Hej,
przymierzam się do kupna mieszkania i teraz nie wiem za co złapać. Czytam artykuły i oglądam filmiki o kupowaniu mieszkań, ale większość jest dość generyczna i się powtarza. Poza tym dla mnie większą wartość mają doświadczenia tutejszych mietków. Na co zwrócić uwagę przy oglądaniu potencjalnego mieszkania z rynku pierwotnego? Jak się ustrzec przed pato-deweloperką? Jak wygląda pierwszy kontakt ze sprzedającym, o co pytać i o co mnie mogą chcieć zapytać?
Proces wygląda tak. Umawiasz się na oglądanie, rezerwujesz zazwyczaj na 3-7 dni, umawiasz się na podpisanie umowy deweloperskiej, wpłacasz 10% min, jeśli nie masz gotówki udajesz się do banku po kredyt, odbierasz mieszkanie, udajesz się do po prąd, wykańczanie, potem jest jeszcze notariusz i urzędowe sprawy.
Unikaj deweloperów o słabych opiniach. A to czy lubisz od zachodu, czy północy, 1 piętro czy 10, ogródek czy balkon to już wg własnych preferencji.
Temat rzeka... tak na szybko:
1. zobaczyć co wcześniej zbudowali, często są grupy mieszkańców osiedla na fb, spróbować się tam wbić i zapytać u źródła jak wyszła inwestycja.
2. dobrze dopytać o okolicę, czy są wolne działki, jeśli tak to kogo, jaki jest dla nich plan. Można też w urzędzie to sprawdzić.
3. Jeśli do mieszkania można już wejść to koniecznie zrobić to z jakimś inżynierem budownictwa, który z odpowiednim sprzętem sprawdzi czy ściany są proste, jak są grube tynki, czy okna są dobrze osadzone, jak wygląda wentylacja itd. Można też już poprosić dewelopera o dokumenty techniczne inwestycji, koniecznie to zrobić.
Osobiście nie polecam mieszkań gdzie okna są tylko na jednej ścianie. Wtedy jest de facto piekarnik, nie wywietrzysz mieszkania. Strony świata są również istotne ale to już trochę subiektywne jest. Dla mnie sypialnie powinny być od północy, strefa dzienna od południa.
Sam jestem na etapie kupowania kolejnego mieszkania. Należy pamiętać, że niestety nie wszystko da się sprawdzić zawczasu, pewne sprawy wyjdą dopiero jak się zamieszka.
P.S. nawet za ćwierć ceny nie brać nic od JW Construction;)
Polecam wziąć firmę, która specjalizuje się w oglądaniu mieszkań w stanie deweloperskim i ocenie, czy wszystko jest ok. Jak Ty już podpiszesz protokół to koniec, a bywa, że np. ściany krzywe, albo okna źle zamontowane. Jak się człowiek sam na tym nie zna dobrze to po prostu łatwo przeoczyć, a specjaliści wiedzą na co zwracać uwagę. Sama kupowałam tylko na rynku wtórnym, ale co najmniej 3 moich znajomych wzięła taką firmę i znaleźli kilka dość sporych wad, które deweloper musiał naprawić. Gdyby nie ta firma to bujaliby się z tym sami na własny koszt.
Właśnie też myślałem o jakimś doradcy mieszkaniowym, ale oni zazwyczaj działają tylko na konkretnym obszarze zazwyczaj w najwiekszych miastach :/
Warto podzwonić i popytać nawet jeśli mają napisane, że pracują na danym obszarze zawsze może się okazać, że zrobią wyjątek, albo coś. Polecam bo często naprawdę warto
Odbiór oczywiście wyłącznie z osobą wyspecjalizowaną. Ja miałem pana inżyniera który wyłącznie tym się zajmował na codzien ale na oglądanie mieszkania przed zakupem, jeśli już blok stoi to raczej nikt nie wpuści nikogo z poziomicami itd. co najwyżej można wujka budowlańca poprosić o pomoc żeby rzucił okiem czy tynki ładnie położone i ew. rozkład elektryki. Najwięcej jednak dowiemy się z poprzednich etapów/inwestycji danego dewelopera. Nawet fachowiec Ci nie powie czy szyby wentylacyjne poprawnie zrobione i nie będzie słychać przez pion jak sąsiad śpiewa pod prysznicem.
Bierzesz szefa ekipy, którą chcesz wziąć do wykończenia. Oni to robią w gratisie lub za parę dych a będą sie czepiać wszystkiego bo im więcej naprawi developer tym mniej roboty dla nich.
Ja mam akurat w rodzinie kogoś kto zawodowo robi wykończeniówkę, więc miałem go na oglądanie i na odbiorze. Ale jak nie masz to zapłać komuś koniecznie.
Wybierając mieszkanie zwróć uwagę na:
1. Okolice w której to mieszkanie się znajduje.
Czy masz blisko komunikację, sklepy, szkoły, uczelnie, przedszkola, atrakcje, cokolwiek czego potrzebujesz. Wiele osób o tym nie myśli dopóki o 21 okazuje się, że do kolacji brakuje im makaronu a najbliższy sklep jest 1.5km za lasem.
2. Wielkość mieszkania, rozkład pokoi, ustawność.
W zależności od tego jakie mieszkanie potrzebujesz, ile pokoi, czy mieszkanie nie ma jakiegoś dziwnego układu typu ostre kąty pomieszczeń w których nic nie ustawisz albo ustawisz zawalając połowę pomieszczenia itd. Czy są przewidziane np. wnęki na szafy dzięki którym oszczędzasz metraż etc. Daj sobie czas, porób zdjęcia, wydrukuj mapki mieszkań które oglądałeś i zastanow się potem na spokojnie jakbyś chciał urządzić te pokoje, gdzie co ustawisz itd.
3. Media. Czy masz skrzynkę medialną w mieszkaniu, telewizję, czy może masz jakieś przewidziane miejsce na klimatyzator itd. Jacy w okolicy są dostępni dostawcy internetu itd.
4. Wysokość czynszu.
To tak na szybko. To jest bardzo indywidualna sprawa bo jeden będzie szukał kawalerki przy uczelni a drugi dużego mieszkania z przedszkolem pod nosem. Oglądając mieszkanie zwracaj uwagę czy nie ma jakichś wad/ uszkodzeń. W moim np. była pęknięta szybka w drzwiach na balkon, wszystkie takie niedogodności odrazu zgłaszaj do protokołu żeby deweloper nie wypiął na Ciebie dupy jak cos potem będzie nie tak i będziesz robił wymiany na własny koszt.
1.5km to nie znowu taka tragedia. Na rowerze można śmignąć tam i z powrotem w 5 minut.
Szybko, zanim znowu zdrożeją.
A poza tym liczy się układ i okolica. Usterki? To co, kupisz w zupełnie innej dzielnicy i o wiele za duże/za małe/nieustawne bo w tym, które ci pasuje, jest krzywa ściana?
Nawet nie wiesz jakie czasem buble robią, a to developer musi poprawić/naprawić, a jak to olejesz to z własnej kieszeni będziesz to robił.
Pytanie czy wiesz, ze ściana jest krzywa i się na to świadomie decydujesz, czy ktoś Cie oszukuje. Na rynku pierwotnym nie wiesz czy ściana się nie zawali. Jak z wtórnego to można założyć, ze może i krzywa ale jak stoi 20 lat to jeszcze postoi ;)
No ale jak nie masz budżetu na 75+ m2 - a tylko takie czekają na klienta już po wybudowaniu, mniejsze sprzedają się na etapie dziury w ziemi, więc kupując nigdy nie wiesz, jak to będzie wybudowane - to i tak kupisz z krzywą ścianą, co najwyżej nie podpiszesz protokołu... ale krzywej ściany nie naprostują, mogą ogarnąć okna albo instalacje.
Ja nie mam już złudzeń, patrząc jak wygląda rynek. Kiedy jeszcze szukałem mieszkania (ale póki co odjechały mi przez skok cen o 80%), to też na początku patrzyłem na opinie o dewach, szukałem jakichś info po sieci... potem zrozumiałem, że to nie ma sensu. Podobnie jak narzekanie na część usterek - zawsze będzie jakaś fuszerka do naprawy i zawsze trzeba będzie za coś zapłacić. Wiadomo, warto te koszty minimalizować, ale podejście, że uda się uniknąć wszelkich problemów i szukanie ideału to jest droga donikąd.
Przy mniejszych mieszkaniach (choc nie tylko) większy problem to znaleźć takie, gdzie nie będzie sypialni, w której po wstawianiu łóżka zostaje ci po 50 cm z każdej strony, albo gdzie w aneksie kuchennym masz więcej niż 2,5 metra na szafki, (no chyba, ze dodasz wyspę na pół "salonu")
W pełni jesteś zdecydowany na pierwotny? To tylko sprawdzonych developerów doradzam a tacy nie są tani ale to i tak lepiej niż walka latami z niedoróbkami. Warto też opłacić kogoś kto się zna i sprawdzi budynek jak już będzie coś stać. Przypadki oszustw się zdarzają ale nie często w porównaniu do ukrytych wad budynku. Jak masz fundusze to lepiej wyjdzie kupić coś z ostatnich lat z rynku wtórnego. Możesz dużo więcej rzeczy sprawdzić odnośnie stanu mieszkania i całej otoczki u administracji.
Oj herr łatwiej nie łatwiej. Prawdopodobieństwo wyższe nie ma co ryzykować bo to nie są tanie sprawy.
A może ktoś kupi na wynajem i będzie wynajmować prostytytce czy jakiemuś podejrzanemu typowi albo....
Za gotówkę.
I to jeszcze z wtórnego, gdzie ceny o 10-20% wyższe niż na pierwotnym, a i tak trzeba po właścicielach pozbawionych gustu połowę rzeczy poprawiać, czyli wyjdzie drożej niż rzeźbiąc od zera.
Golowskie guściki
Herr jak w nowce albo na etapie budowy sprawdzisz ile warte te mieszkania w sensie jakosci i konfortu, osiedle, otoczenie i kto tam mieszka?
Kota w worku chcesz brać?
Podejmij poważne decyzje finansowe nie bierz kredytu jak Cię nie stać. To moja dewiza i dobrze mi z tym.
No wiadomo, na nowym łatwiej trafić na emeryta zbieracza albo pijaną patologię, także trzeba robić wywiad niczym ABW. Do tego podpisując umowę kupna z rynku wtórnego dostajemy gwarancję potwierdzoną notarialnie, że somsiady nie zmienią się przez min. 10 lat, a gdyby się zmienili, to mamy prawo odstąpić od umowy za zwrotem ceny (z odsetkami!) oraz nakładów.
Serio robicie wywiad środowiskowy kupując mieszkanie? :)
Połowy punktów nie rozumiem. Otoczenie widzę, plan urządzenia działki jest w projekcie, o komforcie decyduje metraż i układ mieszkania, wielkość balkonu plus ustawienie względem stron świata, ewentualnie odległość od wjazdu do garażu i drogi wewnętrznej. Pobliska infrastruktura miejska. Wszytko to oceniasz tak samo kupując nowe jak i używane. Jedynie to ostatnie wypada zwykle słabo przy nowych dużych osiedlach bo wiadomo, nie ma tam jeszcze sklepów i często mogą być gorzej skomunikowane, ale to problem tylko gdy nie masz samochodu, większość ludzi ma.
Oj herr łatwiej nie łatwiej. Prawdopodobieństwo wyższe nie ma co ryzykować bo to nie są tanie sprawy.
A może ktoś kupi na wynajem i będzie wynajmować prostytytce czy jakiemuś podejrzanemu typowi albo....
Przy uzywce też ryzyko jest ale można je zminimalizowac
Polecam Brabank w Danzigerze, mieszkania jeszcze są dostępne. Kawalerka jeden milion, cztery pokoje dwa miliony osiemset tysięcy.
Czyli nawet bogatych rżną na kawalerkach. Chyba, że dla bogatego kawalerka zaczyna się jednak od dwóch pokoi :)
Potwierdzam, najlepiej jakies uzywane w miare nowe 2-5 letnie mieszkania. Wtedy mozna jakis wywiad srodowiskowy porobic, popatrzyc czy elewacja sie nie sypie, popytac sasiadow, przejsc sie w nocy czy nikt sie nie drze/nie ma meneli ect.
W umowy developerskie szkoda nerwow. Tym bardziej teraz gdzie mozliwe ze wiele budow zostanie wstrzymana i zostaniesz z kotem w worku na lodzie.
Sprawdź sąsiadów - uważaj na ludzi z dziećmi by nie byli nad tobą najlepiej mieć emerytów . Najważniejsze to dobry rekonesans kto mieszka wkoło ciebie bo później będziesz mieć jazdy
O tak to bardzo ważne. Przez rok miałem nad sobą 4 bachorów w wieku 1-5 to jak ci się tacy trafią to będziesz miał przejebane.
Emerytów nie polecam jak taka babcia zacznie robić kiszoną kapustę to smród w całym budynku also mieszkanie z starymi ludźmi jest niebezpieczne, szczególnie jeśli w budynku znajduje się gaz.
Ja w ogóle nie polecam mieszkać z ludźmi. Ale co zrobić jak trzeba. Ja na szczęście mam cichych sąsiadów, a mieszkanie kupowałem z rynku wtórnego w 2013. Teraz się pewnie sporo pozmieniało, szczególnie ceny.
emerytów? po śmierci mieszkanie przejmują wnuki i tyle z tego spokojnego sąsiedztwa :)
na mlodych osiedlach beda glownie dzieci, ja mam dzieci z boku, na gorze, troche slychac, ale bez przesady, zamiast z tym wojować ostatecznie sam tez sobie zrobilem dziecko
U mnie na odwrót, miałem dzieciaki na głową to było spoko (czasem cos było słychać ale bez problemu) a teraz mam emerytów i jest gorzej, bo maja upierdliwego psa oraz palą a niestety w wietrzna pogodę potrafi wentylacja złapać ciąg wsteczny.
Zresztą najpierw mi ryczało dziecko sąsiadów a potem moje sąsiadom.
A jak niby przewidzisz jakich będziesz miał sąsiadów w perspektywie (co najmniej) kilkunastu lat? Jak komuś nie pasuje mieszkanie w sąsiedztwie, to najlepiej kupić działkę na odludziu i dom postawić.
Ja mam mieszkanie od Skanska i tez uwazam, ze to jest patodeweloperka, więc nie wiem co sie dzieje w innych firmach. Ale moze skandynawowie po prostu juz leca na opinii. Jakbym dzis kupowal mieszkanie to chyba bym szukal okazji z lat 2008-2015, bo te nowe to naprawde juz budowane na odpierd*l.
Skansa, Budimex. Wszystko i wszędzie żyłowane, a klient płaci krocie na samym końcu.
To jakie przekręty i kombinacje są robione, to głowa mała - znam temat od kuchni konstrukcyjnej ;)
Najlepiej celować w deweloperów, którzy nie robią masówki, ale niestety cena wtedy większa, ale i standard lepszy.
Upewnij się, że jest dostateczna ilość miejsc postojowych, lub że możesz wykupić dedykowane miejsce na 1-2 samochody nawet jeżeli teraz takiego nie masz. Do czasu, aż nie będziesz miał samochodu po prostu będziesz je wynajmował i tyle.
Bardzo często budują teraz osiedla na 200 mieszkań i 40 miejsc postojowych...
Dla mnie kluczowa kwestia to sprawdzenie jak są wyciszone inne inwestycje danego developera. Są mieszkania gdzie jak sąsiad kichniesz to słyszysz "na zdrowie" z mieszkania obok a są i takie gdzie ryczące i skaczące dziecko można usłyszeć tylko jak się wsłuchasz w całkowitej ciszy.
Sam mam od Allconu i jakość wykończenia jest naprawdę wysoka, ale uczyli się na błędach bo najstarsze bloki na osiedlu na nowsze (mieszkam w jednym z ostatnich) to przepaść jakościowa.
Trochę dobrze się bawię, czytając ten wątek.
Bo raczej sprawa nie dotyka domów wolnostojących w środku lasu, prawda?
Sprawa chyba raczej dotyka "new balance" (i tutaj zaczynają się śmieszki-heheszki)
Załóżmy nowe budownictwo, jeśli chodzi o warstwę społeczną, to chyba wiadome i oczywiste jest, że będą zasiedlać głównie młode małżeństwa z małymi dziećmi?
A jak mieszkanie jest w spadku po 60 latach, to.. tam też będą młode małżeństwa z dziećmi prawdopodobnie!
Dla mnie spoko, jak nie macie co robić, to się wywłaczajcie na tym swoim szpiegostwem i sądownictwem, ale to jest tak bardzo beznajdziejne, że nie mam nic więcej do dodania.
Nooo może poza jednym, zasadniczym pytaniem skierowanym wobec guru tego forum - kim wy jesteście? Na pewno nie emerytami. Na pewno nie młodymi małżeństwami. Kim wy jesteście, że tak spytam po prostu?
ale ja nie kategoryzuję, tylko wyciągam wnioski z postów powyższych. "młode rodziny z dziećmi nie", "emeryci nie", "patologia nie" - no każdy na "nie", jak tu przejść ten ciężki casting?
Jak to każdy na nie? Klasa średnia po trzydziestce w związkach partnerskich bezdzietnych jak najbardziej OK!
Pietrus
im dłużej czytam GOLa, tym bardziej dochodzę do wniosku, że powinny powstawać osiedla (a co tam, nawet deweloperskie!) dla "gamerów". To by było idealne rozwiązanie, zero dzieci, emerytów, pijaków, tylko nerdy ciupające w gierki, wspaniała enklawa ;P
Dokładnie.
A najlepsze jest to, że jak tylko sami będą przeszkadzać innym, to jeszcze będą mieli pretensje, że ktoś zwraca im uwagę :)
Nie lubię mieszkać w mieście. Jestem chłop ze wsi i będę robił wszystko, żeby na wieś wrócić, ale jestem w stanie zrozumieć, jeżeli ktoś coś robi w normalnych godzinach raz na jakiś czas, że jest dużo ludzi dorosłych, małych dzieci, zwierząt i będą one w ciągu dnia generować jakiś hałas.
Rozwalają mnie ludzie, którzy wprowadzili się do bloku na przeciwko kościoła który stoi tam już kilka wieków i narzekają, że co niedzielę po sumie oraz wieczorem o 21 dzwony tworzą melodię jakąś trwającą mniej niż minutę...
Jak ja się cieszę, że mieszkam w domku, na końcu ulicy, a moi najczęstszy sąsiedzi to sarenki :D
Nie wyobrażam sobie już mieszkania w bloku, jakimkolwiek, chociaż sam mieszkałem przez długi czas. I ciągle się utwierdzam w przekonaniu, że to była dobra decyzja. Polecam.
Nie, już jest, ale ze 2 km ode mnie :) w zasadzie nic poważnego się nie może wydarzyć. Chociaż nigdy nie można powiedzieć nigdy :)
Ty jesteś tym samym Narmem co kiedyś, czy to ktoś inny?
Blok super sprawa. W lecie cień, bez robali na wiosnę i opadających liści jesienią.
Bloku na pewno nie postawią :) tam gdzie stoi sarna faktycznie ktoś jeszcze może coś wybudować, ale w najgorszym przypadku to będzie też domek, a więc najwyżej rodzina (czy tam nawet i dwie). I tak znacznie lepiej, niż w bloku i oddziela mnie jakby nie patrzeć te parę metrów :) więc moich piardów czy sraczki na pewno nie usłyszą :D :D
Od frontu oddziela mnie droga od kogokolwiek, pozostałe dwie ściany raczej też na spokojnie.
I podjąłbym tę decyzję jeszcze raz, nawet gdybym miał codziennie dojeżdżać kilka(naście) kilometrów do pracy. (Choć tak po prawdzie, to nieraz mam i 250 :D ) Owszem, teraz ceny bujnęły - my mieliście totalnie szczęście, że ostatnie grube roboty zakończyliśmy chwilę przed covidem. Wtedy mniejwięcej koszty budowy domu = mieszkanie w bloku x2 (patrząc na ceny w okolicy oczywiście). Ale nawet przy przeliczniku x3 to i tak bym w to szedł. Żadnej walki o miejsce parkingowe, nikt mi nie mówi jak mam żyć, cisza i spokój.
Tak sie zastanawiam co jak jest np. I etap inwestycji, ja wpłacam zadatek, a developer zwija żagle bo nie udało mu się uzyskać na tym pierwszym etapie wystarczającej kasiory? Może dojść do takiej sytuacji? i czy ciężko jest potem odzyskać hajs?
Poczytaj o czymś takim jak deweloperski fundusz gwarancyjny https://bezprawnik.pl/tag/deweloperski-fundusz-gwarancyjny/ - ogólnie trochę to ucywilizowali i jesteś chroniony, ale dopiero od niedawna, więc warto patrzeć kiedy rozpoczęto sprzedaż itd.