Słynne znaczy dobre? Chyba niekoniecznie... Ale jeśli mielibyście podzielić sławne produkty na hity i szity... to właśnie - jak byście je rozdzielili?
Hit to jest właśnie wołowina, która ma w cholerę smaku i kreatyny, smaży się ją bez tluszu bo ma już w sobie smaczny tluszcz ale kosztuje drogo w produkcji i krowy wytwarzają dużo gazów. Shit to frikadelki czy kiełbasy zawierające więcej kaszy niż mięsa. Wiem że można mięso zastąpić warzywami ale mi to kompletnie nie pasuje. Zrozumie to ten który woli smażyć na smalcu a nie na margarynie ;) pozdro dla kumatych ;)
Ps, dodajcie trochę smalcu albo w całkowicie samym smalcu usmażcie fryttki, ziemniaki czy kurczaka - efekt nieporównanie lepszy niż smażenie na oleju. Zresztą każde smażenie daje lepszy smak na zwierzęcym tłuszczu.. ale weganie niech sobie jedzą co chcą :)
Zresztą każde smażenie daje lepszy smak na zwierzęcym tłuszczu
Tak jak zgadzam się, że smalec jest lepszy do większości smażenia, tak nie wyobrażam sobie smażenia krewetek, albo ryby na smalcu. Druga sprawa jest cena. Policz ile smalcu potrzebujesz do frytek.
Edit: Oo jajecznica jeszcze. Kiedyś jadłem tylko na smalcu, a teraz o wiele bardziej wolę masło. Szczególnie, że ogarnięcie klarownego, to żaden problem.
Smalec? Do frytków i do jajecznicy?! Frytki to się robi na oleju, jaki to smak tego będzie potem na takim smalcu? Jajecznica to na maśle i oleju jak najbardziej rozumiem. Margaryna w sumie też jest opcją, ale masła nie przebije
Każdy słynny produkt zaczyna zazwyczaj jako mało znany i z bardzo wysoką jakością, jakość po pewnym czasie robi z niego słynny produkt. No i wiadomo wzrasta gwałtownie zapotrzebowanie i spada jakość.