Twórca Fallouta 2: „W RPG chodzi o wolność”
Hubercie, duży plus dla Ciebie za ten wywiad, dzięki!
Taka seria wywiadów z kultowymi twórcami gier nie byłaby złym pomysłem ;)
Np. zapewne wielu GOLowiczów jest ciekawych, co tam Bjorn Pankratz z ekipą Piranhii Bytes planują po Elexie 2. Od premiery już trochę czasu minęło ;)
Oby więcej takich projektów, a odzyskacie miano najlepszych, a nie najpopularniejszych.
Dobra robota, panie Hubercie.
Dzięki Hubert, suber wywiad. Bardzo przyjemnie się czytało.
H.S.: Czy jest jakiś współczesny problem, który chciałbyś poruszyć, uczynić częścią gry? F.U.: Rzeczą, o której myślę najmocniej, jest chyba środowisko. Myślę o tym, co się dzieje, nie wiem, jak odzwierciedlić to w grze, ponieważ nie chcę okładać graczy tym tematem po głowie. Nie tędy droga.
Bardzo szanuję za takie podejście, bo w ostatnich latach nie jest takie oczywiste. Przedstawia się graczom temat w mało subtelny sposób starając przy tym ich moralizować jednocześnie demonizując odmienne podejście. Takie zdroworosądkowe podejście staje się powoli rzadkością.
Hubercie, duży plus dla Ciebie za ten wywiad, dzięki!
Taka seria wywiadów z kultowymi twórcami gier nie byłaby złym pomysłem ;)
Np. zapewne wielu GOLowiczów jest ciekawych, co tam Bjorn Pankratz z ekipą Piranhii Bytes planują po Elexie 2. Od premiery już trochę czasu minęło ;)
Np. zapewne wielu GOLowiczów jest ciekawych, co tam Bjorn Pankratz z ekipą Piranhii Bytes planują po Elexie 2. Od premiery już trochę czasu minęło ;)
Planują rozpocząć pracę w tartaku.
Dobre ;)
Stawiam raczej na Elexa 3, chodź wolałbym powrót do Risenów lub nowe IP.
Zapewnie planują zrobić Elex 3 który będzie kolejnym średniakiem do ogrania kiedy naprawdę nie ma się już w co grać. Niestety od czasu pierwszego Risena który był zaskakująco dobry po słabym Gothicu 3 Piranha wpadła w stagnację i każda kolejna ich gra zupełnie nie ma duszy
Bo pierwszy Risen to chyba jedyna gra w ich całym dorobku, która ma przemyślany i funkcjonalny system walki. Nie wybitny i niesamowity ale po po prostu solidny i spełniający swoje zadanie. Bez przeciwników blokujących cię w animacji otrzymywania obrażeń, pozbawionej okna na reakcję, bez strzelania ci z muszkietu w plecy, gdy próbujesz się pojedynkować z innym oponentem itd.
Jak system walki działa, to wszystko inne jest do przełknięcia, nawet jeżeli wali drewnem. Ale system zepsuty, który frustruje i męczy, odbiera ich produktom szansę na jakikolwiek sukces, a co za tym idzie, rozwój studia. Inne firmy o podobnej wielkości z każdą kolejną grą się rozwijają i zdobywają coraz szerszą publikę (a więc budżet na następne produkcje rośnie), a PB klepie te swoje potworki na jedno kopyto i stoi w miejscu. Starzy fani kupują, reszta się odbija i na tym koniec.
Za sukcesem Risena 1 stał też fakt że chcieli zrobić podobną grę do Gothica 2 Noc Kruka i widać to zarówno w nieco "mroczniejszym" klimacie (szczególnie w obozie bandytów się czuło duszę pierwszych dwóch Gothiców) jak i w tym że akcja się dzieje na małej wyspie. Mała mapa, którą po chwili ma się całą w głowie, fajne i zaplanowane lokacje, ogólnie każdy skrawek mapy dobrze zagospodarowany. Elexy mają ogromne mapy a przy tym żadnej zapadającej w pamięć lokacji która by się stała tak ikoniczna jak Khorinis albo Stary Obóz.
Piranha Bytes to nie jest ogromne studio AAA, które może masowo produkować wielkie gry z wielkim światem jak Ubisoft, powinni się skupić na grach w takich rozmiarach jak Gothic 1 i 2 no i pierwszy Risen i zapełniać je fajnym contentem.
Za sukcesem Risena 1 stał też fakt że chcieli zrobić podobną grę do Gothica 2 Noc Kruka
No właśnie nie do końca. Od strony klimatu czy designu świata to moim zdaniem każda gra PB może się podobać, nawet dziwacznie eklektyczny Elex. Sam Risen też był zresztą mocno niespójny pod względem pomysłu na siebie, bo z jednej strony widać było ich rosnącą fascynację klimatami piracko-żeglarskimi (co dało się zauważyć już w Nocy Kruka), a z drugiej gra ciągle jedną nogą pozostawała w mrokach pseudo średniowiecza, bo mieliśmy zbroje, miecze, tarcze itd., czyli taki settingowy misz-masz. Całość działała właśnie dlatego, że systemy rozgrywki były odpowiednio dopracowane, przede wszystkim ich tradycyjna pięta achillesowa, czyli walka.
Risen 2 był z kolei o wiele bardziej spójny tematycznie, bo poszedł całkowicie w klimaty pirackie, ale w ogólnym rozrachunku wypadał koszmarne, między innymi przez najgorszy system walki, jaki PB udało się stworzyć w całej swojej historii. Risen 3 i Elexy były pod tym względem ciutkę lepsze, ale nadal nieznośnie kiepskie - archaiczne, niewygodne, nieresponsywne i po prostu denerwujące.
Wszystkie ich gry mają jakiś tam urok, ale kiepski system walki je po prostu dyskwalifikuje.
Dzięki Hubert, suber wywiad. Bardzo przyjemnie się czytało.
H.S.: Czy jest jakiś współczesny problem, który chciałbyś poruszyć, uczynić częścią gry? F.U.: Rzeczą, o której myślę najmocniej, jest chyba środowisko. Myślę o tym, co się dzieje, nie wiem, jak odzwierciedlić to w grze, ponieważ nie chcę okładać graczy tym tematem po głowie. Nie tędy droga.
Bardzo szanuję za takie podejście, bo w ostatnich latach nie jest takie oczywiste. Przedstawia się graczom temat w mało subtelny sposób starając przy tym ich moralizować jednocześnie demonizując odmienne podejście. Takie zdroworosądkowe podejście staje się powoli rzadkością.
Nie ograłem wszystkich z wymienionych gier, ale główną cechą wspólną była całkiem dobra fabuła. Większość jednak z tych gier zwłaszcza Fallout 1/2, Planescape - zanim ktoś dostrzegł fabułę, stwierdził, że nie takiej wolności by chciał czy nie mógł użyć swojego stylu gry. W Planescape zwłaszcza czułem się uwięziony, szło się do przodu niczym w grze point and click. Fallout denerwował presją pikającej bomby w tle i nieznajomość zasad.
Zauważyłem tu też sporą dawkę "nerdowskiego" ducha. Trochę mi on momentami przeszkadza, bo w większości to nic innego jak swojego rodzaju Pop Kultura. Żaden nerd nie chce odstawać i tańczą często jak im kreatorzy trendów zagrają. Za popularną modę dzisiaj wymieniłbym głównie VATS i DnD w grach.
VATS jako urządzenie podczepione do ręki totalnie nie ma sensu jeśli chodzi o reflex, wspomaganie celowania jeśli nie ma implantu mózgowego itp rodem z CP77.
DnD - wydaje się, że tutaj nauka zasad jest ponad zdrową logikę. Może i zabawne są planszówki bez prądu ale gaming elektroniczny znosi ograniczenia i niepotrzebne już zasady.
Jeszcze kojarzą się wspomniane tutaj gdzieś The Outer Wolds oraz Elex. Oprócz upartych dość starych zasad, stoją do tyłu tutaj z silnikiem. Światy w tych grach są dość bardzo klaustrofobiczne, nie dają aż takiej wolności i możliwości, jakby się chciało. Prawdziwi nerdowie by nadążyli, ale jakby tutaj został głównie sentyment.
Oby więcej takich projektów, a odzyskacie miano najlepszych, a nie najpopularniejszych.
Dobra robota, panie Hubercie.
Grałem w New Vegas, i miło wspominam. Na początku było mi ciężko się przyzwyczaić do modelu strzelania, ale po 5 godzinach było spoko. I jak każda gra RPG(no może prócz Risenów, one takie wielkie nie były) przytłoczyła mnie mapa, chociaż nie była jakaś super wielka. Ale nie w iedziałem gdzie iść. W nowych produkcjach, to albo jest podział na poziomy, albo to widać. W trakcie gry ogarnąłem że jest skalowanie poziomu, więc nieważne gdzie pójdziemy, to zawsze będzie wyzwanie. Z małymi wyjątkami, bo nie wszędzie są np szpony. Więc do jednych miejsc, na pierwszych poziomach, i tak nie warto iść, bo dostanie sie lanie, i nie ma się broni ani umiejętności. I pewne stwory i tak będą słabe po jakimś twoim poziomie. W sensie mrówka nic nie zrobi postaci na wysokim lvl. Ale Raidzerzy mają za to rakietnice..Ale fajnie się zwiedzało wszystko. Chociaż pod koniec byłem już znużony, i jak kupiłem potem dodatki, to już mi się grać nie chciało, jak miałem zaczynać postać od nowa. Teraz gram w F3. I wiecie co? Boli. Granie w tą grę boli. Po 14 latach od premiery, i ograniu już w New vegas, F3 jest archaiczne i wkurzające. Z początku znowu byłem przytłoczony, bo nie wiedziałem gdzie iść. Nie mogłem się zdecydować. Ale przez pierwsze 30 godzin, naprawde fajnie sie eksplorowało. A nie mam nawet ogarnięte 30% gry. A na liczniki 60 godzin ;D Mam wrażenie, że gra mnie już niczym specjalnie nie zaskoczy. Ogarnąłem na razie prawie całe miasto. Potem na mapie, zostało mi tylko pierwsze spotaknie z szponami. I tyle. A tak? Za mało misji, za szybko lvl leci, broń za szybko się psuje, ale jest jej sporo.System Strzelania jest słaby, i taki Xcomowy, co strasznie wkurza. Bez krytyka strzelanie zamienia się w kupę. Szczególnie że nie ma celownika. Najbardziej wkurza karma, która w New vegas była fajna. A tutaj nie daje nic. Ba, wręcz więcej niż neutralna, narzuca upierdliwy system najemników, którzy znajdują nas dosłownie wszędzie:/ Mam taką sinusoidę. Raz mi się gra dobrze, a zaraz potem(szczególnie podczas walki) nie chce mi się w to grać. Szczególnie że jest tyle miejsc, a tak mało misji i jakichś notatek czy nagrań:/ Dodatki dodają więcej ale nie są na głównej mapie. No ale to stara gra, więc takie jej uroki. Pewnie skończę, bo od 10 lvl są już absurdalnie dobre umiejętności, które mega ułatwiają grę, i już robi się powoli tona amunicji. Bardzo nierówna gra. No i come on. Po stu latach po wojnie atomowej, na półkach w sklepach jest mleko ;D
Wywiad imponujący. Moim zdaniem spokojnie nadaje się do cytowania przez zachodnie portale. Szkoda tylko, że przez barierę językową jest to mało prawdopodobne. Anyway, good job! ;)
Ciekawy wywiad. :)
Nie pamiętam już, kiedy czytałem coś dobrego na tym portalu. Cieszę się, że w końcu pojawiło się tu coś wartościowego. Oby więcej...
Jestem mile zaskoczony. Naprawdę dobra robota i gratulacje dla autora. Oby więcej takich rzeczy na gryonline.
Właśnie miałem Fallouta u stomatologa - babka mi policzyła 600 zł za jednego zęba, gdyż były tam 2 ubytki z 2 stron i liczy się wdłg. niej jak za 2wie wizyty. Wróciłem do haty taki wkó...... , że przegrałem online mecze z nubami w Fifę i NBA. Wypaliłem 4 papierosy, przepłukałem 100 czystej i odpaliłem F2.
Przypomniały się stare czasy. Brak autosaveów, mini mapy i innych pierdół konsolowych. Mycha + Keyboard = czysta stara zabawa(brakuje tylko Norton Commandera) . Muza i Klimat zostały. Nawet teraz w czasach RTXów gra się wyśmienicie... trzeba było tylko trochę pokombinować z Resolution Patchem.
Postać mam dobrze stworzoną, teraz tylko po browca do obiadu -- i grać sobie z uśmiechem na twarzy. I to jest własnie ta RPGowa wolność, XDD.
Świetny artykuł BTW.
Świetny wywiad z legendą branży. Trzymam kciuki, by w ramach "pójścia za ciosem" zrobiono na GOL kolejne wywiady :).
Robicie się sławni na Zachodzie: https://www.pcgamer.com/obsidian-was-in-talks-to-make-an-avatar-game-says-studio-boss/. :)