Hideo Kojima o współpracy z Microsoftem: tylko oni rozumieją moją nową grę
Ciekawe co Kojima wymyślił tym razem. Co jak co, ale pomysłów i odwagi w realizacji projektów mu nie brakuję, czego DS jest najlepszym przykładem.
Dużo ludzi go nie lubi i uważa za narcystycznego "ćwoka", ale właśnie dzięki takim ludziom, którzy nie boją się zrobić czegoś inaczej branża idzie do przodu.
Ciekawe co Kojima wymyślił tym razem. Co jak co, ale pomysłów i odwagi w realizacji projektów mu nie brakuję, czego DS jest najlepszym przykładem.
Dużo ludzi go nie lubi i uważa za narcystycznego "ćwoka", ale właśnie dzięki takim ludziom, którzy nie boją się zrobić czegoś inaczej branża idzie do przodu.
Kojima sam nie rozumie swoich gier a co dopiero ci z microsoftu xd. Po prostu w przeciwieństwie do Konami to zdają sobie sprawy, że najwięcej kasy mogą zyskać jak Kojime się nie trzyma na łańcuchu i pozwolą mu szaleć
Przez jakiś czas się łudziłem, że zrobi jeszcze jakiś ambitniejszy fabularnie akcyjniak z ciekawymi pomysłami i muodnym gameplayem (filmowym) jakim był Metal Gear Solid 1-4, ale niestety poszedł coraz bardziej w "schizy teatralne" i jego ostatnie gry to nudne przegadane nieraz kiczowaty filmów gry z przerwa na gameplay.
Ani MGS5 ani Deth Stranding nie jest tym czym były gry Kojimy, które lubiłem.
Najpierw dobry gameplay, później reszta, to należy dopracować w grach, a nie jakaś powtarzalność do pożygu.
Nie czekam na dzieła Kojimy, ten gość się skończył, robi teraz jakieś schizy teatralne zamiast gier. Jak nie wiadomo o co chodzi w grze to znaczy, że autor odpłynął.
Dla gameplayu to się gra w gry online. Na singlu liczy się właśnie historia, narracja, postacie, klimat itd.
Większej głupoty nie słyszałem. To już zależy od gustu, ale głównym atutem gier są ich mechaniki, a nie historia.
Powiem więcej, historia może być słaba, ale gdy gameplay jest ciekawy to przymykamy oko na historię, w drugą stronę już tak dobrze nie ma. Jest masa gier ze sztampowymi historiami, ale ludzie w nie grają, tak bo w gry się gra, a nie słucha historii.... Oczywiście fajnie gdy gra ma oba te elementy na wysokim poziomie, jednak to gameplay odgrywa główną rolę.
Aha, to dlatego Wiedźmin 3 uchodzi za grę wszechczasów, bo można tam sobie mieczem machać, pewnie. Wiedźmin 3 gameplay ma co najwyżej przeciętny. Za to błyszczy we wszystkich tych elementach które wymieniłem wyżej.
Jak szukasz wyzwania i ciekawego gameplayu to grasz online, bo zabijanie botów nigdy nie będzie tak ciekawe, wymagające i dające satysfakcję jak rywalizacja z innymi ludźmi.
Tylko, że jest ta klasa graczy-lamusow z koślawymi palcami, kompleksami i przewrażliwionym ego, która unika gier online jak ognia bo te im wyraźnie pokazują, że wcale nie są tacy dobrzy w to klikanie myszką, klawiaturą czy padem jak sobie wmawiali, że są, po zabijaniu ton bezmyślnych botów w grach single player.
Tak, wiedźmin nie jest dobry gameplayowo i kładzie większy nacisk na historię, ale to nie oznacza, że źle się w niego gra. Jak na swoje czasy to wykreowany świat i samo polowanie na potwory jako Wiedźmin sprawiało duży fun.
Tak jak napisałem wcześniej, są gry które stawiają większy nacisk na historię, ale w grach głównie chodzi o ich mechaniki.
Dlaczego ludzie grają w Dark soulsy?
Dlaczego ludzie grają w roguelike?
Dlaczego ludzie grają w różnego rodzaju gry survival?
Chyba mi nie powiesz, że ludzie grają w takie Assasiny czy Far Cry dla fabuły?
Rozumiem, że gry rpg stoją też fabułą? No sory, ale tam główne skrzypce gra rozwój postaci, mnogość mechanik które pozwalają nam odgrywać własną postać.
Podsumowując, historia zawsze jest na drugim planie, choć wiadomo, że są ludzie którzy bardziej preferują dobrą historię niż gameplay, jednak śmiem twierdzić, że jest ich dużo mniej, a nawet oni czasem mają problem z grą która jest uboga gameplayowo.
rlistek, musiałbyś wytłumaczyć jak definiujesz gameplay. Bo dla mnie, dla przykładu, gameplay np. w Dishonored jest lepszy od takiego Counter Strike'a czy Valoranta. Gry online przynoszą więcej emocji, w pewnych sytuacjach są bardziej nieprzewidywalne z racji, że walczymy z człowiekiem. Element rywalizacji jest tutaj kluczowy.
"Jak szukasz wyzwania i ciekawego gameplayu to grasz online, bo zabijanie botów nigdy nie będzie tak ciekawe, wymagające i dające satysfakcję jak rywalizacja z innymi ludźmi."
Widać, że patrzysz przez swój pryzmat na gry, to nie jest złe, ale nie generalizujmy. Dla niektórych ubicie ciężkiego bossa, z wieloma mechanikami przynosi satysfakcję i spełnienie.
"Tylko, że jest ta klasa graczy-lamusow z koślawymi palcami, kompleksami i przewrażliwionym ego, która unika gier online jak ognia bo te im wyraźnie pokazują, że wcale nie są tacy dobrzy w to klikanie myszką, klawiaturą czy padem jak sobie wmawiali, że są, po zabijaniu ton bezmyślnych botów w grach single player."
Tylko wiesz, każdy szuka w grach czegoś innego. Jeden rywalizacji, drugi eskapizmu od realnego świata, trochę odpoczynku od pracy i życia, chce sobie przeżyć fajną historię "prowadząc" bohatera. Nazywanie tych drugich lamusami, jest trochę nie w porządku z twojej strony. W grach nie tylko chodzi o to, żeby "dobrze klikać myszką"...
Tylko wiesz, każdy szuka w grach czegoś innego. Jeden rywalizacji, drugi eskapizmu od realnego świata, trochę odpoczynku od pracy i życia, chce sobie przeżyć fajną historię "prowadząc" bohatera.
Ale mi dokładnie o to chodzi. Chcesz rywalizacji odpalasz grę online, chcesz escapizmu to odpalasz grę single player która cię wciąga historią, narracją, postaciami, klimatem i światem gry.
I to nawet nie jest dla różnych graczy, bo sam gram i w jedne i w drugie, zależnie na co mam akurat ochotę.
Spłycanie gier do bezmyślnego 'klikania w gameplay' niczym popierdółki na telefon to jest domena dzieci i wspomnianych wyżej lamusów.
Do tej pory pamiętam jak kilkanaście lat temu czy kiedy to było kumpel po przejściu Max Payne mówi - "meh, taka sobie ta gierka, nie wiem skąd te wszystkie wychwalające ja opinie". Tylko patrzyłeś wcześniej jak typ w to gra to biega i strzela do botów, a wszystkie cutscenki tylko skip skip skip skip skip.
No to ja się nie dziwię, że na nim ta gra wtedy nie zrobiła wrażenia.
Coś jak zamówić pizzę, zrzucić wszystkie dodatki, zjeść samo to ciasto i narzekać, że ta pizza to wcale nie taka dobra.
" Chyba mi nie powiesz, że ludzie grają w takie Assasiny czy Far Cry dla fabuły? "
Chyba jestem jakiś dziwny bo właśnie fabuła w Assasinach ( zwłaszcza pierwszych ) bardzo mnie trzymała, chyba do blackflaga, później już było tylko gorzej i już nie czekam na gry z tej serii jak kiedyś. FarCry to samo, zwłaszcza świetna 3 część oraz niesamowicie zapadający w pamięć antagonista Vaas Montenegro. Mnie gry single bez angażującej fabuły szybko odrzucają, mimo, że taki Elden Ring jest świetny i lubię do niego usiąść to niestety nie zatrzymuje mnie na długo przy konsoli. Oczywiście masz racje, że gdyby w tych grach gameplay był jakiś strasznie kiepski to sama fabuła chyba by nie pociągnęła takiej gry, trzeba przyjąć, że musi być to zrównoważone ( takie moje zdanie ).
Rozumiem, że gry rpg stoją też fabułą? ....
W te co ja lubię grać akurat tak.
Dla mnie rpg bez dobrej histori w tle to mehh. Sporo RPGów stoi fabułą. Generalnie wszystko jest kwestią gustu. Dla mnie nawet świetny gameplay przy marnej historii nie jest w stanie zatrzymać mnie przy grze na tyle żeby ją ukończyć, z drugiej strony świetna fabuła przy okropnych mechanikach gry też byt nie była w stanie mnie zaangażować do końca.
Tak jak napisałem, są ludzie stawiający w grach na fabułę i są tacy co ważniejszy jest dla nich gameplay.
Tylko nie oszukujmy się, gry stoją głównie gameplayem, jeśli byłoby inaczej to na rynku królowały by gry z quick time eventami lub gry typu The Walking Dead.
Oczywiście jakaś historia w grze zawsze musi być bo to jednak daje graczowi jakiś cel, pozwala mu lepiej się wczuć w ten gameplay.
Ogólnie można powiedzieć, że na gameplay składa się wszystko, fabuła jak i mechaniki gry jednak to mechaniki są tym "mięsem", bez nich gra byłaby jak film.
Także pisanie jak kolega rlistek, że w grach najważniejsza jest fabuła, to nieprawda.
Jest to kwestia gustu, ale chyba sam przyznasz, że na rynku nie ma dużo gier z naprawdę ciekawą i wciągająca fabułą? Zazwyczaj są to średnie historie typu bohater ratuje świat, a jednak przechodzimy takie gry bo historia jest ok, a w grę gra się bardzo dobrze dzięki ciekawym mechaniką. :)
Prawda, MGSV może i był niedokończony, miał braki w historii którą chciał opowiedzieć, ale gameplayowo to majstersztyk. To jest najlepsza skradanka ever, do dzisiaj nie powstało nic lepszego.
Ogólnie rzecz biorąc się z Tobą zgadzam. Generalnie ja uwielbiam dobrze napisaną historię, niestety faktycznie nie ma tych gier jakoś dużo. Przyznając Ci racje na myśl mi przyszła teraz jedna gra, która dopiero wychodzi, czyli Hogwarts Legacy gdzie jestem w sumie nie wiem czemu mega nahajpowany na nią i mam duże oczekiwania co do mechanik, a o fabule wiemy niewiele. Co do dobrej opowieści długo omijała mnie seria Yakuza i Judgment gdzie jak zasiadłem byłem pod ogromnym wrażeniem opowieści ale fakt gameplay nie odstawał i też był miodny i właśnie takich gier oczekuje od wydawców.
MGSV dla mnie był świetny i spędziłem w nim wiele godzin mimo niedokończonej historii.
Twórca stwierdził, że tylko gigant z Redmond mu zaufał podczas gdy inni mieli go za „szaleńca”.
A włodarze Sony pewnie czytając coś takiego myślą sobie: "No "zieloni" teraz wasza kolej...".
Moim zdaniem Microsoft mógłby chcieć pracować z Kojimą choćby tylko z czysto cynicznych, pragmatycznych pobudek i to nawet zupełnie nie wierząc w finansowy sukces całego projektu. Gry Japończyka mają to do siebie, że media branżowe na ich widok zwykle pieją z zachwytu i sypią 9-10 jak z rękawa, choćby nawet sami gracze nie podzielali ich entuzjazmu. Mając taką grę, MS mógłby wreszcie pochwalić się wielkim, ekskluzywnym hitem w swoim portfolio i jednocześnie podbudować swój wizerunek jako "ważnego gracza na rynku", nawet jeżeli na tym nie zarobi. W przeciwieństwie do Sony, stać ich na takie inwestycje.
Gry Japończyka mają to do siebie, że media branżowe na ich widok zwykle pieją z zachwytu i sypią 9-10 jak z rękawa, choćby nawet sami gracze nie podzielali ich entuzjazmu.
Dokładnie tak samo jak jest z każda grą z naklejką "pS eXcLUsIvE".
Nigdy nie byłem fanem jego twórczości, a wyjątkiem od reguły jest death stranding, które uwielbiam. Jedyny element, który nie przypadł mi do gustu, to właśnie jedno z tych "rewolucyjnych dla branży" rozwiązań - wspólna sieć hiralna dla graczy/ taki online. Kiedy idziesz gdzieś pierwszy raz to taka pomoc nawet byłaby fajna, ale wtedy Sam jest odcięty od sieci hiralnej, a jak już jesteśmy podłączeni to i tak budujemy wszystko pod siebie, a po innych graczach zostaje tylko śmietnik
Ciekawe co Kojima wymyślił tym razem. Co jak co, ale pomysłów i odwagi w realizacji projektów mu nie brakuję, czego DS jest najlepszym przykładem.
Dużo ludzi go nie lubi i uważa za narcystycznego "ćwoka", ale właśnie dzięki takim ludziom, którzy nie boją się zrobić czegoś inaczej branża idzie do przodu.
To że ktoś jest wizjonerem nie oznacza, że jego wizje są dobre czy maja wpływ na cokolwiek, tak częściowo dzięki takim osobom branża się rozwija, ale nie zapominajmy, że na jednego wizjonera który wymyśli RZECZYWIŚCIE coś przydatnego czy coś co spowodowało rozwój w danej dziedzinie, są setki jak nie tysiące innych wizjonerów z masą nietrafionych pomysłów.
Problem z Kojimom jaki ja mam to taki, że jest z jednej strony to Azjata czyli ma pewną mentalność w podejściu do gier, która mi się nie podoba, mówię tu o głupim grindzie. Weźmy takiego MGS5, który jakimś dziwnym trafem ma pozytywne oceny mimo, że gra jest do bólu średnia. Masz tam 50 misji z których ok 30+ to recykling tego samego na silę, upchnięty by wymusić ogromny grind dla przedmiotów i słabego multi. Tak, ta gra jest świetna dla osób, które lubią bawić się środowiskiem i mechanikami gry ale totalnie średnia dla osób, które szukają ciekawej fabuły, do dziś nie mogę wybaczyć tego, że mamy genialny prolog a potem równia pochyła w dół, półotwarty świat z masą ograniczeń i korytarzy, walka z mechem tragiczna, kiedyś myślałem, że konami (nie usprawiedliwiam złego traktowania Kojimy przez tą patologiczną firmę) miało spory wpływ dlatego gra byłą tak przeciętna ale DS rozwija te koncepty czyli jednak Kojima juz wtedy eksperymentował.
Sam DS (który rozwija koncept zapoczątkowany przy MGS5) przynajmniej ma linową dobrą fabułę a cały głupi mozolny grind czy masą kretyńskich misji dostawczych można częściowo olać. Szkoda tylko, że nadal ten grind jest wymuszoną formą grania po sieci z innymi, według mnie Kojima bardzo złe połączenie wybrał, DS pod tym względem mnie niemiłosiernie wymęczył. Znowu mamy półotwarty świat z niewidzialnymi ścianami i oskryptowanymi wąskimi przejściami, których nie da się ominąć, koncept wynurzonych fajny ale po jakimś czasie staje się nudny w szczególności kiedy odblokujemy nowe zabawki, koncept łażenia i dojścia do celu ciekawy ale również nudzi kiedy chcesz sobie eksplorować nagle szybko dochodzisz do niewidzialnej ściany, oczywiście to moje zdanie.
Ogólnie świat jest piękny ale pusty i nudny, jeśli chodzi o aspekt samej eksploracji grze brakuje ciekawych misji pobocznych, np. podobnych do tej w której musimy dostarczyć sprzęt medyczny potrzebującej kobiecie w ciąży ale takich misji jest może kilka na tony nic niewartych zapychaczy. Tak rozumiem zabawa w kuriera ale strasznie mi się to kłóciło z fabułą, która pcha nas do przodu i mówi, że jesteśmy kimś ważnym, oczywiście do samej fabuły nic nie mam jest bardzo dobra w przeciwieństwie do takiego MGS5. I ten recykling misji z tym "wojskowym" gdzie w jego misjach robimy dokładnie to samo, eh.
Miałem wrażenie tylko mniejsze, że Kojima włożył całe swoje zainteresowanie w początek gry, pierwsze godziny a gdzieś tak od połowy się znudził konceptem i chciał tylko dokończyć projekt.
ale MGSV nigdy nie zostal ukonczony i wyglada jak wyglada przez patole producenta i wydawcy a nie bo Kojima tak chcial. widac to najbardziej w samej koncowce gry nawet jesli nie znamy historii studia.
Wiem, że nie został chodzi oto, że już w tej grze eksperymentował z pomysłami które masz w DS, był nieznośny grind w MGS5 dokładnie jest to samo w DS, było połączenie singla z multi w DS jest to samo, itd. Wiem, że mu konami się wtrącało ale na przykładzie DS mogę wywnioskować, że cześć nieznośnych rzeczy MGS5 była jego pomysłem i przeniósł je do DS.
Tak, Panie Kojima. Czego używamy dziś za rok możemy już nie używać, bo będzie zbędne. A potem tylko kupuj nowości, testuj i ucz się nowych rozwiązań i rzeczy, żeby w tyle za pędząca technologią i innymi ludźmi nie pozostać. Na całe szczęście Kojima się myli i jak już czegoś używamy to przez kilka lat a nie rok czasu i nara.
Jakoś mnie gry tego gościa wogole nie interesują - próbowałem grać w death stranding ale jakoś mi nie podeszło chód próbowałem wiele razy