Wytłumaczcie mi proszę, bo szczerze tego nie rozumiem. Co ludzie widzą w basowych brzmieniach? Przecież to jest zwykłe uderzenie młota, dudnienie. Innymi słowy denerwuje. Koleś siedzi przy takiej muzyce na pełen regulator, nie jeden montuje jakieś tuby do samochodu tylko po to żeby było walenie młota. Ale po co to? Sąsiad za ścianą myśli, że ktoś rozwala ściany, tak się to niesie. Czy to ze mną coś nie tak, że tak to postrzegam?
Daj jakiś przykład, bo nie wiem czy chodzi o użytkownika Dj Hazel, czy może o Steve Harris.
Masz, tu nie powinno nic cię irytować ;).
Utwór powinien ci się spodobać.
https://youtu.be/nMfPqeZjc2c
Ja rozumiem takich ludzi jak Saluteer bo u mnie jest tak samo. Wiecznie napierdalane od 10 lat co najmniej i każdy ma to w d. Jest tak wszędzie w bloku, na działce i wszędzie.
Tylko, że każdy powinien szanować innego człowieka, a tak nie jest. U mnie w mieszkaniu w bloku jest tak od 10 lat i ma to każdy w dupie, nawet sąsiedzi. Mam takiego typa nad sobą, który codziennie robi imprezy i hałasy.
Jeszcze możesz sobie pisać skargi albo coś im mówić, ale to jest jak mówienie do ściany, która ma Ciebie w dupie.
U mnie wczoraj jakiś miszcz trzaskał tym samym bitem czy jak to się zwie od 21:00 do 04:00...
Here, nothing should annoy you ;).
You should like Relaxing Nature songs.
[link]
[link]
[link]
[link]
[link]
[link]
[link]
Raczej chodzi o "czucie" muzyki. Cała zabawa w basie to jest to czucie uderzenia tak jakby muzyka była czymś co można dotknąć. Ogólnie bardzo lubię, ale używam na słuchawkach głównie i nie dręczę niepotrzebnymi uderzeniami sąsiada :D Chociaż uważam, że raz w tygodniu przez godzinke można sobie pozwolić na głośniejszą zabawę tylko trzeba to robić z wyczuciem, a nie przez pół dnia łupanki walić.