Koledzy - pasjonaci, jak to u was jest?
Macie jakieś "limity", czy luźno puszczacie wodze fantazji?
...chyba szukam jakiegoś usprawiedliwienia, chwilę temu surfowałam po sieci i przypadkowo wyświetliła mi się reklama (z kolekcji DeAgostini) - zbuduj dom Muminków. DOM MUMINKÓW. 35lat marzyłam o tym domku!
OFC ceny zbrodnicze, z szybkiej kalkulacji wyszło mi na to, że za 70cm domek wydam sumarycznie ponad 3 koła, no ale nic mnie już chyba nie powstrzyma bo takie miałam marzenie od zawsze.
Z drugiej strony, wchodzę do własnej sypialni, a tam cały regał się ugina od planszówek (też, takie hobby) - 50+ tytułów, niektóre jeszcze nawet niezagrane, ale nie oddam, nie sprzedam, bronię niczym niepodległości. W chwili trzeźwości zadaję sobie pytanie, czy jestem po prostu hobbystką, czy jednak już "zbieraczem"..
Także Panowie, liczę na was, przekonajcie mnie, że domek Muminków nie jest wart 3 koła (bo jak powszechnie wiadomo, domek Muminków jest BEZCENNY :D )
Polecam podawać w % dochodu dyspozycyjnego lub % całego majątku
Odpowiadając. Jeśli cię stać, to nie jest przegięcie ;)
Ograniczam wydatki do minimum. Np. zamiast PS5 za 3300zl. kupiłem PS3 za 350zl.
Na "Hobby" w życiu już poszły pięciocyfrowe liczby z obrotem na sześciocyfrowe u mnie i nie przestanę, a ja dopiero zaczynam :).
Skoro w życiu najważniejsze jest szczęśliwie je przeżyć to nie mam zamiaru dla "zasady" się ograniczać, a pozwalać sobie rozwijać się bez granic.
Limity mam proste- każde hobby, każda zakupiona rzecz ma na siebie zapracować w jakiś sposób. Nigdy nie kupuje nowych sprzętów i rzeczy. Taka kolej rzeczy. Dlatego nie mam limitów budżetowych dla hobby ;).
Ciekawe, zwłaszcza że nie pracujesz bo chodzisz do szkoły
Swego czasu zdarzały się nawet kwoty pięciocyfrowe. Dzisiaj nigdy nie popelnilbym tego błędu
1) nie tylko karty graficzne liczą się w życiu
2) niejedną wziąłem za gotówkę
3) nawet RTX 4090 można kupić za kwotę czterocyfrową, A to wyraźnie jest zaznaczona kwota pięciocyfrowa
4) nie liczy się fakt że się brało na raty, tylko liczy się wartość towaru i o to chodzi autorce (czytanie ze zrozumieniem się kłania U niektórych jak widać)
5)
6) jak widać docinki nie są waszą mocną stroną. Sugeruję dać sobie z nimi spokój, bo moje zdanie zawsze jest tym ostatnim to ci jak co powinniście zauważyć po wszystkich moich postach.
Hydro robi fikołki w życiu, a potem się z nich tłumaczy. W skrócie - pieprzysz, Hydro.
jak widać docinki nie są waszą mocną stroną
Są ich mocną stroną. Gdybyś miał choć odrobinę intelektu, to byś po prostu je zignorował i poszedł dalej. Fakt, że odpisujesz im i się tłumaczysz świadczy o tym, że w jakiś sposób te zaczepki cię dotykają.
Ale jednak moje zdanie zawsze jest tym ostatnim. Sam sobie odpowiedz dlaczego tak się dzieje
bo jestes jak ten golab, ktory sra na szachownice i odlatuje.
a kiedy juz jestes totalnie zaorany to po prostu zapominasz o sprawie i potem udajesz, ze nic takiego nie mialo miejsca.
Ale jednak moje zdanie zawsze jest tym ostatnim. Sam sobie odpowiedz dlaczego tak się dzieje
Cięzko by twoje zdanie nie było tym ostatnim, skoro po każdej dyskusji zostawiasz obsrane pobojowisko, którego nawet sprzątaczki nie byłyby w stanie tego ogarnąć. xDD
Zrozum Hydro, że po fikołkach jakie często odwalasz (pod newsem chociażby o Atomic Heart) to ludzie po prostu dla świętego spokoju kontynuują dyskusje z Tobą. Ale wmawiaj sobie dalej, że to Twoje zdanie jest ostateczne.
Widząc swoją kolekcję płyt winylowych i kompaktowych, która powolutku zbliża się do tysiąca sztuk... za dużo :P Na same winyle wydałem 5-cyfrową kwotę, ale widząc jak te mocno idą w cenę to widzę w tym wręcz pewną inwestycję na przyszłość gdyby coś złego miało się zadziać w życiu.
Hobby nie ma ceny i taka jest prawda. Liczy się tylko czy sprawia Ci przyjemność
Każdy hobbysta Ci to powie że póki nie koliduje to z wydatkami na życie bieżące czy wpędzaniem się w kredyty to warto
Bo nigdy nie wiesz ile pożyjesz a odkładanie na nieokreślone zaś nigdy się nie spełnia praktycznie
I co to jest 3k za marzenie od nastu lat? ;D
Tyle potrafi kosztować jeden duży model do sklejania czy zestaw klocków ;))
Plus jak Deogstini to sprawdź czy nie ma zestawów z innych firm poprawiających tu masz przykład Deagostini + waloryzacja zewnętrznym zestawem ;)
https://youtu.be/H0IdLvwzT60
Diabluś
sama nie wiem, co we mnie siedzi i dlaczego, to jakiś głęboki PRL chyba, albo coś.. mieć na koncie 5-6cyfrowe kwoty, bo przecież "jeść nie woła, grunt, że jest" ale też "nie dotykać, to się przyda".
Rozumiem ideę finansowego zabezpieczenia, to jest ofc bardzo ważne - z drugiej strony, moi rodzice umarli nagle, i ten cały hajs sumiennie przez nich gromadzony w niczym nie pomógł - teraz, po kilku latach, zadaję sobie pytanie "na ciul to było".
Dlatego kupię sobie ten pieprzony domek Muminków (szczęśliwie, nie będę musiała żreć gruzu, nadal będzie mnie stać na chleb).
Dzięki, Diablo. Ściskam :)
... a ten Sokół Millenium stoi mi na półce w sypialni!! :P
Dla mnie to jest kupka gruzu ;P Ale ciągle pamiętam, ile funu i radości dostarczało mojemu małżowi budowanie tego ustrojstwa. Cieszył się jak dziecko (i to jest bezcenne :) )
Sprawdź dokładniej cenę bo domek wyjdzie koło 4k - bo opłaca się brać tylko opcje premium ( +5 pln za numer oferuje min. więcej figurek w tym Bukę) plus chyba wciskają segregatory poi 20 pln co kilkanaście numerów
Babeczka którą oglądam w sprawie komiksów i pierdołek - mówiła o tym domku ( z 2 tygodnie temu) i według niej numery miały być po 50 pln od trzeciego ( na stronie 30 + 5 premium) wiec tym bardziej sprawdź cenę ;)
Japońska/amerykańska wersja miała 100 numerów - polska 110 ;)
Wiec jak sprawdzisz cene to na ebayu masz kilka kompletów wszystkich numerów zagranicznych za 5-6k pln ;P (co jakby się okzało że jednak po 50 pln a nie jak na stronie 35) to być może się bardziej opłaca - nie będziesz czekać dwóch lat (co największą wadą tych kolekcji )
Max 10000zł rocznie. Głównie modernizacja kompa albo nowy fon oraz gierki.
Jeśli takie miałaś marzenie od zawsze to nad czym się zastanawiasz? PLN 3k to nie jest suma, która powinna kogokolwiek ograniczać w realizacji marzeń.
Kolekcjonuję pieniądze, więc nie mam tego problemu.
A tak serio bardziej wydawałem pieniądze jako młodziak, teraz żałuję wielu sprzedanych rzeczy bo były jak nowe i takich już niestety nie kupię w sklepie. Chciałbym je znów mieć, ale większość to zniszczone używki lub przesadnie drogie zachowane nowe egzemplarze. Nadal zbieram różne rzeczy, ale jednak mniej i są to bardziej przemyślane zakupy niż kiedyś mimo że mogę sobie teraz pozwalać na znacznie więcej niż za młodu.
Ostatnio jestem zakochany w figurkach Swarovskiego i mam na razie dwie w kolekcji, a niedługo trzecia stanie na półce. O ile te mniejsze podstawowe jeszcze mają znośne ceny, tak te bardziej wypasione bądź na licencji to już ceny są z kosmosu. No i dużo wydaję na narzędzia markowe, bo lubię nimi pracować, tworzyć ulepszać czy naprawiać. Niby można zaoszczędzić kupując Yato które nie jest takie złe i mieć więcej za mniej, ale jednak przekonałem się już wiele razy że lepsze narzędzie jest dużo trwalsze oraz bardziej opłacalne dla osoby która dużo tego używa.
Trudne pytanie, zależy od tego co kupuję i w jakim momencie, ogólnie jednak staram się wydać jak najmniej i jak najrozsądniej, ustalam też priorytety, bo wiadomo, że nowy PC raz na kilka lat trudno złożyć po kosztach i nie opłaca się nawet przesadnie oszczędzać. Podobnie z grami, są te na setki godzin i są krótkie na raz. Ale czy dałbym 3k za model? Nie, ale dla ciebie to może być tyle, ile dla mnie 400-500 zł za zestaw LEGO (jako stary dziad też jakiś czas temu spełniłem dziecięce marzenie o wypasionym Technic - choć też bez szaleństw, bo są po 1500 zł, albo 3000 zł) - a dla kogoś to będzie chora suma za trochę plastikowych klocków.
Im jesteś bogatsza tym więcej możesz wydać na zbytki, pierdoły, rzeczy zazwyczaj bez wartości (chyba że zbierasz znaczki, monety czy inne obrazy Picassa). Proste, każdy Alex mitoman ci to powie
Jak szukasz usprawiedliwienia to znaczy, że jest za drogo :) Z drugiej strony można kupić model na półkę na pół życia albo all inclusive w Hurgadzie na dwa tygodnie i miałbym problem z oceną co jest rozsądniejsze. Właściwie jedno i drugie to głównie inwestycja w dobry nastrój...
Teraz mocno się ograniczam bo wolę inwestować w mieszkanie niż w gierki, ale jeszcze 2 lata temu potrafiłem kupić np. pod wpływem chwili Switcha po to żeby go sprzedać po 2 miesiącach i jeszcze raz kupić po kolejnych kilku miesiacach i znowu sprzedać po miesiącu.
Teraz oczy mi się swiecą na Steam Decka.
A na same gry rocznie to gdzieś max 1000-1500 zł. Z czego konsolowe nowości zwykle sprzedaje po tym jak już je przejdę.
Proste - jeżeli się zastanawiasz, to Cię nie stać, bo ewidentnie masz na co innego hajs wydać.
Odpowiedź jest prosta: priorytety. Pierwszy priorytet, mieć na życie, drugi, coś tam odłożyć na czarną godzinę. Dopóki twoje wydatki nie kolidują z powyższymi, nie widzę problemu.
Z drugiej strony, jeśli już aktywnie szukasz kogoś, kto przekona cię, że jednak lepiej tyle nie wydawać, to myślę, że sam sobie zdajesz sprawę, że w jakiś sposób przekraczasz limit tego, co powinieneś wydawać na hobby. Więc moja rada, lepiej się dobrze zastanowić i nie podejmować impulsywnej decyzji pod wpływem emocji. Tym bardziej, że piszesz o tych planszówkach, nie zagranych, które po prostu sobie stoją i są. Mimo wszystko każdy wydatek powinien jakoś na siebie "zapracować", bo inaczej to już faktycznie zaczyna się zbieranie dla samego zbieractwa.
Po co żyjesz ? Proste, trywialne pytanie. Żyję się dla chwili która przemija. Nic dwa razy nie smakuje tak samo. Odpowiem tak, na hobby można wydać wszystko i jeszcze się zapożyczyć ale nikt ci tej przyjemności nie odbierze. Mój pierywszy drogi samochód który kiedyś kupiłem był ewidentnie poza moim zasięgiem i wiedziałem że będzie mnie cieszył 3 pierwsze miesiące a potem będzie przykrym obowiązkiem utrzymania. Ale pamiętam do dzisiaj moje szczęście kiedy go odebrałem oraz słowa mojego ojca jak byłem jeszcze dzieckiem że nigdy takiego mieć nie będę :) Co z tego że domek pewnie pocieszyć 3 dni jak to jest domek Muminków ;)
Amerykańskie V8 brzmią najlepiej, wspaniały kawał motoryzacji. Zaczynając od kultowego mustanga V8 kończąc na najlepszym (moim zdaniem) krążowniku czyli Challengerze Hellcat'cie z 6.2 i kompresorem. Jeśli będziesz chciał wiedzieć jakie auto to złam mnie na steamie :)
Zmartwię Cię pewnie, ale żadne z wymienionych aut nie jest "krążownikiem" :P, choć na pewno Hellcat jest wspaniałym samochodem, z pazurem i charyzmą.
Jackov - Hellcat to właściwie silnik, sam challenger w każdym wydaniu to samochód na płycie mercedesa s-klasy i jest wygodny jak ten wyżej, buja i jest miękki a jak na wóz "sportowy" to wręcz nie ma innego tak miękkiego kapcia :) Poza tym nie ma innego tak dużego samochodu w tej klasie. Ja wiem że pewnie wrzucisz sedany z Chargerem, Chevrolet Bel Air, Cadillac Eldorado, Cadillac DeVille ale na tle obecnej motoryzacji Challenger to kawał wozu. Mamy kilka amerykańskich samochodów i europejskie przy nich wyglądają jak szare bure jednokolorowe zabaweczki.
Masz, zaoszczędzisz 2.5 koła :D
https://domkowa4.pl/pl/p/DUZY-Domek-Muminkow-figurki-i-mebelki/5755
A co do hobby, to na zakupy tego czego chcę pozwalam sobie więcej niż kiedyś, ale nigdy tak żeby pozbyć się całej kasy. Ot przykładowo, po raz pierwszy kupiłem konsolę na jej premierę, bo mogłem sobie na to pozwolić, a nie będę czekać kilka lat aż stanieję, bo po prostu mogę tego nie dożyć...
Zalezy . Ja ostatnio kupilem to
https://www.x-kom.pl/p/265149-joystick-thrustmaster-hotas-warthog-pc.html
wczesniej mialem
https://www.x-kom.pl/p/423814-joystick-thrustmaster-t16000m-flight-pack.html
Niby to samo i sluzy do tego samego, ale jednak jakosc wykonania to jest niebo do ziemi. No, ale tez sie dlugo gryzlem czy kupic. Najlepsza byla reakcja mojej 2 polowki. Nie jestemy po slubie i nie mieszkamy razem. Nigdy sie nie wtracalem w jej zakupy. Jak zapytala ile i uslyszala cene to autentycznie widzialem w jej twarzy rozczarowanie moja osoba. Padly tez teksty, ze mezczyzni to duze dzieci. Przez chwile sam zwatpilem czy faktycznie jest ze mna wszystko w porzadku. Potem jednak pomyslalem, ze przeciez kobiety sa egoistyczne i pewnie chodzilo o to, ze nie wydalem na nia i to by bylo w porzadku. Wydaje mi sie, ze kazdy ma jakies hobby na ktore wydawanie kasy go nie boli. I kazdy o hobby inych ludzi mysli, ze sa glupie i w zyciu by nie wydal na to tyle pieniedzy. Ja na domek Muminkow bym nie wydal 3k, ale jak Cie stac to kupuj przeciez nikomu krzywdy tym nie robisz.
Ja tam nie mowie, a jakbym gral wiecej w symulatory to pewnie tez takie cacko bym kupil.
No i nie chce wiedziec ile druga polowka wydaje na ubrania i perfumy. I tak bym nie zrozumial uzasadnienia.
to chyba z moją mi się udało jak na loterii wygrać, bo jak usłyszała ile będzie kosztować stanowisko do simracingu to sama zaczęła mnie mobilizować żebym się tak nie szczypał tylko kupił :D
Wydałem ponad 20k na 3 gitary - czy to dużo czy mało? Dla mnie dużo ale co tam raz się żyje :)
Jestem na dobrej drodze by za rok zrobić to samo haha.
No może z trochę mniejszym rozmachem :p.
Pierwsza gitara dziś już zakupiona się pochwalę B). Pierwszy raz w życiu w rękach będę trzymał gitarę, więc taka dla początkującego wzięta Aria STG-005 czarna. Kiedyś kupię coś lepszego, póki co aby najtaniej, bo to nie jedyny wydatek.
Ja nie mam określonego budżetu, ale każdy zakup analizuję w zależności od kwoty dniami/tygodniami/miesiącami. Kupno oleda jakieś 2 lata temu zajęło mi chyba z pół roku, bo nie mogłem się zdecydować czy naprawdę chcę wydać tyle kasy na TV. Koniec końców kupiłem i nie żałuję. Pracujemy po to żeby żyć, a nie żyjemy po to, żeby pracować. Masz wystarczająco pieniędzy to sobie zaszalej, raz się żyje.
Jak sie chcesz przekonac jak mocno chcesz, to poczekaj tydzien, a potem drugi, a idealnie trzeci. Dzieki tej taktyce nie mam domu zawalonego zbednymi przedmiotami.
"Zbędność" jest chyba pojęciem względnym?
Ja piszę o śmiesznym domku dla dzieci, ale np. mam sporo znajomych, którzy mają w domach istne biblioteki (co też niby wydaje się głupie, przecież teraz wystarczy mieć Kindla, po co książki papierowe kupować...) - to jest właśnie HOBBY. Trochę niesprawiedliwe wydaje mi się ocenianie, kto i na co przepala pieniądze. Jeden będzie miał wypasioną kolekcję winyli, ktoś inny taki sam hajs przeje w restauracjach czy coś - ogólnie chodzi chyba o to, żeby każdy się czuł szczęśliwy (czy nie?)
Sam mam zapchane ksiazkami polki i jak sobie pomnoze, to tez mi wychodza fajne kwoty. Ostatnio wpadl mi w rece piekny album z Diuny (film). Mistrzostwo.
Widzisz, wiekszosc ci tu odpowiada dlaczego kupic. Jak dla odmiany, jak nie kupic. Bo jestem zbieraczem malym i raczej limituje to co zbieram, dzieki np. temu co napisalem powyzej. Nie oceniam, tez mam takie chwile, inaczej zestaw lego nie stalby za mna :D. Ale taka figurke Johnnego Silverhanda przeczekalem i stwierdzilem, ze po co mi to.
Przedmioty daja mi przyjemnosc, nie nazwalbym tego szczesciem. Ale co kto lubi.
"przecież teraz wystarczy mieć Kindla, po co książki papierowe kupować"
A po to, żeby ci nikt tej książki nie odebrał. Na twoim Kindlu Amazon już raz zdalnie ludziom pokasował pobrane książki (żeby było śmieszniej chodziło o Rok 1984 Orwella, do której sprzedaży Amazon, jak się okazało, nie miał praw). Możesz zagwarantować, że ci więcej nie usuną z jakiegoś wydumanego powodu, skoro już raz to zrobili? A książki papierowej ci raczej z regału nie wyniosą po nocy.
A druga sprawa, przestawienie się całkowicie na elektroniczną książkę otwarłoby również drogę rozmaitym manipulacjom/cenzurze. My na rynku cyfrowym mamy takie przypadki jak usuwanie z gier muzyki, gdy skończy się licencja, a w swoim czasie, bodajże w Pillarsach pojawił się jakiś niewinny żarcik, który ktoś nadwrażliwy uznał za homofobiczny i oczywiście po patchu żarcik wyleciał. Czy naprawdę daleko bylibyśmy od takiego podejścia w literaturze, mając tylko elektroniczną książkę plus możliwość jej zdalnego skasowania/podmiany przez producenta urządzenia? Nietrudno wyobrazić sobie, że w wielu książkach zawodowi oburzeni znaleźliby coś, co "koniecznie" trzeba zmienić/ocenzurować. Choćby ta sprawa w USA, gdzie się wielce oburzyli na książkę Hemingwaya, gdzie byli niewolnicy i padało słowo "czarnuch" i już były głosy, żeby tej książki zakazać, nie ważne, że sama książka była krytyką niewolnictwa.
Już pomijam same preferencje czytelnika. ktoś może zwyczajnie woleć walory "estetyczne" papieru. Ciężar książki, zapach kartek itd.
Karwa, o wieele za dużo...; na szczęście nie wpływa to na poziom życia czy inne wydatki ale sam mam czasem wyrzuty sumienia. Kwot nie wymienię ale 5 cyfr rocznie spokojnie ;-)
Też widziałem ten Dom Muminków i się nakręciłem pooglądać rzecz z dzieciństwa ale nie by zbierać. WIele kolekcji DeAgostini przez lata wydało świetnych i musiałem je odmawiać sobie. Raz, że nie mam miejsca na zabawę w modelowanie teraz a dwa że często takie kolekcje upadają przez słabą sprzedaż. To jest najgorsza obawa wtopionej kasy ;)
Za to wydawanie na kolekcje aktualnie ograniczyłem ale leciało na to sporo jeszcze kilka lat temu.
Gdyby pomyślał że za 30 lat Buka, moja zmora dzieciństwa będzie do kupienia jako kolekcja lub słodka zabawka... hah ale założę się że jako wielka fanka to już masz np taką Bukę >>>>>
Whaaat?! Nie mam takiej Buki! :( (a bardzo bym chciała)
Jestem już naprawdę dość starą babą, ewidentnie mam jakieś nieprzepracowane traumy z dzieciństwa ;) Jasne, że to jest skrajnie infantylne, ale serio serio, mam 35 lat a nadal pamiętam, że Muminki leciały w "wieczorynce" w środy o 19. ;P
I nigdy nie bałam się Buki, tylko Hatifnatów.
Jestem już naprawdę dość starą babą.... mam 35 lat a nadal...
First 'stara baba' zaczyna się po 40-stce, z tego jak siebie określają moje znajome a dwa 35lat marzyłam o tym domku! to albo masz więcej niż 35 albo marzysz o domku i znasz bajkę mniej niż 35 bo sam mam podobny wiek lub nieco więcej a obstawiam, że 'oglądanie tej bajki i pamiętanie jej' liczy się od 5 roku życia conajmniej, bo wcześniej to mało co się pamięta... w sumie to mało co się pamięta nawet mając 10 czy 15 w naszym wieku ale takie tam umowne sprawy ;)
Do tego jak mówi internet to Muminki powstały w latach 90-91, więc już mieliśmy po kilka lat a czy były już wtedy nadawane w Polsce... no takie tam.
Ta Buka jest do kupna na Allegro czy w innych sklepach chyba.
Via Tenor
Słodka ta Buka, zawsze to były moje ulubione odcinki kiedy ona się pojawiała. Wtedy klimat był normalnie na Over Nein Thousand! Hatifnaty też robią świetny klimat.
Buka jest the best! Bałam się jej jak nie wiem, ale teraz dobrze wspominam. To w sumie smutna postać była. Ja na punkcie Muminków miałam szał - czytałam wszystkie książki :D
Co do tematu - uważam, że dopóki nie narusza się podstawowego budżetu domowego to wszystko jest dla ludzi. Człowiek powinien być przede wszystkim szczęśliwy.
Moje hobby to zbieranie pieniędzy więc jakieś 90% wypłaty na to idzie. Resztę wydaję na opłaty, jedzenie i książki.
Moje hobby to figurkowe gry bitewne np. Warhammer
Kiedyś handlowałem tym, sprzedawałem i kupowałem, żeby nie wydać dużo a mieć sporo modeli.
Teraz z powodu etapu życia (i tego ile mam wolnego czasu), średnio na pół roku kupię sobie z 10 modeli albo tereny. Do tego jakieś drobne na jakieś fajniejsze pudełka na transport tego albo podręcznik. Kwotowo dla zaokrąglenia podałbym 1000 PLN na pół roku ale czasem nie kupię nic przez 10 miesięcy.
Ogranicza mnie to ile mam wolnego miejsca na modele i to ile czasu grać i malować. Przykład: wszedłbym w system "Gry o Tron" ale tam trzeba z 60 modeli. Nie mam czasu ich malować, gdzie postawić a co dopiero grać nimi.
Co do twojego case z "Muminkami" dla mnie jeżeli tylko da Ci to frajdę i nie musisz jeść tynku z ścian to bierz i tyle. No chyba, że kupisz i wyląduje na strychu bo nie pasuje do koloru ścian :P
Może to dziwne ale dla mnie limitami nie są PLN* a to czy wykorzystam daną rzecz / przeżycie. Jeżeli mi brakuje hajsu to zazwyczaj spinam dupę, żeby lepiej zarobić, odłożyć itp. i dążę do kupienia tego czegoś.
*Bez popadania w skrajności ;)
Typowy osioł. Kocha zaglądać ludziom do portfela.
Wydałem może 4k-5k na fotografię (kupienie body, dobrych obiektywów i innych szmerów-bajerów), bo po prostu kocham robić zdjęcia. Prace już mam dobrze płatną, więc nie wiąże z tym jakieś okazji na zarobek? Czy to dużo? Być może, ale przynajmniej mam coś, z czego mogę się cieszyć w życiu poza graniem w gierki komputerowe.
Jasne. Wolę byc mimo wszystko ostatnim przegrywem niż pierwszorzędnym frajerem, który zagląda ludziom do portfela. :D
A ja przez lata na fotografię wydałem łącznie ze 12k, więc jestem jeszcze większym "przegrywem". :P Z tym, że jednak ten sprzęt musi na siebie zapracować. To nie znaczy, że mam na zdjęciach zarabiać, tylko, żeby zakup nie został użyty raz, a potem zbierał kurz w szufladzie. Jak widzę, że coś jest "fajne" i przyjemnie by było mieć, to się najpierw zastanawiam czy to w ogóle pasuje do rodzaju zdjęć, jakie robię. Jeśli dojdę do wniosku, że tego obiektywu użyję może ze 2 razy, a tamten filtr to w sumie ciekawostka przydatna w jednej, określonej sytuacji trafiające się od wielkiego dzwonu, to nie kupuję.
W takim razie dzielimy podobny tok myślenia. Ja też nie kupuję do mojego fotograficznego hobby czegoś, co nie posłuży mi na dłużej lub będzie pasowało do tego co lubię fotografować.
Rok temu po zdanym obrzydliwie ciężkim egzaminie z racji tego ze jestem dzieckiem lat 90' i to był okres świetności lego piratów kupiłem sobie odświeżony zestaw piracki okrętu lego za 1300, zawsze chciałem go mieć więc teraz go mam w nowszej i ładniejszej wersji.
Jeśli Cie tylko stać to kupuj, żyj i czuj to życie.
Na Mumry chodziłem z mamą do kina, na takie OG - wycinankowe, te animowane nie mają startu, ale Domek Muminków jest zawsze w cenie i jeżeli o nim marzysz to kupuj. Najwyżej będziesz chleb smarować nożem.
W skali roku sporo - mowa o sporcie, z największym naciskiem na bieganie.
Miesięcznie leci 260-320km biegania, więc co 2-3 miesiące potrzebuję nową parę butów (zwykle 300-700zł), tzn. teraz mam kilka par w rotacji ale generalnie zanim zużyje się cushioning to jakieś 700-900km. Sam Garmin na start to były 3 klocki w plecy. Do tego wpisowe na zawody (rocznie zaliczam kilka fajnych imprez), do tego dojazdy, do tego ubrania (na które schodzi znacznie mniej niż na buty, ale jednak, np. fajny plecak biegowy z Salomona to z 5-6 stów w plecy), do tego dojazdy na zawody (niektóre są w górach, 300km+ od domu), do tego żele energetyczne, izotoniki i inne pierdololo. Zawody za granicą też mam na tapecie (kiedyś np. UTMB), to są dopiero koszty, jeden wyjazd idzie w tysiące.
Myślę że jakby to uśrednić wyjdzie z 500-700zł miesięcznie z palcem w nosie, ale to warte każdego grosza.
Kolarstwo to też świetny sport (i spooooro droższy) ale rocznie robię tylko 1500-4000km, bo ciężko pogodzić z bieganiem.
Kiedyś moją jedyną pasją było ciupanie w gierki ale teraz obgrywam może z 3-4 tytuły rocznie. Kiedyś marzyłem o wypas komputerze za 15 kafli, a teraz jak mógłbym sobie taki sprawić kupiłem mid range (12400F + 6700XT) i to jest mega overkill jak na moje potrzeby.
Generalnie gdyby nie moje hobby miałbym pewnie kilkadziesiąt tysięcy na koncie więcej, ale byłbym znacznie mniej szczęśliwym człowiekiem - nie zamieniłbym się nigdy.
Mój głos: kupuj muminki. Chyba że to ogromne obciążenie finansowe, ale po tonie domyślam się że raczej droga fanaberia którą wciągniesz nosem.
Bieganie/Chodzenie spoko. 240KM-300KM miesięcznie robię chodząc tylko do szkoły i powrotnie czasami okrężną drogą :). (Tyle, że ja chodzę szybko). Na całe szczęście nawet w Mokasynach za 100zł póki co przetuptałem jakieś 750KM i nic się z nimi złego nie dzieje. Bieg to jednak co innego i niestety buty wtedy bardziej pracują co wiąże się z ich zużyciem. Ja do biegania jestem nieprzystosowany niestety z kilku powodów.
Kiedyś chciałem przyoszczędzić i biegałem w Nike Pegasus 36 które miały jakieś 900km przebiegu, ale po każdym długim treningu miałem jakieś dziwne boleści, które magicznie przechodziły kiedy biegałem w nowych butach. Jak ogromna różnica jest między nowymi a tak zjechanymi butami poczułem kiedy kupiłem dokładnie taką samą parę na promocji - dopiero kiedy ma się bezpośrednie porównanie czuć jak pianka się ubija, robi mało sprężysta i po prostu "martwa".
U mnie jest to dodatkowo zamplifikowane bo jestem dość ciężki jak na biegacza, latami pakowałem na siłowni więc startowałem od ponad 100kg (poszło ponad 15kg w dół ale nadal sporo mi brakuje do wagi piórkowej maratończyków).
A chodzenie też jest fajne (szczególnie jak się odpali jakiś podcast czy muzykę), każda aktywność jest dobra dla zdrowia i samopoczucia. Po prostu spacerując też można przeżywać fajne przygody.
Chłopaku, te przebiegane cyfry robią wrażenie! Grats :) Imponujące.
IMHO to, co napisałeś, jest kwintesencją posiadania "hobby" - pieniądze są po to, by móc je wydawać i by dawało to przyjemność.
Cały ten mój wątek wziął się z wyrzutów sumienia tak naprawdę - pochodzę z rodziny, gdzie "wartość pieniądza" była bardzo.. cenna (nie dziwi mnie to, takie były wówczas czasy) - zawsze byłam uczona, że pieniądz szanować, najlepiej odkładać etc (przy czym nigdy przenigdy moi rodzice, dziadkowie, nie odmówili mi niczego - miałam bardzo szczęśliwe, "bogate" dzieciństwo). To była bardzo mądra nauka. Aż pewnego dnia obudziłam się jako sierota - żadne pieniądze nie były w stanie uratować życia moich rodziców - i od tamtego czasu myślę sobie, że całe te pieniądze są lekko przeceniane.
Domek Muminków mnie nie przeciąża, te 3 koła są rozdrobnione na xx miesięcy (podobno będą przychodzić "zeszyty" co miesiąc, każdy z kilkoma częściami ;) )
I podobno Tatusiowi Muminka da się zdjąć cylinder! No przecież nie może być inaczej, muszę to mieć. :)
Moim głównym hobby które coś kosztuje to będzie granie i jakieś wyjazdy. Jak wezme jakiś rok gdzie kupuje PC albo konsole to będzie z 7-10k. Nie po to pracuje żeby żałować sobie na to co lubię, przynajmniej taka mam mentalność.
sporo, ale bez wyrzutow sumienia, bo wszystkie przyjemności finansuje sobie z dodatkowych zrodel dochodu, staram sie nie wydawac na to "glownej" pensji.
dlatego ciezko tez mi podac kwoty, bo wychodzi to roznie, ale srednio okolo 400 euro miesiecznie, czasem wiecej.
No akurat te kolekcje z kiosków gdzie trzeba coś składać nie są warte inwestowania. Sam swego czasu interesowałem się serią z R2D2, ale jak policzyłem ile będę musiał to kupować i ile wyjdzie całość, to przecież mogę kupić gotowego robota za niższą cenę i będę się mógł nim nacieszyć od razu, a nie po dwóch latach.
Pamiętam, że jak byłem dzieciakiem to była podobna seria o dinozaurach, gdzie kompletowało się szkielet t-rexa, ale to było rozplanowane na jakieś 25 numerów, a nie 100. Teraz te kolekcje są tak pomyślane, żeby rozciągnąć je na jakies absurdalne terminy i chyba nawet nie ma gwarancji, że na przykład w połowie nie zostaną anulowane. Moim zdaniem więc nie warto.
A co do wydawania pieniędzy na hobby to nie licząc hazardu, do którego mam niestety skłonności, to najbardziej kosztownym jakie miałem (i w sumie wciąz mam) były chyba komiksy. Generalnie od jakiegoś czasu mocno ograniczam zakupy, ale na przykład przed świętami potrafię sobie nakupować komiksów za ponad tysiąc złotych i potem kombinować, że w sumie częśc z nich mogłem spokojnie odpuścić, bo aż tak mi nie zależało. Ogólnie wszelkie "kolekcjonerskie" pasje są dosyć drogie, ale jeśli braknie z tego powodu na życie, to w sumie czemu nie?
Dużo, ale jednocześnie motywuje mnie to, by więcej zarabiać.
Od 2 lat wróciła mi faza na komiksy. W 2022 kupilem ponad 350 komiksów wydając na to ponad 20k PLN. Do tej pory przeczytałem 1/3 z tego, no ale mam i się fajnie z tym czuję. Półki specjalnie dorobiłem, remont mały, kolejna kasa. Wariactwo? Nie wiem... dla porównania - pojechałem w lutym na tydzień w Alpy z rodzinką na narty i też poszło 20k. Rok mojej frajdy vs tydzień frajdy dla całej rodziny. A przecież to drugie jest postrzegane jako coś o wiele bardziej wartościowego. Oczywiście idealnie mieć oba :)
Hobby to hobby, po to się żyje. Parę lat temu miałem fazę na fotografię, to pierwszy raz w życiu kupiłem sobie porządny sprzęt, Sony A7 III plus zestaw obiektywów, też pod 20k poszło. I potem cykałem fotki ptaszków, dzieci, trochę rodzinie na imprezach, faza trwała prawie 2 lata, do dziś to lubię i sprzęt nadal mam, ale już fazy nie ma. Ale psychika lepiej pracuje, dzięki temu człowiek wydajniej pracuje i więcej zarabia, by znowu więcej wydawać na kolejne hobby.
Natomiast na pewno bym nie wydał kasy na hobby kosztem zdrowia fizycznego swojego czy rodziny albo po prostu kosztem zwykłego bytu. Przy czym czasem zależy wiele od tego jak kto postrzega ten zwykły byt, bo część ludzi potrafi wydać więcej na auto niż ja na lokum mieszkalne, a na najki i adasie i ajfonki dla dzieci rocznie więcej niż ja na opisane aktywności. A wcale więcej kasy nie mając, to wiadomo, że na hobby już nie starczy. Priorytety i zdrowy rozsądek ;)
Podróże - w zeszłym roku maksymalnie przegiąłem nawet nie tyle co o kasę, co o poświęcony na nie czas.
Jakiś czas temu była to jeszcze fotografia ale jak się kupi pewien pułap, to te chętki przechodzą
Nie wiem nie liczę, nie są to żadne zawrotne kwoty ale sobie nie żałuję. Ostatnio złożyłem streamer z różnych starych części, dołożyłem nowy dysk i koło 900zł poszło. W streamingach, CDekach, plikach czy winylach rocznie pewnie zostawiam 5 cyfrowe kwoty.
Ja sobie mogę czasem pozwolić na większe szaleństwa.
Na ogół 500-1000zł na miesiąc na komiksy. Reszta to już fanaberie innych rodzajów. Kto mnie zna, ten wie że nie odpuszczam czegoś, jak zacznę zbierać :D
Ostanią fantazją są modele plastikowe do sklejania, głównie Tamiya, Ebbro. Jak czegoś nie mam to muszę dołożyć do zbiorów :)
"Za młodzieży" to potrafiłem i połowę wypłaty przeznaczyć na swój sport/hobby, z tym że ówczas były to kwoty rzęd 1000 zł miesięcznie; głównie na nowy sprzęt, repliki ASG. To trwało jednak dość krótko i bazowało na zjawisku "zerwania ze smyczy" po znalezieniu pierwszej pracy i rozwinięciu pasji, które chdzily za mną bardzo długo ale nie mogły być zrealizowane z budrzetem ucznia:)
Dzisiaj? Powiedzmy średnio 150/200zł miesięcznie w przeliczeniu gdzie w większości wydatki zamykają się na komponenty turystyki górskiej; a to nowe raki, a to nowa pałatka itd. Do tego pewnie w skali miesiąca 150 zł na paliwo i dojazdy. Staram się w każdy wolny weekend wyskoczyć w góry (choć taki weekend trafia się raz na dwa miesiace)
Jakby zaliczyć studia które sobie robię w tym momencie w zasadzie już dla siebie, jako pasję- to pewnie podrzet podskoczy do 5.000 rocznie.
Moje hobby to robienie prezentów bliskim, potrafię się 3 tygodnie gryźć czy kupowanie bluzy za 200 zł to dobra decyzja biznesowa, by następnie w ciągu 30 sekund podjąć decyzję o wysłaniu mamy na wczasy do Hiszpanii czy kupienie jej nowego smartfona. To jedyne w zasadzie co mnie w życiu cieszy. Nie mam tu limitów kwotowych, na szczęście bliscy nie nadużywają.
Natomiast zakup domu muminkom to nie jest hobby, tylko szalony konsumpcjonizm, firma DeAgostini z tego co się orientuję żyje z ludzi-chomików, których od dekad nabiera na zbieranie gówna z każdej możliwej branży. Nie powiem, jak wydawali Dinozaury to czytałem od deski do deski, ale moim zdaniem potem to już był coraz głupszy cykl bazujący na jakiejś dziwnej luce ludzkiej psychologii.
Nie idź w to, przecież jakbyś wiedziała, że to nie jest idiotyczne, to byś nie zakładała wątku. Hobby też powinno mieć jakąś użyteczność, poszerzać horyzonty, poprawiać tężyznę fizyczną, relaksować, a domek muminków to ma użyteczność w postaci akumulacji kurzu w garażu.
Loon
nareszcie. czekałam na ciebie ^^ (teraz chyba dopiero zrozumiałam, w czym tkwi problem i czemu zawsze tak bardzo gryziemy się po kostkach!)
Seriously, bardzo cię szanuję, Jakubie, masz oczywiście sporo racji, no bo kto to słyszał, żeby stara baba kupowała sobie domek, aaale... nie mam garażu, ale będę mieć dzieci. ;)
Nie, z takim podejściem nie będziesz, zostaniesz z rozciągniętym swetrem, ośmioma kotami i domem muminków, a mąż ucieknie do Ewunia_KR
Nie wiem ile hajsu można przepalić na hobby. ... Ale od tego właśnie jest hobby aby na nie wydawać i się z tym nie liczyć. Oczywiście to w pewnym uproszczeniu.
To znaczy.
Nie do końca rozumiem ludzi którzy patrzą na hobby przez pryzmat kasy. Biadolą - o jaakie to drogie albo inna odmiana - to nie powinno tyle kosztować. To nie kupuj, kup inne, tańsze.
Po pierwsze, żadne drogie tylko cię nie stać albo szkoda ci kasy. Nie oceniaj wysokości ceny przez stan twojego portfela.
Może to takie zboczenie zawodowe ponieważ większość mojego czasu pracy to była i jest praca w branżach hobbystycznych. To jak ludzie potrafią bóldupić w niektórych sytuacjach to ... naprawdę szkoda kur.. gadać, szkoda strzępić ryja, naprawdę. ;)
Mnie też na wiele rzeczy z hobby nie stać. Ale nie pierd...ę, że to jest drogie i nie urabiam do tego teorii spiskowej. Dla jednego to będzie drogie a dla drugiego to będą drobniaki.
I jeszcze jedno. Zasobność portfela często nijak się ma do skłonności wydawania tej kasy na hobby. Znam wielu ludzi średnio zamożnych którym wydanie kasy przychodzi znacznie łatwiej jak tym krezusom. To chyba ma związek z autentycznością i dla kogo to jest rzeczywiście pasja, zainteresowanie a dla kogo tylko chęć pochwalenia się czymś przed znajomymi.
A teraz ile wydałem w swoim życiu na hobby. ...Wolę nie liczyć ale dużo. Czy żałuję? Nie. A zresztą czy to ważne ile?
Dlatego kupuj ten domek muminków. Inaczej nie dowiesz się, co to za uczucie posiadać replikę domu muminków.
Zgadzam sie ze patrzenie na hobby przez przymat pieniedzy jest dziwne. No chyba, ze ktos ma powazne finansowe problemy, bo wydaje na 'hobby', to wtedy powinien udac sie do psychologa a nie chwalic sie na forum. Gdyby nie ten watek to nawet nie wiedzialbym ile wydalem na ksiazki. Nie licze ile wydalem na inne zainteresowania, bo to byly rzeczy ktore chcialem i moglem kupic. A inne przedmioty to zachcianki, na ktore i tak nie lubie wydawac od niechcenia. Zestaw lego dostalem na urodziny, bo to byla zachcianka, a chodzil za mna ponad pol roku wiec stwierdzilem, ze czemu nie. To jednak wyjatek.
Najbardziej cieszy sam moment kupowania i chwila po otrzymaniu przesyłki. Następnie taki gadżet zazwyczaj idzie w kąt, a my myślimy o kolejnym. Piszę ze swojego doświadczenia, gdyż sam mam dość drogie i irracjonalne "hobby", a tak naprawdę jest to skaza w charakterze i niedobór silnej samokontroli.
Sezon wyścigowy na moto kosztuje mnie 35-50 tys. po podliczeniu wszystkiego, różnie co rok wychodzi. Więc tyle wydaje na hobby, takie stricte wyłącznie pode mnie. Przede mną jeszcze kilka lat jazdy na poziomie, później będzie to już czysta rekreacja więc pewnie koszty sporo pójdą w dół.
Opony, części zamienne, tuningowe, paliwo, naprawy, wpisowe, transport, noclegi, narzędzia, materiały eksploatacyjne, buty, odzież, w zależności od strat naprawy, wymiany, siłownia, itp.
Trwa od maja do września, poza sezonem tez dochodzi serwis, wymiany, przygotowanie.
Obecnie jestem w trakcie skladania...
https://www.deagostini.com/uk/scale-models/valentino-rossi-bike
https://youtu.be/drLrGSfRiJo
Jakosc wykonania jest obledna.
z tą jakością to róznie bywa - zależy od kolekcji bardziej :)
Bo np przy głowie Iron mana (kawałek całego pancerza) kupionej jako przycisk do papieru pomylili śrubki ( i ich opis oraz nazwy torebek - było nawet o tym na ich fb) oraz jakość wykonania włącznika światłą wizjerów była powiedzmy w najlepszym razie kiepska :)
Ale prezentuje się motorek ładnie według YT :)
Jakosc wykonania jest naprawde super. To oczywiscie w 90% plastik fantastik, jednak ilosc elementow, z ktorych to cudo sie sklada zapiera dech w piersi i w pelni to rekompensuje. Nie znam sie na budowie takich motocykli, ale smiem twierdzic, ze calosc jest odzworowana 1:1 --> https://www.youtube.com/watch?v=oNfOG4agFyU
Moje hobby to gitara, więc jest to tanie hobby o ile ma się sprzęt. W dzisiejszych tani sprzęt jest bardzo przyzwoity i da się kupić coś grającego dla młodej osoby za przystępne pieniądze. W sumie przewinęło się u mnie sprzętu za kilkadziesiąt tysięcy, na wszystkim zarobiłem, a ostatecznie posiadam 3 gitary, kolumnę, wzmacniacz i kilka dupereli w sumie wartych 12000 zł. Sporo zarobiłem na przewalaniu sprzętu, więc koszt netto hobby na przestrzeni 17 lat to pewnie ok. 4000 zł.
Drugie, wspólne z żoną hobby to ogród i tu już idzie spora kasa.
Tanie hobby? Grasz w zespole czy sam w pokoju? To spora część problemu w postaci swoistego czynszu za salkę. Plus gra w zespole to zawsze lekkie redefiniowanie swojego brzmienia i zakup nowych efektów przy zmianach składu. Nie powiedziałbym że to tanie hobby
Gram sam. Niezależnie od wymaganego brzmienia jesteś w stanie kupić topowy multiefekt/symulator cyfrowy w przedziale 4-9k. Obecnie z wynalazków typu Quad Cortex, Line6 Helix, Axe FX korzystają najwięksi sceny i jeśli dla nich to wystarczy, to wystarczy dla każdego. Niezależnie od tego, że trzeba wydać nawet te 10k, to i tak jest tanio, bo płacisz raz, masz topowej klasy sprzęt i po sprzedaży możesz część tej kwoty odzyskać. Na dodatek można kupować używki. Jak wspomniałem ja sporo zarobiłem na sprzęcie poprzez kupowanie używek i wymiany. Teraz można zdziałać cuda kupując interfejs USB za 500 zł i wtyczki VST po 50-100$. Powstają tak całe płyty. To co się dzieje obecnie i jak niskie są ceny za profesjonalne brzmienie było nie do pomyślenia jak zaczynałem grać, a symulacja cyfrowa dopiero raczkowała. Nie było lepszego momentu do grania na gitarze niż obecnie.
Z wtyczkami się zgodzę, ale to niestety działa tylko przy nagrywaniu. Co do multiefektów to jednak 4-9k to nie jest mała kwota, więc nie brałbym tego jako argument że to tanie hobby xd zwłaszcza że przy założeniu że masz najbardziej podstawowe efekty zwykle dwa-trzy pedały do brzmienia możesz dokupić nawet za 400zł co i tak pojmuję jako sporo
Wtyczek możesz używać na żywo. Interfejs, laptop + konfigurujesz footswitch midi w jakimś DAW i jazda. Kiedyś grałem na Mesa Mark V 25W, ale sprzedałem i gram w domu na VST. Mój signal chain to Gitara -> Interfejs USB -> Reaper z VST -> power amp -> kolumna Mesa 2x12. Są ludzie koncertujący na iPadach. Jak już potrzebujesz sprzętu na koncerty, to nie jesteś hobbystą, a zaczynasz być profesjonalistą, więc potrzeby się zmieniają. Ale nadal wydatek rzędu kilku-10 tysięcy na wszystko, gdzie masz wtedy sprzęt dobrej klasy i nie musisz do tego cyklicznie dokładać to nie jest drogie hobby. Sprzęt możesz mieć ten sam przez dziesięciolecia.
Jeden mądry. Polać mu. Co mnie obchodzą jakieś ludzie-chomiki przecież my tu mówimy o DOMU M U M I N K Ó W.
zbuduj dom Muminków. DOM MUMINKÓW. 35lat marzyłam o tym domku!
Ja też, uwielbiam Muminki, ale biorąc pod uwagę czas zbierania tej kolekcji i jej koszt to chyba szybciej i taniej sam zbuduje taki domek. DeAgostini przegina pałę masakrycznie z cenami tych kolekcji i czasem ich trwania. Jeszcze w przypadku książek ma to sens, bo nie wszystko trzeba kupować, tylko to co interesuje ale tu sie nie da.
Ile hajsu jesteście w stanie przepalić na "hobby"
W czasach podstawówki i liceum na plastikowe modele do sklejania wydawałem wszystko co miałem. Wiadomo że to kompletnie inne realia, bo sam się nie utrzymywałem, ale po części na Twoje pytanie odpowiada ;) Od iluś lat wciągnął mnie simracing, nie miałem zatem żadnych oporów żeby wydać 1200zł na kierownicę - nadmienię że to było ładnych parę lat temu, więc pieniądze miały inną wartość. Z drugiej jednak strony nie inwestowałem od razu dziesiątek tysięcy w stanowisko z trzema monitorami, kierownicę Direct Drive itp. - po części również z braku miejsca na aż taką instalację.
(czyli gdzie są granice przyzwoitości)
Wydaje mi się że granica jest w tym miejscu, gdzie zaczyna się zaniedbywanie bardziej potrzebnych wydatków (np. płacenie rachunków, oszczędzanie na zdrowiu) na rzecz hobby. Ja staram się podchodzić do tematu mimo wszystko zdroworozsądkowo, zanim wydam większą kwotę na jakieś swoje widzimisię, to upewniam się że mam wystarczającą rezerwę finansową na przypadki "w razie W".
Jakieś dwa lata temu wymyślił mi się motocykl. Tak, kryzys wieku średniego, potwierdzam :P W zeszłym kupiłem garaż, w tym mam zamiar już zaopatrzyć się w samą maszynę. Wtedy się dopiero okaże ile jestem w stanie wydać na "hobby' :)
Wbiłaś mi klina tym wątkiem i myślę o tym od wczoraj :D
Co mam chwilową przerwę dla mózgu to o tym myślę.
Bo w sumie....to wychodzi na to, że ja nie mam hobby. Kiedyś moim hobby było tworzenie filmów. I na to sukcesywnie wydałem już mnóstwo hajsu - nie wiem, z 200 tys? Ale to stało się też moim zawodem, z tego żyję. Więc zakup aparatu za 20k czy obiektywu za 10k to nie jest już wydanie na hobby, a inwestycja.
Ale też to nie tak, że nie lubię tego robić, bo nadal to lubię :) wskakują nieraz fajne projekty, poznaję fajnych ludzi.
Poza tym w zasadzie nie wydałem praktycznie żadnych pieniędzy na "fanaberie". Ot, raz w życiu sprawiłem sobie felgi do auta, ale też trudno byłoby powiedzieć, że moim hobby jest motoryzacja :D założyłem też kamerkę 360 stopni, ale to w sumie głównie by podnieść komfort (pracy).
Trochę gram w gierki, ale nie ciągnie mnie to tak bardzo, a komputer mam w miarę dający radę, choć to też pochodna tego, że potrzebuję takiego po prostu do pracy. Zresztą na przestrzeni całego roku to jest pewnie coś koło ~100 godzin. Ostatnio Cyberpunka nabiłem z 60h, a wcześniej nie grałem w nic :D
Więc znowu wracamy do punktu wyjścia.
Mógłbym powiedizeć, że lubię sobie coś poprogramować, zarówno w Unity się bawię, jak i z mikrokontrolerami. Ale tu też to tak dumnie brzmi. W unity to nie siedziałem z 2 lata, teraz poczułem znowu natchnienie, może wrócę do tematu. No i Unity jest darmowe :D jedyne co poświęcam, to swój czas.
Co do drugiego, to faktycznie, kupiłem sobie jakąś lutownicę+hotair, produkt oscyloskopopodobny, i inne pierdoły ale też dlatego, że składam urządzenia do pracy. Jeden znajomy na przykład wrzucił też filmik jak coś tam lutuje, patrzę, fajny ściągacz do izolacji, szukam w google, 450 zł :O nie no, mi jakoś byłoby żal, mam taką za 40 i też działa :D
Ale lubię to robić i coś tam z tego wychodzi. Aczkolwiek nic z górnej półki nie kupiłem :D pewnie mentalnie jestem dalej biedakiem, choć nie narzekam na brak pieniędzy.
Za dzieciaka zbierałem komiksy Giganty i Kaczory dolany, ale w którymś momencie stwierdziłem, że mi na to szkoda kasy i że przestały mnie tak bawić - może wyrosłem z nich po prostu? Ale leżą do dzisiaj, mały mav je dostał, trochę sponiewierał, zabrałem :D
A no i mam jeszcze trochę retrogratów i byłem na paru zlotach nawet, ale też nie poczułem mięty do tego klimatu tak do końca. A same graty to też mam dlatego, że... ich nie wywaliłem na śmietnik, tylko dzielnie trzymam :D ale też nie mam żadnego ołtarzyka na nie, wszystko sobie leży w kartonach w garażu.
Kupiłem parę współczesnych drobiazgów, jedną grę za 180zl (ale to bardziej dlatego, że chciałem wesprzeć autora, niż z potrzeby kolekcjonowania). Ale to wszystko jakieś totalnie groszowe w sumie sprawy. Do 100zl, raz na jakiś rok :D
Czyli w sumie...na hobby nie wydaję prawie wcale. I praktycznie nie mam hobby. Czy to źle? W sumie ciężko znaleźć mi na to pytanie odpowiedź, bo nie czuję się nieszczęśliwy, niedowartościowany, niedostymulowany, czy że czegoś mi brakuje.
Ale podziwiam niektóre tu osoby w wątku, piszące o 5-10 czy 50 tys. rocznie. Nawet biorąc pod uwagę golową poprawkę prezesową ;) ;) gratulacje dla tych osób, bez ściemy. To jest duże osiągnięcie.
A teraz nie wiem. Większy fun sprawia mi kupno nowego odkurzacza niż przepalanie hajsu na hobby
I tak w koło...
BTW wróciłem do branży po 6 latach, ale już w innym segmencie :D
Ja się wynajmuję właśnie trochę jak rental.
A na moje potrzeby...mam 60km do najbliższego znanego mi rentala :-D dlatego ta opcja odpada. Gdybym miał pod ręką to pewnie też bym tak robił
Z ciekawości jakie puszki i na jakie chcesz wymieniać?
Ja siedzę w foto raczej mocno hobbistycznie, ale obok astro to chyba jedno z droższych zainteresowań, spokojnie można równowartość samochodu w same szkła wpakować. Przy wideo to już można i spokojnie równowartość mieszkania, coś strasznego i pięknego jednocześnie.
Chcę zamienić wysłużoną FS7 na coś innego. Mam ją już 5 rok.
Fajnie by było kupić FX6, ale jednak to moja B kamera, więc trochę mi szkoda 30 klocków.
Więc "walka" toczy się pomiędzy FX30 a A74. Jednak wiele zalet FS7 nadal ma, więc ciągle nie wiem......
Moja obecna A kamera to A7S3 :) najlepsza by była druga taka sama, wtedy odpada (przynajmniej częściowo) pierdololo z balansami :D
Szczerze mówiąc, to jeśli nie zarabiasz na to co kochasz, na co zarabiasz?
Kusząca jest, oczywiście, perspektywa potencjalnie większych oszczędności na starość, ale co stanie się w przyszłości nie jest oczywiste, a jeśli cię stać, to czemu nie mieć przyjemności teraz? :)
Poza GOL-em wielu zarabia przede wszystkim na życie :)
No ale tutaj wiadomo, trochę inny świat i kilkanaście kafli rocznie na komiksy np. W sumie faktyczne - wypada tylko pogratulować, nawet wyjątkowo bez ironii...
Oczywiście, każdy GOL-owicz wie, że Alex to biedota. Może po prostu ja mam tanie hobby, stąd być może mój komentarz wydał mi się oczywisty. Uwielbiam uczyć się języków obcych i pisać, a mnóstwo materiałów i narzędzi jest do znalezienia w sieci za bezcen (lub całkiem darmo).
Dobra cicho, mówimy o domu muminków.
Kupuj, sklejaj, postuj progres.
Nie ma czasu na zadawanie pytań.
Ale na serio nie da sie tego kupic jakos tak... szybciej? :D juz pal licho cene ale przeciez Ty to bedziesz zbierala latami. Pierwsze zlozone elementy zaczna blaknac do czasu nadejscia paczki z ostatnim numerem. Przy okazji przypomnialas mi, ze musze sie posmiac z kolegi z pracy, ktory zaczal tak zbierac jakiegos Iron Mana od DeAgostini zarzekajac sie, ze mu sie nie znudzi. Uwaga spoiler - znudzilo mu sie i to bardzo szybko. xd
Mnie to się coś kojarzy jakaś głośna afera sprzed wielu lat gdzie chyba ta sama firma przestała wydawać jakieś dziadostwo które ludzie kolekcjonowali pół życia. W końcu coś wypuścili w nakładzie takim, że ludzie się wręcz mordowali wzajemnie o to. I to są prawdziwe emocje a nie jakieś klocki Lego.
Nie wiem co napisac. Ja na swoje hobby wywalilem duzo kasy. Obecnie do niego nie doplacam - ale czasem "inwestuje" w siebie. Uwazam ze mam swoje zycie i musze je przezyc tak zebym nie zalowal na starosc ze cos mnie ominelo. Stac Cie - nie ranisz swoimi wydatkami innych - kupuj. Ciesz sie, chłoń, doswiadczaj, czerp. Baw sie...
jedyna rzecz na którą nie szczędze to podróże :)
chociaz pojechac mozna wszedzie i wybrac wieloosobowy hostel zamiast *** hotelu, wiec zawsze znajdzie sie opcja by coś przyciąć ;)
Podróżowanie jest fest. Natomiast ja osobiście unikam naszego kraju bo raz, że pogoda jest jedną wielką niewiadoma, dwa że czuje się tutaj dymany na każdym kroku.
Po coś się te pieniądze zarabia. W domu mamy dość proste podejście: jeśli nas stać, jeśli mamy bezpieczną poduszkę finansową, jeśli spokojnie odkładają się pieniądze na kontach celowych (wakacje, elektronika, inwestycje, etc.) i zostaje górka, to można sobie pozwolić na spełnianie zachcianek i hobby. A mamy tego dużo, różnych, jedne mniej, drugie bardziej finansożerne. Czy to biegi górskie (sprzęt, wyjazdy, startowe), czy to planszówki, czy to książki, czy to składanie różnych rzeczy. Jeśli sprawia przyjemność, to czemu tego nie robić?
Czy istnieje coś takiego jak bezpieczna poduszka finansowa w dzisiejszych czasach?
Oczywiście.
Policz ile potrzebujesz miesięcznie na życie na obecnym poziomie. Pomóż przez dwa, a następnie przez 12 i przez ilość_lat_które_jeszcze_chcesz_żyć.
Jak tyle masz to masz poduszkę.
Żeby poduszka nie puściła pierza:
1/4 zamień na USD i trzymaj w amerykańskim banku na jakimś procencie, ew. część wrzuć w amerykańskie obligacje / inne bezpieczne instrumenty;
1/4 zamień na EUR i trzymaj w zachodnim banku na jakimś procencie, ew. część wrzuć w europejskie bezpieczne rozwiązania;
1/4 wrzuć w Polskie obligacje i inne rozsądnie bezpieczne rozwiązania;
1/4 trzymaj na lokatach i KO w bankach.
Inflacji nie pobijesz, ale utrata wartości będzie rozsądnie umiarkowana, a o to chodzi z poduszką.
A że kwota pewnie oscyluje w okolicy kilku milionów EUR to inna sprawa.
Ja niestety już nie wydaje. W kilku hobby które mam osiągnąłem już poziom mistrzowski i nie mam po co wydawać kolejnych pieniędzy. Chyba że obecny sprzęt ulegnie uszkodzeniu na co się nie zanosi. Nie wiem czy jest sens szukać na siłę nowego hobby na które fajnie będzie coś wydać. Ponieważ osiągnąłem najwyższy poziom w tych kilku dziedzinach raczej ciężko się rozwinąć jeszcze bardziej. Czuję pustkę hobbystyczną.
Odbija my na jakis czas. Dwa lata temu skompletowalem zestaw narzedzi do klejenia modeli, setki farbek, ksiazek. Airbrush z kompresorem. Do tej pory nie zaczalem zadnego. Teraz czekam na nowego kompa, z nadzieja powrotu do grania. Mam blok na gaming od 5 lat. I od razu zakladam sobie petle, bo jesli nie zatrybi to 35k pojdzie na spamowanie na GOLu.
też miałem romans z modelarstwem (samochodowym) przez jakieś 2 lata.
W tym czasie skleiłem kilkanaście modeli, jedną dużą dioramę i kilka mniejszych. Fajna przygoda, ale dobiegła końca, bo złapałem bakcyla na coś innego :)
Od cholery, więcej niż statystyczny polski obywatel, ale wcale mnie to nie cieszy. Bardziej wchodzi to w kompulsywne zamawianie rzeczy po dawkę dopaminy.
...cholera, teraz wszędzie mi się ta reklama domu Muminków odpala - to chyba znak :D (no przecież na pewno nie żaden algorytm :> )
Ciągle myślę, choć chyba jednak się skuszę, chociaż
Faktycznie, punkt widzenia mocno zależy od punktu siedzenia, dla kogoś 10kafli będzie inwestycją w samorealizację, dla innej osoby to wyda się wyrzuceniem pieniędzy w błoto - wiadomo, jak jest z gustami.
Przekonaliście mnie, że nie ma czegoś takiego, jak "tanie hobby" (no chyba że walenie Harnasi pod Żabką), po poście Amadeusza jestem zaskoczona, ile kosztuje "bieganie" (a wszędzie piszo, że to najprostsze i najtańsze, bo po prostu zakładasz buty i zaczynasz biec)
Szczerze wam powiem, koledzy, że jeszcze parę lat temu bym patrzyła mooocno krytycznie na kogoś, kto np. urządza sobie wypasione stanowisko gamingowe, też bym pewnie biadoliła "ech faceci to zawsze duzi chłopcy", ale z biegiem czasu bardziej przekonuje mnie perspektywa, że "na co wydawać pieniądze, jeśli nie na przyjemności, i dopóki jeszcze jest na to czas"
(jak kupię ten dom Muminków, to już totalnie będę zdyskredytowana we wszelkich dyskusjach o "niepotrzebnym trwonieniu pieniędzy" :) )
planszowek mam pewno z 150 w tym niektore za gruba kase (jak gry od AR czy mega wydanie smallworld zakupione na WOSP)
do tego - rowery - lepiej nawet nie mowic, sprzet grajacy
a i tak najwiecej wydalem na hobby ktore zmienilo sie w prace i od prawie 3 lat daje mi nadal mnostwo frajdy, czyli pieczenie chleba i domowa piekarnia
to sa wydatki rzedu kilkadziesiat tysiecy euro juz:(
jak 150?! <3 o ja, to by było moje królestwo rozkoszy. Masz jakieś foto tego (zapewne) CAŁEGO pokoju zawalonego pudłami? :D
Z "jednostkowych" tytułów, to bez szaleństw, najdroższe co mamy to chyba "Posiadłość szaleństwa" (circa 300zł), "sumarycznie" to chyba "Terraformacja Marsa" (podstawka marne 100zł, ale jeszcze dodatki, w tym te fanowskie, oraz różnego rodzaju upgrade''y - ok. 800 - co też nie jest zawrotną kwotą), ale nawet jeśli średnią kwotę 100-150zł pomnożymy razy ilość, no to pewna sumka się już robi. :) Z tym akurat nie mam żadnych wyrzutów sumienia, bo od lat doskonale się bawimy, wkręcamy w to nowe osoby, ciągle nie ma "dość".
nie mam miejsca w domu juz:(
a niektore z tych pudel sa ogromne, jak wlasnie te gry z KS - moje ulubione Edge od AR , nemesisy z oddatkami tez male nie sa
a ten smallworld to wazy 25 kilo:)
tak wlasciwie to chcialby, wszystko sprzedac chyba
znajomi wyjechalo do Polski (znajomi gracze) i wszystko lezy i sie kurzy
a pewnoi z 20 czy 30 tytulow nawet nie ruszonych:(
Hmm, to zależy, bo jakby się tak przyjrzeć, to jestem piwniczakiem bez specjalnego hobby. Kupię do kilku max gier rocznie, bo jeszcze mi coś z tego nolife'owania zostało i jakoś specjalnie nie słucham rzępolenia mojej lubej, że 200zł na jedną grę dać, poje**ło mnie, tyle kasy.
Ćwiczyliśmy na siłce, to sobie uzupełnialiśmy sprzęt stopniowo, ale to w kilka osób naszą wspólną domową siłownie, to też wyszły jakieś grosze, ale doliczyć suple i żarcie, bo sobie nigdy na to nie żałowałem, to już bywało sporo. Ale za to na karnet i dojazdy nie wydawałem, opłacić prąd i tyle.
Z kolei jakaś piłka nożna (amatorsko, teraz hala 2x w tyg) ogranicza się do zakupu butów, więc można troche rzec, że jestem umiarkowanie oszczędny w utrzymaniu.
Odwali mi i chcę sobie coś kupić, jak kierownicę i chyba kilka razy w coś zagrałem, to kupuję, ale jakoś tak w granicach dobrego smaku. Popatrzę na stan konta, na wydatki w tym miesiącu i jednak po coś się żyje.
Mój ojciec za to nie jezdzil chyba z 20 lat motorem i mu się usrało, ze yamahę drag star 1100 kupi i machnął 20k zł i sobie jezdzi. Tak jak mowicie, moze sie kipnie i nawet nie wiesz kiedy i ze sobą pieniędzy nie wezmiesz. :)