5. odcinek serialu The Last of Us zapewnił mi emocje, na jakie czekałem
Trzeba przyznać że nieźle się to ogląda. Trochę kulała mi charyzma Kathleen jako dowódcy z Kansas City, ale było minęło ;). Reszta spisuje się świetnie. A wjazd Bloatera to ciarki poszły...
Jestem ciekaw jak upchają resztę gry w 4 odcinkach.
ogólnie to kiepsko to wygląda bo fajny byl poczatek, jakies 20min a potem przez 4 odcinki czyli 4godziny nuda, 0 akcji albo jakies ciekawej tresci i dopiero w drugiej polowie 5 odcinka cos sie zaczyna dziac
Ogółem całkiem nieźle gdyby nie ten wielki zgrzybiały wrestler. Ja rozumiem, że to adaptacja gry i musi być boss, ale wyglądało to tandetnie jak z horrorów wytwórni Hammer.
W kwestii wzbudzenia emocji to po prostu powtórzono dokładnie wątek z gry. Tyle, aż tyle i tylko tyle.
spoiler start
Liczyłem, że będzie trochę zainfekowanych w podziemiach miasta, ale nie. Wyraźnie dostrzegalne jest pomijanie zainfekowanych i dowodzenie dawnej prawdy, iż prawdziwym wrogiem i największym niebezpieczeństwem są inni ludzie i konflikty między nimi.
spoiler stop
Dobry odcinek, ale raczej symbolizuje jakość serialu. Ma ciekawe wątki, ale za każdym razem jak zobaczyłem Kathelin - to pauzowałem i zastanawiałem się jaki inny serial wybrać.