Seria Gothic trafi na konsole? Zaskakujący teaser na koniec roku
Nieśmiertelna gra. Właśnie ponownie przechodzę Gothica 2 na PC i bawię się tak samo dobrze jak za każdym wcześniejszym podejściem. Ta gra się po prostu nigdy nie znudzi :)
Nie ma sie co dziwic. Po optymalizacji silnika i przystosowaniu sterowania to dwa pierwsze Gothici mozna nawet na kartofla przeniesc.
Jakby wydali całą trylogię na Xbox'a/PS to byłoby to
--------->
Jak przeportują na Switch'a to sterowanie pod pada będą mieli gotowe więc pozostanie kwestia czy silnik gry pozwoli na taki port. Kiedyś zrobiłem sobie challange, że przeszedłem całą trylogię Gothic na padzie wyemulowanym programem Xpadder.
Grało się mega przyjemnie i w taką "jedynkę" o wiele przyjemniej niż na K+M.
Po cichu liczę na taki port :) Po za tym można wtedy zaimplementować do gry DX11 i może pomogłoby to portowi. Gothic 3 na konsoli toż to byłaby miazga :D Ahhh rozmarzyłem się na sylwestra.
A Gothica to lekko udźwignie.
Cieszę się na tego remake. Oryginalnej trylogii nikt nam nie odbierze, a nowych gier action RPG, które nie są turowymi nudami już niemal nie ma.
Jaki by nie był ten remake lepiej żeby wyszedł niż miało go nie być. Będzie godny to mamy Mesjasza gier wideo po kilku latach postawania, jak będzie średniak to itak rak na bezrybiu. Gniotem raczej nie będzie, bo już demo było OK, a mi nawet Arcania się podobała.
Jest taki głód porządnych gier actionRPG w udawanym średniowieczu, że jak żyje tak nigdy nie było. Nawet w latach 90tych wychodziło kilka x więcej gier z tego gatunku niż dzisiaj.
Porzucenie starych konsol przez remake to świetna wiadomość, kilka x więcej zasobów to zawsze coś co wpłynie pozytywnie na grę.
Zapomniałeś dopisać, że nie możesz się doczekać aż na gamepassie będzie. W końcu taki Janusz jak Ty nawet złotówki nie da za pełen produkt, bo co jeśli Gothic Remake będzie 300 zł kosztował na premierę? A no tak. Wina Sony.
"Eurojank on the go!"
;p
wow, sterowanie na klawiaturze było dosyć toporne ale do przyzwyczajenia, ale granie w to na padzie ? to jak grać w mw2 na samej klawiaturze bez myszki
oj tam od razu toporne, w jedynce schemat sterowania polegał tylko i wyłącznie na dwóch klawiszach i to zależnie od sytuacji. Cokolwiek innego niż poruszanie się, to myszka + dany klawisz. Interakcja z czymkolwiek? Trzymaj lewy przycisk myszy i walnij klawisz W i tak samo jest z resztą, filozofii nie ma. Walczysz? Trzymaj lpm i walnij klawisze, za którymi chcesz zadać cios w daną stronę, nawet klawisz S to zrozumiałe, że da efekt bloku. Używaj q i e, żeby skręcać postacią bez uzywania myszki, znowu a i d, żeby włamywać się do skrzyń, znowu skacz spacją, a wspinaj się po ścianach przez spacja + w itd. Poziom trudności sterowania? Nikły. Jedyne co wymaga to kompletnie tylko tego, że trzeba trzymać lpm i klikać dany klawisz w zależności od sytuacji. To tylko wy jesteście frajerami, co nie ogarniają jak sterować. Nawet mój młodziutki kuzyn, jakoś 11 lat, a potrafił to ogarnąć po wcześniejszym wytłumaczeniu ogólnego sterowania...
Druga sprawa to czy w ogóle wiesz jak się steruje na padzie? To zupełnie inna rzecz, nijak to się ma do sterowania na pc, więc nie ma co porównywać tego do pc, a więc co to ma znaczenie, to że na pc sterowanie jest trudne? No chyba nie, to absolutnie nie ma żadnego znaczenia, a co więcej to nawet na konsoli będzie "łatwiejsze" sterowanie. W końcu gałka do sterowania kamerą, x, kwadrat, trójkąt i koło czy co tam jest na padzie, a także klawisze kierunkowe strzałkowe, i dodatkowe przyciski do ogólnej gry. To port, a więc sterowanie będzie prościutkie i bardziej standardowe. Np. wspinaj się za pomocą strzałkowego przycisku i jakiejś figurki, wyciągnij czegoś jakąś figurką czy strzałką, bij figurką z strzałką, poruszaj się strzałkami albo drugą gałką itd. Przecież oni dosłownie nie przetłumaczą sterowanie pc na konsolowe...
Właśnie sterowanie w Gothicu nadaje się do pada - autocelowanie z broni dystansowej, namierzanie przeciwników podczas walki wręcz, a to że trzeba wyjmować broń żeby atakować i ją chować żeby podnosić przedmioty i wchodzić w interakcje zapewnia oszczędność przycisków. Sama mechanika jest natomiast powolna i statyczna, więc też można ją w pełni kontrolować na padzie.
Czytając opinie użytkowników nowych platform utwierdzam się w przekonaniu że Gothic nie tylko nie jest grą przestarzałą ale wręcz wyprzedzającą swoje czasy. "Drewniana gra" - tak mówi wiele osób które nie oswoiły się ze sterowaniem gry na PC, no to dla przykładu jedna z wielu opinii posiadaczy innych platform;
Opinie na temat Gothika jak "drewnianej gry" biorą się z dwóch przyczyn. Pierwsza to taka, że PB z każdą kolejną grą nie dość, że nie posuwa się do przodu to miejscami wręcz się cofa co sprawia, że ich najnowsze gry wydają się drewniane, co z kolei sprawia, że na całość ich twórczości patrzy się w ten sposób. Drugi powód to fakt, że Gothic jest grą niesamowicie żywotną i ludzie wciąż się w niego zagrywają. To sprawia, że w przeciwieństwie do wielu klasyków, skrytych bezpiecznie za murami muzeum nostalgii, Gothic jest nieustannie porównywany z nowymi grami. I rzeczywiście jeśli porównuje się go z Wiedźminem 3 czy RDR2 to na pierwszy rzut oka zdaje się bardzo odstawać. Odstaje jednak przede wszystkim pod względem technologii oraz skali co w prosty sposób wynika z przepaści czasowej między tymi produkcjami oraz nieporównywalnie mniejszym budżetem Gothika. Co nie zmienia faktu, że ta leciwa produkcja wciąż posiada mnóstwo pomysłów, koncepcji i rozwiązań, które możnaby 1:1 przenieść do dzisiejszych produkcji a te tylko by na tym zyskały.
Oczywiście, ze Gothic to gra, która wyprzedzała swoje czasy. Powiem więcej, ona nadal w 2022 roku wyprzedza obecne czasy. Inne gry nadal nie są w stanie odwzorować tego co robił Gothic 20 lat temu. To tak naprawdę nie jest ani drewniana ani przestarzała gra. Jak włączyłem w 2020 roku GII po kilku latach bez gry to aż się zdziwiłem jaka ta gra jest nadal super grywalna, dużo bardziej grywalna niż wiele nowych gier.
Ludzie bezmyślnie powtarzają jakieś frazesy, a bardzo często nawet się nad nimi nie zastanowią. W 2001-2002 roku każda gra była "drewniana" i toporna, wystarczy sobie porównać animacje takiego Morrowinda, gdzie postacie albo stoją jak ciecie w miejscu, albo chodzą bez sensu z punktu A do punktu B z wyprostowanymi nogami w kolanach. Ale to Gothic jest toporny i drewniany, mimo, że na swoje czasy prawie nie miał ekranów ładowania, a świat żył swoim życiem, etc. I teraz jak wychodzi dowolny RPG klasy B, to automatycznie porównuje się go do Gothica, gdzie Gothic to była absolutna czołówka w latach, kiedy debiutował. Przecież ludzie nie pokochali tych gier bo były słabe, c'mon. Albo kolejny mit, że Gothic jest popularny tylko ze względu przez dubbing, gdzie takie określenie idealnie pasuje do pierwszej takiej gry spolszczonej w naszym kraju, czyli Baldur's Gate.
Powinni porozumieć się z twórcami moda Dx11 do GI i GII i wydać na konsolę od razu z tą modyfikacją. Nakład pracy praktycznie zerowy, nakład finansowy zapewne nieduży ponieważ wystarczy zapłacić ludziom, którzy i tak byli gotowi robić to za darmo a efekt byłby niesamowity. Gra z dx11 + wysokiej jakości teksturami wygląda naprawdę świetnie i grafika bardziej przypomina celową stylizację niż po prostu archaiczne rozwiązania. W dodatku w żaden sposób nie odejmuje klimatu z oryginału - wręcz go jeszcze pogłębia. Dodatkowo, pozwoliłoby to jakkolwiek wykorzystać potencjał konsol, które zapewne i tak by się nudziły (nawet na starej generacji).
Na dobrą sprawę fajnie by było gdyby zrobili coś w stylu Portal RTX czy Quake RTX i dodali do starusieńkiej gry pełne oświetlenie RT. Z tym, że to by już oznaczało remaster a po co tworzyć remaster skoro w produkcji jest remake?
Mod dx11 i tekstury wyższej rozdzielczości w GII zrobiły taką robotę, że aż nie mogłem uwierzyć, że to ta sama gra bo tak dobrze wyglądała, a co do remaku to mam nadzieję, że wezmą przykład z Kronik Myrtany, które są świetne i bez zawahania można stwierdzić że są lepsze od oryginału :D
Zasmakują może 60fps w 20 letniej gierce na przenośnej 5 letniej konsoli. Ciekawe jeszcze w jakiej cenie się pacynki rzucą. GG WP
W sumie spoko, tylko po co? I jestem ciekaw, jak sterowanie przeniosą.
Akurat sterowanie powinno być intuicyjne, być może nawet przyjemniejsze, niż w oryginale.
LT/L2 jako LPM plus XABY, jako klawisze kierunkowe ataków. Właśnie dzięki temu, być może wreszcie, byłyby możliwe jednoczesna walka i poruszanie się postaci, a nie ciągła konieczność puszczania LMP, żeby wykonać ruch.
Używanie odpowiednich potek, broni czy pochodni pod krzyżakiem albo po naciśnięciu LB/L1 i wywołaniu szybkiego menu. Zrobienie takiej modyfikacji nie powinno być problematyczne.
Biorąc pod uwagę 'zaawansowanie' sterowania w oryginale, przeniesie na pada to żaden problem, a wręcz daje kolejne możliwości ??
I co niedowarki? Niedługo Gothic przyćmi Skyrima, bo cały świat pozna najlepszą grę na świecie i przestaniecie pisać że tylko Polacy się tym rajcują. Będzie to top3 na świecie, jeszcze będziecie wspominać mój wpis na ten temat. Tylko my tu nieliczni znamy wartość serii Gothic!
Tutaj cie ostro fantazja ponosi, co do obu tytułów xd ledwo 17 a dla ciebie sylwester chyba powinen się już skonczyć...
Lecz w razie niewypału będę ci to namiętnie wspominał coś nabazgrał o tym top 3^^
Z chęcią bym sobie pograł w Gothica leżąc na kanapie, tylko żeby dubbing pl był bo bez tego to trochę kicha.
Ja już rok lub dwa temu przeszedłem na 'domowej konsoli' g1,2 i 3. Mapowanie pada na klawisze, pad x360 i jazda. Z ciekawości jeszcze grałem też na telefonie stream z kompa i pad i też dało się grać. No i jeszcze jeden wymiar Gothic osiągnął odpalając go na VR. Grałem tylko na flat vr czyli jak w kinie ale wariaci robią PEŁNY port G1 na unity z VR (polski dubbing działa i można pobrać już nawet wczesną alfę)
Skandal... aby tak zbezczeszczono Gothica
Dobra już się nie rozpływajcie nad tym Gothiciem. Jest jak disco polo - też przyszło z Niemiec. I tak samo jest polskim guilty pleasure…
Na premiera gry odrzuciło mnie sterowanie i ogólnie wygląd. Mogę dać szansę, wszyscy mówią/piszą, że gra jest dobra, hm to pewnie poczekam aż przerzuca jedynkę jeszcze, za nim dwójkę ruszę.
Spokojnie, nie zwracaj uwagę na grafikę, no ale to jednak to są przecież stare gry, a te tak mają i tyle. Szkoda nie pograć i nie znać wielu świetnych klasyków, naprawdę szkoda. A sterowanie, co mogę poradzić, jest jednak jedynie nietypowa i ma tylko jedną wadę to, że nie informuje o tym, że trzeba trzymać lpm i klikać klawisza zależnie od sytuacji. No, jest po prostu łatwe, dobre i intuicyjne.
Koniecznie musi wylądować na deku bo jeszcze tylko tam tego gówna brakowało
Pisząc "tego gówna" miałeś na myśli siebie? A to dobrze wiedzieć, dziękujemy za oznajmianie nam tej wiadomości.
Widzę że fanboyka Gothica w postaci m.in kęsika, już się odpaliła i zdążyły paść nawet stwierdzenia, że Gothici wyprzedzały rok 2022. No no, z pewnością ;D
A teraz opinia kogoś kto lubił za dzieciaka Gothica I oraz Gothic II i miał okazję pary razy grać w te gry, w ciągu całego swojego życia. Jednocześnie nie będąc przy tym nigdy fanatykiem tej serii.
Mają one swoje ciekawe elementy, ale im więcej człowiek przechodził gier (szczególnie tych starszych), tym bardziej zdawał sobie sprawe jak te dwie gry są meh. W latach swojej premiery szło bez problemu znaleźć ciekawsze pozycje RPG od Gothica. A w czasach obecnych? To już w ogóle przepaść pod praktycznie każdym względem. Z pominięciem muzyki oraz klimatu (szczególnie w Gothic 1) bo te dają radę nawet dzisiaj.
Oczywiście często sie można spotkać z argumentem w stylu "hehe no ale w Gothiczkach NPC mieli swój cykl dnia, w dzień mieli swoje zajęcia, a w nocy szli spać hehe, nie to co w dzisiejszych RPG hehe Gothic król" i tym podobne. Paradoksalnie rzucanie plusami takiego kalibru, osłabia pozycje tej serii. Bo kiedy twoja ulubiona gra nie wyróżnia się ani pod względem fabuły, ani postaciami, ani system walki, ani ciekawymi mechanikami (ogólnie czymkolwiek z wymienionej czwórki), to trzeba szukać zalet wśród... pierdół. Czy NPC "żyjące swoim życiem", uczenie się umiejętności oraz zwiększanie statystyk u nauczycieli itp, jest czymś fajnym i zwiększa poziom imersji oraz realizmu danej produkcji? No pewnie. Ale wciąż to są tylko detale, które nie mają dużego ani decydującego wpływu na jakość danej gry.
To trochę tak jakby ktoś za 20 lat chwalił RDR2 i mówiłby, że to jest gra stulecia, bo koń potrafi narobić w ciągu podróży. No i kurczą mu się jądra jak jest zimno. "A widziałeś coś takiego w innych grach w 2040 roku, he? RDR2 król!". No czytając coś takiego pewnie pukalibyście się w głowę. Zatem drogi fanboyu Gothica. Widzisz teraz jak normalni gracze zazwyczaj na ciebie patrzą ;)
Aczkolwiek ktoś kto nie grał nigdy w Gothica, może mi teraz zadać pytanie. "Czyli nie warto do tego siadać w dzisiejszych czasach?"
A ja odpowiadam. Zależy. Jeżeli jesteś względnie młodym graczem i jesteś na takim etapie swojego życia, że chcesz nadrobić jakieś starocie, to w teorii możesz spróbować.
Jeżeli miałeś już okazję grać w jakieś starsze pozycje i ci się podobały, to Gothic oprócz dupnego sterowania ciebie raczej nie odrzuci. Aczkolwiek lepiej byś podszedł do tego tytułu z dużą rezerwą. Jak odpalisz grę z nastawieniem "kurde, to musi być mega gra jak w Polsce ma taki status", to istnieje duża szansa że się odbijesz. Natomiast jak podejdziesz do tego jak do gry, która była po prostu "ok" w swoich czasach, to może będziesz się nawet w miarę dobrze bawił.
Gorzej natomiast jak już grałeś w jakieś starsze gry i się tobie nie spodobały. No to w takiej sytuacji seria Gothic na 99,9% nie sprawi, że zmienisz zdania co do tego typu gier.
Na przestrzeni lat zauważyłem, że Gothica nie lubią zwłaszcza fani mangi i anime czemu? Moim zdaniem mają oni słaby gust tak jak ty.
Tylko że o gustach się nie dyskutuje, kranie.
No no Kran. A portrer Bjorna Pankratza już ucałowaleś, czy jeszcze nie ta godzina? ;)
A co do japońszczyzny. Gry jak gry. Są tam produkcje dobre, średnie i słabe. Identycznie jak z tymi zachodnimi. Tak samo ma się sprawa w przypadku gatunków, sprzętu czy wysokości budżetu. Nie żyjemy w świecie gdzie np. każda gra Indie wydana tylko na Switcha to gówno, a każdy ex AAA Sony to pozycje 11/10.
A ja patrzę wyłącznie na grę jaka ona jest. Nie mam sentymentów ze względu na to, kto ją wydał, na jakim sprzęcie itp.
I czyni tak raczej każdy gracz, który ma otwartą głowę i szuka różnych wrażeń oraz emocji w grach.
Swoją drogą mogłeś już naprawdę się postarać. Serio. Mogłeś chociaż wybrać jakąś konkretną grę i napisać np "no ktoś kto gra w Xenoblade 3, nie powinien mówić co jest dobre, a co nie itp".
Ale nie. Jak typowy fanboy Gothica, użyłeś pełnej generalizacji i wrzuciłeś wszystko do jednego wora. Bo z całą pewnością jak coś jest w stylistyce mangi i anime, to na bank jest słabe. Szczególnie z porównaniu z Gothiciem xD
A potem niektórzy się ludzie wstydzą przyznawać, że lubią serie Gothic... Bo obawiają się, że dostaną automatycznie łatkę ludzi twojego pokroju. I ja im się zupełnie nie dziwię. Nawet jakbym uwielbiał Gothica, to nigdzie bym się do tego publicznie nie przyznawał. Byłoby mi zwyczajnie wstyd, że ktoś mnie porównuje do takiego fandomu :(
Z fanboyami gothica jest jak z kundelkami lubią czasem zebrać się w kupę, pomerdać ogonkami i obwąchać sobie to czego inni nie robią lub jeśli już to z obrzydzeniem.
Koleś wytykający japońszczyznę. Trochę to groteskowe ale ER to też japońszczyzna xD
To trochę zabawne, że zdyskredytowałeś przeróżne detale, które stanowią siłę Gothica podając przykład RDR2, gdzie branża wprost rozpływa się przy każdej premierze jakiejkolwiek gry Rockstara nad poziomem szczegółów i detali, które są kosmetyczne, często łatwe do przegapienia, a przy tym bardzo czasochłonne podczas procesu produkcji. I które 75% innych gier nie ma, bo są kosztowne i nie ma komu nad nimi dłubać. I to jest jeden z głównych atutów gier R*. Tak jak i Naughty Dog, gdzie wszyscy ekscytowali się realistyczną linką holowniczą z jeepa w Uncharted 4, czy charakterystycznym "tykaniem" stygnącego silnika.
I nie, Gothic to nie tylko te detale i pierdoły. Przecież ta gra ma jeden z najlepszych scenariuszy w historii gier, pełen zwrotów akcji i oryginalności, bo gdzie szukać drugiego takiego RPGa fantasy bez elfów, niziołków, krasnoludów i całej tej banalnej tolkienowo-baldurowej otoczki high fantasy? Fabuły, gdzie nie jesteśmy pępkiem świata, wybrańcem, tylko jakimś ziutkiem w kolonii karnej, w której głównym celem jest przeżycie.
A postaci? Swego czasu pamiętałem każdego NPCa z imieniem i jego lokalizację. Jak tu się nie przywiązać do Diego, Miltena, Gorna, Lestera, Xardasa? No nikt mi nie wmówi, że to były jakieś bezpłciowe kukły jak np. w Skyrimie.
Żeby była jasność, nie ma obowiązku lubienia Gothica. Nie podoba ci się, spoko, masz do tego prawo. Czy gra ma swoje wady i niektóre rzeczy można było zrobić lepiej? Pewnie, jak w każdej innej grze.
Skoro to już mamy z głowy, to czas na wyprostowanie kilku twoich fikołków.
"W latach swojej premiery szło bez problemu znaleźć ciekawsze pozycje RPG od Gothica."
No tak, to można "udowodnić", co się tylko chce. Poproszę konkretne tytuły z zaznaczeniem, dlaczego były lepsze. W ten sposób będziemy mogli się przekonać, ile z nich jest rzeczywiście, obiektywnie lepszych, a ile to tylko twoje preferencje, sprawiające, że dany tytuł jest lepszy dla ciebie, ale już niekoniecznie dla innych.
"Czy NPC "żyjące swoim życiem", uczenie się umiejętności oraz zwiększanie statystyk u nauczycieli itp,"
"gra nie wyróżnia się ani pod względem fabuły, ani postaciami, ani system walki, ani ciekawymi mechanikami"
A czym, według ciebie jest uczenie się umiejętności u nauczycieli, a nie przez kliknięcie plusika na karcie postaci, albo konieczność brania pod uwagę, gdzie o danej porze szukać potrzebnego NPC, jak nie ciekawą mechaniką gry? Dla ciebie mogą być mało istotne, ale nie próbuj nikomu wmawiać, że to nie są interesujące mechaniki.
Fabuła, no niby wszystko jest proste jak konstrukcja cepa, a jednak dało się wszystko zrobić nietuzinkowo. Raz, niby mamy typowe fantasy, ale jednak twórcy powstrzymali się od zrobienia z tego typowej, tolkienowskiej krainy pełnej elfów w lasach i krasnoludów w kopalniach. Są ludzie, orki i tyle wystarczy. Co prawda są jeszcze gobliny, ale na tyle prymitywne i zwierzęce, że ciężko zakwalifikować je, jako inteligentną, liczącą się rasę.
Dwa, w grach zwykle jesteś "kimś". Czy to doświadczonym komandosem, który już praktycznie na początku zostaje Widmem w Mass Effekcie, silnym Mocą jedi/sithem w KOTOR-ze, czy typowym Wybrańcem w grach fantasy. Do licha, nawet w TES-ach, gdzie zaczynasz, jako więzień, już po chwili jesteś kimś, wybrańcem zaangażowanym w sprawy wagi światowej, obracającym się swobodnie w najwyższych kręgach. Jesteś pępkiem świata, wszystko kręci się wokół ciebie, jesteś prawdziwym alfą i omegą i tylko ty możesz wypełnić Misję.
Dla kontrastu, w Gothicu świat nie kreci się wokół twojej osoby. Jesteś nikim, na jakikolwiek szacunek i pozycję musisz sobie zasłużyć, a i tak jesteś przez większość traktowany po prostu jako narzędzie, dobre, dopóki pozostaje przydatne. Tak, później niektórzy zostaną twoimi przyjaciółmi, ale nawet ten sympatyczny w umie Diego, który ci pomaga na samym początku, nie robi tego z dobroci serca. "Nie interesuje mnie, kim jesteś. Jesteś tu nowy, a do moich obowiązków należy dbanie o nowych." Ma rekrutować nowych więźniów do starego obozu i to właśnie robi. A ty sam nie ratujesz świata, nie masz przed sobą żadnej wielkiej, szlachetnej misji. Po prostu zwyczajnie, samolubnie chcesz się wyrwać z więzienia. Może ostatecznie przepędzasz niebezpiecznego demona, ale wcale nie dlatego, że masz na to ochotę. To po prostu przeszkoda na drodze do twojej wolności. I fakt, w dwójce coś tam Xardas wspomina o byciu wybrańcem Innosa, ale tak naprawdę podejmujesz się zrobienia czegoś w tej sprawie, bo Xardas stwierdza, że ewentualna ucieczka nic nie da, bo nie bardzo jest gdzie uciekać. I wciąż nie jesteś pępkiem świata. Może i załatwiłeś jakiegoś tam demona, ale i tak nikt cię nie będzie podziwiał, tylko każe zbierać rzepę.
A i jeszcze nie można nie wspomnieć o tym, jak pięknie w jedynce uzasadniono fabularnie ograniczenie świata. Zamiast wstawić niewidzialną ścianę, bo tak, postawili całkiem widzialną ścianę bariery i fabularnie uzasadnili jej istnienie. Mało tego, pokazują nam ją właściwie cały czas, żebyśmy ani przez chwilę nie zapomnieli, że tkwimy w więzieniu.
Postacie, niby proste, ale jakoś pamiętam większość z nich, choć z wielu innych gier zapamiętałem jedno, może dwa najważniejsze nazwiska. Czyli jednak musiało w nich być coś charakterystycznego, zapadającego w pamięć. System walki? Mnie w sumie przypadł do gustu. Mógł być lepszy, mógł być gorszy.
"To trochę tak jakby ktoś za 20 lat chwalił RDR2 i mówiłby, że to jest gra stulecia, bo koń potrafi narobić w ciągu podróży. No i kurczą mu się jądra jak jest zimno. "A widziałeś coś takiego w innych grach w 2040 roku, he? RDR2 król!"."
Chyba się ze mną zgodzisz, że kurczenie się końskich jąder to bardzo miły szczegół, który w żaden sposób nie przekłada się na rozgrywkę. Ujmując to twoimi własnymi słowami, pierdoły. I porównujesz to z "argumentem w stylu "hehe no ale w Gothiczkach NPC mieli swój cykl dnia, w dzień mieli swoje zajęcia, a w nocy szli spać hehe, nie to co w dzisiejszych RPG hehe Gothic król"". Tylko, że ten cykl dobowy jest jednak elementem, który jednak przekłada się na rozgrywkę. Czy koń ma większe, czy mniejsze jaja nie robi różnicy. Natomiast to, że chcąc porozmawiać z magiem ognia w ciągu dnia musisz iść do biblioteki, ale nocą już musisz mu wparować do sypialni, czego może jednak lepiej nie robić, bo nie spodoba mu się, że w środku nocy włazisz do jego prywatnych pokoi i może cię potraktować kulą ognia czy innym piorunem, uznawszy, że planujesz coś ukraść, już wpłynie na twoje decyzje w grze. To samo jeśli chodzi o wspomnianą przez ciebie naukę u nauczycieli. Inaczej się gra, kiedy gdzieś daleko w dziczy awansujesz i wybierzesz sobie nowe umiejętności na karcie postaci, a zupełnie inaczej, jeśli teraz trzeba podjąć decyzję, czy kontynuować to, co się robiło i dopiero po wszystkim udać się do nauczyciela, któremu trzeba będzie jeszcze zapłacić za fatygę, czy jednak lepiej przerwać obecną wyprawę, bo sensowniej będzie najpierw wzmocnić swoją postać.
"zdążyły paść nawet stwierdzenia, że Gothici wyprzedzały rok 2022. No no, z pewnością"
A żebyś wiedział, że z pewnością. Udało im się stworzyć taki model otwartego świata, który umożliwia organiczną eksplorację. Nie potrzeba znaczników, nie potrzeba minimapy i pytajników, żeby gracz był w stanie odnaleźć się w świecie gry, trafić gdzie chciał,a przy okazji jeszcze trochę poeksplorować i znaleźć coś ciekawego. I do dziś nie znalazłem pod tym względem lepszego.
"zadać pytanie. "Czyli nie warto do tego siadać w dzisiejszych czasach?"..."
Tu akurat mogę się z tobą w pewnym stopniu zgodzić z twoją odpowiedzią. Chociaż ja odpowiedziałbym nieco inaczej: Spróbować koniecznie. Jeśli się odbijesz, trudno, nic się nie stanie. A jeśli się spodoba, czeka cię niezapomniana przygoda.
nie znasz się, przecież ta gra ma spoko fabułę, a także to fajna rozgrywka :). Może gothic 1 i 2 nie są super wybitne, ale to są jednak świetne gry i tego nie zmienisz.
Bo detale same w sobie są spoko. Nigdzie nie napisałem inaczej. Tylko jest pewna różnica MIĘDZY "no gra X mega bo jedyne co ma naprawdę fajne to detale" a "gra ma większość element na wysokim lub bardzo wysokim poziomie, a detale to wisienka na torcie"
I nie. Drugi cytat nie dotyczy Gothica.
No z tym scenariuszem to chyba efekt sylwka, bo innego wytłumaczenia nie jestem w stanie znaleźć. Pełen zwrotów akcji? Wymień po 3-4 na część skoro jest tam taka mnogość.
Oryginalność? Bo zamiast ludzi, elfów, krasnoludów, niziołków i orków są tylko ludzie oraz orkowie? Jeżeli definicją oryginalności jest wzięcie tych samych motywów z innych miejsc i wycięcie ponad połowy zawartości, to ok. Mamy przez dwie części dobrych ludzi oraz złych orków? Mamy. W drugiej części mamy dobre sługi Innosa oraz złe i plugawe pomioty Beliara? No mamy. Bardziej sztampowo się nie da.
I jak nie gramy wybrańcem jak gramy? Przecież już w jedynce w wieży Xardasa zostało nam zasugerowane, że jesteśmy kimś więcej a nie byle kmiotem. Zresztą no kaman. Zwykły więzień walczący ze starożytnym i przepotężnym demonem. W dodatku solo. Gdzie tu przyziemność i zwyczajność postaci? To że pierwsza połowa pierwszej części była jaka była, to nie oznacza, że koniec końców nie poszło to w banalne motywy. Gdzie całości fabuły serii Gothic, do całości fabuły takich gier jaka Chrono trigger czy Planescape tornament.
A postacie jak postacie. Gdybym grał tyle razy np. w Skyrima co przeciętny fanboy Gothica w Gothica, to też bym pewnie kojarzył zdecydowaną większość postaci oraz gdzie kto jest. W Gothicu postacie to po prostu sztampa. Można ich polubić? Można. Co nie zmienia faktu, że 99% z nich to czysta jednowymiarówka. Brak złożonego charakteru, brak ciekawego backstory. Forma podania też jest jaka jest.
Prosze bardzo. Chociażby Planescape tornament lub Chrono trigger pod względem przedstawienia świata, postaci czy fabuły. I oczywiście, ktoś tu może napisać, że fabuła Gothica lub gameplay podoba mu się bardziej w tworze Niemców. Ale to już są czyste preferencje o których pisałeś. Jeden woli bardziej np. zręcznościowy system walki a inny turowy itp. Jeden woli historie w stylu X a inny w stylu Y.
Jednak wysiłek jaki musieli włożyć twórcy CT oraz PT pod względem fabuły, jest o wiele większy niż u twórców Gothica. Zresztą nie bez powodu wymienione przeze mnie gry, są w topkach różnych rankingów skupiajaych się na historii i fabule w grach RPG, już od kilkudziesięciu lat. A prosty i sztampowy Gothic nie.
No łażenie do trenerów nie jest ciekawe. Nie jest to zabawa sama w sobie. Ciekawą mechaniką jest np. alchemia w Kingdom Come (tak wiem, nowszy tytuł). Motyw z ogarnianiem przepisu, wykonywanie określonych czynności w odpowiednim czasie itp, wymaga o wiele więcej zaangażowania. Ja przykładowo nawet jak nie potrzebowałem jakieś mikstury, to i tak lubiłem sobie od czasu do czasu coś uwarzyć. A teraz wymień mi chociaż jedną osobę na świecie, która łaziła do trenerów bez żadnego celu. Dla których sam ten proces (bezcelowego zrobienia czegoś) sprawiał przyjemność.
Nauczyciele uczący skilli w Gothic - > mechanika mająca na celu zwiększenie imersji i tylko tyle
Warzenie mikstur w Kingdom - > mechanika zwiększająca imersje oraz jest zabawą samą w sobie
Fabuła nie jest niby prosta, tylko taka faktycznie jest. Świat w Gothicu jest bardziej Tolkienowski niż w takim PT, a o wszelkiej japońszczyzny nie mówiąc.
W Gothicu też jesteś kimś. To że od samego początku tego nie wiesz, to nie oznacza, że tak nie jest. A tutaj to aż muszę wstawić cytat.
"Do licha, nawet w TES-ach, gdzie zaczynasz, jako więzień, już po chwili jesteś kimś, wybrańcem zaangażowanym w sprawy wagi światowej, obracającym się swobodnie w najwyższych kręgach. Jesteś pępkiem świata, wszystko kręci się wokół ciebie, jesteś prawdziwym alfą i omegą i tylko ty możesz wypełnić Misję."
W tym momencie przecież opisałeś dosłownie Gothica. Ewentualna różnica między takim TES a Gothiciem, to jest czas w jakim to się dzieje.
Bezi również w krótkim czasie zaczyna się obracać w większości wyższych sfer. Przecież to dzięki temu mogliśmy przekonać Gomeza, że się nadajemy do dołączenia do Starego Obozu. Byle kmiot co wpadł dzień wcześniej za barierę, znał się z prawie wszystkimi guru, szefem szkodników, najważniejszymi cieniami oraz szefem strażników w SO. Niedługo potem dochodzą jeszcze Magowie Ognia i Yberion. A na samym końcu dochodzą jeszcze magowie wody.
Bezi w okolicach 40% gry jest znany wszystkim najważniejszym osobom w górniczej dolinie.
No i jesteśmy pępkiem świata i wszystko obraca się wokół nas. Dosłownie bierzemy udział we wszystkich ważniejszych wydarzeniach. Nikt nie jest w stanie niczego zrobić, póki my się za coś nie weźmiemy.
Ogólnie większość późniejszych twoich argumentów można podsumować.
"No może i postać robi wszystko jak w typowym fantasy, no ale nie robi tego z dobroci serca, tylko dla samego siebie".
No fajnie fajnie. Bezi zdejmuje kotki z drzewa i przeprowadza staruszki przez ulicę, ale robi to od niechcenia i z niesmakiem. Taka tsundere Gothica. Wybacz, ale ewentualne różnice w motywacjach, nie mają żadnego znaczenia, jak efekt i przebieg historii pozostaje taki sam.
Postacie. Ludki w serii Gothic mają prosto zbudowane imiona. Pewnie dlatego łatwo ich zapamiętać :p
System walki. Czyli jak reszta elementów tej serii. A to nie przeciętność w praktycznie wszystkich ważniejszych elementach, świadczy o wybitności danej gry.
Cykl dnia i nocy. Mocno romantyzujesz. Czy taki cykl ma większy wpływ na grę niż kurczenie jąder? No ma. Ale minimalnie. Jest noc a musisz iść do NPC. Wchodzisz do łóżka, dajesz sen do rana i idziesz zrobić co masz do zrobienia. Żadnych rozkmin, żadnego rachunku plusów i minusów czy innego planowania. Podobnie z nauczycielami. Wszystko szło zawsze z marszu i człowiek po 5 sekundach wiedział co powinien zrobić i co jest bardziej opłacalne. Jak już, to człowiek bardziej się zastanawiał na co wydać punkty umiejętności (czyli jak w typowym RPG), niż czy opłaca mu się wrócić do nauczyciela czy robić dalej questa.
Ekspolarcja. Też nic specjalnego biorąc pod uwagę wielkość terenu. To już w Morrowidzie odczuwałem podobną radość z eksploracji (czyli jako taką) a gdzie Gothicowi do wielkości dowolnego TESa. Naprawdę nie ma niczego trudnego w zapełnieniu po brzegi terenu, który da się przebiec w 3 minuty, z jednego krańca na drugi (tak, to hiperbola). Swoją drogą to zawsze strasznie mnie wybijało z rytmu, że wszędzie tak wszystkiego jest pełno i do wszystkiego jest tak blisko. Wielki i nieprzyjazny teren orków, a Xardas z tarasu swojej wieży, mógłby przez lornetkę patrzeć jak kopacze tańcują przy ognisku w SO. Lol.
No ale to już kwestia wyboru. Czy tworzyć mniejszy świat i powtykać co 5 kroków jakąś rzecz, czy tworzyć bardziej realistyczne tereny, ale tereny będą bardziej pustawe.
Spoko. W pełni ciebie rozumiem. Jak miałem 10 lat i mało rozegranych gier na koncie, to też uważałem serie Gothic za świetne gry.
No nie wiem, jednak nie można zaprzeczyć temu, że są to świetne gry z ciekawą historią, świetnie wykreowanym światem, potworami i ogólnie przyjemną rozgrywką. Sterowanie zostawmy, bo to jest jednak kompletnie subiektywny temat, bo mimo, że faktycznie nie jest trudny, to wielu osobom sprawia problemy. Na pewno nie są to bardzo wybitne, no ale bez przesady, nie da się jednak zaprzeczyć temu, że są to całkiem niezłe gry, które potrafią sprawić masę frajdy wielu osobom. A te ściany trochę zaprzeczają twoim twierdzeniom xd.
Jeśli chodzi o typy lepszych RPG z tamtych czasów, to ja bym zawęził widełki do Action-RPG, z widokiem 3D w otwartym świecie.
Bo mnie właśnie tym ta gra urzekła w swoim czasie. Np. jeszcze przed Gothiciem ogrywałem Baldur's Gate 2 która też mnie wciągnęła (bdb gra). Ale chłonięcie otwartego, żyjącego świata fantasy w widoku zza pleców w Gothicu to było zupełnie co innego.
Był Morrowind i coś jeszcze? Jakieś M&M, które jeśli chodzi o kreację żyjącego świata wypadały blado przy Gothiciu.
No widzisz, podałeś przykłady gier, które uważasz za lepsze i od razu można dyskutować. O Chrono Triggerze nie będę się wypowiadał, bo nie grałem, nie widziałem. Chociaż sporo dobrego słyszałem. Co do Planscape Torment, to akurat jest top of the top fabularnie (oraz ogólnie znakomita gra) i bije na głowę 99,99% innych RPG. Więc mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że przegrać fabułą z PT to żaden wstyd. Swoją drogą, jeśli ze wszystkich dostępnych w tamtym czasie RPG Gothica wyprzedzają tylko te dwa, to trzecie miejsce jest całkiem niezłym wynikiem, nieprawdaż?
"Świat w Gothicu jest bardziej Tolkienowski niż w takim PT, a o wszelkiej japońszczyzny nie mówiąc."
Ciekawostka, świat w PT powstał do systemu D&D, jednego z najbardziej sztampowo tolkienowskich, właśnie jako ucieczka od typowości Greyhawka, Dragonlance czy Forgotten Realms. I nawet w tej swojej nietypowości fajnie wyszedł. Odnośnie japońszczyzny, to tu już rzecz gustu. Mają swoje, typowe dla odmiany dla japońskich produkcji, dziwactwa, które trzeba polubić. Tylko teraz jakbyś tak chciał przeanalizować wszystkie "japończyki", to by się okazało, że wcale nie mają mniej swoich własnych klisz i ogranych motywów, niż zachodnie produkcje. Po prostu inne i z naszej perspektywy bardziej oryginalne, bo mnie nam się opatrzyły. W dodatku japońszczyzna lubi pewne rzeczy bez potrzeby komplikować (co nie znaczy, że nie miewają dobrych fabuł).
"A teraz wymień mi chociaż jedną osobę na świecie, która łaziła do trenerów bez żadnego celu."
A po co ktoś miałby to robić?
"Ja przykładowo nawet jak nie potrzebowałem jakieś mikstury, to i tak lubiłem sobie od czasu do czasu coś uwarzyć."
W drugim Gothicu też sobie można było miksturkę uwarzyć. I czy to jest ciekawa mechanik,a, to też kwestia gustu. Tobie się przyjemnie bawiło w KCD, a ja najczęściej takie zabawy uważam za zło konieczne i nigdy by mi nie przyszło do głowy się w to bawić bez potrzeby. Które z tych podejść jest gorsze? Żadne, po prostu lubimy co innego.
"Bezi również w krótkim czasie zaczyna się obracać w większości wyższych sfer. Przecież to dzięki temu mogliśmy przekonać Gomeza, że się nadajemy do dołączenia do Starego Obozu. Byle kmiot co wpadł dzień wcześniej za barierę, znał się z prawie wszystkimi guru, szefem szkodników, najważniejszymi cieniami oraz szefem strażników w SO. Niedługo potem dochodzą jeszcze Magowie Ognia i Yberion. A na samym końcu dochodzą jeszcze magowie wody. Bezi w okolicach 40% gry jest znany wszystkim najważniejszym osobom w górniczej dolinie. No i jesteśmy pępkiem świata i wszystko obraca się wokół nas. Dosłownie bierzemy udział we wszystkich ważniejszych wydarzeniach. Nikt nie jest w stanie niczego zrobić, póki my się za coś nie weźmiemy."
No trochę tak, ale trochę nie. To w sumie dość naturalne, że w niewielkiej, zamkniętej kolonii dość szybko poznajemy najważniejszych ludzi. Skoro już wspomniałeś o Gomezie, to zobacz jaka jest różnica w traktowaniu gracza przez Gomeza, gdzie gość ma na skinienie dziesiątki przydupasów. Siedzi znudzony, bo znowu jakiś głupek przylazł mu zawracać fujarę, a użyteczny jesteś dla niego tylko o tyle, ile sobie wyrobiłeś znajomości. Tak, zdobyłeś sobie pewną pozycję, ale wciąż jesteś tylko zbędnym narzędziem. Nikt ci nie mówi, o Wybrańcze, idź zabić demona i wyzwolić nas z niewoli. Jak komuś wspominasz o ucieczce, to się stukają palcem w czoło. Jak to wygląda w Skyrimie? Obszarpana łachudra cudem umyka spod katowskiego topora. I niemal od razu, w pierwszym większym mieście, w trakcie prostej misji natyka się na atakującego smoka, którego zabija i... wchłania jego duszę. I już wiadomo, żeś ty nie zwykła łachudra, tylko Smocze Dziecię, Dovahkiin, który ocali Skyrim przed Alduinem. Już nawet we Wiedźminie 3, Geralt, prosty wiedźmin jest bardziej poważany, niż Bezimienny. To nie wiedźmin się pcha siłą do Emrysa, tylko sam cesarz Nilfgardu po niego posyła.
I fakt, znasz wielu ważnych ludzi, zdobywasz pewną pozycję w wybranym stronnictwie, ale nie masz takich absurdów jak w Skyrimie, gdzie możesz być wysoko postawionym członkiem niemal każdego stronnictwa i zostać arcymagiem znającym jedno, podstawowe zaklęcie.
Co do brania udziału we wszystkich wydarzeniach, nie masz nic wspólnego z zawaleniem kopalni starego obozu i przejęciem nowej kopalni przez Gomeza. Inna sytuacja: w pewnym momencie jesteś proszony, żeby poinformować "krąg przyjaciół" o spotkaniu, w celu omówienia właśnie tych, najnowszych posunięć Gomeza. Ale już w samej naradzie nie bierzesz udziału. I szczerze mówiąc zawsze w tym miejscu odnosiłem wrażenie, że Diego, Milten, Gorn i Lester nie byli tylko taką sobie paczką przyjaciół, ale przypuszczalnie w pewnym stopniu wspólnie działali zza sceny, żeby utrzymywać pewną równowagę pomiędzy obozami, dbać, żeby wszyscy nie skoczyli sobie do gardeł.
Zresztą trudno byłoby nie brać udziału w większości ważnych wydarzeń. Właśnie o to chodzi, że w kolonii wszyscy są pogodzeni ze swoim uwięzieniem, albo na swój sposób próbują uciec, ale ich plany są długofalowe w przypadku nowego obozu, gdzie być może kiedyś zbiorą dość rudy, by spróbować rozbić barierę, albo z góry skazane na porażkę, jak modły sekty do Śniącego. A w międzyczasie życie toczy się ustalonym torem i to właśnie to, że za wszelką cenę szukamy sposobu ucieczki zaburza status quo.
"Przecież już w jedynce w wieży Xardasa zostało nam zasugerowane, że jesteśmy kimś więcej a nie byle kmiotem. Zresztą no kaman. Zwykły więzień walczący ze starożytnym i przepotężnym demonem. W dodatku solo. Gdzie tu przyziemność i zwyczajność postaci?"
W pewnym momencie od pewnych rzeczy nie do końca da się uciec, bo cała konwencja gry się sypie. gracz musi mieć pewną moc sprawczą, bo jakkolwiek możesz uważać fabułę Gothica za kiepską, prawdopodobnie uznałbyś ją za jeszcze gorszą, gdyby upadek bariery i zakończenie gry nastąpiły na zasadzie zupełnego deus ex machina.
Ogólnie lubię w grach osobiste historie, jak właśnie PT, NWN2 Maska Zdrajcy, czy właśnie Gothic (tak, w porównaniu jest prosto: "chcę się wydostać z więzienia za wszelką cenę, a wszelkie okoliczności towarzyszące, to tylko coś, co muszę zrobić, żeby osiągnąć swój cel", ale dla mnie się sprawdza)
"Postacie. Ludki w serii Gothic mają prosto zbudowane imiona. Pewnie dlatego łatwo ich zapamiętać :p"
"W Gothicu postacie to po prostu sztampa. Można ich polubić? Można. [...] Brak złożonego charakteru, brak ciekawego backstory."
Lee czy inny Lares owszem, proste, jednowyrazowe imiona, ale już ci z bractwa, Gor na Kosh, Cor Angar, Cor Kalom, Baal taki, Baal owaki... niby nie super skomplikowane, a mogło się pomieszać. Chyba tylko w pierwszym Deus Exie tak dobrze pamiętam poszczególne postacie.
Ciekawe backstory. To więzienie dla zwyczajnych kryminalistów. Więcej "...toteż wkrótce, każdy przestępca, niezależnie od postępku jaki uczynił, trafiał do kopalni". Czy ja wiem czy w takiej sytuacji należy oczekiwać jakichś cudów w historii postaci, gdy wielu skazańców wylądowało w kolonii za takie przestępstwa jak kradzież starej łyżki, próba wymknięcia się z gospody bez zapłacenia za piwo, albo dlatego, że strażnikowi nie spodobała się ich gęba? Masz jednego więźnia politycznego, niesłusznie skazanego, w osobie Lee. Masz też zwykłą, przyziemną historię, gdzie facet był silny jak wół, ktoś go wkurzył, to go walnął, niestety ze skutkiem śmiertelnym. Tak, nie jest to najwspanialsze backstory świata, ale tak szczerze mówiąc wolę taką zwyczajną, tragiczną historię, niż wymyślanie dla każdego mieszkańca kolonii cudów na kiju, że "no wiesz, byłem kiedyś szlachcicem, a od kilkuset lat między moim rodem i innym trwa vendetta i moi wrogowie podstępem zabili mi rodzinę, potem pozbawili ziem, a na koniec wrobili w morderstwo".
"Jest noc a musisz iść do NPC. Wchodzisz do łóżka, dajesz sen do rana i idziesz zrobić co masz do zrobienia. Żadnych rozkmin, żadnego rachunku plusów i minusów"
To jednak jest RPG akcji, a nie szachy, żeby planować po 10 ruchów naprzód. Cóż poradzisz. Mnie akurat takie drobiazgi robią pozytywną różnicę.
"Ekspolarcja. Też nic specjalnego biorąc pod uwagę wielkość terenu. To już w Morrowidzie odczuwałem podobną radość z eksploracji (czyli jako taką) a gdzie Gothicowi do wielkości dowolnego TESa. Naprawdę nie ma niczego trudnego w zapełnieniu po brzegi terenu, który da się przebiec w 3 minuty, z jednego krańca na drugi (tak, to hiperbola). Swoją drogą to zawsze strasznie mnie wybijało z rytmu, że wszędzie tak wszystkiego jest pełno i do wszystkiego jest tak blisko."
Tyle, że znacznie łatwiej jest taki teren przepełnić. Tu się w miarę udało zachować równowagę. Muszę się zgodzić, że Kolonia jest niezbyt wielka, chociaż trochę usprawiedliwia to fakt, że jednak teren został ograniczony barierą, więc wszyscy musieli znaleźć jakiś sposób, żeby się pomieścić i ani obozy nie mogły być tak daleko od groźnych orków, jakby chcieli ich mieszkańcy,ani Xardas nie mógł odseparować się od świata na tyle, ile by sobie życzył (warto zwrócić uwagę, że jego zawalona wieża byłą jednak dalej od ludzkich siedzib). Natomiast już w dwójce jest, moim zdaniem, idealny, kompromis między wielkością, a eksploracyjną atrakcyjnością. Khorinis plus Jarkhendar są już na tyle obszerne, żeby wszystko nie leżało na kupie, ale wciąż na tyle małe, że wszędzie da się trafić, tylko na podstawie opisu drogi i da się ręcznie dorzucić jakieś ciekawe przedmioty nagradzające gracza za eksplorację. A co do wspomnianego Morrowinda, to pamiętam "O jaskinia, o a tam kopalnia. Ciekawe, co jest w środku? Ech, to samo co w ostatnich 10 jaskiniach."
"A to nie przeciętność w praktycznie wszystkich ważniejszych elementach, świadczy o wybitności danej gry."
Dla kogo przeciętność, dla tego przeciętność. Dla mnie wiele takich pozornie drobnych rozwiązań daje efekt lepszy, niż by wynikało z prostego dodania elementów składowych.
Przecież ta gra ma jeden z najlepszych scenariuszy w historii gier, pełen zwrotów akcji i oryginalności, bo gdzie szukać drugiego takiego RPGa fantasy bez elfów, niziołków, krasnoludów i całej tej banalnej tolkienowo-baldurowej otoczki high fantasy? Fabuły, gdzie nie jesteśmy pępkiem świata, wybrańcem, tylko jakimś ziutkiem w kolonii karnej, w której głównym celem jest przeżycie.
Gothic 1 nie kończy się tak, że nasz ziutek ubija arcydemona? Mając na sobie super pancerz i miecz?
Zgodzić się mogę, że te gry w ogólnym rozrachunku są przeciętne/ok/meh/średnie. Czyli tak jak od samego początku twierdziłem. Nie ma też niczego złego być w czymś przeciętnym. Niedawny Evil West też jest na każdym możliwym polu przeciętny (oprócz może grafiki, bo to jednak są dolne rejony), a bardzo dobrze się przy nim bawiłem.
Grzechem nie jest lubić coś średniego. Gothic jest lubiany przez masę osób w Polsce i daje im masę radości? To znakomicie. Cieszę się tym z całego serca i piszę to bez żadnej ironii czy sarkazmu. Tylko po prostu niech te osoby sie nie dziwią, że gdy pada stwierdzenie "Gothic ma świetne (albo nawet i wybitne) X", to jednak wśród graczy znających trochę więcej gier i mających więcej do porównania, to te śmiałe stwierdzenia mogą skłonić do dyskusji.
A sterowanie w Gothic to nie kwestia gustu :P Ono było niepotrzebnie udziwnione i to jest fakt. Na dobrą sprawę niczego ono nie wnosiło i niczemu nie służyło. W Gothic II rozwiązali to już po ludzku i czy czułeś, że coś straciłeś przez tę zmianę? Raczej wątpię.
A rozpiska taka bo gaduła jestem straszna czasami :(
Z drugiej strony czy takie mocne zawężanie mimo wszystko nie odejmuje splendoru danej produkcji? Bo to trochę wygląda jak coś w stylu "no ta gra jest naprawdę świetna i wyróżnia się... jeżeli pominiemy takie produkcje jak A,B,C,D,E ..."
Jak coś ma przykładowo głębokie i złożone postacie wśród gier RPG, to rzut kamery, system walki itp nie będą miały znaczenia. A takie zawężanie to jednak takie odstąpienie pola rywalom.
Ogólnie rozumiem, że sam fakt posiadania takich elementów u ciebie zaplusował, bo potrzebowałeś tego typu gier. I spoko. Jednak koniec końców ciężko wziąć coś takiego pod uwagę, jeżeli chce się w miarę chłodnym okiem porównać z innym grami. Bo wiele elementów da się ocenić czy wypadają lepiej lub gorzej. Ale czy fakt, że coś jest action RPG z kamerą za pleców bohatera, oznacza że jest lepsze od RPG z rzutem izometrycznym i turowym systemem walki? No niezbyt, bo jest to czysto subiektywne i jedno nie jest lepsze od drugiego samo z siebie.
Lubię rozmawiać z ludźmi i zawsze chętnie komuś odpisuje, ale rozrosło się to wszystko bardziej niż sądziłem :( Szczególnie że widzę iż jesteś pod tym względem podobny do mnie. Zatem już na starcie uprzedzam, że normalnie napisałbym o wiele więcej, ale niestety musiałem dużo myśli wyciąć i poskracać. Jak poczujesz, że podszedłem do jakiegoś wątku jakoś tak skrótowo to sorry :(
Nie będę też tak cytował jak ostatnio, by jeszcze bardziej post sie nie rozrósł. Jeden akapit tutaj to jeden twój. Raczej niczego nie przeskoczyłem.
Ogólnie też nie chciałem podawać jakieś długiej listy, bo sam widzisz jak dużo idzie tego pisania. A jeść czy pograć też czasami trzeba. Rzuciłem też na dzień dobry te mocniejsze pozycje, bo łatwiej za ich pomocą uciąć dyskusje. Jakbym podał coś bardziej zbliżonego do poziomu Gothica, to by trzeba było się tłumaczyć, czemu tak skoro w Gothic jest też samo i tak dalej.
I czy Gothicowi dałbym trzecie miejsce? Szczerze mówiąc też nie. Jeszcze parę pozycji z głowy bym podał. Chociaż to też japońskie, więc nie wiem czy byłby sens. A z zachodnich? Tam większość jest zbliżona na poziomie Gothica, więc tutaj skończyłoby się na darciu szat o detale.
W tym miejscu trzeba się jednak zastanowić czy samo miejsce w rankingu świadczy o jakości jakiegoś elementu, czy jednak bezpośrednia konfrontacja z innymi grami.
Czy jeżeli pozycja nr 1 jest wybitna, a numer 2 względem niej o wiele wiele gorsza, to czy oznacza że nr 2 jest również świetna lub wybitna, bo jest wysoko w rankingu? No nie. Oznacza to tylko tyle, że wybitna jest jedna pozycja, a cała reszta nie. Dlatego też nawet jakbym zagrał we wszystkie RPG świata i umieściłbym fabularnie Gothica na pozycji nr2 (udawajmy na ten moment, że faktycznie tylko jedna rzecz byłaby lepsza) w moim osobistym rankingu, to wciąż bym uważał, że jest to przeciętna fabularnie pozycja. Bo w porówaniu np. z PT nie potrafiłbym powiedzieć inaczej. Za duża różnica.
Zgadzam się, że japońskie pozycje również posiadają swoje własne klisze. Jak najbardziej. Tutaj nawet nie ma pola do dyskusji. Częstym zjawiskiem jest to, że gracz przejedzony zachodnimi grami szuka czegoś innego w jrpg. I popada w zachwyt, bo jest to dla niego coś zupełnie innego i świeżego. W dodatku gra w rzeczy z "topki", które mają już swoją popularność. I ten ktoś tak gra i gra i z czasem pojawia się u niego dziwne przekonanie, że japońskie pozycje są o wiele bardziej oryginalne i ciekawsze od zachodnich. Jakby to była jakaś reguła. A właśnie tak nie jest ze względu na to co pisałeś. Zachłyśnięcie się czymś zupełnie nowym i przesyt starym robi swoje.
No właśnie nikt by tego nie robił. Bo nie ma w tym nic angażującego oraz ciekawego. Oto właśnie mi chodziło w porównaniu takiej prawdziwiej, solidnej i ciekawej mechaniki wewnątrz gry z ... no ciekawostką. Która poza początkowym "O, ale fajne. Immersyjne bardzo" nie oferuje nic więcej.
Przykład z warzeniem mikstur nie miał pokazać, czy ta konkretna rzecz jest fajna/niefajna dla wszystkich graczy. Bo to kwestia gustów jak napisałeś. Chodzi właśnie o to, że coś może być jednocześnie i immersyjne oraz pozwalać bawić się tym. W Kingdom jak ktoś CHCE, to może pobawić się tą swoistą minigierką i czerpać z tego radość. Da się zrobić inaczej typową czynność w RPG, niż tak... nijako jak w innych grach. W Gothicu natomiast tylko łazisz do typków i tyle. Nic złożonego się za tym nie kryje oraz nic oprócz imersji nie wnosi. Pusty mechanicznie element gry. A też dałoby się to zrobić inaczej.
Tutaj możesz napisać, że jak jakaś mechanika będzie źle zrobiona, to przyniesie tylko więcej szkody niż pożytku. I w takiej sytuacji lepiej by było coś łatwiejszego do zrobienia, tak jak warzenie mikstur w Gothic II. A ja ci odpowiem, że może być i wilk syty jak i owca cała. Z tego co pamiętam to w Kingdom po uwarzeniu pierwszej mikstury danego typu, potem szło to robić automatycznie. A nawet jak nie dało się w tej konkretnej grze, no to są inne pozycje, które pozwalają pomijać, albo nawet wyłączyć jakieś mechaniki.
Naturalne jest to, że znamy kogoś ważniejszego ze słyszenia, albo go widzimy go z daleka w trakcie jakieś uroczystości. Ale nie że sobie z nim gadamy, albo on nas poznaje bezpośrednio. Dałbym sobie wręcz rękę uciąć, że z takim Yberionem nie zamieniło nawet słowa znacząca część Bractwa Śniącego. Z takim Laresem raczej 95% Starego Obozu też nie obcowało w żaden sposób. A o Magach wody to już w ogóle nie wspomnę.
Gomez nas traktuje jak traktuje, bo on taki był. On pluł na wszystkich jak leci, więc no to nie dziwota. W takim Skyrimie też przecież nie wszyscy padają nam momentalnie do stóp, nawet jak sie dowiadują że jesteśmy smoczym dziecięciem. Niektórzy to widzą też w nas tylko użyteczne narzędzie jak w tym całym wątku wojny o Skyrim. Podobnie z wątkami gildii. Masz już smoczy pancerze i ubiłeś mase smoków? No sorry, ale zaczynasz jako świeżak. Nie ma taryfy ulgowej.
A co do "idź wybrańcze i zabij demona". No jak nie. A Xardas? :D
Dalej padło też stwierdzenie o Wiedźminie 3. Tutaj to jest o tyle nietrafione, że Geralt już na etapie książek był względnie kojarzonym gościem. A co tu dopiero mówić o trzeciej części gry. Ciężko to porównać z kolesiem którego poznajemy w jego pierwszej grze. Bezi natomiast w drugiej części był o wiele bardziej rozpoznawalny i szanowany. Praktycznie większość ludków z Kolonii go znała i miała do niego jakiś respekt. Uroki zaliczenia już jakiś "przygód".
Nie mamy nic wspólnego z zawalaniem kopalni bo ciężko byśmy mieli. Atakować wolnej kopalni nie atakowaliśmy, ale już ją odbijaliśmy, więc event związany z tym miejscem odhaczony. A zwołanie kumpli to nie była pozostałość po jednym zadaniu? Gdzie koniec końców mieliśmy się z nimi spotkać, ale twórcy nie zdążyli tego dodać? Więc to takie pół na pół, plus ciężko to nazwać jakimś istotnym wydarzeniem.
Odnośnie przyzwyczajania się wszystkich innych do życia w Kolonii, a tylko my chcieliśmy zmienić status quo. To co opisujesz miało rację bytu, ale tylko do pewnego momentu. I przyznaje, że właśnie ta pierwsza połowa gry robiła największy klimat. Bo potem gdy okazało się, że Śniący to tak naprawdę demon a nie wybawiciel, a my zaczęliśmy latać za magicznymi artefaktami w postaci kamieni ogniskujących, no to zaczęło skręcać w sztampowym kierunku. A już praktycznie od czwartego rozdziału, na dobre rozkręciło się to w typowe epic hero fantasy. Orkowe, przepowiednie, walka z demonem, legendarne i zagubione miecze oraz pancerze. No dosłownie tylko brakowało jakieś monumentalnej bitwy z tysiącami wojaków.
I nie da sie tego ukryć. Szczególnie że te elementy to nie jakieś 5% gry, tylko znacznie więcej. Na tyle dużo, że koniec końców powoduje to iż Gothic jest właśnie sztampową historią kolesia w magicznej zbroi i z magicznym mieczem, który walczy z demonem. A nie historia o biednym więźniu, który zmaga się z trudami życia. Szczególnie że te trudy życia praktycznie znikają przy pierwszym awansie.
Ale ja nigdzie nie pisałem, że fabuła Gothica jest kiepska :(
Pisałem że jest przeciętna. Możliwe że zmyliły ciebie inne słowa, które padały. Na przykład "prosta" oraz "sztampowa". Tylko według mnie nawet prostą fabułę (i sztampową) można podać w dobrym sosie. Albo złym. Albo właśnie przeciętnym.
Bo Gothic nie zrobił niczego pod tym względem, co mogłoby go wyróżnić na tle konkurencji. No ale nie zrobił też niczego fatalnego.
I czy dało sie to zakończyć gorzej niż wygnanie pupila Beliara? No dało. Czy dałoby się lepiej? Jakiś zdolny i kreatywny scenarzysta dałyby z pewnością radę. Czy pokonanie demona to typowe i przeciętne rozwiązanie? Tak. Stąd przeciętność na tym polu.
Co do do imion, to trochę żartowałem z tymi prostymi imionami :P W sensie nie chciałem tego traktować jako głównego argumentu. Bo jasne, łatwiej zapamiętać imię np. Gorn niż Paarthurnax, ale przykładowo Frodo wszyscy pamiętamy nie z powodu prostego imienia. Jednak czynników jest zawsze więcej.
Dobra. Parę późniejszych kwestii pominąłem, ale już nawet pomimo skracania znowu wyszło jak wyszło. Zatem na ten moment zakończę. Zresztą rozmowy o Gothicu w Polsce są wiecznie żywe, więc pewnie jakaś okazja sie napatoczy.
Ja patrząc ogólnie na wszystkie RPG z tamtych czasów, na piedestale Gothica bym nie postawił.
Jeśli jednak stawiasz na RPG z otwartym, żyjącym światem w 3d. To jest numer 1, bądź 2 wraz z Morrowindem.
Nie powiedziałbym, że to przeciętniak bo takich gier wtedy za prawie nie było, więc gdzieś ta gra przecierała szlaki w swojej formule.
No spoko. Sterowanie w G2 faktycznie dostało 2 rozwiązania, ten z G1, a także bardziej standardowe sterowanie, do wyboru. W sensie, że w G1 też można było dostosować sterowanie bliżej do standardowego po prostu przez zmianę niektórych klawiszy na te standardowe itp. i takie sterowanie też nie było trudne, a nawet było łatwe jak standardowe, chociaż nie da się zmienić ogólnej mechaniki sterowania czyli lpm + klawisz. Tylko trzeba zmienić klawisze i zrozumieć mechanikę sterowania i będzie znacznie lepiej i łatwiej, w sumie dla mnie bez różnicy jakie sterowanie i które, bo te czy te były tak samo łatwe.
Gothic ma to do siebie, że wiele ludzi gra w tą grę. Ale to nie jest tak, że jest tylko przeciętna, może nie wybitna, ale ma w sobie coś co przyciąga ludzi. Ma w sobie pasję deweloperów, którzy włożyli w to kupę roboty jak na taką małą ekipę i niestety z brakującym czasem co poskutkowało czasami jakimiś śladami usuniętych części, niedopracowanymi elementami jak legendarne drabiny, które o dziwo były na tyle wystarczające, że zawsze dało się je przejść. Są po prostu takie szczegóły, które czynią te gry takimi jakie są dla fanów gothica, ale to trzeba wczuć się w to i dostrzec to. Taka spoko gierka, która ma sporo fanów. Generalnie gothic ma w sobie coś i wiele tych szczegół robi swoją naprawdę sporą dobrą robotę, ma to do siebie, że jest bardzo lubianą grą.
Generalnie to trzeba jednak przyznać, że to jest niemałe osiągnięcie, zbudować gierkę z małym zespołem z niedostateczną ilością czasu, a jednak odnieść taki sukces, że zdołali uzyskać dużo więcej czasu i dobudowali drugą część uzupełniającą z dodatkiem i to nawet jeszcze lepiej się spisało. Tego nie da się zaprzeczyć. Generalnie to jednak nie są takie złe gry, są to nawet niezłe. Klimat, świat, postacie, może nienajlepsza fabuła, ale wystarczająca, nieco innowacyjności jak zmiany w czasie dnia, życie w osadkach, a także zmiany czynności w czasie różnych pór dnia i jeszcze inne ;p.
Ale na razie poczekajmy, zobaczmy jak to pójdzie, bo to przecież nie jest kopia oryginału i nie jedynie z lepszą grafiką. To będzie przecież mieć masę różnych zmian, standardowe sterowanie, być może dokończone niedokończonych i dodane tego co miało znależć się w 1 itd. Kto wie, może więcej nowych graczy polubi. Generalnie zawsze znajdą się(wiadomo, dla każdej gry i tak znajdzie się ileś nowych fanów, zawsze na każdą część), ale jak dużo?
Ja to Ciebie trochę nie rozumiem, mam wrażenie, że całe to dyskredytowanie Gothica jest takie trochę na siłę i szukasz dziury w całym. Przede wszystkim chyba trochę zapominasz kiedy te gry wyszły (a cały czas odnoszę się do G1 i G2, trójka to była słaba gra). Gothic 1 i Gothic 2 wyszły odpowiednio w 2001 i 2002 roku w Niemczech, u nas rok i rok później. Nie sądzisz, że porównywanie ich do Kingdom Come, czy tym bardziej RDR2 (dodatkowo gry z kosmicznym budżetem) jest odrobinę niesprawiedliwe?
Mówisz, że koncept jest banalny i oklepany? No c'mon, w której grze nie masz starcia dobra ze złem i mocno nakreślonego głównego antagonistę?
Pytasz o zwroty akcji. Moment, kiedy dostajemy kopa ze starego obozu i nagle najbardziej "prawilny" obóz staje się tym najgorszym, to przecież opad szczeny. Albo w ogóle motyw ze Śniącym i cały pomysł, by wyśmiewany obóz nieszkodliwych palaczy zielska okazał się pod wpływem prastarego demona, który wydawało się, że jest tylko śmiesznym wymysłem upalonych ludzi na haju.
Porównałeś mechanikę warzenia mikstur z KC:D. Tutaj masz wykuwanie miecza (wciąż przypominam, który mamy rok). Żelazo trzeba rozkuć, rozgrzać, ostudzić i naostrzyć.
Nie bagatelizujmy tych wszystkich mikrodetali, bo to właśnie one sprawiają, że obcowanie z Gothiciem w tamtych latach było bardzo realistyczne i to właśnie te wszystkie drobne mechaniki sprawiały, że immersja była tak silna.
Ja do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że można jeszcze teraz robić współczesne gry, które względem Gothica są zacofane pod takimi wydawałoby się - podstawowymi aspektami.
Przykład: w Gothicu każdy przedmiot jest fizycznie wymodelowany w świecie gry i ISTNIEJE rzeczywiście. Jeśli wchodzisz do chaty i widzisz na stole kubek, szynkę i bryłkę rudy, to podniesiesz z tego stołu kubek, szynkę i bryłkę rudy. To są fizyczne przedmioty. A np. już w takim Wiedźminie 3 (2015) przedmioty to tylko ikonki, obrazek. Jak podejdziesz do stołu zawalonego przedmiotami, owocami i różnymi duperelami, to wchodząc z nim w interakcję odpala Ci się jakieś menu, z którego zbierasz właśnie ikonki nie mające nic wspólnego z tym co widzisz na stole. Po zebraniu ikonek nawet nic się w wyglądzie tego stołu nie zmienia. Dalej leżą na nim owoce. To samo np. przy zbieraniu roślin. To jest tylko jeden mały przykład jak wiele czynników, na które nawet nie zwracamy uwagi wpływa na odbiór gry i naszą immersję.
Jeśli chodzi o projekt świata to mimo wszystko i mimo gustu uważam, że zdecydowanie lepszy jest mniejszy świat, a dopieszczony. I nie chodzi tylko o wypełnienie, bo w Gothicu sam projekt lokacji jest ciekawszy niż jakieś płaskie, nudne i powtarzalne połacie na które z braku laku i lepszego pomysłu wrzuca się po prostu respawnujące się potwory. W Gothicu pokazesz mi screen z dowolnego miejsca mapy i będe wiedział, gdzie ten screen zrobiłeś. W Wiedźminie 3 pokażesz mi screeny, rozpoznam Novigrad, Oxenfurt, Kasztel, jakąś wioskę, fragment bagien. Reszta wygląda wszędzie tak samo, wszystko jest kopiowane na potęgę i jednakowe.
Co z tego, że Novigrad jest z 5, albo i więcej razy większy od Khorinis, czy Starego Obozu. Co z tego, skoro w Novigradzie nie wejdę do 90% zabudowań. Nie wejdę nawet do Świątyni Wiecznego Ognia, największej budowli w mieście. Wszędzie fake doors i atrapy. Z nikim nie pogadam, bo to miasto to makieta jak w asasynie, czy GTA. W Gothicu wszędzie wleziesz, z każdym pogadasz, nawet jeśli ktoś ma kilka powtarzalnych odpowiedzi.
Dla mnie Gothic jest dla gier RPG tym, czym było GTA III dla gier akcji. Nie zapominajmy o tym i nawet jeśli Planscape to perła w koronie narracji, fabuły i dialogów, to jednak sposób prezentacji bardziej przypomina interaktywną książkę, a nie interaktywną grę, w której jesteś.
"rozrosło się to wszystko bardziej niż sądziłem :( Szczególnie że widzę iż jesteś pod tym względem podobny do mnie"
O ironio, za czasów szkolnych nauczycielka zawsze mi marudziła, że te wypracowania z [polskiego, to piszę dobre,ale stanowczo za krótkie. Widać jestem gadatliwy tam, gdzie temat mnie wciągnie. Ale postaram się w miarę krótko, bo rzeczywiście nam wychodzą sążniste epistoły.
"Zgodzić się mogę, że te gry w ogólnym rozrachunku są przeciętne/ok/meh/średnie."
Ja niestety zgodzić się z tym do końca nie mogę. Może nie nazwałbym jej wybitną, ale na pewno nie przeciętną. Owszem, przy grach średnich też można się dobrze bawić, ale osobiście prędzej za grę średnią uznałbym Wiedźmina 3. Taki sobie otwarty świat, bardzo przeciętny główny wątek (na szczęście jakość głównej historii w dodatkach poprawiono), idiotyczny system rozwoju postaci (nie mogę korzystać ze wszystkich umiejętności, których się nauczyłem, bo ograniczają mnie jakieś sloty aktywnych umiejętności? poważnie?!?). Chociaż jest to gra, z którą przyjemnie spędziłem sporo czasu, to po prostu nie mam ochoty do niej wracać. A do G1-G2NK, mimo wszystkich zastrzeżeń, jakie można mieć do tej gry, co parę lat wracam. Jeśli więc Gothicki są grami przeciętnymi, to Wieśka 3 musiałbym nazwać grą słabą.
"A co do "idź wybrańcze i zabij demona". No jak nie. A Xardas? :D "
A Xardas miał swoje własne powody. Cytując z końcówki dwójki "Od opuszczenia kręgu ognia, zdobycie mocy potężnego sługi Beliara było moim jedynym celem. To co nie udało się w świątyni Śniącego, dokonało się tutaj." Xardas zresztą nie mówił Beziemu "idź, zabij demona dla dobra świata", tylko bardziej "niestety, moje podejrzenia się sprawdziły i kluczem do bariery jest magia demonów; jeśli chcemy się stąd wyrwać, to nie ma rady, trzeba się zmierzyć z demonem". Zresztą, widząc w Bezimiennym kogoś potencjalnie zdolnego do pomocy przy urzeczywistnieniu jego planów, Xardas zapewne był gotów powiedzieć mu wszystko, z sugestia o ziemskim wcieleniu samego Innosa włącznie.
"wygnanie pupila Beliara [...] pokonanie demona "
Mimo wszystko nie wracamy ze świątyni opromienieni blaskiem chwały pogromcy demona i wyzwoliciela uciśnionych więźniów. Gdyby nie pomoc Xardasa, to skończyłoby się dla bohatera tragicznie. A w świetle motywów nekromanty, o których wspomniałem wyżej, można śmiało podejrzewać, że ta pomoc też nie była z dobroci serca, a tylko dlatego, że Bezimienny był jeszcze Xardasowi potrzebny. Z drugiej strony muszę uczciwie przyznać, że podobny motyw nie jest też super oryginalny, bo choćby w NWN2 (swoją drogą znacznie bardziej sztampowym heroic fantasy, niż Gothic kiedykolwiek) tez mamy zakończenie, gdzie pokonanie Króla Cieni kończy się dla bohatera najprawdopodobniej śmiercią (a przynajmniej tak uważali ci, którym udało się przeżyć, bo oczywiście mamy kontynuację w świetnej Masce Zdrajcy).
Za to, gdybyś mówił o fabule trójki, to tam już pełna zgoda, bo czego tam nie ma/ Angażowanie się w rewolucję bez żadnego osobistego motywu? Jest. Artefakty potężniejsze, niż wszystkie kamienie ogniskujące razem wzięte? Są. Możliwość zostania królem? Jest. Możliwość skopania tyłków bogom (w postaci uniemożliwienia im ingerencji w sprawy tego świata)? Jest.
Ogólnie trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedno. Twórcy PT w tamtym czasie byli już weteranami branży, z dorobkiem i doświadczeniem. To samo twórcy Morrowinda. Nasi twórcy Wiedźmina 3 również mieli już duże doświadczenie i nieporównywalnie większy budżet, a i tak pewne elementy swojej gry zrobili gorsze, niż kilku zapaleńców, bez doświadczenia i solidnego budżetu, w swojej pierwszej grze.
I też już na tym zakończę dyskusję, bo moglibyśmy tak dyskutować do przyszłego roku i dalej byśmy nie skończyli. Dlatego baw się dobrze w swoich ulubionych grach i życzę ci, żeby żadna oczekiwana przez ciebie nowość nie była nigdy gorsza od Gothica.
Jeśli to prawda, to moje marzenia się spełniły i jestem w stanie zapłacić każde pieniądze. Chętnie kupię cyfrówki i jakąś fizyczną kolekcjonerkę, jeśli będzie.
Niby powstaje remake, ale jestem co do niego sceptycznie nastawiony, bo podejrzewam, że z Gothiciem będzie go łączyła tylko nazwa, zwłaszcza, że nie robią go Piranie. No i same Piranie też już nie są tym samym składem, co 20 lat temu.
W każdym razie dla mnie na klimat starych gier składa się miliard drobnych rzeczy, muzyka, dźwięki, menusy, interfejs. Jak ktoś mi w tym grzebie i zmienia, to już mi to odbiera te nutkę nostalgii i wspomnień. Uwielbiam takie pierdoły jak ta kanciasta grafa, te bębny w menu G1, albo dźwięk zapisywania nowych informacji w dzienniku, czy ten, kiedy osiągamy nowy poziom. Nie lubię zmian, no chyba, że w kontynuacji. Ale oryginał lubię zawsze taki jaki jest.
No i liczę na dubbing, bo bez dubbingu to nie ma racji bytu.
Synu, pozwól że Cię uściskam bo dawno nie czytałem tak pięknej laurki i czuję to samo.
Też chętnie bym kupił jakąś dopakowaną edycję. Swego czasu myślałem nad kupnem edycji premierowej Gothica, ale ludzie życzą sobie za nią ponad 1000 zł, co jest dla mnie nie do zakceptowania. Na ten moment muszę sie zadowolić gamebookiem.
Gdyby wyszła taka porządna edycja na konsolę, to złamałbym swoje zasady i brałbym ją na premierę.
Patrząc na tych trzech powyżej rok 2023 będzie jeszcze gorszy dla graczy:x
Pionaski gotowe są becelować za remaster?! (jak to nazwać gdyby to wyszło ma konsole) za ponad 20letnia gierke niewiadomo ile
Liczę, że cena będzie sroga, najlepiej 300pln + dostaniecie pare bugów by poczekać tygodnie\miesiące na normalnie korzystanie z zakupionego produktu.
Oby was doili ile wlezie, oszukiwali i pluli wam w twarz, ale tacy jak ci powyżej i tak stwierdzą, że to deszcz i jest super bo mają gothica 2 na konsole hahahahahh
Przez lata zaoszczędziłem tyle kasy na grach kupując je kilka lat po premierze za ułamek ceny (ostatnią grę na premierę kupiłem w 2014 roku), że ten 1 raz mógłbym wydać nawet 300 zł na ulubioną grę. Na pewno wolałbym wydać tyle na Gothica niż na takiego starfielda, który będzie kolejnym generycznym i zbugowanum gniotem od bugthesdy.
po pierwsze Ognisty, masz szklana kule?
po drugie, zycze nam wszystkim wiecej takich "gniotow" jak Skyrim i Fallout 4.
Milcz heretyku, niegodzien jesteś by na Twych ustach pojawiał się taki tytuł jak Gothic!
Za gothica na konsole moge i 600 dac. To sie nazywa nostalgia. Lepsze to niz kupowanie jakiegos Starfielda czy innego Harrego Pottera.
Szkalna kula nie jest do niczego potrzebna. Dla mnie wystarczy samo to, że to kolejna gra bugthesdy, która od Morrowinda zalicza coraz większy zjazd. Dopóki nie wywalą gamebryo na smietnik, to nic się nie zmieni. Przecież w fallcrapie 76 jest pełno bugów z czasów Morrowinda, więc starfield też je będzie miał.
No i dochodzi jeszcze fakt, że starfield ma mieć generowany proceduralnie świat, przez co pewnie będzie nudny jak flaki z olejem. Już to widzę, jak przy 1000 planetach unikają powtarzalności.
No i po co to komu? Rozumiem remake, wtedy takie działanie ma sens, ale robienie zwykłego portu tak starej gry jest idiotycznym pomysłem.
Port Gothica 1 i 2 na ps4/ps5? Biorę od ręki. Albo raczej po paru recenzjach oceniających stopień zabugowania;)
Ale nie sądzę, by takich wariatów było dużo.
Zysku z tego będzie bardzo mało. Niestety, ale nie ma co się oszukiwać. Zupełnie chybiona decyzja.