Dzień dobry! Piękny czas, świąteczny czas, a może by się tak pogodzić?
Może macie jakieś refleksje, albo historie znajomych białorycerzy do opowiedzenia?
Póki co nie mam czasu opisywać znanej mi historii (lecę do pracy), ale zakończyłem kiedyś jeden powazniejszy 4 letni zwiazek i nie było do czego wracać, więc i nie ma o czym mówić. Brak kręgosłupa moralnego i łatwy ruch za spodnie nastąpił. :D
Przy okazji znacie jakieś anomalie i rekordy ile razy ktoś razem próbował? Ja znam - trzy razy (i finalnie nie pykło), ktoś da więcej?
Znam przykład koleżanki którą bił facet, a potem i tak do niego wróciła. No i co? Nadal ja bije a ta płacze.
Ludzie sami sobie robią problemy i kłopoty.
Masz łeb - nie wracaj.
Szkoda życia i czasu
Ale co w sumie od niego chcesz? Takie przypadki statystycznie zdarzają się co jeden blok na osiedlu, kto mieszkał ten wie i wcale nie mam tu na myśli patologicznych osiedli. Na moim osiedlu wcześniej mieszkałem w innej jego części był taki profesorek co trzaskał głową żony po ścianach aż się budynek trząsł. Sąsiedzi chcieli jej pomóc, bo co noc wrzeszczała o pomoc, a potem pluła sąsiadom w twarz jak oni śmieli wezwać policję na jej męża bo to taki dobry człowiek. Po dwóch razach olali temat, a gość dalej to robił i po kilku latach skończył ze sobą podpalając siebie aby spłonąć żywcem. Taka autentyczna historia z połowy lat dziewięćdziesiątych.
Są kobiety, które lubią bić bite jak widać.
Znam parę co na przestrzenie prawie 10 lat schodziła i rozchodziła się pięciokrotnie. Problemem był tutaj syndrom Piotrusia pana u gościa, bo ewidentnie mieli się ku sobie, ale facet nie nadawał się do poważnego związku. Paradoksalnie siadło im na stałe i nawet się układa jak wpadli bo koleś dostał bodziec by sie ogarnąć, jednak tutaj dziewczyna miała dużo szczęścia bo wcale nie musiało to sie tak skończyć.
Ale to chyba jedyny taki przypadek, który kojarzę z happy endem.
Ogólnie jak związek się rozpadł to chyba nie ma co go reanimować, wspomnienia często wracają głównie te dobre, ale raczej nie rozpadają się one bez powodu. No chyba, że mamy dowód na to, że powód został wyeliminowany (przykład teoretyczny, powodem mógł być brak ambicji u jednej ze stron a ta się ogarnęła, zmieniła robotę na lepsza i wzięła za siebie albo osoba mająca problemy z nałogiem rozpoczęła terapie i się jej trzyma).
Oczywiście dotyczy to wszystko sytuacji gdy nie ma jeszcze dzieci, te zmieniają wszystko.
Ja niestety popełniłem ten błąd, że wróciłem do swojej byłej, która mnie zdradziła. Gdy rozstaliśmy się po raz pierwszy to poznałem wspaniałą kobietę, ale porzuciłem ją bo była chciała wrócić. Głupi wróciłem do niej. Na początku było wspaniale ale potem wszystko zaczęło się psuć i z mojej strony wypłynęła chęć rozstania. Po czasie wiem, że dobrze zrobiłem. Choć żałuję decyzji o porzuceniu tamtej dziewczyny. Może moje życie inaczej by teraz wyglądało.
Nie wchodzi sie drugi raz do tej samej rzeki.
Obserwacje znajomych w tym aspekcie nie napawają optymizmem.
bo...
‘rzeka nigdy nie jest taka sama, gdyż ciągle się zmienia, płynąc’
Szczerze to zależy od powodów i faktycznych zmian lub ich braku. Czy warto? Jak ze wszystkim- zależy od wielu czynników. :)
Dobra, mam chwilę czasu. Gryzie mnie to, bo takie rzeczy ... moj kolega w wieku~30 lat, a Wy byście raczej pomyśleli, że to jakiś młody paź z dziewiczym wunsem, albo, że w ogóle co ja ... i to są niemożliwe rzeczy.
Poznał sobie cizię i widać po niej od razu, ze to jest rozchwiane emocjonalnie, głupawe i w ogóle nie umie się zachować, na jakichś imprezach rodzinnych np potrafiła nie wydobyć z siebie ani słowa, tylko stroić miny. Już mniejsza z tym, że nie piła, a może i nawet lepiej, bo by dopiero były jajca. Ale no ciężko by było nakreślić jaki z niej jest dzban, pomyślicie sobie jeszcze, że po prostu jej nie lubie i będe próbował Wam przedstawić tę dzi(e)wkę w złych kolorach.
No i tak z grubsza, co się wydarzyło. Po pół roku typek wypala do niej z pierścionkiem, a ona chociaż jest mentalnym debilem, to doskonale wyliczyła co można z nim porobić. Pierwsza ... nastąpiła gdzieś rok później, gdzie rzuciła mu pierścionkiem i chciała pójść w piździet. Naturalnie chłopiec płakał, szlochał i błagał, żeby to byle co do niego wróciło, porozmawiałem z nim jak chłop z chłopem i chciałem mu utrwalić, że to po prostu nie jest kobieta dla niego. Ze do niczego sie nie nadaje, nie ma prawka i tylko szuka wozidła, do tego nie jest za piękna i za bardzo za nią panowie nie latali nigdy. Ze tak w sensie jest z nim z braku laku, bo co ma sama z mamą w domu siedzieć.
No i coś tam jej nie pykło, bo zeszli się. Powodem był raczej inny bolec, ale oficjalnie tego nie wiadomo, tzn mi nie wiadomo, a może Paź wszystko wie, tylko nie pozwoli obrażać kobiety i mówić o niej w ten sposób.
Najlepsze jaja wydarzyły się w te wakacje. Tu juz mi sie nie chce pisac szczegolow, dziewcze poszlo do innego typa, jeszcze puściła parę bzdur, że to może przez jego mamę odeszła, bo coś tam nie tak powiedziała, jeszcze poczekała aż giermek jej odwiezie wszystkie rzeczy do domu samochodem, a potem ustawiła status na fejsbuku (:D) z nowym księciem, ale datę wstecz, że to już jakiś czas jest z nim w związku.
No i finał historii jest taki jak być może sie domyślacie, z nowym księciem nie pykło. I dziewczę zaczęło teraz prawić dyrdymały jak go skrzywdziła, pisać do rodziny i też przepraszać za wyrządzone krzywdy, no i ogólnie to chce wrócić i zeby bylo jak dawniej. Tylko, ze temu debilowi się mówi, ale on by wybaczył.
Generalnie to tak, no po chłopie. Nie wyobrażacie sobie jak wiele razy się zastanawiałem, czy takie coś w ogóle pisać, czy nie. Ale z tego nie może wyjść nic dobrego, chłop sobie marnuje zycie. Po prostu nie przypominam sobie w życiu sytuacji, żebym był tak bezradny. Ze widze, ze to sie dzieje i wiem, ze ta osoba nie ma dobrych intencji, a temu debilowi sie nic nie przemowi. I co robić? Truskawką w nią nie będę rzucał.
Chłop już nie do uratowania no chyba że znajdziesz mu jakąś normalną kobite o ile masz czas bo jak nie to już po nim.
A kolega ma powodzenie u pań? Pierwszy jego związek?
Ludzie to mają problemy. Mam gdzies związki i niewyobrażam sobie się tym przejmować. Są bardziej interesujące rzeczy które świat ma do zaoferowania
Znam osoby, które wróciły do siebie po 8 latach i żyją razem do dziś od kilku ale to wyjątki.
Brak kręgosłupa moralnego i łatwy ruch za spodnie nastąpił
Mnie bardziej zastanawia ta metafora, a szczególnie druga część czy jest to o czym myślę.
A co do Twojej opowieści to czym się przejmujesz? Przecież oni idealnie do siebie pasują, obydwoje są "upośledzeni" oraz opóźnieni.
Kasia i krzysztof wrócili do siebie. Dla Kasi czas jak widać nie był laskawy. Gonciarz w swoim Prime time.
Z pierwszą dziewczyna się rozchodzilismy i schodziliśmy z 4 razy w ciągu roku. Ja byłem niedojrzały, no i ona też. Wybaczyła mi zdradę, mimo tego, że sam jej sobie nie wybaczyłem. Sam bym do siebie nie wrócił.