The Last of Us 3 powstanie, jeśli Naughty Dog wymyśli dobrą historię
The Last of Us 3 powstanie, jeśli Naughty Dog wymyśli dobrą historię
Czyli jesteśmy zgubieni.
The Last of Us 3 powstanie, jeśli Naughty Dog wymyśli dobrą historię
Czyli jesteśmy zgubieni.
Ja grałem i takie 7/10 było.
Po części pierwszej nie mogłem się doczekać kontynuacji. Po części drugiej jest mi już wszystko jedno...
Grałem i takie 8/10. Wszystko leżało dobrze poza miernym scenariuszem z dziurami fabularnymi i innymi glupawkami.
na część III czeka każdy !
Kogoś poniosła tu fantazja.
*Patrzy na nick*
A tak, to Alex. Dziękuję, można się rozejść.
każdy kto grał wie że ta seria to arcydzieło, na część III czeka każdy
każdy (czytaj: ty i głosy w twojej głowie)
TLOU1 to gra bardzo dobra ale żadne tam arcydzieło.
TLOU2 to już jest takie grafomanstwo Druckmana, że aż mdli od tego co tam się dzieje.
Może faktycznie, lepiej niech Part 3 nie powstaje jeśli scenariusz ma pisać Druckman. To jest drugi David Cage.
Homofob, Nazista i komunuch z ciebie... druga część to "Lista Schindlera", wśród gier. W ogóle się nie znasz i nie grałeś...
Bule doswiadczony singlowy gracz mógłby napisać taka fabułę i scenariusz, że zawodowcy z kapci by wypadli, no ale nie byłoby kiczu, głupot, lgbt, trans i innych rzeczy, które są potrzebne branży gier tak jak psia kupa trawnikowi.
Ok to powiedz mi, skoro taki wybitny pisarz-scenarzysta z ciebie, w jaki sposób LGBT, czy wątki homoseksualne, przeszkadzają w dobrej fabule?
Pierwszy przykład z brzegu - znasz taki film Filadelfia? Jak powiesz, że to kiepska historia no to... cóż, ale jesteś takim znawcą jak ta psia kupa na trawniku.
Ok to powiedz mi, skoro taki wybitny pisarz-scenarzysta z ciebie, w jaki sposób LGBT, czy wątki homoseksualne, przeszkadzają w dobrej fabule?
Zależy wszystko od priorytetów. Czy podstawą są tokeny (jak w wyśmiewanych produkcjach netflixa) czy dobra historia. Przykład z świata gier. Zarówno pierwsze i drugie Life is Strange zawierają wątki LGBT gdzie w pierwszym historia jest super a w drugim słaba. Widać, ze w pierwszym te wątki były elementem w tej historii emergentnym, wyrastały z niej, miały w niej swoje miejsce a jednak nie stanowiły jej definicji. W części drugiej czułem jakby przysłaniały pomysł na historię, jakby część z tych elementów była by odhaczyć listę. W trójce nie wiem, bo nie grałem, podobno jest lepiej niż w dwójce.
Zauważcie, że nikt sie nie czepia homoseksualnej/biseksualnej Ciri w wiedźminie, faktu, że chyba co trzecia czarodziejka jest lesbijką (w grze mamy tez męskie watki homoseksualne i historia w prologu budziła współczucie a nie agresję graczy) . Orientacja Elly ujawniona w dodatku do jedynki tez wzbudziła stosunkowo niewielkie zainteresowanie jak na popularność gry (zawsze znajdą się narzekający na te wątki bez zastanowienia).
Tak samo w filmach, książkach itd. Masz produkcje, gdzie te watki są zrealizowane tak, że albo podnoszą jakość produkcji albo na nią nie wpływają a masz zalew takich gdzie irytują lub ją zdecydowanie obniżają. Problemem jest dzisiaj tokenizm i zalew tych slabach rozwiązań, gdzie zamiast myśleć nad fabułą twórcy zaczynają od checklisty z mniejszościami. Zresztą to jest najlepszy dowód, ze mają te mniejszości gdzieś. Troską o choćby widza pochodzenia afrykańskiego nie jest wrzucanie czarnego wikinga, prawdziwa troska byłaby produkcja dziejąca się choćby w Afryce, której historia jest totalnie ignorowana a posiada wiele ciekawych wątków Poza faktycznie poruszonymi Zulusami choćby historię imperiów Malijskiego, Namibii, Etiopii i tego jak uniknęła kolonizacji w XIX wieku, Kiwy, imperium Songhai. Ale nie, po to nikt nie sięga.
Natomiast wracając do samego tematu wątków LGBT, to jeszcze poruszyłeś pewną rzecz odnośnie LiS, że te wątki były częścią tej historii. I często właśnie w argumentach przeciwko wątkom LGBT czytam, że "jak dla fabuły jest istotne, że postać jest homoseksualna to ok", tylko dlaczego musi to być jakoś istotne dla fabuły? Czy w ogóle jej częścią?
Z tokenami także się zgadzam, chociaż zarzuty tokenizmu padają też chyba zbyt często. Jedynym takim przykładem, gdzie naprawdę postać homoseksualna była takim chamskim dodatkiem, który widać było, że był siłowy, to było zrobienia Kaidana biseksualnym w ME3. Żeby chociaż w ME1 można go było podrywać, a on miałby jakieś wahania i potem się ich pozbył w ME3 to spoko, byłby to może nawet ciekawy wątek. Ale tak to, znowu tylko mi się wydaje, gry raczej nie mają aż takiego problemu siłowego "diversity" jak seriale chociażby.
Dla mnie po prostu napisanie "LGBT" jako argument, że gra/fabuła jest zła, to nie jest argument żaden. Bo to jest tak ogólnikowe, że jedynie pokazuje czyjeś uprzedzenie, a nie faktyczny problem z danym dziełem. Wykaż, że to akurat tokenizm, to spoko, ale "LGBT" to nie jest argument. A widziałem posty krytykujące, że możesz być gejem/lesbijką w Cyberpunku czy Dragon Age''u, gdzie jest to absolutnie dobrowolne i nikt cię do niczego nie zmusza.
Także tylko podsumowując - według mnie napisanie "LGBT więc fabuła zła" to nie argument a uprzedzenie.
Tlou 2 było świetne, aż platyna wpadła
TLOU 3 nie może powstać ponieważ bohaterowie gry są już emocjonalnie wypaleni i nie można z nich wykrzesać żadnej sensownej fabuły. Mogłaby natomiast powstać nowa seria dziejąca się w świecie TLOU z nowymi postaciami a Ellie występowała by w misjach pobocznych albo w DLC.
Dwójka była o niebo lepsza niż jedynka, a więc ciekawe co by mogli pokazać w trójce. Trzeba poczekać i zobaczyć, może kiedyś zrobią.
Lepiej nie. Po Part 2 internet do dziś płonie, a przy Part 3 to pewnie internet by eksplodował i wrócilibyśmy do czasów sprzed 1990 ;)
Może z trzynastką wytoczylibyście odpowiednią liczbę łez płacząc w kierunku osób punktujących głupoty, tak jak podczas premiery części drugiej.
Coś czuje, że we dwóch dalibyście radę ugasić taki potężny płomień.
Neil już tam się zastanawia jak SZOKOWAĆ graczy.
Teraz może Ellie w pierwszej scenie trójki sie powiesi.
Potem jakiś komandos zabije wszystkich znajomych Abby.
Potem Abby zostanie zamordowana starym monitorem.
Więc aby ją pomścić, wyruszy w drogę jej ostatni znajomy w celu zabicia złoczyńcy.
A jak go znajdzie to co wtedy?
Przytulą się i zatańczą jezioro łabędzie!
Wtedy wszystkie czynastki i pseudokrytycy dostaną orgazmu. Jaki ta gra śle przekaz, ależ łamie konwencje.
,Gra wyląduje w koszach na promocji za 20 dolków nie kwartał po premierze jak część druga, ale już miesiąc po :D
Ale będzie najwyższa ocena na metacritic!
A druga część powstała, mimo że nie wymyślili dobrej historii.
Tak szkalujecie TLOU, a zaraz wpadnie duch na białym rycerzu i was przywoła do porządku, jak to mu najwspanialszego pisarza Cuckmana obrażacie :)
Szczere pytanie, bez ironii i sarkazmu - czy ktoś potrafi mi wyjaśnić, dlaczego ta gra jest tak strasznie hejtowana?
Tylko błagam, jak ktoś ma napisać "bo to LGBT wszędzie" to dziękuję, ale szukam sensownej odpowiedzi.
Przeleć się po starszych wątkach o grze z okolic jej premiery to zobaczysz, dlaczego. Też swojego czasu pisałem co mi się w TLOU 2 nie podoba.
Na początku przed premierą i w sumie w trakcie lał się hejt za napakowaną babkę która wykończyła Joela kijem golfowym. Zreszta, płaczą nad tym do dziś. Jakoś fanboje i hejterzy zapominają ze w tym świecie nie ma dobrych ludzi tylko same skurczysyny którzy walczą o przetrwanie, ale kogo to tam.
Po kilku dniach i tygodniach już pojawiały się sensowne argumenty typu tempo rozgrywki, zbyt dużo tanich i szokujących akcji, połowa gry sterowana Abby (choć jej etapy były sporo lepsze od Ellie) i ogólnie motyw zemsty i spirala nienawiści nie do wszystkich przemawiał. No bo tu się mordują, a tu się puszczają wolno itd itp. ;)
O problemie z polubieniem zakończenia też słyszałem, ale tu znowu, wydaje mi się, że o to chodziło w grze, o odpuszczenie i ruszenie z życiem dalej.
Jasne, to nie jest idealna gra, ale żeby płakać jakie to gówno, straszne i niedobre i twórcy źli, scenarzyści pisać nie umieją... no kur*a come on...
Gry była naprawdę dobra, ale problemem były przesadzone recenzje też. Gdyby oceny były ciut niższe, albo nawet takie same ale recenzje chociaż wspominały o wadach gry to pewnie reakcji byłaby tez inna. Swoje dolało Sony zastraszając recenzenta, który ośmielił sie dać ocenę 7,5/10 w Japonii wytykając te wady.
Przed premierą wokół gry roztoczono aurę wyjątkowości, ze to najlepsza rzecz w gamingu od lat. A tymczasem dostaliśmy naprawdę solidną produkcję ale jednak niepozbawioną wad. Historia, która jest głównym motorem napędowym posiada sporo dziur fabularnych i naciąganych elementów. I dalej nie jest zła, po tak mają niemal wszystkie gry, jednakże te które uchodzą za wybitne (a tak przedstawiano historie w TLOU2) jednak unikają aż tylu błędów. Po prostu dziury w historii przykrywa genialna reżyseria (tutaj NG oddaliło kawal fenomenalnej roboty) oraz bardzo silne granie na emocjach gracza. Problem jest taki, że jest ono przesadzone, przez co w na tyle długiej produkcji w pewnym momencie to szokowanie co kawałek zaczyna męczyć.
Historia jest przeładowana takimi momentami. Dalej mamy tempo gry, końcówka Elie ciągnie się niemiłosiernie po to by później Abby zasuwać jak motorek i lecieć na tanich emocjonalnych chwytach byśmy ją polubili tylko. Można było dać jej więcej czasu poprowadzić historię tak byśmy mogli się z nią zżyć naturalnie a nie być waleni w łeb momentami jak ten z ratowaniem zwierzątek.
No i finał.... Dla mnie rozczarowujący na maksa. Ja osobiście widział bym dwie lepsze opcje, albo na sztywno zemsta Elie ale ta w retrospektywie żałuje tego co zrobiła i dostaje z tego powodu depresji. Albo rozwiązanie jak z dishonored, czyli zależne od tego czy graliśmy krwawo czy nie, co zmniejszyłoby poczucie dysonansu ludo-narracyjnego.
No i kwestie gamepleyowe, ja nie lubię pętli rozgrywki od NG. W krótszym TLOU nie zdążyła mnie ona zmęczyć. Tutaj pod koniec gry Elie musiałem zrobić sobie przerwę, bo byłem gra zmęczony. Ale nawet ludzie co lubią ten tym rozgrywki wskazują na problemy jak komunikaty o wyczyszczeniu mapy psujące klimat zagrożenia, słabo zbalansowane na tle jedynki zarządzanie zasobami i kilka innych drobiazgów. Gra jest tez naprawdę liniowa i nie mam tutaj na myśli fabuły a ograniczone możliwości podejścia na wielu mapach. W sumie dzięki temu sprytnie ukrywa słabe AI, które doskonale widać jak gracz zerwie sie ze sznurka. Póki idzie sie jak twórcy założyli tego nie widać, ale jak uda sie cos pokombinować tak wychodzą niedoróbki.
I dalej to dla mnie była gra 8,5/10. Jak ktoś lubi pętle rozgrywki od NG to może dodać oczko i z całą pewnością będzie dla niego to 9-9,5/10. Bo to jest świetna gra ale moim zdaniem daleko jej do arcydzieła jakie nam reklamowano. Zwłaszcza, że gra nie robi tez nic innowacyjnego, to jest solidnie wykonany produkt, ale jego punktem sprzedażowym jest historia, bo jako gra jest trochę podrasowaną kopią wcześniejszych gier studia. W rezultacie nie czuję w ogóle chęci wracać do tej gry, bo po poznaniu historii nic nie oferuje.
Dla mnie żaden TLOU nie był jakiś wybitny gameplayowo, gdyby nie historia to nie wiem czy by mi się chciało grać, to trochę nie dla mnie gameplay. Ale no właśnie, przez rekomendacje historii zagrałem i to mnie trzymało przy ekranie.
I tak, przeładowanie emocjonalnymi momentami było, dla mnie, największą wadą TLOU2, ale dalej to nie była dla mnie aż taka wada, żeby to określić mianem gówna. Trochę tak dla mnie miała Gra o Tron - na początku śmierci postaci były szokujące, potem pojawia się ktoś nowy i już masz tylko takie "aha, to ciekawe kiedy i jak brutalnie zginie". Szokowanie zmienia się w autoparodię. Ale TLOU2 jeszcze aż tak nie przegięło i trójeczkę bym przytulił chętnie, zwłaszcza jak wyciągnęliby wnioski po dwójce.
Generalnie trzeba wychodzić z założenia, ze jak ktoś w necie krzyczy lgbt, gowno, babochlop, joel! to generalnie nie ma nic do powiedzenia i taka opinie trzeba zlać.
Gra faktycznie potrafiła momentami znudzić ALE możliwe, ze gdyby dawkować ja inaczej niż 5 h dziennie to tego efektu by nie było.
1. Recenzje. Czystej maści wazeliniarstwo. Ludzie nie lubią przesadnego wielbienia tylko zwracania uwagi na zalety i wady. Masa recenzji to było po prostu chwalenie jakby powychodzili z jaskiń i nie widzieli od lat gier. Opinie nieco bardziej krytyczne cenzurowano, co spowodowało podirytowanie graczy. A bliżej mi do odczuć tych co dawali 7.5 i 8.0 aniżeli 10 czy 1.0. Chociażby w RDR 2 lepiej mi się grało.
2. Masa fabularnych idiotyzmów.
spoiler start
Na przykład jak Ellie i Dina dostały się do Seattle z Jackson? To nie był rzut beretem i parę metrów od osady tylko większa przeprawa przez Stany gdzie masz bandytów i zarażonych. Pierwsza część mocno zwracała uwagę na to, jakie zagrożenia czyhają za rogiem. A tu dostajemy z 4 liter przeskok do Seattle. Następnie środki by na siłę polubić Abby, pokazać jaka to w sumie biedna dziewczyna wiecznie i jej czyny są uzasadnione. A to romansuje z osobą, która zaraz zostanie ojcem, a to w chwili gdy amputują rękę młodej dziewczynie, rozmyśla jak to znowu ją ktoś skrzywdził. A najlepsze jest, że oburzona jest zemstą Ellie i Tommy''ego za śmierć Joela, bo przecież ich oszczędziła. Bo przecież zostawienie naocznych świadków w postaci przybranej córki i rodzonego brata to było genialne posunięcie. A jeszcze jeden z jej kolegów opluwa Joela. Na koniec Ellie przebywa kawał drogi, porzuca miłość życia i sielankowe rodzinne życie by pomścić Joela, by jednak w ostatniej chwili zmienić zdanie bo miała wizję z udziałem Joela. Nawet przypływ adrenaliny związany z utratą palców nie był tak silny, a raczej psychika ludzka by wywołała wtedy czysto prymitywny mechanizm przetrwania by wykończyć ostatecznie przeciwnika.
Z mojej strony jeszcze było niezadowolenie śmiercią Joela. Nie sam fakt a jak. W zasadzie na dzień dobry i w najgorszym stylu. Zzyliśmy się z nim przez długą wyprawę w pierwszej części i liczyłem, że dostanie ostatni mocny moment w drugiej części. Zamiast tego, takie momenty otrzymała znienawidzona przez graczy postać.
spoiler stop
3. Trochę gameplay. W zasadzie Seattle jako że to jedna lokacja, jest strasznie monotonna w przemierzaniu i mało momentów, które urozmaicają rozgrywkę. W pierwszej części mieliśmy o wiele więcej tego.
A co Tobie tak przeszkadza krytyka lgbt. Mnie również się takie wątki nie podobają. Sama gra jest świetna, jednak to jest jak łyżka dziegciu w beczce miodu. Od 2-3 lat jest nagabywanie tym, wszędzie to wtykają, do filmów w tym również dla dzieci, do gier, po prostu wszędzie musi być to widoczne, bo tak działa to gówniane lobby. Jak się z nimi nie zgadzasz, to będziesz hejtowany, a jeśli to umieścisz to jest grzeczny chłopiec. Zauważ, że pierwsza była wydana w 2013, kiedy jeszcze na świecie było w miarę normalnie, chociaż już zaczynali swoje śpiewki. Druga miała mniej szczęścia, bo w 2020 lgbt+kilka innych dziwactw nie wydarzonych już głośno darło mordy. Ktoś już napisał, że to potrzebne grze, jak psia kupa trawnikowi. Mam prawo wyrażać swoje zdanie, gra super, wlepianie lgbt DNO.
Według mnie wcale nie jest hejtowana.
Po prostu nie jest takim arcydziełem jak mówią recenzje.
Szczególnie pod względem fabularnym.
Pierwsze The Last of Us po wspaniałych recenzjach jest chyba moim największym growym rozczarowaniem.
Historia w części drugiej ma trochę inne problemy ale też nie małe.
Z jednej strony fajnie, ze nie lecą z byle czym do przodu, ale z drugiej… oby w ogóle wyszło. Maja dar do emocjonujących historii.
Przekaz o miłości? w części drugiej? BUAHAHAHA. Równie zabawny jest pomysł zrobienia drugiego metal gear survive z singlowej gry.