Dopiero teraz jakimś cudem się dowiedziałem, że karp nie jest rybą z Polski tylko z Azji i tak na dobrą sprawę ma nawet problemy z rozmnażaniem w naszym klimacie. Niektóre kraje uznały go nawet za szkodnika. Zawsze lubiłem karpia, jako symbol polskości przez wzgląd na świąteczną tradycje i fakt, że w Polsce jest to najpopularniejsza ryba hodowlana. Teraz nie ufam rybom i szukam prawdziwie polskiego zamiennika na wigilijny stół. Ktoś wie, która ryba jest prawdziwie polska i popularna żeby nie płacić za nią milion monet, gdy się chce ją kupić? Jak w Internecie wpisuje "polskie ryby" to oczywiście zawsze karp się tam pojawia jako pierwszy.
Albo leszcz, plotka, to są popularne ryby. Ale to tak jak pytać który grzyb jest polski.
Płoć i płotka to jest z rodziny karpiowatych to one nie podpadają pod importowaną rybę? Znacie jeszcze jakieś gatunki z pominięciem tych z morza bałtyckiego?
Zawsze mnie śmieszą te tradycje - ludzie walczą z Halloween, bo to takie obce i narzucone, ale już traktują jako tradycyjnie polskie wigilijne danie karpia, który pojawił się po II wojnie światowej - czyli dopiero co - wprowadzony na stoły przez ministra Minca. xD Ale jako zdrowy wybór jest całkiem ok.
Jedzenie ryb z Bałtyku to natomiast zabawa dla świrów, masochistów czy desperatów.
Jakis czas temu z ciekawosci sprawdzalem jakie ryby byly na stolach wigilijnych przed 2 (i chyba nawet 1) wojna swiatowa. I karp jednak tez byl, wiec nie jest to zupelna nowosoc. Ale oprocz karpia bylo tam z 10 innych gatunkow ryb (jakies liny, sumy, wegorze, szczupaki etc). Wiec na bogato. A teraz "karp albo śmie(r)ć"!
Łosoś - pewna polska firma jest jednym z największych producentów i przetwórców na świecie. Stawy hodowlane są co prawda w Norwegii, ale skoro kapitał ma narodowości to ma ją i ryba.
Dla mnie karp to żadna tradycja. Za czasów PRLu wyboru nie było żadnego, więc każdy musiał jeść to samo.
Dziś nie widzę większego powodu, żeby kupować tą rybę na święta. Ani ona smaczna, ani tania. Są o wiele lepsze ryby jak pstrąg, łosoś, szczupak. A czy polskie, jakie to ma znacznie?
Dla mnie karp to żadna tradycja. Za czasów PRLu wyboru nie było żadnego, więc każdy musiał jeść to samo.
Ludzie potem ubzdurali sobie, że karp to tradycja wieloletnia a był po prostu kupowaną rybą 'przez biedę' i dziś nie przemówisz niektórym do rozsądku, bo zaburzy to ich idealną 'taką samą od 50 lat wigilię'.
Karp nie jest tragiczny, dość słodki i lepszy niż inne mdłe ryby ale za to ma złą reputację jako ryba brudna i zbierająca muł z podłoża. Jedzenie go nie jest najlepszą opcją. Lepiej wybrać inną rybę na stół.
Okoń, delikatne i smaczne mięsko. Sandacz, ale trudno go zlowic. Szczupak w occie pod wódeczke jak znalazł. Najlepiej smakuja zlowione samemu.
Wierutna bzdura, z rybami jest jak z grafikami tworzonymi przez AI. Nie rozpoznasz organoleptycznie ani kto stworzył, ani to złowił.
Akurat żadna ryba nie smakuje tak jak złowiona przez mojego kumpla. Nigdy nie jadłem lepszego szczupaka.
Najlepsza ryba prosto z jeziora, bo swieza. Do tego dochodzi cala otoczka wyprawy na ryby z bliskimi.
Twój kumpel to złowił, ale frajera na bajere połowu.
Ryby nie mają narodowości.
Pewny jesteś? Za takie stwierdzenia, może spotkać cię wypadek, uważaj na drodze...
Karasie są teraz na czasie,
choć dorsze nie są gorsze.
Z węgorzem jest trochę gorzej,
od okoni nikt mądry nie stroni.
Na myśl o linach kapie mi ślina,
Ale na karpia nie jestem harpia.
Z radości płaczę gdy jem sandacze,
a nad szczupaka nie ma chłopaka!
Raczej nie dumam o dużych sumach,
A gdy jem pstrąga, orgazm osiągam.
ps. karasie jedzą gówno.
Ja nie lubię za bardzo ryb, chociaż czasem trafi się jakiś wymiatacz, który jednak złamie moją żelazną zasadę unikania ryb.
Toleruję:
- łososia
- wigilijnego karpia, wszystko co powyżej napisaliście to prawda, ale ja go po prostu lubię i od lat wymuszam na rodzinie przygotowanie
Raz na 4-5 lat trafię do jakiejś zapomnianej przez Boga i historię smażalni, która trafi w moje kubki smakowe i naprawdę da się to zjeść z przyjemnością, ale generalnie staram się unikać.
Prawdziwie Polska. Hmmmm .... To pewnie jakiś leszcz złowiony przez kogoś z konfy. ;)
A na serio to sandacz (kiedyś pełnił obecną rolę karpia na wigilijnym stole) ale może być też pstrąg. Ale potokowca w sklepie nie kupisz (zresztą bardzo dobrze). Może być troć albo łosoś.
Pamiętaj, że ryby słodkowodne wielkiej wartości odżywczej nie mają. Zamiast karpia możesz kupić sobie pstrąga tęczowego. Na pewno będzie miał lepsze walory smakowe.
Szczupak wcale nie jest dobry, bo pojawiają się tutaj takie głosy. Ma suche mięso. W dodatku powinno mu się dać spokój bo właśnie przez nadmierne wyławianie tej ryby mamy wody w tragicznym stanie. I nie chodzi mi tu o zanieczyszczenia przemysłowe albo komunalne a fatalną strukturę troficzną w wodach.