The Mandalorian jest nadzieją Disney Plus, ale nie wiem, czy to wystarczy
Disney+ ma na wyłączność kilka bardzo mocnych pozycji, ale niestety po 2 miesiącach oglądania już oferta świeci pustkami. Ludzie się spuszczali, że to będzie pogromca Netflixa, a tam serio poza Star Wars i MCU nie ma co oglądać. Nie podoba mi się też cykl wydawniczy w sensie odcinek co tydzień w większości fajnych produkcji zamiast całego sezonu od razu - to komunistyczna praktyka, na którą nikt nie ma ochoty.
Początek trzeciego sezonu Mando jest fajny. Mam jednak lekki niedosyt. Ponieważ drugi sezon zakończył się mocnym przytupem. Pierwszy odcinek nowego Mandalorianina jak najbardziej na plus. Czekam co będzie dalej. Fakt z tą emisja nowych odcinków to jakaś piramidalna głupota. Zwłaszcza, że zawsze są króciutkie. Szkoda po pierwszym odcinku trzeciego sezonu, dostałem naprawdę wilczego apatytu na całą historię. A tu klops.
Też zostałem oczarowany przez Andora, chociaż to faktycznie trochę inne kino, nietypowe jak na SW. Powiedziałbym nawet, że Andorowi gwiezdnowojenne uniwersum bardziej przeszkadza niż pomaga, bo tak właściwie nie daje mu ono nic poza ogólną estetyką, która wyrwana z kontekstu wypada trochę nienaturalnie i kiczowato (dziwne stroje zalatujące plastikiem, obce rasy wyglądające czasem jak zrobione z gumy, niepraktyczna technologia itd.), a przez to może zaburzać poważny, przyziemny ton opowieści. Andor to na wskroś ludzka, emocjonalna historia, która z powodzeniem odnalazłaby się w każdych innych realiach, chociażby nawet II wojny światowej (wystarczyłoby zmienić Imperium na nazistów) i moim zdaniem właśnie to świadczy o jego sile. To po prostu świetne, przemyślane widowisko, które twórcy przystroili w ciuszki Gwiezdnych Wojen i w ten sposób zrobili ogromną przysługę całej franczyzie.
Bo tak szczerze, czy którykolwiek z wcześniejszych filmów i seriali SW obroniłoby się bez odwoływania się do tego uniwersum? Od strony sztuki filmowej większość jest moim zdaniem raczej przeciętna i nadrabia pewne braki wartką akcją, humorem, klimatem no i oczywiście "magią Gwiezdnych Wojen". Na plus wyróżniłbym tu chyba tylko Rogue One... czyli film Toniego Gilroy''a, twórcy Andora.
Przy czym Mandaloriana też nie wylewałbym z kąpielą. To bardziej klasyczne podejście to dzieł z tego uniwersum (a więc mocno w nim osadzone i w zasadzie niemogące bez niego istnieć), ale czerpiące też inspiracje z zewnętrznych źródeł, np. spaghetti westernów spod ręki Sergia Leone, przez co oferujące coś więcej, niż tylko fan service i żerowanie na nostalgii.
Moim zdaniem Disney musi teraz po prostu ogarnąć co działa (Andor, Mandalorian, Rogue One, Księga Boby Fetta, a nawet Solo czy do pewnego stopnia Kenobi), a co nie (generalnie cała ich główna trylogia) i będą mieli dobrą bazę pod dalszy rozwój marki.
Księga Boby Fetta to kupa.
Kenobi kupa.
Pierwszy odcinek S3 Mando to tylko ładna strona wizualna, cała reszta to maks średniak.
Odcinek ma ~38m i jest wypchany lokacjami, postaciami strasznie wszystko jest upchane a tempo zabójcze.
O krótkim czasie emisji widzowie piszą od S1, twórcy to zlali i wciąż upychają od groma rzeczy w jednym odcinku, przez co sporo rzeczy nie ma wyjaśnienia, swojego 5minut.
Niestety według tego co ptaszki ćwierkają, to drugi odcinek nie jest lepszy.
Ten sezon ma mieć 8 odcinków i każdy taki krótki, kiepsko się to zapowiada.
Po Andorze Mando nie smakuje już tak dobrze właściwie widać dokładnie przepaść jaka dzieli oba te seriale / Czekam z niecierpliwością na drugi sezon Andora.
Jak dla mnie z tych trzech produkcji (mando, boba, andor) ten trzeci najsłabiej. To dobry serial wart obejrzenia, ale strasznie mało pokazał. Polatali trochę po jakichś pustynnych slumsach, pookładali się deczko po ryjach i koniec. Wybuch rebelii wyobrażam sobie jednak z większym pie**olnięciem :D Sezon drugi ma co nadrabiać.
Jeszcze pięć razy napisz ten sam post.
Jak nie lubię seriali, tak skusiłem się zobaczyć te, które dotyczą SW, i tak:
1. Mandalorian - najlepszy z dostępnych, tyle, że odcinki są strasznie krótkie (odliczając streszczenie, czołówkę i napisy końcowe to średnio ok. 30 minut filmu wychodzi).
2. Andor - nie ma dynamicznej akcji, ale zapowiada się ciekawie. Niestety trochę przynudza - fabuła, którą można opowiedzieć w 2h jest rozwleczona na 12 (jeśli dobrze pamiętam) odcinków.
3. OWK - byłby nawet średniakiem, gdyby nie postać Revy. Kto tę kobietę obsadził w roli inkwizytora? Gra na tyle beznadziejnie, że stała się dla mnie głównym mankamentem tego mini-serialu. Nie dość, że brzydka i niepasująca do postaci, w którą się wcieliła, to jeszcze tak sztuczna, jak plastik.
Po zobaczeniu powyższego zapoznałem się z pozostałą ofertą D+ ... niestety nie ma tam nic więcej do zobaczenia.
Mando caly czas trzyma poziom. Wyjątkowy w 3cim sezonie jest odcinek Najemnicy, w którym wystąpili Christopher Lloyd i Jack Black
Co trzyma? 3 sezon jest najgorszy ze wszystkich.
Trzeci sezon Mandaloriana dalej jest dobry w morzu badziewia, jakie ostatnio serwują, ale w porównaniu do pierwszego, czy drugiego sezonu po prostu zasysa.
