Like a Dragon: Ishin | PC
Jest dostępne demo z dwóch fragmentów gry. Spokojnie w 20 minut da się przejść, ale można przetestować pewne rzeczy. Gra ma trochę stutteringu, ale niestety, to norma UE5.
Ja na leciwym piecu grałem na średnio-wysokich teraz i poza lekkimi przycinkami grało się zaskakująco dobrze.
Najbardziej obawiałem się mechaniki kart, ale zaskoczyłem się pozytywnie, choć mam nadzieję, że będzie opcja ich wyłączenia. Mam nadzieję, że płynność będzie zachowana w pełnej wersji, a nie będzie to kolejny scenariusz dobre demo, słaby pełniak.
Po moich lekkich obawach (za sprawą DLC, które nie przemawiają do mnie i systemu kart) wrócił mały hype. Ale jeszcze do ogrania zostało Judgment, LJ + DLC, więc Ishin poczeka jeszcze dłuuugo.
Fajna gierka.
w końcu cos innego w innych klimatach choc dalej jest to yakuza :D
bardzo dobrze sie przy niej bawilem.
Ja właśnie jestem po ograniu Ishina i powiem krótko – warto. Dobrze napisana historia, powrót ulubionych postaci serii, mnóstwo aktywności pobocznych – w tym najlepsza, czyli „inne życie” w którym to zajmujemy się małym przydomowym ogródkiem i GOTOWANIEM ^^ Jednym słowem jest tutaj co robić. Lecz w tej serii bardzo istotna jest też walka, i tutaj jest dobrze, ale nie super. Pierwszą i najgorszą zmorą o jakiej muszę wspomnieć jest praca kamery, nawet pokuszę się o stwierdzenie że owa nieszczęsna kamera jest najcięższym przeciwnikiem w grze, bo niekiedy tak naprawdę więcej walczymy kamerą niż z oponentami ! Drugim zgrzytem, ale to tylko w mojej opinii, jest rozwój postaci. Otóż moim zdaniem troszkę tu twórcy przekombinowali z umiejętnościami, nie będę zagłębiać się w szczegóły więc krótko – nie wystarczy ukończyć nauki u wszystkich mistrzów by mieć dostęp do każdej umiejętności we wszystkich 4 stylach, ani używać danego stylu by w nim się rozwijać – oj to nie, nie tu XD Tu trzeba się trochę nakopać z koniem :)
Nie mniej pozycja warta ogrania i to nie tylko dla fanów cyklu.
1000iqhere chłopie, od razu w grze użyto Unreal Engine 800 xD Wyraźnie cały internet pisze o tym, że użyto UE 4, tak samo jest napisane w opisie gry na Gry-Online dostępnym powyżej. Nooo, ale widać znaFFFcę mamy i jak jakikolwiek problem z grą na Unreal się pojawia, to w głowie świta z miejsca "To wina UE 5, typowe dla tego silnika" xD
Like A Dragon Ishin! ukończony, na koncie 69h, wykonane 72% zadań pobocznych.
Ishin to spin-off serii Yakuza i Like a Dragon, fabularnie niepowiązany z tamtymi seriami. Akcja gry rozgrywa się w 1867 roku, podczas japońskiego okresu Bakumatsu, a tytuł wykorzystuje wiele z najbardziej rozpoznawalnych twarzy z wszystkich gier z całej serii i zamienia je w postacie pasujące do epoki, z których wiele to prawdziwe postacie historyczne. Wiele rzeczy opowiedzianych w grze to prawdziwe wydarzenia z historii Japonii, odpowiednio wplecione w fabułę gry, gdzie w wyniku nacisków społecznych powstała grupa znana jako Shinsengumi. Zadaniem Shinsengumi była ochrona członków szogunatu Tokugawa przed ogólnokrajowymi grupami lojalistów, którzy czcili cesarza Japonii zamiast jej rządu wojskowego.
Ale skupmy się na samej grze. Od razu rzuca się w oczy, że Ishin! to dość budżetowy spin-off. Wykorzystuje nieco starszy silnik UE4, zamiast najnowszego Dragon Engine, podobnie jak starsze Yakuza 0 i 5. Do tego czuć dość duży recykling assetów z innych gier z serii. Grafika jak i lokacje trącą myszką, ale siła tej gry tkwi w innych elementach. Przede wszystkim - najlepszy moim zdaniem system walki ze wszystkich gier z tej serii. Jest szybki, widowiskowy, efektowny. Do wyboru katana, katana + rewolwer, sam rewolwer i pięści. Osobiście wymaskowałem katanę i pistolet, dość unikalne połączenie dzięki któremu dosłownie tańczysz między wrogami, bazując swoją walkę na szybkości i unikach. Uwielbiałem jak wrogowie, nawet wykorzystując różnorakie sztuczki czy specjalne ciosy, nie byli po prostu w stanie mnie trafić :) Ale tutaj jest coś za coś - byłem szybki ale zadawałem małe obrażenia, natomiast grając samą kataną zadawałem ogromne, ale walka była znacznie większym wyzwaniem i ciągle trzeba było parować/kontrować, inaczej od razu gleba. Finishery topka i jest ich mnóstwo, robią wrażenie. Ogólnie - bardzo fajny system, każdy znajdzie coś dla siebie. Do tego, wraca większość postaci z wszystkich gier z serii, od Yakuzy 0 zaczynając, a na Like a Dragon kończąc. Te same twarze, Ci sami aktorzy głosowi, tylko wcielają się w inne osoby, w większości znane postacie z historii Japonii. Będę szczery, przez pierwsze 20-25h gubiłem się strasznie, bo co widziałem kolesia to od razu w głowie "o to ten detektyw z Y2!" albo "o, to ten złol z Y3", ale w końcu się przyzwyczaiłem i zacząłem łapać kto jest tutaj kim. Osoby które nigdy nie grały w żadne Yakuzy, pod tym względem będą miały chyba trochę łatwiej.
Fabuła bazuje w dużej części na prawdziwych wydarzeniach i jest naprawdę interesująca, szczególnie dla fanów japońskiej kultury, są zwroty akcji, lepsze bądź gorsze, krew się leje, sporo osób tutaj ginie. Finał nie rozczarował, moze jedynie nieco zdziwil, bo dość ogólnikowo znałem los głównego bohatera tej opowieści, czyli Sakamoto Ryomy, i nie wiedzieć czemu, tworcy zakonczyli gre w dosc nieoczekiwany sposob, chcac chyba zamknac ta historie w miare pozytywnie (https://en.wikipedia.org/wiki/Sakamoto_Ryoma). No ale taki byl ich wybor kreatywny i mieli do tego prawo. Questy poboczne jak to w Yakuzach - połowa z nich to typowe Yakuzowe odklejki, ale trafiały się też lepsze. Pobawiłem się trochę w łowienie ryb, pośpiewałem w karaoke, nawet wziąłem lekcje tańca :D
Ogólnie fajna gra, ale zdecydowanie nie dla każdego. Gdybym miał wystawić jej ocenę, to dałbym jej 7,5/10 za interesującą fabułę, świetnie zrealizowane filmowe cutscenki i ten naprawdę dobry system walki.
Gra jest świetna do nauki języka angielskiego. Czasami się wspomagam google translatorem, ale generalnie coraz więcej rozumiem z tej historii. Świetna sprawa. Gdyby wyszła po polsku pewnie by mnie tak nie wciągnęła, fabuła sama w sobie nie jest na tyle zjawiskowa żeby to było warte zachodu. Jak na moje to cała zabawa polega na tym, żeby rozkminiać o co tak naprawdę tutaj chodzi tym japończykom - przez co ogląda się to trochę jak taki film za dzieciaka. Bo jest to w zasadzie interaktywny film, z drobnymi przerwami na nawalankę. Ocena 9.