Czy MCU naprawdę się sypie? 10 „grzechów” Marvela
Po co tyle sequeli filmów o znanych bohaterach
Winter Soldier i Civil War to w mojej opinii najlepsze filmy Marvela.
Za dużo niepotrzebnych bohaterów
No to w końcu jakie jest stanowisko? Nie robić sequeli i jednocześnie nie wprowadzać nowych postaci?
Za mało czasu na wykreowanie wiarygodnego złola pokroju Thanosa
Tego gościa, którego motywacje, osobowość i cały przebieg jego planu poznajemy w jednym filmie?
Małe płace i złe traktowanie pracowników oraz samych gwiazd
Małe płace to mają firmy od efektów specjalnych i to jest jeden z większych problemów tej firmy. Sami aktorzy to dostają kupę siana, dodatkowo zyskują mocno na rozpoznawalności.
Filmy i seriale, które nic nie wnoszą do MCU
Najlepszy serial Marvela w moim odczuciu (Oscar Isaac był absolutnie fe-no-me-nal-ny) jest Moon Knight, który był praktycznie zupełnie oderwany od reszty.
Artykuł taki, żeby cokolwiek napisać. Największą bolączką MCU są scenariusze, które ostatnimi czasy są po prostu nie do przełknięcia. To zawsze były odmóżdżacze, ale przynajmniej dobrze się je oglądało i czas szybko mijał w kinie. Teraz nawet pomimo Unlimiteda w Cinema City nie mam ochoty chodzić na rzeczy spod znaku Marvela, bo mam tego po prostu dość. Tak się kończy zatrudnianie aktywistów zamiast scenarzystów tak jak to było np. w She-Hulk :)
A ja bym sprowadził wszystko do wspólnego mianownika - Disney...
Ich politykę widać jak na dłoni przede wszystkim w przypadku Star Wars. Całkiem niedawno dowiedzieliśmy się przecież, że Jon Favreau, twórca doskonałego Mandaloriana, najlepszego obok Andora Star Wars za czasów Disney''a, zagroził odejściem od franczyzy, bo miał dość Kathleen Kennedy wpierdzielającej mu się w scenariusz Mandaloriana i Kronik Boby Fetta. Spin-off ponoć dlatego był taki chaotyczny, bo Kennedy cały czas dorzucała swoje trzy grosze i psuła całą wizję. Powrót Grogu to też jej robota, bo zabawki i gadżety "Baby Yody" zbyt dobrze się sprzedawały (oryginalnie maluch miał zostać Jedi i powrócić do serialu później), dlatego dwa ostatnie odcinki Kronik wyglądają jak coś, co wycięto z trzeciego sezonu Mandaloriana. Ponoć Favreau się wściekł, bo to rozwaliło mu plany na sezony 3-5, które musiały zostać mocno przebudowane i zażądał, że albo sezon 3 zrobi całkowicie po swojemu, albo rzuca robotę.
Disney to krótkowzroczne korpo, które pożera dochodowe franczyzy, a potem eksploatuje je do granic możliwości, czym sam sobie szkodzi (bo odzyskać zaufanie fanów nie jest łatwo). No ale kasa się zgadza...
Po co tyle sequeli filmów o znanych bohaterach
Winter Soldier i Civil War to w mojej opinii najlepsze filmy Marvela.
Za dużo niepotrzebnych bohaterów
No to w końcu jakie jest stanowisko? Nie robić sequeli i jednocześnie nie wprowadzać nowych postaci?
Za mało czasu na wykreowanie wiarygodnego złola pokroju Thanosa
Tego gościa, którego motywacje, osobowość i cały przebieg jego planu poznajemy w jednym filmie?
Małe płace i złe traktowanie pracowników oraz samych gwiazd
Małe płace to mają firmy od efektów specjalnych i to jest jeden z większych problemów tej firmy. Sami aktorzy to dostają kupę siana, dodatkowo zyskują mocno na rozpoznawalności.
Filmy i seriale, które nic nie wnoszą do MCU
Najlepszy serial Marvela w moim odczuciu (Oscar Isaac był absolutnie fe-no-me-nal-ny) jest Moon Knight, który był praktycznie zupełnie oderwany od reszty.
Artykuł taki, żeby cokolwiek napisać. Największą bolączką MCU są scenariusze, które ostatnimi czasy są po prostu nie do przełknięcia. To zawsze były odmóżdżacze, ale przynajmniej dobrze się je oglądało i czas szybko mijał w kinie. Teraz nawet pomimo Unlimiteda w Cinema City nie mam ochoty chodzić na rzeczy spod znaku Marvela, bo mam tego po prostu dość. Tak się kończy zatrudnianie aktywistów zamiast scenarzystów tak jak to było np. w She-Hulk :)
Nie chcę ci się oglądać Marvela bo w końcu dorosłes ;)
Dorosłość to stan, w którym masz wszystkich w upie, którzy mówią, łeee jesteś za stary na klocki lego, na oglądanie bajek itp itd. Dorosłość jest wtedy, jak masz na to wywalone po całości, potrafisz być odpowiedzialny(ale to i dzieci potrafią) Po za tym nie ma czegoś takiego jak dorosłość. Jesteśmy dziećmi w starzejących się ciałach. Często widzę ludzie plus 80, którz y cieszą się jak dzieci, bo dawno nie jedli jakiegoś przysmaku z dzieciństwa, albo znowu szaleją na parkiecie jeśli ich biodro nie boli ;D Rzygać mi się chce jak ktoś pieprzy o jakiejś dorosłości. Nie jesteś dzieckiem, to nie rób tego tamtego i siamtego. Ha tfu. Ale jak masz dzieci, to możesz ....
DC chcialoby miec takie sukcesy jak sypie sie Marvel. Daruj sobie swoje wypociny autorze jesli twoje opinie czy argumenty sa na poziomie wymienionych w pierwszym komentarzu.
Może czas wrzucić superbohaterów do szuflady na 20 lat. Po ptostu formuła już się przejadła. A o nowe woke superbohaterskie damy z dwiema mamusiami czy silne niezależne prawniczki w średnim wieku nikt nie prosił.
Dla mnie najważniejszy jest chyba oryginalny styl, dlatego najbardziej odpowiadają mi filmy Gunna, bo działają tak jak jak powinien każdy film MCU - rozrywkowo. Watiti miał świetnego Ragnaroka, natomiast w Thor 4 wydaje mi się, że gówniany scenariusz wszystko niweczy. Oczywiście warsztatowo wszystkie filmy braci Russo są świetne. Sam Raimi też błysnął, choć facet trochę się już wypalił. Z seriali jak na razie rządzi Loki.
Cały okres do śmierci Thanosa był całkiem przyjemnym kinem rozrywkowym, trzymało się to wszystko kupy.
Później, według mnie, wszystko zaczęło się sypać - spójność, logika, stare postacie nagle zaczęły zauważalnie głupieć, często ocierając się o śmieszność i żenadę (np. Thor, Strange, Spiderman), a nowe były głupie i żenujące od początku (np. She Hulk) albo wprowadzone nieudacznie (np. America Chavez), złole zaś, mimo ciekawego tła, okazywali się ostatecznie nijacy (Gorr). Do tego uniwersum niespecjalnie się rozwinęło od strony artystyczno-wizualnej gdzie nowe miejsca to kopie albo rozwinięcia starych (wymiar kwantowy to porażka do kwadratu, okazuje się, że to poprostu wariacja kosmosu).
Mimo wprowadzenia nowych postaci i popchania do przodu historii starych samo uniwersum stoi w miejscu.
A ja bym sprowadził wszystko do wspólnego mianownika - Disney...
Ich politykę widać jak na dłoni przede wszystkim w przypadku Star Wars. Całkiem niedawno dowiedzieliśmy się przecież, że Jon Favreau, twórca doskonałego Mandaloriana, najlepszego obok Andora Star Wars za czasów Disney''a, zagroził odejściem od franczyzy, bo miał dość Kathleen Kennedy wpierdzielającej mu się w scenariusz Mandaloriana i Kronik Boby Fetta. Spin-off ponoć dlatego był taki chaotyczny, bo Kennedy cały czas dorzucała swoje trzy grosze i psuła całą wizję. Powrót Grogu to też jej robota, bo zabawki i gadżety "Baby Yody" zbyt dobrze się sprzedawały (oryginalnie maluch miał zostać Jedi i powrócić do serialu później), dlatego dwa ostatnie odcinki Kronik wyglądają jak coś, co wycięto z trzeciego sezonu Mandaloriana. Ponoć Favreau się wściekł, bo to rozwaliło mu plany na sezony 3-5, które musiały zostać mocno przebudowane i zażądał, że albo sezon 3 zrobi całkowicie po swojemu, albo rzuca robotę.
Disney to krótkowzroczne korpo, które pożera dochodowe franczyzy, a potem eksploatuje je do granic możliwości, czym sam sobie szkodzi (bo odzyskać zaufanie fanów nie jest łatwo). No ale kasa się zgadza...
No ale kasa się zgadza...
No właśnie nie do końca. Disney w ostatnim roku zanotował straty na poziomie ~1.5mld$ z samego Disney+. Filmy Marvela sprzedały się poniżej oczekiwań (choć wtedy jeszcze na siebie zarobiły).
Andor pomimo wielkiego sukcesu artystycznego miał rozczarowujące wyniki i trzeba było podzielić się prawami do emisji serialu z innymi stacjami. Bodajże z Foxem.
Także ten ciągły napływ kasy powoli się kończy, żerowanie na nostalgii przestaje działać.
To nie bezpośrednio Disney, bo wystarczy choćby spojrzeć na Wiedźmina Netflixa. Jeśli już szukać winnych, to trzeba tam skąd wychodzą wytyczne i zalecenia (jak komisja oskarowa), gdzie jest nacisk na pewne elementy kulturowe i ostracyzm względem innych. To dalej prowadzi właśnie, do robienia adaptacji oderwanych od rzeczywistości, bo oryginał się cenzuruje.
Disney w ostatnim roku zanotował straty na poziomie ~1.5mld$ z samego Disney+
spoko, odbiją sobie z EGS... tak jak inni giganci
Jeśli już szukać winnych, to trzeba tam skąd wychodzą wytyczne i zalecenia (jak komisja oskarowa), gdzie jest nacisk na pewne elementy kulturowe i ostracyzm względem innych.
Spoko teoria, tylko w ogóle nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości. "Nacisk na pewne elementy kulturowe" to akurat ostatnia rzecz, jaką można zarzucić SW czy MCU w kontekście ich wad. Głównymi problemami są wtórność, żerowanie na nostalgii i nierzadko też brak pomysłu na dalszy rozwój. A widać to chociażby w Przebudzeniu Mocy, które zupełnie niepotrzebnie zostało miękkim remake''iem Nowej Nadziei, choć nie zrobiło z tym nic twórczego czy ciekawego.
Niemniej, ja nadal ich nie skreślam. Jeżeli powstanie kiedyś nowa trylogia, a jej stworzenie Disney powierzy Tony''emu Gilroy''owi albo właśnie Jon''owi Favreau, dając im przy tym wolną rękę przy pisaniu scenariusza, to możemy dostać najlepsze pełnometrażowe Gwiezdne Wojny w ogóle.
A z mojej perspektywy zabrakło spójnej wizji. Jeżeli ktokolwiek ma w głowie łączenie bohaterów we wspólną opowieść to trzeba to robić od samego początku. Kiepsko wychodzi wprowadzanie nowych bohaterów gdy Iron Man, Hulk czy Thor są już w tej opowieści od kilku odsłon a nagle pojawia się ktoś kto od dawna tu był i jeszcze zrobił coś przed nimi. Żeby takie przedsięwzięcie scalić trzeba wrzucać informacje o poczynaniach innych na okrągło tak żeby usprawiedliwić ich bierność w danym czasie "życia świata". Tu tego niema, to wszystko się nie klei i dlatego wychodzi koślawo. Poza tym dlaczego ciągle akcje opowiadają o wielkich kryzysach? Dlaczego nikt nawet nie spróbował zrobić typowego filmu szpiegowskiego z Black Widow, po co ciągle ta akcja? Tu naprawdę jest potencjał i na czystą komedie i na horror, no na wszystko!
Jako wielki fan komisów nie miałbym nic przeciwko osobnym historiom bohaterów nawet jakby aktorzy mieli się zmieniać co film bo nie aktor czyni bohatera a historia kryjąca się za nim. Ciągnięcie tego dalej w ten sposób dla mnie niema sensu.
Najbliżej szpiegowskiego będzie chyba Zimowy Żołnierz. Przy Czarnej Wdowie też żałuję zmarnowanego potencjału. Prawdopodobnie zapędzili się w ślepą uliczkę robienia więcej i bardziej efektownie. Bo jak tu porównać kilka(dziesiąt) wystrzałów, wybuch jakiejś bomby i może do kompletu pościg samochodowy do wydarzeń na kosmiczną skalę, wpływających na cały wszechświat? No nie da się, nie ta stawka.
Nawet, jeśli ktoś w ogóle zasugerował taki gatunek, to pewnie natychmiast mu to wyperswadowano, bo przecież widz się zanudzi. No i zrobili typową marvelowską akcję, tak czy inaczej nudząc widza.
Niestety :(
Swoją drogą nie lubię stwierdzeń typu "typową marvelowską" bo o ile w kontekście filmów trudno się z tym nie zgodzić to ja Marvela lubię głównie poprzez komiksy i to też nie te najnowsze. A tam było wszystko to co bym sobie życzył zobaczyć na ekranie. Szkoda że Ci podejmujący decyzje patrzą przez zupełnie inny pryzmat.
Ja tam superbohaterskich komiksów nie czytałem, a staram się nie wypowiadać definitywnie o czymś, o czym nie mam większego pojęcia, więc możesz śmiało przyjąć, że moje "typowo marvelowskie" dotyczy wyłącznie filmów.
Z komiksów wolę raczej europejskie; Largo Winch, Wayne Shelton, XIII, Przygody Giuseppe Bergmana, The Coldest City i The Coldest Winter, Szninkel...
Jakby były filmy poświęcone na czysto super złoczyńcom to bym poczuł jakąś świeżość.
-Venom taki jest tylko z początku, ostatecznie staje się anty-bohaterem.
Pamiętajcie że jeszcze był Morbius to ładnie pokazało że Marvel nie wie jak iść w horror czyli inna. Dziedzinę oraz to też jest abty- bohater.
Lecz muszę przyznać że strasznie bym chciała zobaczyć adaptacje niektórych komiksie gdzie łączyli bohaterów z różnych uniwersum. Ba sporo tego jest
"Wieloświat unieważnia śmierć"
Dla mnie symboliczna będzie scena z serialu Loki, kiedy...
spoiler start
Casey otwiera szufladę, podaje Lokiemu Tesseract, a ten zauważa Kamienie Nieskończoności, ot tak, leżące sobie w szufladzie. Coś na czym była budowana cała poprzednia faza, nagle stało się bezwartościowym przedmiotem, do tego ta trochę dołująca muzyka :)
spoiler stop
"Za mało czasu na wykreowanie wiarygodnego złola pokroju Thanosa"
Dla mnie kreację tego złola skopali już w Ant-manie.
spoiler start
Niby najsilniejszy Kang, a zostaje pokonany przez mrówki i dobity w walce na pięści przez Scotta, a teraz będziemy mieć po prostu dużo wersji tej postaci jako główny zły, no chyba że zrobią tani zwrot akcji i najsilniejszy Kang powróci.
spoiler stop
"Filmy i seriale, które nic nie wnoszą do MCU"
Dokładnie, seriale tylko rozmywają MCU, a często w ogóle nie mają wpływu na MCU, bo filmy w żaden sposób nie odnoszą się do seriali, mieliśmy tylko lekkie nawiązania do WandaVision w Doctor Strange i scenę po napisach w Ant-manie.
Marvel stopniowo od 2000r zdobywał popularność, i było tylko coraz lepiej, aż do Endgame. Teraz wykres może iść tylko w dół, nic nie trwa wiecznie.
Sypie się bo tak samo jak w komiksach, nie czuć ciężaru decyzji. Skoro możemy ściągnąć Starka z
innego uniwersum to nawet śmierć jest zanegowana. Nie ma już tych aktorów, którzy ciągnęli serię a ściągnięcie ich pod względem fabularnym tylko pogorszy sprawę. Całe te wasze MCU jest na siłę uśmieszkowione. A nie każda postać ma takie same poczucie humoru jak Stark/Parker/Quill. Wręcz sama oskarżam Strażników Galaktyki za to, że na siłę uheheszkowił całą serię. Jednym z plusów Kapitan Marvel jest to, że Carol jako jedna z niewielu postaci nie jest śmieszkiem. Jest raczej poważną osobą, która otwiera się wobec tych, którym może zaufać. Takich postaci w MCU bardzo brakuje, bo nawet superbohaterowie mają różne osobowości. W MCU już dawno zatracono umiejętność balansowania powagi i humoru. Każda dramatyczna chwila może być uheheszkowana i aż dziw bierze że nikt tak nie popsuł garfieldowego Spider-Mana. O wiele lepiej byłoby gdyby Waititi darował sobie głupi komentarz jak Asgard wyleciał w powietrze. I z tego powodu ludzie tak jechali po Love and Thunder. Bo poważne wątki Jane i złola zostały obcięte na rzecz debilnych komentarzy kamienio-kosmity i żarciochów Thora.
Zarobili tyle milionów bądź miliardów dolarów, że im starczy. Nawet jakby już nic nie mieli produkować.
Zrobiliby coś dla dorosłych na wzór Logana czy wcześniej Punisher War Żonę to by ludzie walili tłumem.
A od kiedy Thanos to złol? Przecież chciał pozbyć się tylko połowy ludzkości - dobrze by to wpłynęło na środowisko naturalne. Moim zdaniem mściciele to złole gdyż mu przeszkodzili w tym - jakże pożądanym - zadaniu.
A Yoda z uniwersum Star Wars to UBek i żydokomuna. https://www.youtube.com/watch?v=bYRYHLUNEs4 co zresztą potwierdzają pozycje książkowe z nowej edycji, które napisano po strąceniu poprzednich książek do brandu "Star Wars Legends" takie jak trylogia "Koniec i początek" Chucka Wendinga.
MCU/Disney się sypie od bardzo długiego czasu, a korpo robią dobrą minę do złej gry, "it''s fine" mimo że grunt pod jajami im się pali, za dużo tam Woke Aktywistów.
Ant-Man 3 dolał paliwa do ognia.
1. Ant-Man 3 to flop
https://www.youtube.com/watch?v=Ir4Fs39eRjE
2. The Marvels zostało znów przesunięte, po raz trzeci już.
Po ostatnich testach, wrócili na plan, bo feedback był od widzów taki że film jest słaby i pełny woke gówna.
A pani Larson jest jak rozpieszczona księżniczka i bardzo możliwe że to jej ostatni film w MCU.
https://www.youtube.com/watch?v=V0M6uTlm-Nk
3. Victoria Alonso. W końcu wyleciała.
Odkąd stała na czele VFX filmy Marvela wyglądają jak kupa.
Sama w wywiadzie powiedziała że nazwa "Xmen" musi zostać zmieniona bo są tam też kobiety.
https://www.youtube.com/watch?v=qCjqRlwumrU
4. Trzeci sezon Manaloriana to gówno, wyniki są bardzo słabe.
https://www.youtube.com/watch?v=Kqq25XTh4ww
5. Nowy film Star Wars pod DUŻYM znakiem zapytania.
https://www.youtube.com/watch?v=jbmNG8_cxOI
Czy MCU naprawdę się sypie?
Antman 3 nie przebił nawet 500m dochodów, więc prawie na pewno był stratny. Thor 4 nie dobił do 800m, więc może jakimś cudem wyszedł na plus.
Tak, sypie się.
"Za dużo niepotrzebnych bohaterów"
Marvell to niestety multum bohaterów, zawsze można wyciagnąć kolejnego niczym królika z kapelusza. I tak we władaniu "Imperium Myszy" jest tylko część z nich (nie ma X-Men, Spiderman jest w portfolio Sony) a niektórzy są w sumie od niedawna (np. Fantastic Four). Do MCU można wciągnąć nawet Conana (vide komiksy "Savage Avengers").
Gdyby skupili się na inwazji kosmitów, o czym ma być secret invasion to byłoby znacznie bardziej spójne. Mogliby nawet zrobić jak z Lokim w avengers, gdzie był głównym zagrożeniem a potem wprowadzili Thanosa, to podobnie mogli zrobić z Kangiem.
No niestety, sypie się. Wychowałem się na komiksach marvela, więc kibicowałem MCU od początku, ale ta ostatnia faza to faktycznie jest już coraz bardziej męczenie buły. Generalnie zgadzam się z większością rzeczy wyszczególnionych w artykule, ale jakbym sam miał wskazać co mi najbardziej przeszkadza to było by to:
1. Samo uniwersum. Na początku mieliśmy filmy o postaci, która posiada nadprzyrodzone (albo zdobyte dzięki technologii) moce, która walczy z konkretnym villainem. Prosty, łatwy do zaakceptowania schemat z kina s-f. Potem to zaczęło się rozrastać. Teraz mamy superbohaterów, mutantów, kosmiczne imperia, bogów, smoki, gadające szopy, alternatywne rzeczywistości, istoty władające czasem... O ile w komiksach jeszcze jakoś się to klei, tak po przełożeniu na materiał filmowy coraz ciężej mi oglądać bez świadomości jakie to uniwersum jest... no cóż, głupie. I w zasadzie jest to rzecz nie do przeskoczenia. Im bardziej Marvel/Disney będzie rozszerzał MCU, tym gorzej będzie się to oglądało.
2. Za dużo bohaterów. Wynika trochę z poprzedniego. Niby wiadomo, że nie da się kręcić na okrągło filmów o Iron Manie, czy Kapitanie Ameryka, ale wprowadzanie kolejnych postaci w ilościach hurtowych, do tego porównując ich między sobą, gdzie niektórzy są po prostu silni, a inni to już prawie jakieś boskie istoty, dodatkowo uwidacznia absurd tego uniwersum.
3. Koślawa reżyseria. Do zakończenia 3 fazy jedne filmy podobały mi się bardziej, inne mniej, ale raczej żadnym nie można było odmówić przemyślanej struktury i spójności. Natomiast te ostatnie filmy, mimo, że trwają ponad dwie godziny, to sprawiają wrażenie pociętych i jest w nich taki chaos narracyjny, jakby robił je jakiś zupełny debiutant. Historia się nie klei, wydarzenia przeskakują od jednej sceny akcji do drugiej, nie ma nawet czasu, żeby poświęcić ich bohaterom.
Wcześniej każda z ważnych postaci miała jakiś fabularny background, teraz pojawia się choćby taka America, która w zasadzie nie ma żadnego originu, czy Gorr, któremu poświęcono tak niewiele czasu, że jako superzłoczyńca był dla mnie zupełnie niewiarygodny.
4. Seriale. Lubię seriale i oglądam ich chyba całkiem sporo, ale rozszerzenie MCU o ten format uważam za błąd. W sensie byłoby ok, gdyby było to jakieś poboczne wątki, niezwiązane z główną historią, ale totalnym nieporozumieniem jest dla mnie ich zbieżność z fabułą filmów i sytuacja, że musisz wcześniej obejrzeć serial, żeby w pełni pojąć np czemu Wanda, która we wszystkich filmach była dobra, teraz nagle jest zła. Już samo połapanie się w filmach dla widzów, którzy nie śledzą wszystkich na bieżąco jest pewnie skomplikowane, po co dodatkowo utrudniać?
Tyle. Generalnie wciąż kibicuję Marvelowi, ale widzę tylko jeden sposób, żeby wyprostować wszystko, co do tej pory namieszali: twardy reset całego uniwersum. Obojętnie, czy byłoby to jakoś umotywowane fabularnie, czy po prostu miałoby wyglądać tak jak w przypadku starego kanonu Star Wars, że "zwyczajnie się nie zdarzyło". Po prostu zacząłbym od nowa i jeszcze dodatkowo podzielił to na kilka mniejszych uniwersów, które żyją swoim życiem i wzajemnie się nie przenikają.
Wiem, że pewnie nie ma na to szans, ale moim zdaniem tylko w ten sposób można ciągnąć dalej temat i dopilnować, żeby znowu nie skończyło się to takim bałaganem jaki tam teraz jest.
MCU to przede wszystkim kliszowe filmy i robione niemal taśmowo, niemal serial w formacie kinowym. W końcu musiało się przejeść, też słuszne są niektóre zarzuty jak to że multiversum pozwala na mocno naciągane plot twisty i asspulle.
Tak naprawdę dostrzegam teraz jedynie jakiś potencjał w Blade, która nie jest jakaś marginalna(choć fani filmów ze Snipesem rzadko kiedy kojarzyli, że to postać z Marvela) i ma potencjał na to by nie być kliszą z tym samym żartem, topornymi zwrotami akcji itd. a czymś bliżej nowego Batmana.
Pstryknięcie bylo w Shang Chi wspominane. Ale no właśnie: wspomniane, jako malutka część dłuższej wypowiedzi, na cokolwiek faktycznie wpływu nie miało.