Lubię robić zakupy w weekendy rano, kiedy jeszcze ludzie śpią po całym tygodniu pracy.
Jadę sobie wtedy pod moją ulubioną wielkopowierzchniówkę, mam tam takie jedno fajne miejsce - moje ulubione, z którego rozpościera się piękna panorama na sam parking, ale również najbliższą okolicę.
To miejsce nie jest ani zbyt daleko od wejścia, ani zbyt blisko. Do garażu z wózkami podobnie. Obserwacje prowadziłem bardzo długo i zwykle to jedno jedyne miejsce zawsze było puste.
Po prostu najlepsza ze wszystkich możliwych lokalizacja. Dziwiło mnie to trochę, ale może dla innych nie jest ono takie atrakcyjne.
Jednak ostatnio podjeżdżam rano i... no tragedia, jakiś debil zaparkował i najzwyczajniej w świecie zajął moją ulubioną miejscówkę.
Miał cały - powtarzam CAŁY - parking wolny, a wybrał właśnie to miejsce.
No nic, zaparkowałem zaraz za nim, bo strasznie chciało mi się sikać.
Poleciałem szybko do handlowego szaletu, z dwóch pisuarów jeden zajęty, kabiny obie wolne, ale przecież one do czego innego służą, więc skorzystałem z wolnego miejsca przy ściance.
I to też ciekawe, że po pandemii ludzie niczego się nauczyli jeśli chodzi o higienę. Kolega obok taki jakiś czerwony na buzi, chyba nawet nie dokończył roboty i wyleciał tak szybko, że rąk nie umył. Fuj.
A, i jeszcze siatkę z zakupami na podłodze trzymał. Masakra.
Wróciłem na parking, żeby poczekać na właściciela samochodu, który zajął moją ulubioną miejscówkę, ale już go nie było.
Przeparkowałem sobie spokojnie autko i poszedłem na zakupy.
No i wszystko niby ok, ale macie jakiś pomysł, żeby następnym razem zabezpieczyć się na taką sytuację?
Chodzi o to, że nie zwróciłem mu uwagi, że to moje ulubione miejsce.
Mogłem jakąś karteczkę napisać, ale pogodę mamy jaką mamy i pewnie by się tusz rozmazał.
Wiem, że ciężko mieć do tego gościa pretensje, bo to nie jest mój prywatny parking, ale to pierwsza taka sytuacja od ponad 3 lat.
Przecież każdy kierowca może parkować gdzie chce a ty też musisz parkować koło niego, to poproś ochroniarza żeby pilnował twojego parkingu i ty płać za to
A po co myć ręce po korzystaniu pisuaru, skoro woda w marketach też jest skażona? Ludzie to mają problemy. Chciałbym mieć takie
A mocznik to przypadkiem nie ma właściwości dezynfekujących?
Ranni żołnierze w czasie I i II wojny sikali na rany aby nie dostać gangreny.
Widzę że jesteśmy z tego samego miasta. Miałem ostatnio identyczną sytuację z tym typem.
Jeśli typ jest rzeczywiście złośliwy to proponuję:
1. zdobyć kota (najlepiej więcej kotów, najlepiej niewysterylizowanych).
2. kupić kuwety i taki specjalny żwirek do pobierania próbek moczu kotów, do tego jakiś szczelny pojemnik i strzykawki.
3. zbierać mocz kota/kotów do pojemnika (można spróbować wycisnąć mocz z kota, ale to mało efektywne i raczej jednorazowe z punktu widzenia kota)
4. wstrzykiwać zebrany mocz koci strzykawką regularnie na podszybie typa
Każdy kto miał kota (tym bardziej niewytsterylizowanego) wie jak to je...e i jak trudno usunąć zapach. Każdy kto ma samochód wie, że powietrze do kabiny zasysane jest gdzieś na podszybiu, a tam zawsze jest brud/kurz w który coś może wsiąknąć.
Mam nadzieję, że pomogłem.
Podczas opracowywania tego sposobu nie ucierpiał żaden kot.
Zabawne, zdaje się, że ten sam wieśniak w tym produkcie samochodopodobnym śmie stawać obok mojej X4. Nie dość, że człowiek idąc z zakupami musi się przeciskać obok tego złoma to jeszcze prestiżowo wstyd stać obok czegoś takiego.
Nie rozumiem wątku, coś mi chyba umknęło, proszę o wyjasnienie dla niekumatych z kogo toczymy tutaj bekę
GD 392WY - przypilnuję sobie Ciebie :D