Twórca Fallouta opowiada o tym, jak zepsuł balans gry
Ostatni raz przechodziłem Fallouta we wrześniu na hardzie właśnie z turbikiem. W dodatku miałem perki na punkty akcji. 4 strzały na turę, mmm.. Baza Supków w pojedynkę poszła.
Stworzyłem coś, co nazwaliśmy „karabinem turboplazmowym”, czyli karabin plazmowy, którego użycie wymagało jednego punktu akcji mniej. Problem polegał na tym, że ilość obrażeń, które można było zadać na punkt akcji, była daleko poza skalą. To sprawiło, że ta część gry okazała się zbyt łatwa i było za późno, żebyśmy mogli sobie to uświadomić. Więc osobiście zepsułem balans Fallouta pod koniec gry.
To wcale mnie nie przeszkadza. Na szczęście karabin nie można zdobyć na samym początku w przeciwieństwie do pewna zbroja w Fallout 4. Ta broń zdobyłem dużo później i fajnie jest poczuć potęga przez dłuższy czas.
Jak ktoś nie chce zepsuć balans gry, to nie musi podnosić karabin, ani zbroja. To nasz opcjonalny wybór, a nie obowiązkowy.
Fallout 1 jest wyjątkowy na swój sposób.
Mam pytanie, bo nie znam się, a chciałbym zrozumieć (nie wiem np., jak wygląda przyswajanie języka przez osoby niesłyszące).
Jak brak słuchu wpływa na trudności w pisaniu, tzn. z czego w zasadzie wynikają błędy? Bo tak się zastanawiam – jeśli widzisz, jak inni piszą w internecie/książkach/itd., to dlaczego powtórzenie ich poprawnej gramatyki stanowi problem?
Jeszcze raz podkreślam – to nie jest atak ani nic takiego, po prostu chciałbym lepiej zrozumieć ten całkowicie inny sposób funkcjonowania :D
Clash01 sam odpowiedział na Twoje pytanie i już wiesz. Tak jak pisał, jest dostępny na samym początku i daje za duże przewagi, co sprawi, że inne, gorsze zbroje na samym początku tracą wartość i sens użycia. To trochę psuje balans gry i radość z rozwoju ekwipunku bohatera. ;)
Jak brak słuchu wpływa na trudności w pisaniu, tzn. z czego w zasadzie wynikają błędy? Bo tak się zastanawiam – jeśli widzisz, jak inni piszą w internecie/książkach/itd., to dlaczego powtórzenie ich poprawnej gramatyki stanowi problem?
Chodzi o słabszy zdolność zapamiętanie słów. Ja rzadko rozmawiałem z innymi i nie rozumiałem, o czym inni rozmawiają, nawet telewizor przez tyle lat (nie wyobrażam sobie granie bez polskie napisy), choć mam aparat i implant słuchowy. Nawet nie umiem odróżnić, który kierunek pochodzi dźwięku.
Czytanie + słuchanie = lepszy zdolność zapamiętanie. Dźwięk wywołuje emocji w mózgiem, a emocji ułatwiają zapamiętanie słów (takie są moje przypuszczenie). Jak patrzysz na liczby lub słów BEZ EMOCJI, to trudniej jest zapamiętać. Pamięć nie jest moja mocna strona, choć jestem lepszy w analizowanie i zrozumienie (niekoniecznie w czytanie). Jak za często słyszysz, co inni rozmawiają, to szybciej zapamiętasz i trudniej jest zapomnieć. Na to mogę na razie tylko pomarzyć.
W dzieciństwo chodziłem do szkoły dla normalnych dzieci i nastolatki, a nawet liceum i studia. Rzadko rozmawiałem z innymi, bo inni nie są chętni do rozmowy ze mną, choć są mili. Przez to gorzej się rozwijałem j. polskiego i gorzej zrozumiałem zasady j. polskiego, bo nauczycielka od czasu do czasu prowadzi wykłady ustne, a nie pokazuje to na tablicy wszystko. Owszem, dużo czytałem komiksy i książki (stąd te znajomość dużo słownictwo), ale to za mało, by lepiej zrozumieć zasady j.polskiego, a szczególnie końcówki, bo to trudny język nawet dla kogoś inteligentnego. Jak coś zapamiętałem, to szybko zapominam i nie wiem, czemu. I również to też dlatego gorzej się rozwijałem w kontakty społeczności i przez to jestem trochę inny i bardziej emocjonalny na forum GryOnline, bo to kwestia przyzwyczajenia.
Dostałem 3 w ocenie j. polskiego, ale za to dostałem 4-5 w ocenie matematyki, bo większości zasady i przykłady są pokazane na tablicy i przez to lepiej zrozumiałem. No, w matematyki nie ma zbyt dużo rzeczy do zapamiętanie, bo ważniejsze to zrozumienie, analizowanie i liczenie, który dużo czuję się lepiej (dlatego kocham PC).
Po prostu jestem inny i mam własne słabości. Łatwiej jest zapamiętać twarze ludzi, gry, filmy, komiksy, piękne miejsce i zgromadzić dużo wspomnienie, a nawet łatwiej jest zrozumieć matematyki i rozwiązać różne zagadki, ale za to trudniej jest zapamiętać haseł (często to zapisuję w zeszycie), nazwisko ludzi, co rzadko używam, i inne rzeczy bez emocji. Może mam trochę inny mózg. Więc jestem zaskoczony, że zapamiętałem tyle słownictwo, a nadal jeszcze nie zrozumiałem zasady j.polskiego (np. poprawne końcówki). Być może znaczenie słów taki jak smutek, radość wywołują we mnie większe emocji niż poprawne końcówki słów. Tyle.
Rozwijam się j.polskiego i angielskiego o wiele razy wolniej niż inni. To zależy od tego, jak często mówię i piszę. Jak za rzadko piszę i czytam, to częściowo zapominam. Jak sam widzisz, niesłyszący nie jest moja jedyna wada i też ma wpływ na zapamiętanie.
Zdać klasówki i egzaminy na j. polskiego i inne przedmiotów, gdzie wymagają zapamiętanie bardzo dużo słów, to dla mnie męka i piekło. ;)
Dlatego często pisałem komentarzy na GryOnline, bo nie tylko lubię rozmawiać z innymi o grach, ale też liczę, że może lepiej się rozwijam j.polskiego. Ale jak sam widzisz, to za mało.
Czy zapamiętam słów i zdanie, to już zależy od ilość emocji zawarte w nim. Powtarzam, słuchanie + czytanie = lepszy pamięć.
Mam nadzieję, że zaspokoiłem Twojej ciekawość. Życzę Ci miłego grania. ;)
No nie wiem czy on daje AŻ tyle przewagi, zważywszy że mi zeżarł 1/4 baterii w drodze do Sanktuarium, a jedyna inna jaką miałem na tym etapie był w połowie pusta.
Dziękuję, choć nie musisz się martwić o to. Ja już przywykłem do tego od dawna, więc takie posty już nie robią na mnie wrażenia. Ale doceniam taki gest. Pozdrawiam i miłej pracy.
Prawda. Choć nie grałem w różne wersji Fallout 4. Prawdopodobieństwo twórcy dali nerfa dla zbroję po wysłuchaniu skargi gracze o balansie gry.
wow, fakt, nie pomyślałem ze to tak działa, sam jestem aspołeczny (według innych upośledzony, ech te standardy) sam często popełniałem błędy ortograficzne, az do momentu poznania Discorda, tam znajdywałem wrednych ludzi co posyłali lin np o "kiedy wstawiać przecinki" albo "kiedy wstawiamy U i Ó" niechętnie ale wchodziłem, z czystej ciekawości, i co ciekawe, słownictwa mi się nawet poprawiły, zabawne ze więcej poprawiłem niz jakakolwiek szkoła, przez ponad 13 lat przez podstawówkę, gimnazjum az do średniej, co do zapamiętywania słów ja nie zawsze mam z tym problem, jak wiadomo, głusi mają bardziej wrażliwe oczy, lepiej spostrzegają szczegóły i tym samym lepiej widzą, myślę ze zapamiętywanie jest bardziej efektem osobistego oceniania, tak jak wyczucie artystyczne, moim błędem jest to ze wyrosłem na ignoranta, tzn "nie słucham co sie do mnie mówi" i dlatego sam mam gorsze pismo jak i mowę
Współczuję, że nie masz lekko, ale życzę Ci dużo szczęścia i powodzenia. Nie jesteś sam. Też gratulację za wytrwałość w dążeniu do samodoskonalenia.
Życzę Ci miłego grania! :)
Zepsuciem balansu to było wprowadzenie super mutantow. Całą gre praktycznie przechodzi sie bez dużego wyzwania w walce, nie licząc potyczek na kilku wrogów. A gdy sie pojawia brzydki mutek z minigunem czy wyrzutnia rakiet i naszego bohatera/ towarzysza niszczy na strzała, to człowieka brała frustracja. Dodatkowo ich nie można pominąć, jak przykładowo poziom/mape z zombii/ skażonymi. Trzeba walczyć i sie męczyć, kiedy my nie mamy dobrej obsługi ciężkiej broni a mutkow 5 sobie nic nie robi z naszych małych/ śmiesznych obrażeń.
znaczy trochę kombinując i używając stroju atomu można wysadzić obydwa obiekty mutantów bez zabijania ani jednego (strategia od speedrunów)
W jedynce nie było az tak duzo mocnej broni,na super mutantów nadawały sie:miotacz ognia,wyrzutnia rakiet,minigun z odpowiednią amunicją,snajperka i headshoty,karabin plazmowy i turboplazmowy ,blaster obcych jesli go znalezlismy,minigun laserowy był za to o dziwo dosc słaby.W dwójce strzelba Gaussa i Bozar robiły całą robote i nadawały sie praktycznie na wszystko.Nawet ze słabszym Light Support Weapon mozna sie było całkiem fajnie pobawic.
Dokładnie. Bez karabinu plazmowego i perka sniper byłoby strasznie ciężko.
Przecież ten karabin i tak zdobywaliśmy pod koniec gry, więc raczej nie miało to zbyt dużego wpływu na balans.
Hehe, moja ulubiona broń. Dobrze że w F76 też jest. Nie zgadniecie, ale tylko jej używam.
I ja dziękuję za obszerny opis Twoich problemów i tego jak się z nimi mierzysz. Wyśmiać jest łatwo, trudniej zrozumieć skąd wynikają problemy. Czasem nawet ludzie nie zdają sobie sprawę, skąd on wynika, a wszystko próbują zrównać do ogółu i tego co sami znają. Dlatego fajnie dowiedzieć się czegoś nowego, by później nie popełnić głupiego faux pas idiotycznym komentarzem.
Pozdrawiam!
Dziękuję i też pozdrawiam.
Większość gier gdzie idziesz jedną postacią na całą armię ma zepsuty balans.
Przewagę można tłumaczyć jako zdrowy rozsądek, zamiast tłumaczyć powodzenie samotnej postaci w głównie systemem 'save and load game'.
W Fallout 1-tactics mam wrażenie, że się porywam z motyką na słońce, w przeciwieństwie do serii Fallout3+ (gdzie jest się jak Bond). Turówki mają tą wadę, że im więcej postaci na raz tym mniej chce się mi czekać i wydawać rozkazy.
Posiadanie armii czy bandy czasem najlepiej odzwierciedla balans inaczej to jest film z cyklu Bonda gdzie kule mijają postać, albo postać żywi się wręcz kulami, nowymi otworami. Postać w dodatku ma dźwigać tony śmieci, broni i sprzedawać za 5% wartości narzucone też dla balansu.
Dlatego w Fallout 2 karabin turboplazmowy wymagał już 3 PA (z perkiem "Fast Shot").
W tej części z kolei zepsuto co innego. Gdy strzelasz z Bozara do przeciwników, większość schodzi bardzo szybko - ale nie z tego nie z owego trafiają wyjątkowo odporne egzemplarze na które trzeba zużyć kilka/kilkanaście serii. Tacy przeciwnicy nie są w żaden sposób oznaczeni, a potrafią napsuć krwi. Zwłaszcza żołnierze Enklawy - gdy takiemu pełna seria z bliska zdejmuje 20 HP (a ma ich 150 + jest świetnie uzbrojony + ma kupę dobrze uzbrojonych kolegów za sobą), to Fallout zamienia się w Dark Souls.
Nie pomagają też bęcwały pełniące rolę drużyny. Od wielu lat Fallouty przechodzę samotną postacią. W części 1-2 przez idiotów z drużyny wczytywałem grę znacznie częściej niż przez własne błędy - są autonomiczni i nie można ich kontrolować poza ogólnymi wskazówkami. Ale nawet przy restrykcyjnych ustawieniach szybko pakują się pod ogień i giną. Do tego rozwijają się oni własnym idiotycznym tempem, a podanie pancerza nie zmienia ich wyglądu. Przez to pod koniec wyglądałem jak heros pustkowi w otoczeniu bandy oberwańców.
W Fallout 4 z kolei doświadczyłem KUNDLA, czyli najbardziej wpieniającej postaci towarzyszącej. Nie dość, że prawie całkowicie bezużyteczny, to jeszcze co chwila wpierdziela się to pod nogi i blokuje. Raz tak się wściekłem, że przez kilkanaście minut usiłowałem go zamordować - i gdybym nie znalazł sposobu na odesłanie go do lokacji, to bym chyba odinstalował grę.
Pierwsze słyszę w 25 lat (+/-) po premierze gry aby jej balans był popsuty -) ale być może powodem tego jest fakt, że prawie za każdym przejściem F1 i F2 korzystałem z karabinu snajperskiego i na jego potrzeby rozbudowywałem różne zdolności (w zależności od przejścia - sniper, action boy, bonus move, bonus ranged dmg, awareness, bonus rate of fire, better criticals, more criticals, sharpshooter, weapon accurate i long range, także perception i luck). Strzał w oczy wroga zawsze dawał mi przewagę - ciężko było przeciwnikowi / przeciwnikom we mnie w ogóle wcelować. Poza tym o jakim balansie można mówić skoro gra ma system zapisów - aby podnieść poprzeczkę często grałem na 1 tylko save game, ale rozgrywka wcale nie była przyjemniejsza od "badania wielu innych możliwości" i "wyników potyczki z wrogiem" gdy wczytywałem grę wielokrotnie i/lub powtarzałem czynność dla uzyskania zadowalającego efektu. Jakby nie patrzeć - jeden z najlepszych RPG jaki powstał w historii (mówię o cz. 1 i 2, te od Beth już mi się tak nie podobały - wydają się "ograniczone" pod względem przygody).