Czołem wszystkim i każdemu z osobna. Do powstania wątku zachęciło mnie to, że zainstalowałem po 2 latach ponownie jeden z tytułów wspomnianego w nazwie wątku studia i wciągnąłem się jak wujek Staszek w szambo, olewając rzeczy typu remake Dead Space czy Howarts Legacy. Generalnie staram się nie tworzyć podobnych poklepujących kogokolwiek po dupie wątków, ale muszę jednak zrobić wyjątek bo po raz pierwszy od 2000 roku, czyli kiedy wyszło Diablo II ze stajni uwielbianego wtedy Blizzarda, mogę śmiało powiedzieć że istnieje studio które na nowo odkryło we mnie radość z gier komputerowych, mimo że grafika nie wygląda jak z tytułów AAA (co jest tylko dowodem że ultra-realistyczna grafa poza połaskotaniem Cię po jajach nie daje tak naprawdę absolutnie frajdy czy imersji).
W 2014 roku NUMANTIAN GAMES wydali LORDS OF XULIMA, grę RPG na którą trafiłem przypadkiem podczas przeglądania gier na steam, kupiłem w ciemno i wessało mnie na długie tygodnie. Nie jest to może super-ultra-duper RPG gdzie regulujesz kości policzkowe swojej postaci i możesz dupczyć się z każdym NPCem, ale naprawdę niczego mu do dobrej zabawy i klimatu nie brakuje - Pomimo dosyć podstawowej grafiki twórcom udało się uzyskać absolutnie fantastyczny świat i lore, który aż ma ochotę się zgłębiać. Grę skończyłem 3 razy, i sądzę że na przestrzeni lat do niej powrócę. Jeden z absolutnych faworytów, a słowa pochodzą od skamieliny która na 1 i 2 miejscu all-time RPG umieszcza takie trupy jak Fallout 2 czy Planescape:Torment.
A potem, w 2019 roku, studio wydało THEY ARE BILLIONS, strategię z aktywną pauzą która dzieje się w postapokaliptycznym świecie pełnym zombie, gdzie musisz dbać o całą kolonię, od prądu do wyżywienia mieszkańców, w międzyczasie broniąc się przed falami umarlaków. Nigdy nie byłem wielkim fanem RTS-ów, klasyki typu Age Of Empires 2 ogrywałem po 2 godziny po czym z nudów usuwałem, ale ta przedziwna gra do dziś jest na moim dysku i przez swój miód sprawia że wciąż w nią gram (dlatego też zdecydowałem się na ten wątek, bo to wprost niespotykane by cokolwiek od jednej ekipy podeszło mi tak bardzo, i to gry z różnych typów). To studio wydało dotychczas dwie poważniejsze gry które spowodowały że człowiek na nowo uwierzył w elektroniczną rozgrywkę. Żeby nie było - Nie jestem udziałowcem tego studia ani nie mam z nim nic wspólnego, po prostu chciałem zakomunikować że, pomimo braku fotorealistycznej grafiki, wciąż istnieją twórcy którzy tworzą gry gdzie po prostu czujesz frajdę z każdego ruchu. Zachęcam każdego do zapoznania się z tymi dwoma produkcjami, bo dają taki czysty, dobry fun z gry że głowa mała, jeśli oczywiście nie jesteś trepem "ultra-grafika jest najważniejsza!". Osobiście czekam na ich nowy tytuł, dwa poprzednie skutecznie rozbudzają apetyt.
Lords of Xulima:
https://www.youtube.com/watch?v=iExkcbtWi_s
They Are Billions:
https://www.youtube.com/watch?v=QX1rPWPN4DI
Podpisuję się pod powyższym. Aczkolwiek w They Are Billions nie grałem, ale multum pozytywnych opinii od czasu wczesnego dostępu potwierdzi zachwyty powyżej. Xulima co prawdę była powtarzalna, każde miasto wyglądało tak samo, ale mimo wszystko potrafiła wessać na amen. Potem chyba tylko Balrum mnie tak z rpgów wciągnęło, że zarywalem nocki, grałem po 12h dziennie i w 5 dni przeszedłem. A Xulime jeszcze ogrywałem na poczciwym Geforce GT 8600 :). Kurde narobiłeś smaka, ale za dużo ostatnio gier kupiłem, by na razie powrócić do skończonych tytułów. Ale jak ktoś nie grał to też polecam.
I czekam na LoX 2.
Cena za they are bilions wciąż wysoka a gra już ma kilka lat na karku
A ja się odbiłem od ich gier i mam całkowicie przeciwną opinię o tym studiu.
Lords of Xulima to nie RPG - tylko grindfest podlany sosem RPG. Najprościej bym to opisał - "koreańskie single-player MMO". Gra niesamowicie nudna, z kompletnie spapranym balansem. Ma tą samą bolączkę, co wiele starszych gier cRPG - ma masę zupełnie nieprzydatnych umiejętności, jak ktoś zjadł zęby na RPGach to z miejsca wie, co rozwijać (przez co gra się w grę ziewając). Już lepiej odpalić dowolną część Might and Magic -ba, nawet najnowsze M&M (ubisoftowe) zjadą tą grę (a M&M ubisoftu oceniłbym na jakieś 5/10).
They are Billions - fajny koncept, fatalne wykonanie. Przegrasz raz, drugi, czwarty i dziesiąty - i jak wypracujesz optymalne rozwiązanie, to nie jesteś w stanie przegrać. Gra staje się wtedy wydmuszką, z zamkniętymi oczami można postawić kolejne budynki, ulepszenia i rozmieścić jednostki i zostawić grę - przy odpowiedniej taktyce nie można przegrać. A kompania była tak słaba, że nawet jej nie ukończyłem. Ktoś chce lepszą grę - to ma pecha, bo nie ma podobnego założeniu (wiele tysięcy jednostek atakujących ręcznie wybudowane miasto) w innych gra, albo przynajmniej ja się z takim nie spotkałem. Ale już lepiej spróbować Frostpunka, Farthest Frontier (Early access), Surviving Mars lub Surviving the Aftermath.
Oczywiście, zaznaczam raz jeszcze, że to tylko moja opinia. Wiem, że obie gry mają wiele fanów, ale jako fana zarówno cRPG jak i różnych Defensów i city-builderów, ich gry dla mnie to nawet nie średniaki, ale miałkie wydmuszki, które oprócz fajnych założeń nie mają nic ich wyróżniającego.
Ja się od Xulimy w pewnym momencie odbiłem. Gra była (dla mnie przynajmniej) na tyle trudna, że po większości walk musiałem od razu odpoczywać, a że zapasy zużywane w trakcie odpoczynku kosztowały jakieś absurdalne ilości złota, to musiałem co jakiś czas dymać do tej lokacji, gdzie rosło dużo roślin, żeby je sobie pozbierać. No i ta pętla polegająca na szukaniu przeciwników, których na moim levelu da się już pokonać, a potem powrót do zbierania roślin mi się w końcu znudziła. Wiem, że pewnie grałem w to nie tak jak trzeba i pewnie jest tam jakiś sposób, żeby to sobie lepiej wszystko ogarnąć, ale ja zdążyłem się zniechęcić zanim go odkryłem.
Chciałbym kiedyś do tego wrócić i przejść całość, ale w międzyczasie zdążyłem zostać konsolowcem, więc możliwe, że już się nie wydarzy.