Zdaje sobie sprawę że na tym forum są osoby które mają np żony ale zastanawiam się czy wiele jest osób takich jak ja czyli nigdy nie miałem dziewczyny chociaż mam 27 lat. Nie wiem gdzie leży problem ponieważ wygląd mam akceptowalny (oceniały mnie np dziewczyny w internecie), niski też nie jestem a niby bycie niskim jest wadą dla kobiet (ja aż tak się z tym nie zgadzam), nie chodzę brudny ani nic, staram się ubierać tak jak każdy inny. Wyszedłem nawet z inicjatywą do jednej koleżanki ale więcej niż raz się nie spotkaliśmy, mi akurat podobało się spotkanie z nią, ona była miła ale widać coś jej się nie spodobało. Ogólnie to rozmawiam z dziewczynami, trochę żartujemy. Ciągle zastanawiam się co jest ze mną nie tak. Może to też po prostu wina tego że mam mało znajomych i nie wychodzę np na imprezy przez co mam mało okazji kogoś poznać. Nie mam aplikacji randkowych.
Dobra, przestudiowałem wątek i już wszystko wiem. Gdybym w ten weekend chciał wyrwać jakąś laskę to muszę kupić Mazdę, na jedno z siedzeń niby to mimochodem rzucić pudełko po RTX 4090, jechać tą furą na imprezę i się tam kontrolnie nawalić, przydałoby się też zostać gangsterem albo zrobić dyplom zawodowego podrywacza. Brzmi jak plan ;).
Ogólnie czytam te wasze komentarze i jest mi przykro. Musicie mieć bardzo smutne życie skoro drugiego człowieka stawiacie przez pryzmat schematów mających wam pomóc w jakimś podrywie. Od razu mówię że z tym raczej niezmienialnym podejściem większość ludzi nie zbuduje normalnej i szczerej relacji, jeśli wiecie że coś takiego istnieje. Kiedy czytam "kobiety są takie takie i takie, chcą tego i tego" to przypuszczam że możecie nie rozumieć sensu relacji damsko męskich, i po prostu wygląda to tak jakby część z was miała poważne problemy w relacjach społecznych w ogóle. Taka moja opinia, wiele lat w stałym związku ze wspólnymi zainteresowaniami i ciągłą wspólną rozrywką na wielu polach, gry, filmy, komiksy, muzyka.
I ciężko mi uwierzyć że ludzie dalej myślą w kategoriach "potrzebuje dziewczyny, kobiety chcą tego i owego", a nie w kategoriach "znam ją tyle lat, chyba zaczynam coś do niej czuć, spędzamy masę czasu razem, mamy wspólne zajawki"
I ja...
Problem tkwi w tym, że traktujesz ją jak dziewczynę
A kto powiedział że ma się źle traktować? Wręcz przeciwnie traktuj ją jak damę, ale jednocześnie nie jak dziewczynę
Może brzmi to paradoksalnie, ale brak pewności siebie zabija Ciebie. Dzisiaj każdą kobietę można wyrwać nawet na kartę graficzną A w ogóle im kobieta bardziej dominująca, tym łatwiejsze zadanie
Hej, mała. Chodź pokażę ci ile klatek wyciągam w rtx mode.
Może cię to zdziwi, ale gry odpalone na maksymalnych detalach, to coś czego nie widziały kobiece oczy :P Odpal jej Wieska z RT i laska Twoja :P
Druga metoda, to podesłanie jej niechcący cen współczesnych kart z tekstem jak do kumpla, np znajdź mi klienta na nią i za chwilę: "Niechcący wysłałem do Ciebie, mialem kumplowi bo obiecal mi za nią 10K choć nie do konca jestem zadowolony, ale skoro już wysłałem to możesz tam rozesłać w moim imieniu" .Wystarczy, że pomyśli, że jesteś posiadaczem RTX'a 4090 i dalej wszystko potoczy się z górki nawet, jeśli nie posiadasz takiej karty, to ona nie musi o tym wiedzieć. Wystarczy jej cena, a Ty możesz mieć w domu 2060. Ważne, byś tylko odpalił jej grę z RT i będzie Twoja :P
Hydro, ale pokazywanie grafiki twojej cioci się nie liczy, wiec z czym do ludzi z takimi bajeczkami.
Przeczytaj dokładnie (zedytowalem post) to zrozumiesz nawet, jeśli faktycznie bym pokazywał grafe mojej cioci
Myślałem że laski lecą na Mazdy nie na RTX-y
A nie, czekaj, żadna różnica, jedno i drugie zmyślone
Jak idziesz sam na imprezę to już na wstępie jesteś w oczach bab poziom niżej w społeczeństwie.
Detale o którym pozornie nie myślimy mają znaczenie. Kobiety również potrafią oceniać facetów PODŚWIADOMIE.
Nieprawda, ponieważ ja często chodzę sam i bardzo pozytywnie na mnie reagują, nawet zagadują same
Po prostu trzeba byc pewnym siebie, a zeby byc pewnym siebie trzeba pić alkohol.
Dawniej popełniałem ten blad, ze nie piłem (bo generalnie to tak srednio przepadam, ale za to czuje się w stanie upojenia doskonale)
Dodaj jeszcze do tego fakt, ze one tez przychodzą nawalone, wiec tez puszczają im hamulce aka kompleksy itd.
A tak poza tym jak sie idzie ze znajomymi to znajomi w pewnym momencie sie rozchodzą, wiec who cares (przynajmniej ja tak mam)
Ale Łukaszek dopiero co pisałeś że jesteś 25 letnim prawiczkiem bez doświadczenia w związkach i nie wiesz co jest tego powodem, a teraz zgrywasz amanta
Nieprawda, ponieważ ja często chodzę sam i bardzo pozytywnie na mnie reagują, nawet zagadują same
Litują się nad tobą...
Po prostu trzeba byc pewnym siebie, a zeby byc pewnym siebie trzeba pić alkohol.
ty jednak jestes idiota
az mi ciebie zal
Dzisiaj dziewczyny przez popkulturę, filmy, gazetki itd. mają bardzo wygórowane wymagania. Bez dobrze płatnej pracy ani bycia przystojnym (nie chodzi nawet o bycie brzydkim, po prostu przeciętność to za mało a większość ludzi jest właśnie przeciętna...)- a najlepiej obu tych rzeczy kumulatywnie- jest ciężko. Widzę to po swoich znajomych, gdzie albo ludzie są olewani przez płeć przeciwną albo (Ci drudzy) wręcz przyciągają tę właśnie.
Oczywiście szanse swoje zawsze możesz zwiększyć- chodzić na siłownie, zacząć bardziej dbać o fryzurę, ubiór, znaleźć lepszą pracę -to wszystko ma wpływ. Jeśli nie jesteś atrakcyjny już na samym wstępie znajomości, to dlaczego dziewczyna ma być zainteresowana poznaniem Cię bliżej? Niestety taka brutalna prawda.
Nie mam aplikacji randkowych.
Nie wierzę ani nigdy nie wierzyłem, że w ten sposób można poznać kogoś normalnego.
Masz duzo racji, niestety dziewczyny czesto poza samym wygladem nie maja nic do zaoferowania, wiec te ich wymagania sa z tyłka, ale takie teraz czasy
Niektorzy na tinderze poznaja swoje (nawet) zony, ale to mały procent. Wiekszosc kobiet na tej apce to niestety atencjuszki, wlasnie z takimi sporymi wymaganiami
Summoning wbite phantom
czasy się zmieniają i można tylko napisać nie przejmuj się życie przed tobą, za moich czasów każdy miał dziewczynę od jakiegoś 14 roku życia, a potem kolejne ale że większość żeniła się na studniach lub chwilę po 22-25 lat to sam wiesz. Minusem tego to że będziesz już spotykał raczej na swojej drodze zmanierowane stare baby a nie nastki które myślą o czymś innym a najczęściej o tym samym co ty w tym wieku ;)
Na pocieszenie powiem, ze nawet Gaming man nie jest takim przegrywem mam 28 lat i bylem w 2 związkach, moim problemem jest to, ze nie potrafię nawiązać głębszej relacji jak mieszkanie z sobą itp.
Wstydzę się tego, ze w tym wieku mam prace za 3k bez perspektyw aby powaznie podchodzić do zakładania rodziny i po roku czy 2 laty związek się sypie.
Na wakacjach a 2 w portalu randkowym.
Jako dziewczyna, która spotykała się w sumie tylko z geekami powiem, że najlepiej szukać przez hobby. Nic tak nie łączy, plus od razu wiesz, że dziewczyna ma zainteresowania :) Jak szukałam chłopaka to było dla mnie mega ważne.
Moje hobby to granie w gry i jazda na rowerze. Tyle ze to akurat lubi prawie kazdy.
Lookinowt -> Tym lepiej :) Im bardziej popularne zainteresowania tym większe grono :) Trzeba ogólnie bywać w miejscach, gdzie są inni, albo np. na jakichś fanpage'ach. Nie wiem czy istnieją fanpage'e jazdy na rowerze, ale może jakieś ustawki na wspólne wycieczki?
Nie ma innej opcji, niz poznawać ludzi. Osobiście polecam RPGi.
A z ciekawości, czemu nie chcesz używać apek randkowych? Jakieś milion moich znajomych znalazło sobie partnera/ke przez tindera.
Bo nie mam ciekawych zdjec a na tych portalach chodzi o atrakcyjnosc i fajne zdjecia. Gdybym byl przystojniejszy i fajnie wychodzil na zdjeciach to bym pewnie juz dawno skorzystal z portali randkowych.
I widzisz tu się nie zgodzę ze tam chodzi o szerokopojętą atrakcyjność. Pewnie, są tacy którzy tam tylko świecą klatą albo coś, ale jest ma masa normalnych ludzi. Niewiele jest do stracenia w sumie, najwyżej się nie uda a zawsze to pro-aktywne działanie :)
Przez 27 lat swojego życia wyszedłeś z inicjatywą raz? Do jednej koleżanki? Dlaczego nie uderzyłeś nigdy do drugiej, trzeciej, czwartej…?
Bo moze nie bylem nimi zainteresowany lub były zajęte. Ta jedna akurat była wolna no i coś do niej poczułem.
Jak ja poznałem moją, to była zajęta. (jesteśmy razem od 2008) Nigdy nie patrzę na status wolny/zajęty. Powiem więcej: zajętą łatwiej poderwać niż wolną. A jak będziesz się tym martwił, zamiast patrzeć na siebie, to nigdy nic nie wyrwiesz.
Olej posiadanie dziewczyny/żony. Taniej wyjdą wizyty w danym miejscu jak Cię najdzie ochota.
Nie mam ochoty na wizyty w takim miejscu :p ale faktycznie będę musiał zmusić się by nie zwracać uwagi na kobiety
Nie wiem jak liczysz, ale 200 zł 3 razy dziennie przez 30 dni to 18 000 zł.
Dziewczyna znacznie tańsza, żona w wersji z intercyzą również.
Zapowiada się świetny wątek, część przeokrutnych łamaczy serc niewieścich już się pojawiła. Myślę że pojawienie się pozostałych jest nieuniknione :).
Czekam tylko na to aż ON się tu pojawi. Jedyny w swoim rodzaju ekspert od kobiet i trzech słynnych wabików. xDD
musisz jasno sygnalizować swoje zamiary, a nie się czaić "choć pogramy w planszówkę"
oczywiście przez jasne sygnalizowanie zamiarów nie rozumiem napastowania seksualnego, ale musisz wprost mówić, że jesteś oczarowany i liczysz na dobry rozwój wypadków
kobiety są mało domyślne i wiele z nich zakłada, że my się chcemy z nimi kolegować, co jest przecież nieprawdą, przyjaźń damsko-męska to mit wymyślony przez ludzi, którzy szukają alternatyw dla swojego obecnego partnera
dziewczyna nie musi ci się oddać na pierwszej randce, ale powinna wiedzieć, że interesuje cię tylko relacja romantyczna
nie wiem czemu odrzucasz aplikacje randkowe, tam przynajmniej od razu wiadomo po co się spotykacie, wartościowe dziewczyny też tam są, po prostu mało i trudno je wyłowić, ale to nie jest tak, że masz jakieś pole manewru
moim zdaniem jest z Tobą wszystko ok i możesz mieć duże powodzenie, tylko zabierasz się do tego jak pies do jeża, a tu trzeba mieć inicjatywę i atakować
No dobra. Powiem tej dziewczynie co myślę zobaczę co powie o ile będzie chciała wyjść nawet na głupi spacer bo nie chce do niej pisać takich rzeczy przez komunikator. jak nie będzie zainteresowaa to poszukam innej może w końcu jakaś się znajdzie.
"przyjaźń damsko-męska to mit wymyślony przez ludzi, którzy szukają alternatyw dla swojego obecnego partnera" nie zgodzę się z tym stwierdzeniem, czego jestem żywym dowodem. Do tego gdyby to była prawda to osoby biseksualne i panseksualne nie mogłoby się przyjaźnić z nikim XD
Przyjaźń damsko-męska istnieje do momentu, aż ona nie będzie zajęta przez innego, chyba że sam jesteś zajęty
Ja mam męża i przyjaciela. Ba, często się z tym przyjacielem (od razu uprzedzę pytania - przyjaciel jest hetero i nie ma dziewczyny). Mój mąż nie na z tym żadnego problemu, mój przyjaciel nie ma na mnie crasha ani nic takiego. Po prostu kliknęło jako przyjaźć. Tyle. Nie rozumiem po co sobie narzucać takie ograniczenia jak płeć przyjaciela.
Inaczej jest, kiedy zostaliście przyjaciółmi, kiedy już go miałaś, Ale na przykład gdyby poznał ciebie kiedy go nie miałaś a potem zaczęłabyś się z nim spotykać, Wasza przyjaźń szybko by się skończyła
Ideał dziewczyny/żony. Przynosi na wypłatę 6-7 tys do tego różne + to ponad 8 tys, a teraz dołożyła mi 3 tys do modernizacji kompa (sprzęt w sygnaturce) doszedł jeszcze dysk m2 ssd 2 tb no i jeszcze obiad ugotuje i posprząta. Jak taką znajdziesz to będziesz miał fajnie. Miałem wcześniej wiele i wszystkie miały coś z głową.
ja swoją drugą połówkę poznałem na portalu randkowym. Jesteśmy razem od ponad 10 lat
Wygląd i kasa pomaga tylko poznawać najbardziej atrakcyjne kobiety pod względem wyglądu i osobowości, ale nie jest tym co decyduje co mówi w zasadzie wszystko. Ile to brzydali z ciekawą osobowością i dobrą bajerą, którzy nie boją się kobiet i znają swoją wartość ma znacznie większe powodzenie od nijakich przystojniaków czy bogaczy, którzy zwyczajnie nie są zbyt pewni siebie przy kobietach, nie mają ciekawej osobowości i mają nijaką nudną gadkę. Więc powodzenie mizerne.
Kobiety najmocniej lecą na charakter i emocje jakie im dajemy. Skoro kobiety są miłe, opiekuńcze, ciepłe chcą faceta pewnego siebie, konkretnego, stanowczego, śmiałego, a nawet bezczelnego, który przebija się przez jej tarcze i zapewnia cały wachlarz emocjonalny. Trzeba zaskakiwać sposobem rozmowy (humor, seksualność, romantyzm, piękne wysławianie się), być bystry w rozmowie umiejąc się szybko dostosować do sytuacji i imponować też czynami (sposoby najciekawsze na spędzanie czasu na randkach, by było dużo zabawy). Kreatywność. Warto być wyzwaniem. Odwracanie ról. To kobieta wtedy goni za nami i chce nas bardziej, bo jej imponujemy osobowością, stylem życia i inteligentną oraz seksowną konwersacją, której trzeba się nauczyć. Nie słodzimy jak reszta lizusów i nie próbujemy przypodobać, a doceniamy tylko za coś prawdziwego, dajemy jej całe spektrum osobowości. Możemy ją zgasić, gdy testuje nasz charakter, opieprzyć za złe zachowanie lub bycie wredną, bo mamy do siebie szacunek i nam nie zależy, by konkretnie to była ona, bo tego kwiatu pół światu. Po prostu poznajemy bez ciśnienia i bez oczekiwań bawiąc się, flirtując, świetnie spędzając czas i robiąc wszystko, by zbliżyć się emocjonalnie i fizycznie do kobiety, która nam się podoba. Jeśli ktoś zachowuje się jak desperat, jest zbyt miły i nijaki, nie potrafi przebijać się przez tarczę kobiet to jedynie mu pozostają kobiety, które dają się mu na tacy i same go upolują, bo sam nic nie zdziała, bo marny z niego myśliwy. Kobiety lubią pewnych siebie i interesujących mężczyzn, którzy nie są chłopcami i nie błagają o zainteresowanie kobiety. Wręcz przeciwnie.
Gdy kobiecie zaimponujemy to ona na maxa wykazuje się, wypytuje o wszystko, przymila się, dotyka i najchętniej nas już schrupała, a wtedy mówimy w pewnym momencie, że nie chcemy jej poznawać, bo nie szukamy nikogo to mina kobiety nakręconej na maxa ugranej jest bezcenna :) A po chwili żartowałem. Oczywiście nie można przesadzić w byciu podłym i nieczułym.
Z ciekawostek powiem jedno. Prawie każda kobieta powie obcemu facetowi, że nie jest łatwa i nie pójdzie na pierwszym spotkaniu do łóżka. Ale ostatecznie okazuje się, że to zależy od doświadczenia mężczyzny, a nie kobiety, bo po dobrym podrywie każda z tych kobiet ostatecznie pęknie i mówi "przyjeżdzaj". Kwestia 3-4 rozmów intensywnych virtual (fotka, gadu gadu, telefon), gdzie co raz mocniej ją nakręcamy i wiemy jak zdawać testy. W klubach czy podrywając na mieście te same reguły gry damsko-męskiej.
Sławni kopulują z setkami czy tysiącami urodziwych kobiet, jeśli tylko zechcą.
Gangsterzy i zawodowi uwodziciele z setkami ładnych kobiet, a najlepsi z ponad tysiącem jak nasz Kalibabka za komuny.
Pewni siebie z dobrą bajerą spokojnie kilkadziesiąt ładnych kobiet zaciągną do łóżka jak dużo poznają kobiet w klubach czy przez internet.
Za nimi przystojniacy czy zamożni.
Dla reszty bez atutów na kobiety zostają co raz mniej urodziwe kobiety, a jak poderwą urodziwą to muszą nastarać się, gdy inni mają seks z nimi szybciej.
Tyle, że panowie nie musicie być tacy wymagający i dawać szansę mniej urodziwym.
Dla mnie priorytetem było, że kobieta musi być urodziwa, mieć ciekawą osobowość, piękne wnętrze, dobrą przeszłość. Przy takich kobietach jest największa motywacja, by wznosić się na wyżyny, ale też fajna rywalizacja z innymi samcami kto wygra i kogo wybierze, bo takie kobiety mają najwięcej adoratorów i to przez całe życie. To daje satysfakcje. Mi to nie przeszkadza, bo sam mam ogrom fanek więc kobieta nie może być zazdrosna.
Jedyny konkretny i pewny na 100% sposób. Lepiej bym tego nie wyjaśnił o ile komuś się zechce czytać tak długi tekst. Tak czy inaczej najmądrzejszy post w tym temacie.
A to test z matematyki, że coś jest dobrze albo źle? ;) Skromnie na pewno nie jest ;))
Dracula nie bądź zazdrosny. Nie każdy ma małe powodzenie, bo stał w miejscu. Mi nie odpowiadało zdawać się na przypadek, a priorytetem stało się w 1998 roku by być zajebistym mężczyzną dla kobiet więc zrobiłem co trzeba było zrobić z życiem.
Najważniejsza rzecz dla większości ludzi to jak czujemy się przy tej drugiej osobie i jaką mamy wibracje. I nie liczy sie miejsce, ale liczą sie emocje jakie przeżywamy z tą konkretną osobą.
Kobieta, jeśli czuje się przy nas wyjątkowo...wie, że ją pragniemy i wcale tego nie ukrywamy...oraz jest świetna wibracja i chemia to przestaje być zimna i staje się zajebista, kochana, słodka, ciepła. Każdy człowiek potrzebuje ciepła, czułości, bliskości, miłości. A kobiety bardziej niż mężczyźni.
Dla mnie jako mężczyzny też zawsze było ważne jak się czuje przy kobiecie. Wolę, gdy już całkowicie opuszcza tarczę i jest dla mnie kochana niż, gdy trzeba się przebijać przez tarczę. Choć na virtual miałem to gdzieś i łatwiej zrobić swoje, by ugrać kobietę całkowicie. W realu trzeba czasem przełożyć kobietę przez kolano, bo za dużo sobie pozwalają. Gdy kobietę traktuję wyjatkowo (lepiej niż reszta facetów, których poznawała) to oczekiwałem również, by mnie też znacznie lepiej traktowała i szalała za mną. Nie lubiłem być traktowany tak samo jak reszta, bo wtedy po co moje wznoszenie się na wyżyny skoro inni nie muszą starać się i mają to samo. Dlatego to dla mnie ważne i bardzo zwracalem zawsze uwagę jak kobieta traktuje mnie oraz innych facetów i ile jest w stanie zrobić dla mnie, by przy sobie zatrzymać. Ale to trochę słabostka moja i pewnie wada podkradająca się pod złą cechę zazdrość, która zawsze próbowałem wyeliminować z charakteru.
O, widzę poziom pojazdów dalej "na poziomie" :D dobrze że są miejsca w internetowych które się nie zmieniają :D
No jak wam się chciało czytać to podziwiam. Odpadłem po pierwszej linijce, i wcale nie z powodu ilości tekstu
Dla niektórych to dziwne co mówisz, ale to sama prawda. Mówię to jako ktoś, kto miał 0 zainteresowania płci przeciwnej do ~19 roku życia. Potem dobra praca, status społeczny, praca nad mową, dykcją, wysławianiem się, tworzenie muzyki. W końcu musiałem znaleźć dziewczynę, żeby inne dały mi spokój, a i tak musi odganiać ode mnie inne. Niestety nie czerpię satysfakcji/motywacji z atencji płci przeciwnej, a wręcz odwrotnie. Męczy mnie to.
Dla mnie też większą umiejętnością jest obcowanie wielokrotnie z jedną kobietą, niż raz z wieloma. Póki kobieta jest zauroczona, to łatwo mieć wszystko i ją zadowolić. U mnie zaś w związku nie ma różnicy po długim czasie, a tym co było na początku. Ale ja lubię wymyślać nowe scenariusze i wyzwania :D
Cytując Bruce''a Lee: Nie boję się kogoś, kto trenował 1000 kopnięć Boję się tego, kto 1000 razy trenował jedno kopnięcie
Wstyd straszny w tym wieku i nigdy z nikim sie nie spotykac ale moze faktycznie jestem jakimś odpadem.
A to jest jakiś quest, czy achievement do odblokowania? Jedni mają mase partnerów od wczesnych lat, inni mniej albo później a są tacy którzy w ogóle nie mają/nie chcą.
Nie daj sobie wmówić że to jakieś obowiązkowe.
Nie traktuje tego jak achievment ale samotność dobija. Fajnie po prostu byłoby mieć swoją rodzinę.
Z doświadczenia wiem, że kobiety nienawidzą facetów, którzy są na każde jej zawołanie, spotykają się kiedy ona zechce, odpisują po paru sekundach na wiadomości itd.
Ciągnie je do facetów którzy mają swoje własne życie, mają co robić, najlepiej jeszcze jakby byli w miare bogaci oczywiście. A co najważniejsze musi cały czas wiedzieć że nie boisz się jej stracić. Że cie to nie dotknie bo masz własne życie. Jeśli laska wie że ma cie w garści, że jest całym twoim życiem, to już jesteś na straconej pozycji i albo będziesz pomiatany w związku, albo laska odejdzie do innego.
Więc jeśli nie masz swojego życia, tylko siedzisz cały czas przy kompie, grasz w gry, chodzisz do pracy na magazyn czy produkcje za psie pieniądze i nic poza tym, to pora to zmienić i najpierw zacząć od siebie.
Ja byłem z kilkoma laskami w latach 16-20 i zawsze się zastanawiałem czemu po jakimś czasie one tracą mną zainteresowanie, winiłem wszystkich wokół tylko nie siebie. Teraz patrząc na to przez pryzmat czasu bierze mnie na śmiech przez łzy z zażenowania jaką niepewną siebie pizdeczką byłem.
Dodam tylko że wygląda wbrew pozorom ma małe znaczenie. Ciężko mi zliczyć ile widziałem par gdzie laska petarda, a gościu zakolak 5/10. Pewność siebie i pieniądze są kluczem.
Ale jak gry są jego pasją to ciężko nie siedzieć przy kompie ;) A dużo ciekawszy gość ktory ma hobby niż taki, który ma "życie" ale nie ma hobby. W sumie czym jest to życie? Chodzeniem na imprezki? Piwko przed tv?
Powiedz to kobietom dla których gościu grający cały czas w gry to nieudacznik. No chyba że przez to zarabia grube siano, jako jakiś streamer czy coś.
Gry to strata czasu, jeśli robi to ciągle. Co innego od czasu do czasu odpalić sobie gierke dla relaksu co innego grać bez przerwy.
Niech zajmie ten czas myśleniem jak zarobić więcej pieniędzy, tworzeniem jakiegoś planu na własny biznes, cokolwiek.
Jeśli chce być postrzegany przez laski w lepszym świetle to niech chodzi powiedzmy na siłownie, czy nie wiem postrzelać na strzelnice, coś bardziej ekstremalnego i męskiego niż granie w gry.
Żeby nie było to sam gram dużo w gry, ja tylko doradzam co ma robić jeśli chce być lepiej postrzegany przez kobiety. Można się z tym zgadzać lub nie, ale grając w gry przez większość dnia znaleźć dobrą partie będzie mu ciężko.
Ogólnie ja bym olała laski które tak myśla, tak jak sama olewam facetów którzy uważali że RPG nie za dziewczyn (wierzcie mi, byli tacy :D).
Nie mówię żeby nic nie robić poza granie , ale to jest hobby jak każde inne. Zakładam że gość coś też robi w życiu, np. pracuje. Znam przypadki gdzie dziewczyny czy żony ograniczają swoim partnerom dostęp do ich hobby bo uważają je za głupoty. Od takich osób lepiej od razu uciekać.
Uważaj, bo po tych wyznaniach nie odpędzisz się od tutejszych forumowiczów ;P Gamingman 99 tylko czeka :)
Drobna sugestia - im bardziej jestes zdesperowany tym bardziej Twoje szanse maleja..
Ja podrywam wyłącznie na aerobik. Jak kandydatka nie zdaje testu to odrzucam.
https://www.youtube.com/watch?v=lo_9wuIi76Q
Nie wiem, co smutniejsze - czytanie takiego dość bezpłciowego "żalu" w stylu "chciałbym mieć dziewczynę, bo tak wypada i wszyscy mają" czy pożal-się-boże samców alfa, skarbnic mundrości wszelakich.
W zasadzie ten pierwszy przypadek budzi empatię, ten drugi raczej tylko głębokie zażenowanie.
Co do tematu, nigdy nie miałam dziewczyny, męża znalazłam na portalu randkowym, a jakby ktoś mi powiedział "chodź pogramy w planszówkę" to dałabym się porwać (nadal) :D
Mi chłopaka szkoda że o takie rady pytaj na tym forum. Za to wysyp miSzCzów podrywu przypominam mi dlaczego przestałam tu pisać 10 lat temu :)
Cody
BTW miło cię znowu widzieć po tylu latach :) choć pewnie możesz mnie pamiętać jako martusię jeszcze (ale cóż, trochę urosłam :D)
Tak naprawdę to tu nadal jest sporo fajnych użytkowników, nie aż tylu co 10 lat temu, i coraz rzadziej się odzywają, ale spytać można w zasadzie o wszystko i jednak ktoś w końcu powie coś sensowego.
Zdradzę też w wielkim sekrecie, że jest tu kilka osobników wyjątkowo wzbudzających sympatię, a więc w pewnym sensie bardzo atrakcyjnych! Ale to nie te krowy, co ryczą najgłośniej ;)
Martusia! Jacie :) Ciebie też mi widzieć :)) cieszę się że tak mówisz, to trochę sprawia że odzyskuje wiarę w ludzkość :D
Hej X-Cody! Kopa lat!
Wieki temu bywałam w Nazgulcu jako Nad(h)ia przez mroczne H. Pamiętacie nasz mini-zlot karczmiany w Krakowie? :DD
Pozdrówki!
Aberracja, Cody
a wiecie, że ten krakowski zlot, to był chyba dokładnie równo 20 lat temu?!
.. a my nadal piękne i młode ^____^
Megera - 20 lat? WOW! Pamiętam, że X-Cody i Pelle wydawały mi się wtedy mega dorosłe - w końcu były już w liceum! :DD
Gdybyś chciała odświeżyć kontakt - złap mnie na marksmanus[at]gmail.com
Pewnie, że pamiętam! :D O jacie!
Stary Nazgul, moje pierwsze miejsce do spamowania, aż się łezka w oku kręci :))
My DOROSŁE, MY hahaha, jak ja sobie teraz wspominam siebie w liceum, dajcie spokoj, jaki ze mnie był dzieciuch :D:D
Co do miszczów podrywów, to chyba Wiedźmin jest w tym temacie mistrzem pierdolenia farmozonów XD
Mi chłopaka szkoda że o takie rady pytaj na tym forum
Niestety, ale najmądrzejsze zdanie w tym temacie
Co do miszczów podrywów, to chyba Wiedźmin jest w tym temacie mistrzem pierdolenia farmozonów XD
Przytaczając tą jego długą wypowiedź trudno będzie Ci te bzdury odnaleźć :)
Zabrzmi to dość ostro ale bierz się za siebie, od braku rozmów z ludźmi a przede wszystkim braku rozmów z laskami robisz się dziwakiem im szybciej zaczniesz coś zmieniać tym szybciej kogoś znajdziesz ale dam radę, jak zapytasz laskę po prostu "chodź pogramy w planszówkę" i odpowie ci coś w stylu co ty dziecko jesteś albo inne ostre odpowiedzi to uciekaj jak najdalej bo trafiła ci się księżna pani
OP - radzę nie idź w to, będziesz tylko cierpiał. Wspomnisz moje słowa jak już znajdziesz to czego szukasz ;)
Na szczęście nie mam z tym problemu.
spoiler start
Wszystkie, które poznałem, a z którymi dobrze się dogaduję są już od wieków pozajmowane, więc nawet się nie łudzę, że kiedykolwiek kogoś będę miał.
spoiler stop
Dobra, przestudiowałem wątek i już wszystko wiem. Gdybym w ten weekend chciał wyrwać jakąś laskę to muszę kupić Mazdę, na jedno z siedzeń niby to mimochodem rzucić pudełko po RTX 4090, jechać tą furą na imprezę i się tam kontrolnie nawalić, przydałoby się też zostać gangsterem albo zrobić dyplom zawodowego podrywacza. Brzmi jak plan ;).
A co z propozycją grania w planszówki?!
Oh wait, na to nabierają się tylko brzydkie nerdki, a przecież nie o takim poziomie i aspiracjach mówimy
Z tym nawaleniem się to tez kwestia charakteru, jak ktoś jest agresywny po spożyciu to bym odradzał xD
A gdzie te nerdki mozna poznac? Ja to niestety glownie jakies podrozowiczki znam
Fikcja! xD I projekcje Wasze. Sorry.
Oh wait, na to nabierają się tylko brzydkie nerdki story of my life ;___;
:D
Oh wait, na to nabierają się tylko brzydkie nerdki, a przecież nie o takim poziomie i aspiracjach mówimy
A czemu niby tylko brzydkie? No i nie oszukujmy się żyjemy w czasach w których bycie "nerdką" nie odejmuje kobiecie atrakcyjności, wręcz przeciwnie, dzisiaj to po prostu w pewien sposób modne.
Spokojnie, John, jeszcze tutaj trzeci naczelny ogier nie wjechał (coś go w ogóle dawno nie widziałam, może zszedł od sterydów albo autofellatio?), on ci wytłumaczy, na czym polega piękno (i równocześnie czemu to nie idzie w parze z inteligencją, rozumem i ogólnie cechami wyższymi ;P)
A faktycznie, od początku czułem że jakiegoś elementu tej układanki brakuje :).
Nie porzucamy nadziei.
Nie jesteś sam. Ja jestem starszy od Ciebie 5 lat i też ani widu ani słychu by coś miało się w tej materii zmienić.
Chłopaki, nie bójcie się tindera! Tam jest naprawdę masa fajnych lasek. Tylko trzeba robić dobry przesiew :)
(Nie wiem czy akurat Ty nie korzystasz ale autor wątku zaznaczył że nie).
Z tym tinderem średnio, mało a nawet wręcz bez sparowań. Jak już coś jest to bez odpowiedzi z drugiej strony, chyba że mieszkam na zbyt dużym zadupiu :)
X-Cody nie szufladkuj , niektorzy moga preferowac grindera;)
matmafan -> czasem bywa cięzko, jest tona osób które nie będą zainteresowania, jasne, ale warto czasem przeglądać. Ciągle dołączają nowe osoby :)
Jest jeszcze Badoo, i kiedyś korzystałam z OK Cupid, to chyba było wtedy nastawione na geeków/nerdórw więc latwiej o wspólne zainteresowania od razu :)
Ja ostatecznie poznalam mężka przypadkiem, bo to byl kolega współlokatorki i nocował w naszym mieszkaniu. Dobrze nam się gadało a potem już samo poszło :)
Miałem, było fajnie. Obecnie nie mam, ale jest na to bardzo chętna kandydatka. Co wyjdzie to czas pokaże.
Nie narzekam, chociaż póki co dalej jeszcze samotno mi.
Pierwsza to dosyć spodziewanie z mojej klasy w szkole hah- odwzajemnione starania, ale ostateczna rezygnacja po pół roku.
W życiu praktycznie zaprzyjaźniłem się i rozmawiałem z 3 kobietami. Udało się z dwiema, a z jedną nie próbowałem i nie mam zamiaru, bo nie mój typ idealnej kobiety, ale nie wykluczam, że miałbym szanse. Także chyba sukces ogólny odnoszę- przynajmniej w tym zakresie. Może znałbym więcej kobiet gdybym nie był bardzo nieśmiały.
nigdy nie miałem dziewczyny chociaż mam 27 lat
Jeszcze o tym nie wiesz, ale jesteś szczęściarzem.
https://www.youtube.com/watch?v=xG9LIf5PcfE
Powiem tej dziewczynie co myślę zobaczę co powie o ile będzie chciała wyjść nawet na głupi spacer bo nie chce do niej pisać takich rzeczy przez komunikator
Stary, nie analizuj za dużo, nie roztrząsaj, nie spinaj się. Ja w ten sposób traciłem mnóstwo czasu i kilka fajnych dziewczyn przeszło mi koło nosa. Najlepiej od razu przejść do rzeczy. Zaproś ją po prostu na randkę, do kina, do knajpy, może jest jakieś fajne romantyczne miejsce w twojej miejscowości? Nie ma co się czaić jak pies do kupci, najwyżej odmówi, będziesz wiedział na czym stoisz. Jak się zgodzi, to znaczy że cię lubi, że się jej podobasz i wtedy już będzie z górki ;)
Masz 27 lat i co z tego wynika? Co zrobiłeś z tym swoim 27. letnim życiem skoro nie uganiałeś się za pannami / nie tkwiłeś w związkach / nie imprezowałeś? Skończyłeś dobre studia? Założyłeś firmę i ją rozwijasz lub masz chociaż dobrą pracę z perspektywami? Jakieś własne lokum lub chociaż rozglądasz się? Prawo jazdy? Samochód? Coś innego?
Bo jeśli przebimbałeś 27 lat na graniu i mieszkaniu z rodzicami to się nie dziw, że jest tak a nie inaczej. Kobiety gdy już ocenią, że nie jesteś brudas i śmierdziel (to dyskwalifikuje od razu) cenią sobie przede wszystkim ogólnie rozumianą pewność siebie - jaką pewność siebie prezentujesz swoją osobą? To dlatego pytałem o te rzeczy wyżej, bo każda z nich (jak i wiele innych) pozwoliłaby ci tę pewność siebie podnieść, czułbyś własną wartość, a poczucie wartości idzie w parze w pewnością siebie.
Zrób coś ze swoim życiem, wyjdź ze strefy komfortu. Robienie ciągle tego samego i liczenie na inny efekt to szaleństwo.
I przede wszystkim nie rób tego by znaleźć dziewczynę czy dla konkretnej dziewczyny - rób to dla siebie, a efektem ubocznym będzie to, że i kobieta się pojawi, jedna, druga, trzecia, sam sobie wybierzesz lub pójdziesz dalej.
Ty nie bądź taki skromny tylko opowiedz o swoim bydlaku.
Ile procesorów strumieniowych? Czym go chłodzisz? Zasilacz 800W uciągnie, czy słabo?
TL;DR cały wątek
W wieku 21 lat miałem pierwszą dziewczynę. Byliśmy razem rok. Po roku szybko pojawiła się obecna żona i....14 lat razem. Mimo że na mnie krzyczy :p
Imprezy to nie jest powód. Żonę poznałem na studiach, to żona wyciągnęła mnie na imprezy, wcześniej to ja nawet za bardzo w pubach nie bywałem, teraz znam 3/4 lokali w Łodzi.
Mam trzech bliskich przyjaciół. 30 latek miał w życiu jedną dziewczynę. Pozostali mają rocznikowo 36. Jeden miał też tylko jedną (lata temu), drugi to lowelas który podrywa wszystko co nie ucieka na drzewo, także na tinderze, ale nigdy nie potrafił utrzymać związku dłużej niż pół roku.
Mam też trzy przyjaciółki. Mają po 33 lata. Jedna jest szczytem przeciętności, dwie całkiem ładne. Co nie znaczy że to nie dziewice :p Wszystkie hetero. A że nigdy nie miały chłopa? No tak wyszło :) Więc nie jesteś sam. takich ludzi jak ty jest masa. Nie wiem, może masz jakąś specyficzną pasję ? Jakieś kółka zainteresowań w Domu Kultury? Ja żone na studiach poznałem, może tak spróbuj ? Nie wiem czy się uczysz lub planujesz. Wiem jedno: nic na siłę.
Aż dziwne ile ten wątek ma postów :D a tak poważnie, polecam ściągnąć aplikację randkową. Sam z niej korzystałem i na 50 dziewczyn trafiła się jedna która naprawdę miała coś do powiedzenia. Ba nawet z tak poznaną dziewczyną jestem już prawie od roku :) założyłem apkę podczas pandemii gdzie nie było zbytnio jak poznać drugiej osoby. Naprawdę było tam od groma lasek które nie miały nic do zaoferowania na dłuższą metę. Natomiast z tą jedną od razu się poczuło, że mamy o czym rozmawiać, wspólne zainteresowania, sposób patrzenia na życie. Także takie apki nie są złe. Powodzenia!
Ja tam polecę szkoły tańca, któryś z tańców pod salsę (zależy co gdzie jest popularne, Warszawa i Trójmiasto to NY/Mambo, zachód Casino/Kubana wschód LA, bo nie ma takiego tańca jak salsa, salsa to gatunek muzyki jak jazz czy rock, więc pod nazwą salsa kryją się różne style taneczne zależnie od regionu czy szkoły tańca) lub Bachatę. Idzie poznać dość szybko sporo ludzi na samym kursie a potem jeszcze więcej na imprezach lub practisach (takie imprezki tematyczne organizowane w samych szkołach). I nie, wbrew obiegowi opinii zdecydowana większość tych kursów nie wymaga posiadania partnera (to wymagania dotyczy głównie kursów Tanga czy często towarzyskiego).
Dodatkowo nauka tańca podbudowuje pewność siebie w kontaktach z płcią przeciwną (a to jest kluczowa cecha, kobiety wolą mężczyzn pełnych siebie, nie oznacza to oczywiście, że wolą zapatrzonych w siebie, dzisiaj zbyt wiele osób utożsamia pewność siebie z chamstwem lub egoizmem), oraz w oczach większości kobiet facet co potrafi tańczyć zyskuje sporo do atrakcyjności.
Nie wiem jak wygląda dokładnie świat taneczny po pandemii, bo z hobby skończyłem z żoną (poznaną zresztą na kursie) jak zostałem ojcem na chwilę przed nią, ale z tego co słyszałem powoli sie to odradza.
Oczywiscie ze salsa to taniec do muzyki o tej samej nazwie. Jest to mieszanka mambo, rumby i paczengi.
Ależ skąd. Gdyby tak było to na kursach uczyliby choćby tego samego kroku podstawowego o rozliczeniu nie wspominając, tymczasem NY, LA i casino mają różną rytmikę. Ba, takie casino, w Polsce zwane salsą kubańską w ogóle nie przypomina takiego mambo on2, podobieństwa jest tyle co pomiędzy walcem wiedeńskim a fokstrotem. Do grona sals zalicza się też często pachangę i mambo, jak i całą masę innych stylów. Dla mnie coś co ma inną rytmikę, inny ruch (linia vs. koło), inny sposób prowadzenia i inne figury to jednak inny taniec. Takie mambo on2 ma więcej wspólnego z pachangą czy cha-chą (kubańską nie towarzyską) niż z casino.
Taaa widze ze w Polsce jak zwykle na opak i po swojemu.
Tez chodzilem na salse przez kilka lat i nikt takich fikolkow nie prezentwal, wlacznie z kubanczykami, i innymi przybyszami z ameryki lacinskiej ;)
Akurat w Polsce to większość prezentuje takie stanowisko jak ty, bo nie połowa instruktorów sama nie wie czego uczy (zresztą po podejście pochodzi właśnie z UK z Londyńskich szkól tańca, gdzie wrzucano wszystko do jednego worka). Wiedzę czerpie raczej z kongresów i warsztatów w tym w Mediolanie (uchodzą zdaniem większości za najlepsze na świecie w kontekście on2) czy z środowiskiem z NYC goszczącym na kongresach w Europie. Polecam materiały od Ediego Torresa, a niespecjalnie jest ktoś na świecie kto sie zna lepiej od niego, ewentualnie jak interesuje cię stricte LA to braci Vasquez. Z Kubany nie wiem kto tam jest akurat autorytetem bo się najmniej interesowałem. Zresztą zachowało się tez sporo wywiadów z Tito Puente, a to człowiek, który tą muzykę rozumiał jak nikt inny.
Moi instruktorzy tez sie nie znaja i pewnie dlatego zdominowali scene taneczna w Anglo na kilka lat w wczesnych latach tego wieku.
Salsa to taniec i juz. A to w jakich proporcjach wymiesza ruchy z mambo, rumby itd to sprawa drugorzedna.
Tak? To odpowiedz na proste pytanie, w jakim rozliczeniu tańczy się salsę? Konkretnie opisz krok podstawowy.
Skoro to jest jeden taniec to musi być jedna odpowiedź, jak w wypadku walca itd.
A, sami instruktorzy mogli wiedzieć czego uczą, tylko po prostu prowadzić zajęcia po łebkach. Takie podejście odarcia tańca z historii, elementów musicality itd. a skupienie sie na akrobatyce i trzepaniu figur/układów było przyczyną upadku Londyńskich szkół, które na przełomie wieku uchodziły za najlepsze, a dzisiaj niczym się z ogółu nie wyróżniają i daleko im choćby do Mediolańskich choćby. Nie bez powodu teraz najlepsi jeżdżą się dokształcać do szkoły Fernando Sosy a nie Londynu jak jeszcze 15 lat temu.
Facepalm, przeciez napisalem co to jest za taniec.
Nie znam polskiego nazewnictwa, ale dodaj sobie rumbe mambo i paczenge i znajdziesz odpowiedz.
Albo jedz na jakies mistrzostwa tego tanca ( np w uk gdzie jest szalenie popularna )i wyprowadz ich z bledu, ze salsa to nie taniec ;)
Ale co napisałeś? Nic konkretnego.
Nie znam polskiego nazewnictwa
To napisz po angielsku lub hiszpańsku.
Albo jedz na jakies mistrzostwa tego tanca ( np w uk gdzie jest szalenie popularna )i wyprowadz ich z bledu, ze salsa to nie taniec ;)
Oni dobrze o tym wiedzą, po prostu Salsa to nazwa rozpoznawana i silna marketingowo, jak spojrzysz na regulaminy to zobaczysz, że jest choćby wspomniane czy są to mistrzostwa Open, czy konkretnie np. w LA. Problem jest taki, że o tym czego uczą powinno się informować czy to w opisie grupy czy na pierwszych zajęciach. Bo spotykałem już ludzi co szli na Salsę, uczyli się Casino a potem lądowali na zajęciach z on2 (też pod nazwą Salsa) i dziwili się, ze nic nie ogarniają i wszystko wygląda inaczej (rozliczenie, kierunek, figury).
Zresztą czemu mamy tyle różnych mistrzostw świata w Salsie a nie jedne? Bo większość z nich koncentruje się na konkretnym tańcu, stąd masz osobne od Mambo, LA, Casino, Portorykańskiej itd. Do tego podział na solo, pary itd. i taka Alien Ramirez wali 20 tytułów mistrza świata w pięć lat.
Ok z koniem sie kopal nie bede, skoro salsa to nie taniec.
Salsa - 2 measures of 4 beats -> 8 beats.( 6 steps)
Ty sobie chodz na lekcje nie-salsy i teoretyzuj a ja bede tanczyl salse i sie dobrze bawil.
Dalej nie podałeś rozliczenia, prostsza sprawa jeżeli salsa to jeden taniec to tańczysz ją po linii czy w kole? Typowy podział.
Odpowiedź jest tutaj to zależy, bo casino tańczy się po kole NY i LA w linii.
No to rozliczenie on 1 czy on 2? casiono i LA on 1, NY on 2.
Dalej dochodzą kwestie prowadzenia, typów figur, obecności akrobatyki (w LA jest jej sporo, w casino i wcale, w NY zależnie od stylu).
Różnic jest cała masa. Tak więc jak można uznać salsę za jeden taniec jeżeli tańczy się go na wiele sposobów (skoncentrowałem się na trzech najpopularniejszych, jest ich w sumie kilkanaście)? To jest cały gatunek, w którym mamy różne style taneczne.
Zresztą samą nazwę stworzyła Fania records, wydawca, który zasłynął właśnie wypromowaniem tego gatunku, wcześniej ludzie tańczyli power on2, pachangę, Edie tworzyl powoli podstawy NY itd. a nawet nie słyszeli o salsie, bo nazwa powstała później już pod koniec ery Palladium. Ba, na Kubie dowiedzieli się, że tańczą salsę po ładnym ćwierćwieczu zanim ta nazwa tam dotarła. Samą nazwę tez krytykował sam Tito Puente, znanym cytatem: Ja gram mambo a nie jakiś sos
To co wkleiłeś:
Salsa - 2 measures of 4 beats -> 8 beats.( 6 steps)
Jest wyznacznikiem całego gatunku (uogólniając).
Ziew….. przy tak pokretnym rozumowaniu tango to tez nie taniec, wszak istnieja liczne odmiany i style
Tylko w tym samym rozliczeniu i z tym samym krokiem podstawowym. To definiuje nam taniec.
W samym NY też mamy wiele styli, jest Latin Jazz, Mambo on2, plain. Podobnie w casino (choćby sławna rueda de casino) to wygląda, nie ma jednego. Ale ponieważ podstawy są wspólne to wiadomo, ze to ten sam taniec, bo osoba tańcząca Latin Jazz zatańczy z miłośnikiem mambo, może nie wszystkie figury, ale jednak bez problemu się odnajdą. Nie zatańczyć casino z NY razem. Tak więc całość jest dość złożona, mamy główne style/tańce, ale te w sobie maja jeszcze inne podziały. Całość jest oczywiście uproszczeniem, bo wiele osób oddziela timing i strukturę od stylu, jak choćby bracia Vasquez zwracający uwagę na to, że nie każda linia on1 to LA.
To tak jak w walcu, wiedeński a angielski to ten sam taniec twoim zdaniem czy inne?
A tutaj różnice mamy jeszcze większe.
Albo uznasz Fokstrota za salsę? Też ma metrum 4/4 jak wszystkie salsy (jeżeli to metrum jak sam podałeś uznamy za wyznacznik).
Mam aczkolwiek nie wiem jakim cudem biorąc pod uwagę ile się mówi o wymaganiach kobiet.
Ogólnie czytam te wasze komentarze i jest mi przykro. Musicie mieć bardzo smutne życie skoro drugiego człowieka stawiacie przez pryzmat schematów mających wam pomóc w jakimś podrywie. Od razu mówię że z tym raczej niezmienialnym podejściem większość ludzi nie zbuduje normalnej i szczerej relacji, jeśli wiecie że coś takiego istnieje. Kiedy czytam "kobiety są takie takie i takie, chcą tego i tego" to przypuszczam że możecie nie rozumieć sensu relacji damsko męskich, i po prostu wygląda to tak jakby część z was miała poważne problemy w relacjach społecznych w ogóle. Taka moja opinia, wiele lat w stałym związku ze wspólnymi zainteresowaniami i ciągłą wspólną rozrywką na wielu polach, gry, filmy, komiksy, muzyka.
I ciężko mi uwierzyć że ludzie dalej myślą w kategoriach "potrzebuje dziewczyny, kobiety chcą tego i owego", a nie w kategoriach "znam ją tyle lat, chyba zaczynam coś do niej czuć, spędzamy masę czasu razem, mamy wspólne zajawki"
Chciałam napisać +1 ale tak naprawdę +milion :)
Dokładnie to. Uogólnianie, do tego mocno przesiąknięte stereotypem, jest po prostu szkodliwe.
Plus odnoszę wrażenie że jest ono domeną wiecznej stulei, która narzeka jakie to kobiety są teraz zue, że nie mają co sobą zaoferować poza dupą i tak dalej, podczas kiedy prawda jest taka że ze swoim ograniczonym podejściem tylko z takim osobnikiem ma szansę wejść w kontakt
Kobiety są różne. Są dobre, jak i bardzo złe. Niektóre są równe babki, a inne leczą się na głowę. Nie można tak uogólniać.
1. to różna perspektywa, jak ktoś 27 lat i nie miał dziewczyny, nie patrzy tak samo jak ktoś kto od długiego czasu jest w związku
2. stereotypy są głównie z internetów i memów, widomo mają swoje potwierdzenie, ale jakby były regułą nie były by tak zabawne jak są przez memy
3. kobiety chcą tak samo jak i faceci każdy ma swoje wymagania, dla tego tez każdy jest inny.
Lepiej wiedzieć co się chce już przed związkiem, jak później mieć pretensje rozstania, ale z drugiej strony bez praktyki nie ma doświadczenia.
Summoning
On ci pomoże.
kurde 27 lat i brak jakiejkolwiek dziewczyny to niezły wynik... ale oby ci sie szybko trafił ktoś wartosciowy.
A będzie tylko coraz gorzej.
Sytuacja na rynku matrymonialnym jest wręcz tragiczna...
Statystyki mają to do siebie, że można nimi dość łatwo manipulować i wykazać to co się chce, a nie prawdę.
Najlepszy przykład:
Dlaczego żonaci mężczyźni żyją dłużej? Statystyka tak mówi!
Co zaburza statystykę i wpływa na tę dysproporcję? Faceci żenią się po dwudziestu kilku latach od urodzenia.
Ci którzy nie dożyli obniżają średnią wieku kawalerów, nawet jeżeli "powinni" byli statystycznie się ożenić i zostać wliczeni do średniej długości życia żonatych.
Tutaj manipulacja polega na pominięciu wpływu "zajętych" kobiet i mężczyzn.
Wolnych 30-34letnich kobiet jest około 230k mniej niż wolnych 30-35letnich meżczyzn.
Czyli statystyka mówi 3:2.
Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę całość populacji to nagle się okaże, że statystyczny stosunek ilości wynosi mężczyzn do kobiet w tym wieku wynosi 13:12 - czyli już nie tak tragicznie. (nie sprawdzałem danych, czytam z tabelki, chcę tylko pokazać, że artykuł jest pisany "pod wynik").
Kolejno - nie jesteśmy odizolowani od reszty świata, a za naszą wschodnią granicą ubywa jednak więcej chłopa, a pozwalają uciekać płci pięknej - więc ten stosunek też się "poprawia" - "importem".
Przyznam uczciwie, że przeskanowałem tylko art., ale wydaje mi się, że pomija niezwykle istotną kwestię. Geografię. Całkowicie inaczej sytuacja wygląda na wsi niż w dużym mieście. Kolejna sprawa wykształcenie. Obstawiam, że kobieta z wykształceniem wyższym ma dużo większe trudności ze znalezieniem faceta o porównywalnym poziomie wykształcenia. I takich kwestii jest mnóstwo.
przyjazn damsko-meska istnieje i jestem tego żywym przykładem ! Moja przyjaciółka zna mnie od czasów podstawówki. Jest tak brzydka, ze jakby ode mnie zależało przedłużenie ludzkości - nie zgodziłbym się mimo wszystko. Dlatego nasza przyjazn jest prawdziwa. Ja dla niej jestem także brzydalem, ponieważ ona woli kobiety he he. Moja narzeczona nie ma nic przeciwko, jak idę wypić piwo wlasnie z ową przyjaciółką
W kazdym innym przypadku, niż mój opisany nie wierzę w przyjazn damsko-meska. Sam mam dużo koleżanek, z którymi wspólnie zawsze imprezujemy. Ktoś z boku mogłby powiedzieć, ze wyglądamy jak świetni przyjaciele. Do czasu kiedy się nie napiję i chciałbym je wszystkie wygrzmocić. Ale jestem lojalny wobec swojej wybranki i nawet jakbym miał okazję, to tego bym nie zrobił ;)
Masz prawo jazdy? Ja moją żonę poznałem na kursie prawa jazdy.
Jak przyjdzie moment dymania manekina to wtedy musisz dać z siebie wszystko i zrobić przedstawienie jakby Twoje życie zależało od Oskara za tę rolę.
Ogólnie tak mi się dziwnie życie ułożyło, że zdanie prawka + wyrwanie dziewczyny to były najbardziej wymagające przedsięwzięcia, reszta już z górki i oby tak zostało. Nie pozdrawiam starego komucha pana Wacława który mnie uwalił za zbyt długą jazdę lewym pasem. Napisałbym o nim coś więcej, ale jako że od 10 lat nie żyje to sobie daruję.
Status prawiczka w tym wieku nie urąga naszej wartości :) Mam 28 lat, nigdy nie byłem w związku. Nie jestem gorszy; wręcz doceniam, że mam więcej czasu dla siebie. Uczę się, czytam, podróżuję.
Owszem, czuję się czasem samotny. Polecam jednak być interesującym człowiekiem, zamiast zaprzątać sobie głowę potencjalnymi związkami. Przede wszystkim, pozwala to czuć się lepiej samemu ze sobą, ale pomaga również w szukaniu partnerki :)
''polecam byc interesujacym czlowiekiem'' xD
chlopie, 90% ludzkosci ma z tym problem, dlatego przy jakiejkolwiek interakcji z nowo poznanymi osobami staram sie sprawic by czuli sie jak najbardziej awkward, przynajmniej jest zabawnie
To raczej wiele nie musisz robić żeby było awkward, wystarczy że tam będziesz.
Ciężko w to wszystko uwierzyć, ja zawsze myślałem, że to żarty dzidowców i piwniczaków, że mają 27 lat, nawet 190 wzrostu, a nigdy nie trzymali nawet za cycka, gdzie tam, za rękę. I że w ogóle kobiety to mistyfikacja i nie wiadomo do końca, czy istnieją.
Mam 170 wzrostu, nie jestem za bogaty, nie chodziłem nigdy po klubach, a w Twoim wieku już byłem po 2 i 4 letnich związkach i właśnie zaczynałem się spotykac z obecną dziewczyną (zaraz będzie piątka). I to nie piszę w jakichś przechwałkach jakie mam cojones i jestem gigachadem, tylko mnie dziwi, że jedyne co w życiu zrobiłeś, to wyszedłeś raz z koleżanką na kawę. Jak jesteś zdrowym chłopem, to od jakichś 10+ lat się powinieneś interesowac dziewczynami, a Ty przez 10 lat wyszedles raz z dziewczyną?
Dużo młodych chłopaczków widzę, że sobie przebiera w dziewczynach i generalnie to jest chyba kwestia ''zakręcenia się'', bo baba to też człowiek i ni ma specjalnej recepty na to jak jakąś poderwać, trzeba jeno wychodzić do ludzi.
No nie wiem, coś musi być nie tak. Single w moim wieku w okolicy, to albo alkoholicy (chlają, lub przestali/odwyki) i przetańczyli młode lata, albo gdzieś siedzieli i grali w CSa całymi dniami, albo ćpuny i problemy z prawem, albo nieroby-marzyciele. Czyli same interesujące dla kobiet rzeczy.
Jak chcesz jeszcze znaleźć laskę, to osiągalne są jeszcze 19-20, bo starsze te normalniejsze i coś warte mogą już być pozajmowane, zaręczone i może już pchają wózek i wprowadzają się do swoich nowych domów. Albo poczekaj jeszcze z dziesięć lat, jakąś mamusie po rozwodzie zawsze możesz przytulić. Jeszcze jest mój kolega, też 28 i nigdy nie chodził na poważnie z kobietą, ale on jest mizoginistycznym łobuzem, nie chce i wrzuca je wszystkie do jednego wora. Tylko, że po autorze wątku to widać, że jakby chciał. Lub troll.
Ja mam 32 lata i też nie miałem nigdy dziewczyny. Jak coś próbowałem to zawsze dostawałem kosza.
Przecież wychodzę do ludzi np do sklepu czy na studia. Nie wiem gdzie indziej można pójść (nie mając na codzień bliskich znajomych) przychodzą mi na myśl kluby, ale jakoś nie chcę mi się kręcić po nocach samemu.
Można nikogo nie znaleźć, przecież większość dziewczyn (jakie znam) jest zajęta. Ta jedna od kawy akurat była wolna, no ale nie była zainteresowana mną, teraz takie czasy że dziewczyny mają Instagram, setki wiadomosci od napalonych facetów to i ego wystrzelone w kosmos i świadomość że na ma w czym wybierać. Innych wolnych dziewczyn nie znam.
Sam wzrost akurat nic nie znaczy. Chyba że wyglądasz jak Cristian Grey i jesteś bogaty, wtedy to może będzie jakieś dopełnienie.
Sam jesteś troll.
No nie wiem, coś musi być nie tak.
No co ty :D