Tych zabek to chyba jest z milion i powstaja coraz to nowsze, w Wawie to nieraz sa 4 zabki w promieniu 100m. Jak to jest ze to im sie to wszystko oplaca sie zastanawiam?
Wiekszosc normalnych ludzi robi zakupy w marketach gdzie jest taniej i wiekszy wybor, albo niektore produkty zamawia online. I tutaj jestem w stanie zrozumiec oplacalnosc marketow, gdzie operujac na malych marzach sa w stanie zarobic przy tysiacach klientow z pelnymi wozkami zakupow.
Natomiast nie rozumiem jak Zabce sie to moze oplacac? Zazwyczaj robi sie tam zakupy last minute, jakiegos snicersa w drodze do szkoly, albo jak zapomni sie makaronu do rosolu w niedziele ect.
Maja drozej niz w marketach ale tez nie maja jakis lichwiarskich marz. Wiec nie moge sobie wyobrazic jak im sie to wszystko spina.
Jedyne co mi przychodzi do glowy to case Mcdonalda. Gdzie oni nie zarabiaja pieniedzy na sprzedazy burgerow tylko na nieruchomosciach.
Jest jeden kanał na YT gdzie gość bardzo dogłębnie analizował model biznesowy Żabki. Opłaca im się to bo Żabka wszelkie ryzyko zrzuca na franszyzobiorców, którzy muszą kupić od Żabki określoną ilość towaru z danych kategorii i zapłacić za niego. To ich problem potem jest czy to sprzedadzą, a to czy się utrzymają i czym mogą wyrównać przymus zakupu badziewia zależy od lokalizacji i mieszkańców pewnie.
No ale widocznie musza zarabiac skoro ciagle powstaja nowe lokacje.
Ja rozumiem apteki gdzie pewnie marze maja tam ogromne na lekach. Ale taka zabka jak zarobi 50gr na snickersie to max.
Hotdogi, alkohol, napoje - to główny zarobek.
Ale tak jak DM napisał, firma firmą, a sklep sklepem. Właściciele zmieniają sie dosyć często, bo zdecydowana większość źle przędzie albo bankrutuje.
Ja rozumiem apteki gdzie pewnie marze maja tam ogromne na lekach.
Marże na lekach są niewielkie i w większości ustawowo ustalane. Bywają leki kosztujące kilka tysięcy, na których apteka zarobi złotówkę, ale kupić i zapłacić z góry musi.
Apteka i małe marże ? Jeblem XD
Przykład ze wczoraj - idę do słonecznej i pytań o lek 58 zł , idę do ziko i co ? 39 zł - wiec apteki tez maja zajebiste marże na lekach , nie mówiąc o tym jakie są różnice na necie a w stacjonarnej
Nie wiem skąd dyskusja z żabki przeskoczyła na apteki ale poziom skomplikowania jest nieporównywalny. Ten sam lek w różnych aptekach może mieć różne marże, więc życzę powodzenia w ustaleniu średniej. Wszystko zależy jaki lek, jaki deal miał producent z hurtownikiem, potem jak wygląda dystrybucja do aptek i jaką umowę zawarł handlowiec. Do tego są produkty refundowane bądź regulowane przez państwo, gdzie model sprzedaży jest zupełnie inny.
Te żabki rosną jak grzyby po deszczu. Mam wrażenie że one są na każdym rogu. W przeciągu 3 miesięcy w mojej okolicy postawili 2 nowe żabki. A w mieście oddalony ode mnie jakieś 16km naliczyłem 7 żabek gdzie mieszkańców jest raptem około 30 000.
Zysk pewnie mają też stąd że jest ich cała masa. Wydaje mi się że w ilości siła. Zawsze ktoś coś w którejś kupi nawet jeżeli jest drożej. A to że jakaś gdzieś padnie to nic się nie stanie. To trochę jak odciąć jedną z głów smokowi, która zaraz i tak odrasta. Zauważ też że Żabka jest otwarta 24/7 i to do późnych godzin co też się przerzuca na zysk.
Sklepy takie jak Tesco czy Biedronka one są może wielkie ale rzadziej występują. Jakbyś tak połączył ze swojego miasta wszystkie żabki razem to pewnie okazało by się że powierzchniowo Żabka by była większa niż nie jedna Biedronka.
Zobacz na ceny w takich samych produktów z normalnego sklepu jak i z żabki :P Ten sklep dla zwykłego człowieka nadaje sie jak chcesz kupić fajki, alko, albo jak czegoś braknie i wszystko zamknięte.
Piwo idzie w niedzielę cysternami ;)
Bociek - twój nick i zainteresowanie Zabkami jest podejrzane ;)
Te żabki rosną jak grzyby po deszczu. - tak jak ceny w żabie. Też się dzieię dlaczego tyle ich jest - w pobliżu mam 3, zawsze świecą pustką.
Żabki służą tylko i wyłącznie do kupowania hot-dogów, fajków i monsterów. Okazjonalnie jest też wybawieniem gdy trzeba kupić alko z popitką w niedzielę.
Poza tym nie widzę absolutnie żadnego, ale to żadnego powodu, aby robić tam zakupy i chyba nawet te Żabki zdają sobie z tego sprawę.
Od menelów, to chyba oczywiste xD
Ja w ścisłym centrum mam chyba ze 25-30. Miejscami jedna 100-150 metrów od drugiej - albo mniej :D Też nie rozumiem, jak oni wszyscy się utrzymują, bo praktycznie żadna nie została zamknięta. Chyba, że jeden frajer odstępuje franczyzę kolejnemu...
I tak, wiem, jak odklejone mają ceny, i że wóda i fajki to postawa, ale jak wspomniałem, w centrum jest ich tyle, że IMHO musiałaby to być albo jedna wielka melina, albo dzielnica czerwonych latarni, by wszystkie mogły się utrzymać... A jednak padła chyba tylko jedna.
Może faktycznie alko w nocy i w niedzielę robi taką różnicę. Ponoć w osiedlowych sklepach jest podobnie - 30-40% zysków to piwo i tanie wina...
Cały dowcip polega na tym, ze się nie utrzymują. W wielu wypadkach kolejni franczyzobiorcy idą z torbami, kolejni inwestują, przejmują i po roku czy dwóch tez sie zwijają. Chętnych jest masa jednak bo co któremuś udaje sie wstrzelić w fajna lokalizację i zarobi na tym.
Na szczęście u nas na wsi nie ma takich problemów, bo epidemię tego wirusa skutecznie blokuje Dino. Tutaj kto inny rozdaje karty.
Ja to się dziwię jak się utrzymują Żabki bez koncesji na alkohol.
Rozmawiałem z właścicielką jednej Żabki, którą mam dosłownie 50m od domu i ona powiedziała, że bez alkoholu i otwierania w niedzielę to praktycznie ten biznes nie ma sensu.
Ona stoi za kasą praktycznie każdą niedzielę niehandlową, czy święta.
Na dodatek zawsze prosi o aplikację i ostatnio słyszałem, że jej sklep miał najwięcej nabić na żappkę w całym Radomiu, ale nie wiem jakie ma z tego korzyści.
Ze mnie też mieli zysk, ile ja tam kasy zostawiłem na hot dogi z chorizo i sosem 1000 wysp