu w podzięce za służbę raka w głowie z przerzutami na płuca. Dziadek był wiekowy bo ponad 95 lat ale tutaj nawiązuje do tego jak ta cała wiara nas nagradza. Lepiej w niedziele pograć w ping ponga kieszonkowego.
No ale jak przeżył 95 lat to chyba sukces? Czy skoro był takim gorliwym chrześcijaninem to powinien żyć do tej pory?
(...) i odbywało się to wieczorem.
Wieczorami chodziło się z lampionami na Roraty. To było zupełnie coś innego niż Rekolekcje.
A przestań przecież potrafię to odróżnić. Rekolekcji nie było już w czasie zajęć tylko odbywały się wieczorem. I tak jest też teraz. Około 16-17 są rekolekcje dla dzieci i nie mają z tego powodu żadnych przerw w nauce. Nie wiem czy to jakaś postępowa szkoła czy kościół ale tak jest już od wielu lat.
Tak tak Goozys, wieczorami, na roraty :)
Roraty, msza roratna, pot. msza roratnia – pierwsza msza przed lub o wschodzie słońca w okresie adwentu. Jest to msza wotywna o Najświętszej Maryi Pannie. Nazwa mszy pochodzi od jej introitu, który zaczyna się od słów rorate cćli desuper. Charakterystycznym elementem rorat jest zapalanie świecy, zwanej roratką.
A co do ogólnej dyskusji każda moja szkoła, od podstawówki po liceum, była zblatowana z Kościołem, więc rekolekcje odbywały się zawsze w czasie lekcji. Oczywiście w liceum można się było od obecności wykręcić, zwłaszcza w ostatniej klasie :P, ale wczesjiej to wiadomo, w podstawówce nie było szans, i czasy były inne, w gimnazjum to już się niektórzy wyłamywali, ale też niewielu.
Dawno to bylo, bo w latach'' 80, wiec widocznie cos pokielbasilem.
Ale pamietam, ze musialem chodzic przez trzy albo cztery tygodnie codziennie na 18 do kosciola z lampionem. Na wejsciu siostry rozdawaly po jednym malym obrazku, ktore trzeba bylo zbierac. A po wszystkim mozna bylo ulozyc z tego caly wiekszy obrazek. Ale kij z tym... :P
U mnie w szkole były w czasie lekcji, nawet jeżeli ktoś był niewierzący i nie chodził na religię to przymuszali taką osobę by brała udział w tym cyrku.