Tak się ostatnio zastanawiam co ludzie widzą w ostrym jedzeniu. Przecież ostry to nie smak, to doznanie bólowe. Ktoś je i czuje pieczenie. Więc po co to potrzebne? Fajnie jak jest słone, słodkie i jakoś smakuje. Wtedy jest konkretny smak. Ale po co pikantne, skoro to boli? Dlaczego ludzie tak to lubią? Sam powiem szczerze nie jem już od lat ostrego, a kiedyś jadłem i nie pamiętam co w tym widziałem. Jednak coś w tym było, tylko co?
nie wiem, mnie nic nie boli i nie piecze a lubie bardzo pikantne dania
ostrosc wzbogaca doznania smakowe
za to nie przepadam za slodkimi oraz slodyczami
dla mnie ostrość nigdy nie była priorytetem, bo mam zawsze w swoim otoczeniu mnóstwo freaków co biorą na pizzę potrójne jalapeno, leją do wszystkiego piri-piri itd., mnie to nie jara, ale lubię od jakiegoś czasu zjeść coś, co delikatnie zapiecze, byle to bylo nadanie charakteru, a nie poziom jakiegoś challenge''u - szczególnie przy jedzeniu
Odpowiedzi znane od długiego czasu. Wszystko wyjaśnione ale po co w Google poszukać... żadna wielka tajemnica.
Są ostrości wzbogacające dania i są ostrości powodujące tylko ślinotok i pot.
PS a ludzie oglądają horrory, bo są masochistami.
na pewno piecze ich to mniej niż autora wątku patrząc po zakładanych przez niego tematach...
Zależy o jakiej ostrości mówimy. Kuchnia indyjska jest mocno doprawiona, większość dań jest pikantna, ale przy tym bardzo dobra. A niejeden kebab z ostrym sosem, to po prostu kwasior, po którym można dostać tylko Gniewu Sułtana (czyt. sraki).
Jem bo lubie. Dlaczego lubie? Na takiej samej zasadzie jak niektorzy lubia kolor zielony, a nie lubia czerwonego. Bo tak.
Nie za daleko od mojego domu jest sklep-minimarket chinski z ich zywnoscia. Nad sklepem jest restauracja. Na niezbyt dlugiej karcie dan sa tez potrawy z kuchni syczuanskiej. Jak zamawialem pierwszy raz to pan kelner 3 razy sie pytal czy wiem co zamawiam. Potem stal niedaleko i obserwowal reakcje. Teraz juz sie nie dziwia, aczkolwiek jest to ... swego rodzaju wyzwanie.
Bo jest fajne, choć wiadomo że lepiej nie przesadzać - tylko od czasu do czasu warto pozwolić sobie na coś, co piecze pięć razy.
Dla mnie jak jedzenie nie jest pikantne to zazwyczaj jest mdłe, bez wyrazistości. No chyba że jest kwaśne jak np ogórkowa czy szczawiowa, wtedy brak ostrości nie przeszkadza bo te dania same w sobie są wystarczająco wyraziste.
Z kolei nie rozumiem zachwytów nad Magii, wolę sam doprawić czosnkiem, pieprzem czy chilli niż lać to g... Ze szklanej buteleczki.
Nie przejmuj się. Ja też nie lubię i denerwuje mnie często w restauracjach że do normalnych i ciekawych dań trzeba dodać chili. A niczemu to nie służy
Jeden nie zrozumie jedzenia pikantnych potraw, inny picia wódki. Każdy niech je i pije co lubi, jego sprawa. To drugie to nawet dobry pomysł na ''kolejny głupi wątek''. Ostre dymy i podział w komentach gwarantowane.
Nie rozumiem tego fenomenu. Co to za przyjemność, gdy nie czuć niczego poza ogniem wypalającym ryj? Ale jak widać fanów jest wielu, ba, połowa Azji chyba tak je... no cóż, smak świerszczy, starych kotów i sfermentowanych ptasich gniazd trzeba czymś przykryć. :)
Nie wiem, może chodzi o to, że większość ludzi ma tak słaby zmysł smaku, że nie rozróżnia niuansów, i dopiero jak dołożą kosmiczną ilość super-ostrej papryki, to dostają kopa i mają jakieś doznania?
BTW - kuzynowi w końcu od wpi....a na okrągło ostrych rzeczy siadł żołądek tak, ze wylądował w szpitalu, myślał, że ma atak wyrostka, niewykryte wrzody albo coś równie ciekawego...
Też nie przepadam za zbyt ostrym jedzeniem. A jeszcze te challenge typu zjedz najostrzejszego na świecie burgera itd. to aż ciężko się ogląda.
Po prostu kolejna przyprawa. Tak jak ktos lubi slone albo slodkie, ktos inny lubi pikatne rzeczy i tyle.
ale o czym tu rozmawiac tak naprawde, kwestia indywidualnej tolerancji na kapsaicyne, tyle i az tyle
Są różne rodzaje ostrości i różnie działają.
Niektóre fajnie wzmacniają smak, albo oferują coś same w sobie.
Inne po prostu palą.
No i czas trwania, bukiet - jest tego dużo.
no tak, ale to sie sprowadza do tego, co napisalem
No właśnie sprawa jest ciut bardziej złożona, ale co kto lubi.
PS Tak w ogóle - kapsaicyna nie jest jedyną substancją odpowiadającą za ostrość, choć zdecydowanie dominuje na skali.
Co do złożoności - przypomina mi się coś co próbowałem lata temu. Piekło ze sporym opóźnieniem i ani woda, ani mleko, ani jogurt nie niwelowały pieczenia.
Odpowiednio ostre, to jest smak. W Polsce ludzie są nauczeni do kwaśnego bądź mdłego jedzenia i dla wielu ludzi coś co jest lekko ostre to jest jakaś tortura. Ile razy tak miałem, gdzie ja czuję delikatną pikantność i smak papryki, przypraw i pomidorów, to ktoś czuje tylko ostre i tyle.. bez smaku. Kwestia nawyków. Smaków trzeba się uczyć.
Już nie mówiąc o Niemcach czy co gorsza.. Brytyjczykach. Ci drudzy swoje mdłe jedzenie są w stanie jeszcze doprawić cukrem w proporcji 1/8. Za to Włosi wręcz odwrotnie, dobra jakość składników przekłada się na wyrazisty smak, nawet gdy nie jest ostre. W Polsce ostrość to też często taki pół-środek / konieczność, żeby zabić smak fatalnej jakości mięsa bądź warzyw hodowanych w szklarniach na sztucznej glebie.
No i wiadomo, zależy od ostrości. O ile jalapeno jest fajne pikantne i można spożywać bez ograniczeń, tak Carolina reaper użyta w zbyt dużej ilości jest zabójcą smaku. Bo tu faktycznie mówimy o bólu. Człowiek czuje smak przez pierwsze.. ja wiem 30 sekund - do minuty a później z każdą minutą jest tylko gorzej. Ale to jak ze wszystkim, każdy doprawia jak lubi. Mielonego cynamonu też nie jemy łyżkami, prawda? :)
No, tak podsumowując. Polacy w większości nie wiedzą czym jest ostre jedzenie i z roku na rok jest coraz gorzej. Karmieni fast-foodami i mocno przetworzoną żywnością tracą zmysł smaku. Już nawet dobrego chrzanu nie można kupić w sklepie, tylko jest jakiś krem z domieszką buraków cukrowych.
chrzan to jest przyprawa bogow, kto tego nie rozumie ten nie jest polakiem
pasztet z krolika + chrzan = win