Jerzy Skolimowski to cichy bohater polskiej kinematografii, w wieku 84 lat ma szansę na Oscara
Skolimowski to badziewiak polskiego kina, nadęty artysta, który kręci tak, że się nie da tego oglądać. Jego wcześniejszy dorobek jest nieznany, a współczesny beznadziejny. "11 minut" to jakaś tragedia i żenada. Ani jednego filmu nie ma, który by poruszył większą ilość widzów.
Plus najwyżej za role aktorskie się należą. We "Wschodnich obietnicach" był naprawdę dobry.
" Ani jednego filmu nie ma, który by poruszył większą ilość widzów."
Aktualny syf marvela porusza, i co z tego?
Może właśnie to, że nie trzeba przy Marvelu mieć kroplówki z kofeiną aby nie zasnąć w trakcie seansu?
Mózgu też nie trzeba mieć. A faktem jest to, że duża oglądalność nie oznacza dobrego filmu.
Ale na pewno taki, na który chętnie ludzie pójdą do kina.
Filmy są jak gry, dobry produkt może się sprzedać lub nie, ale słaby już się dobrze nie sprzeda.
Nazywanie filmów Marvela syfem albo pisanie że do ich obejrzenia nie trzeba mieć mózgu nie postawi was w lepszym świetle, ale gorszym od tych widzów.
Prawdopodobnie o tym zapomnieliście ale przemysł kinowy działa w branży rozrywkowej, nie kulturowej jak muzea.
Z artykułu wynika, że zbombardowany został przez jakiś niedookreślony czynnik wyższy.
Ha tfu.
Niesamowicie, dostać tą bezużyteczną nagrodę, o której decydują skrajnie lewicowi(nie sądzę że lewica jest zła, każda skrajność jest) ludzie. Super.