Marcin Dorociński podbija Hollywood. Co dalej z jego karierą?
Znakomicie odczytał trendy: "ziemia czekać nie może i zwierzaczki o swoje prawa same nie zawalczą". No to jeszcze pokazać się parę razy z flagą lgbt i Gretą Thunberg - i kariera wystrzeli.
===
Ach - zapomniałbym: no i jeszcze kilka peanów n/t aszkenazyjskich oraz potępienie holokaustu. Nie od rzeczy byłoby stwierdzenie w "socjalnych" że Polacy są współodpowiedzialnymi.
Za stary już na podbicie Hollywood. W tym wieku nie mając statusu gwiazdy będzie tam dostawał co najwyżej drugo czy trzecioplanowe role. Oczywiście niech próbuje, życzę mu, by zagrał w jak największej ilości dobrych filmów i nie skończył bardziej jak Joanna Pacuła, której przeszły koło nosa role w ówczesnych hitach i skończyła jako gwiazda kina klasy B. Choć nie oszukujmy się, ról takiej klasy Dorocińskiemu nikt też nie zaproponuje...
Aktor dobry, ale nie wybitny. A w "Gambit królowej" było go tyle, że ho ho. Już lepsza okazje do wykazania się będzie miał w Mission Impossible. Życzę powodzenia, bo zawsze miło poczytać, że ktoś z Polski przebil się do Hollywood.
