Czy zdarzyło Ci się kiedyś tak, że przez pomyłkę chwyciłeś, wlałeś lub nie wiem co jeszcze - nieupragniony napój, a może po prostu jedzenie miało coś nie tak z nadzieniem, a ty rozczarowałeś się, poczułeś spory niesmak, lub nawet rzygłeś? Może nawet w miejscu publicznym otrzymałeś coś co miało smak kompletnie sprzeczny z oczekiwaniami?
Jak miałem jakieś 5 lat, to ganialiśmy się z resztą dzieciaków po podwórku. Było to na jakimś grillu. Spragniony podleciałem do stołu i wziąłem szklankę, jak wtedy myślałem - wody. Niestety był do drink z wódeczką, która mocno wypaliła mi gardziołko i doprowadziła do łez...
Miałem podobnie. Po zakrapianym grillu obudziłem się rano na kacyku. Siedzieliśmy ze znajomymi na dworze, jedliśmy śniadanie, i zrobiłem sobie pyszną herbatkę z cytrynką na kaca. Poszedłem na chwilę do domu wróciłem i tylko marzyłem żeby się jej napić. Koledzy żartownisie dolali mi do niej wódki... Po większym łyku aż mnie skręciło, ale o dziwo poczułem się lepiej.
Kiedyś za gówniarza wparowałem zziajany do kuchni i chciałem się napić. Wziąłem do ręki kubek pełen kompotu i wypiłem duszkiem. No i to nie był kompot. Mama przyszła do kuchni i zapytała gdzie jest ta krew, która była na czerninę.
Za dzieciaka bawiąc się klockami i oglądając ulubione bajki wyparowałem z pokoju w pośpiechu (reklama, chciałem zdążyć, a za dzieciaka zachowywałem się na tyle energicznie, że podejrzewali u mnie silne ADHD ;p). Biegłem sprintem przez te 5m w kierunku kuchni niemal potykając się o progi. Podbiegłem do zlewu gdzie wtedy jeszcze mnie nie ciekawiło czemu na nim właśnie, a nie na stole, leży szklanka oranżady żółtej Helena. Nie dosięgając do niej musiałem skakać i wspinać się na ten wysoki jeszcze wtedy dla mnie zlew. Szklanka była na samym końcu zlewu czyli przy samej ścianie. Jakoś udało mi się ją szybko i sprawnie przechwycić. Wypiłem calutką szklaneczkę czując jakby to była sekunda- zanim poczułem smak. W tamtym momencie zrozumiałem powoli, że to nie do końca oranżada była. Szklanka oleju kujawskiego- właśnie tym była zawartość szklanki i muszę przyznać nie ma to wiele wspólnego z wyżej wymienionym napojem gazowanym ;p. Myślałem, że wypluję całe wnętrzności odruchowo. Rodzice bezzwłocznie wyłonili się zza futryny w głębokim przerażeniu i niewiedzy co wydaje tak straszne dźwięki. To byłem mały ja ;). Oni szukali przyczyny w pośpiechu, a ja wewnętrznie od uczucia oleju w całym gardle nie mogłem nic mówić, bo odruch wymiotny był nieziemski. Cóż, chwilę im zajęło zanim zrozumieli, że się niczym nie zadławiłem, tylko oleju już nie mamy xD.
Może z 5 lat miałem wpadłem do kuchni, szklanka i myślałem, że woda, na szczęście nie połknąłem tylko wyplułem, bo okazało się, że spirytus. Jednak wystarczyło to co przenikneło przez japę żebym przewracał się o własne nogi. Przez długie lata jak dostawałem coś do picia, niemożliwe do natychmiastowej identyfikacji, pytałem co to jest.
Osobiście nigdy, w rodzinie krąży jednak opowieść jak to siostra mojej babci, gdy zalecał się do niej jej przyszły mąż zrobiła narzeczonemu śledzie w oleju - bo bardzo lubił. Okazało się jednak, że w butelce po oleju nie było oleju a płyn do naczyń. Potencjalnemu narzeczonemu łzy szły do oczu, ale zjadł i twierdził że dobre tylko dlatego że chciał zrobić dobre wrażenie na rodzinie narzeczonej. Ostatecznie ją poślubił i dopiero po ślubie zwrócił uwagę że tamte śledzie wcale dobre nie były.
Jak miałem kilka lat to wpieprzalem na weselu winogrona z różnych miejsc na stole. W pewnym momencie zamiast winogrona wziąłem oliwkę i ledwo powstrzymałem rzyg na stół xd Nienawidziłem oliwek, teraz je uwielbiam
Kiedys na imprezie napilem sie piwa z puszki stojacej na stole. Palacy koledzy kiepowali do tej puszki od jakiegos czasu...
Byłem o włos od podobnej sytuacji. Uratowało mnie to, że typowo dla niezdary, wywaliłem naczynie xD.
Tak sobie kojarzę to nie udało mi się wymiotować w żadnej innej sytuacji niż kiedy byłem po prostu chory.
Wiele lat temu, na jakimś wyjściu do klubu z ludźmi z firmy zamówiłem sobie uboota.
Następnego dnia 3 osoby mówiły, że piły jakieś "zakrapiane" piwo.
Tak się kończy jak się nie pamięta, które piwo jest własne i podpija to co jest na stole :D
Kiedyś jak zajechałem do rodzinnego domu troszkę popiłem. Wstałem rano i zobaczyłem kompot w słoiku. Zawsze były w słoiku. Pociągnąłem spory łyk i prawie puściłem pawia. Pytam matki co jest w tym słoiku? Rozwodniony Balsam dla babci na skórę bo coś jej powychodziło. Musi być w lodówce.
Popiłem resztką drinka z wieczora i jakoś opanowałem wymioty :)
Co prawda to nie pomyłka o jakiej piszesz ale... Kiedyś mama nalała do szklanki oleju, nie wiem po co. Byłem święcie przekonany że to sok jabłkowy...
Miałem taką samą sytuację, tylko moja mama nalała oleju do szklanej butelki po jakimś soku i wstawiła do lodówki. I też pomyślałem, że to sok jabłkowy. To był najgorszy sok jabłkowy jaki piłem...
Ja tak miałem z ramenem. Wszyscy dookoła zachwalali więc chciałem też spróbować specyfiku, który szturmem zdobył popularność w Polsce. Zwłaszcza, że uwielbiam azjatyckie żarcie to hype był spory. Dostałem chłodną zupę z niesmacznymi dodatkami. Pomimo tego, że zamawiałem go w raczej renomowanej knajpie stwierdziłem, że może trafiłem na słabszy dzień kogoś w kuchni, albo po prostu ta knajpa nie umie robić ramenu więc jakiś czas później zamówiłem ramen gdzie indziej i dostalem chłodną zupę z niesmacznymi dodatkami. Nie podeszło mi to w ogóle - mega tłusta, chłodna, dodatki przesadzone. No widocznie ramen nie jest dla mnie. To w kwesti rozczarowań kulinarnych.
Z takich klasycznych przypadków to podobnie jak sporo użytkowników wyżej, jak byłem mały to mega chciało mi się pić. Również myślałem że to jakaś helenka w szklance, a to był rivanol
Jakieś okolice 2000 - byliśmy na zakrapianej imprezie u znajomego. Znajomy zakropił bardziej, niż inni.
Rano klinik, znajomy się męczy i odmawia klinika - uzasadnia:
rano jego młody (lat 3) go spytał - "tato dlaczego jak w nocy chciałem pić nalałeś mi miodu?
nie pamiętam odpowiedzi, pamiętam, że młody to w nocy wypił, pół szklanki i poszedł dalej spać.
Po tym znajomy chyba przestał pić.
Jaki to był syf to głowa mała, ale za każdym razem w markecie na zakupach widziałem tego pełne wózki u innych i już wtedy się głowiłem co jest nie tak z tymi ludźmi.
Historia z wczoraj.
Nie dotyczy produktów spożywczych ale zawiera podobny przekaz.
Na łodzi, którą buduję, ktoś zdemontował dwa światła podwodne. Jako, że nie powinno się tego robić (i nikt, nigdy wcześniej tego nie uczynił), musieliśmy znaleźć odpowiedź - dlaczego nowe wkłady zostały przysłane z pastą termoprzewodzącą.
Po rozpoczęciu poszukiwań w google, czwarty link okazał się być spreparowanym... łączem do strony jakiejś miłej, roznegliżowanej pani w serwisie Only Fans...
Nie powiem, żeby strona - która wyświetliła się na zakładowym 60" ekranie - została szybko zamknięta.
A co w niej jest niejasne?
Wczoraj opowiedziałem ja praktycznie tymi samymi słowami i jakoś każdy zrozumiał.
Zupełnie nie jest jasne jaki jest związek między:
- światłami podwodnymi,
- ich demontażem,
- wkładami (jakimi wkładami?)
- pastą termoprzewodzącą (do czego ta pasta, do procka?).
Do tego nie rozumiem dlaczego zacząłeś szukać w Google informacji o jakiejś paście, zamiast dowiedzieć się kto i dlaczego zdemontował lampy.
No, może trochę w tym racji jest.
Sprostowanie:
Światła zostały częściowo zdemontowane. Ktoś usunął z nich wkłady.
Przyszły nowe ale z pastą termoprzewodzącą.
Nie wiadomo w jakim celu była załączona, więc aby nie spowodować problemów technicznych, musieliśmy się dowiedzieć, gdzie ma być nałożona.
Taka pasta nie jest stosowana tylko do montażu CPU...
Takie to trudne do zrozumienia? Chyba tylko dla kogoś, kto nie wychodzi poza swoje schematy (np myśląc, że pasta termoprzewodzącą jest tylko do procesora).
Ciągle czekam na rozwinięcie związku przyczynowo-skutkowego między światłami w łodzi a panią z onlyfans (choć ta pasta termoprzewodząca może być wskazówką!)
Mam to Ci rozrysować?
A może przeczytasz ze zrozumieniem?
To tak...
- jest problem
- poszukiwania problemu w google
- google jest w przeglądarce internetowej, zwykle np na komputerze
- komputer ma gniazdo, do którego podłącza się np kabel HDMI, który na drugim końcu jest wpięty do ekranu. W tym przypadku 60" TV na hali produkcyjnej.
- i teraz wróćmy do mojego pierwszego posta:
Po rozpoczęciu poszukiwań w google, czwarty link okazał się być spreparowanym... łączem do strony jakiejś miłej, roznegliżowanej pani w serwisie Only Fans...
Już? Czy powtórzyć raz jeszcze jak w szkole podstawowej?
To teraz połącz kropki jeśli potrafisz.
Dziwne, ja zrozumiałem za pierwszym razem.(Może pomogło mi w tym wieloletnie doświadczenie techniczne). Jedyna rzecz która na chwile mnie zatrzymała to pasta termoprzewodzącą i myśl- No ale gdzie ta pasta ma być.(przychodzi do głowy radiator lampy która pewnie ma dużą moc) Czyli myśl ta sama która doprowadziła autora do Google ;p.
Ale o co ty się typie burzysz, że na foro nie siadł jakiś tam insajd dżołk?
No może to było przezabawne, jak szukaliście rozwiązania technicznego problemu w necie a tu nagle goła baba, ale sorry, tak opisałeś tą historię, że naprawdę nie miało to żadnego sensu. :P