Zrobiłem zakup w sklepie stacjonarnym, niestety okazało się, że się pomyliłem i kupiłem nie taki sprzęt jak trzeba. W obsłudze klienta powiedziano mi, że zwrócić towar mogę tylko gdy kupowałem przez internet. Zaoferowano mi wymianę sprzętu na coś innego za tą samą kwotę. Jednak nie potrzebuje niczego co mógłbym tam kupić. Czy jest jakakolwiek szansa odzyskać pieniądze? Dodam, że do sklepu wróciłem po 2 godzinach, sprzęt nie został nawet odpakowany.
Nie wiem jaką mają politykę zwrotów, myślę, że warto poczytać w necie. Faktycznie zdaje się, że ustawowo zwrot tylko przy zakupie przez internet.
Ale na pewno Leroy i Castorama przynajmniej kiedyś przyjmowała zwroty i oddawali hajs bez problemu
No cóż... W takim razie mogę mieć pretensję tylko do siebie :/ 200 zł w plecy :(
Z jednej strony tak, z drugiej nie. Każdy ma prawo się pomylić, a sklep ma prawo mieć swój regulamin zwrotów. Ale to oni są dla nas, a nie my dla nich. Gdyby sklepowi zależało na kliencie to by zwrócili te pieniądze, zwłaszcza, że to malutka kwota.
Skoro w takich sprawach maja klienta w d..., to klient też będzie miał ich w tym samym miejscu. Dobrze wiedzieć,że tak mają :)
Ty czy ja to pryszcz. Ale niech więcej osób poczyta o tej sytuacji, to szybciutko straca masę klientów. Konkurencja ma lepsze prawa zwrotu :)
W prawie masz tylko zwrot towaru przez internet. w normalnym stacjonarnym sklepie nie ma żadnej podstawy prawnej.
Zwroty to koszmar - bo musisz wystawiać korekty vatu itp.
Plus masz masę cwaniaków co np z paczki zwiną 2 śrubki bo im się w 10 letnim grilu zgubiły i oddają tak odpakowane że nawet nie widać różnicy czy kserują książki bo w pracy maja ksero i wraca ci książką rozjechana jak naleśnik, czy ubrania brane tylko na jedną imprezę i następnego dnia zwracane do sklepu ( z zapachem alkoholu, moczu etc)
W sklepie nikt cie nie pogania - możesz i 20 godzin się zastanawiać i podpytać 3 pracowników - ale bierzmy odrobinę odpowiedzialności za własne decyzje.
I tak sklep idzie na rękę i oferuję wymianę - więc spokojnie możesz dobrać sobie coś czego w domu nie masz zamiast wtopionego zakupu (np wierteł, zniczy na święta bla bla )
Nie wiem jak jest traktowane np kupujesz stacjonarnie towar którego nie widzisz. Kiedyś tak kupiłem tablet z ME który leżał na magazynie i następnego dnia zwróciłem. Chcieli oddać kasę ale wtedy dopłaciłem i kupiłem inny.
U mnie normalnie przyjmują zwroty nowych, nieodpakowanych, ew. powinni Ci na kartę podarunkową zwrócić. Jak masz okolicy inny Brico to spróbuj tam podjechać, bo widać to zależy od ludzi tam pracujących.
"Dobra wola sprzedawcy" to jedyne co stoi na przeszkodzie zwrotu towarów kupowanych stacjonarnie.
Idź jeszcze raz, powiedz, że chcesz wymienić na inny towar w tej lub wyższej kwocie, więc pieniadze i tak u nich zostaną, a jak dalej będą robić problemy to poproś kierownika sklepu.
Czesto jest tak, że szeregowi pracownicy robią to co im kazano (i to nie ich wina) , a Kierownik ma wyższą moc decyzyjną :)
Jako ktoś kto pracował w obsłudze klienta i zna temat "z obu stron lady", wcale się nie dziwię że sklepy nie są chętne realizować zwroty. Oczywiście nie mówię tu o sytuacji gdzie towar nie został rozpakowany, plomby na opakowaniu są nietknięte i generalnie całość jest w stanie igła - wtedy faktycznie większych przeszkód nie widzę, a argument o korektach vatu przytoczony przez Diabła to taki trochę na siłę, tym się już zajmują księgowi, a nie pracownicy sklepu. Ci to co najwyżej przy większych ilościach takich zwrotów muszą się tłumaczyć zwierzchnikom, skąd tyle ich było. Szczerze mówiąc to przez 14 lat pracy w handlu jeszcze nigdy nie słyszałem żeby jakieś korekty były jakąkolwiek przeszkodą. Pozwólcie jednak że przytoczę kilka przykładów, z jakimi osobiście miałem do czynienia, wtedy zobaczycie że nie zawsze wszystko jest tylko "dobrą wolą sklepu". Jeden jegomość chciał kupić powerbank i jeszcze zanim cokolwiek wybrał, od razu się pyta ile jest czasu na zwrot, bo on jedzie na 10 dni na wycieczkę i później mu nie będzie już potrzebny, to go sobie zwróci. Powiedziałem cwaniaczkowi od razu że to jest sklep, a nie darmowa wypożyczalnia sprzętu i zwrotów nie ma. Innym razem przyszła para, która kupiła tablet dziecku, ale się podobno nie spodobał. Mały szczegół, że cały był usyfiony tłustymi palcami, a co to była za substancja w rogu ekranu, to już wolałem nie wiedzieć. Do tego porozrywane wszelkie możliwe elementy kartonika itp. Był jeszcze telewizor, to w ogóle byli rekordziści. Po dwóch dniach chcą go zwrócić, bo podobno się zawiesza. Oglądamy go i widzimy obraz nędzy i rozpaczy: matryca upierniczona nie wiem czym, tył obudowy cały porysowany w okolicach gwintów od mocowania VESA, podobnie przeorana była w paru miejscach ramka dookoła ekranu. Dosłownie wyglądało to jakby próbowali go powiesić na ścianie, ale coś nie pykło i im spadł. No ale oczywiście nikt nic nie próbował, a rysy to już przecież były, oni nic mu złego nie zrobili. No i teraz słucham tych wszystkich rzucających gromami w pracowników sklepów, że dlaczego nie są "proklienccy" i nie chcą pieniędzy oddawać, co waszym zdaniem z takim towarem niby mielibyśmy zrobić? Jak to komuś w takim stanie sprzedać? Czy sami byście chcieli kupić tablet w rozpieprzonym opakowaniu, czy telewizor który kij wie w jakich warunkach przebywał już u kogoś? A zanim ktoś powie coś w stylu że co ich to obchodzi, niech sklep się martwi, to proponuję się zatrudnić w takim miejscu i poznać na własnej skórze na kim spoczywa odpowiedzialność za towar na magazynie, kto ile i za co potencjalnie płaci i co się dzieje ze sprzętem zalegającym, którego nie da się spieniężyć. To jest materiał na osobną rozmowę.
Do powyższego dodam, że często trafiają się cwaniaczki, które są w stanie potem zapakować sprzęt tak, że nie widać nawet, że był otwierany.
A potem sklep na pewniaka sprzedaje taki produkt dalej nie wiedząc, że w środku są ciężarki, albo brakuje jakiejś części bo akurat gościowi w wiertarce złamała się rączka...
Kumpel miał taki talent, że płyty z muzyką potrafił "odfoliować" bez niszczenia folii. Nie zwracał tego potem, ale na upartego mógł by i kto by sprawdził, że w środku nie ma płyty, albo została skopiowana? :)
Dlatego jest oczywiste, że przy zakupie stacjonarnym powinna się liczyć tylko dobra wola, żadnych obowiązków, wszystko zależne od stanu towaru/opakowania i okresu, po jakim następuje zwrot.
Niestety mylenie prawa do zwrotu przy zakupie w sieci z zakupami w realu jest nagminne, widzę to na co dzień także wśród co starszej rodziny (młodzi ogarniają różnicę)
A jakby byl tu policjant to by nam opisal swiat pelen przestepcow. Tez slyszalem historyjki o ludziach urzadzajacych sobie domy towarami z IKEI przed swietami, aby po swietach oddawac i zadac zwrotu pieniedzy. Co nie zmienia faktu, ze sklepy na zachodzie przyjmuja zwroty bez szemrania, bo marka dla wiekszosci liczy sie bardziej. Prym wiedzie tu Amazon, a ze zwrotem nigdy nie mialem problemu. Inna sprawa, ze kazdy zwrot mial prawdziwy powod, ale wiem, ze przyjmuja z zasady, bo im sie to oplaca.
Niestety mylenie prawa do zwrotu przy zakupie w sieci z zakupami w realu jest nagminne, widzę to na co dzień także wśród co starszej rodziny (młodzi ogarniają różnicę)
Wiek tu raczej nie ma nic do rzeczy. W każdej grupie wiekowej miałem do czynienia z ludźmi z uporem maniaka powtarzającymi że on ma prawo do zwrotu i basta, a ja muszę mu oddać pieniądze i koniec. Nie pomagały żadne tłumaczenia, a jak zacząłem cytować przepis prawny, to co niektórzy potrafili się powoływać na "europejskie prawo", którego na moją prośbę oczywiście nie byli w stanie przytoczyć :)
Co nie zmienia faktu, ze sklepy na zachodzie przyjmuja zwroty bez szemrania, bo marka dla wiekszosci liczy sie bardziej.
Może kwestia mentalności, zarówno sprzedających jak i kupujących, bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że uszkodzony towar też by tak chętnie przyjęli bez gadania.
Prym wiedzie tu Amazon, a ze zwrotem nigdy nie mialem problemu.
Tak żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, mówimy o zakupach w sklepie stacjonarnym?
Na szczescie w UK dosyc latwo zwrocic zakupiony towar i poza mniejszymi sklepami (lokalnymi "wszystko i nic za funta") praktycznie kazdy przyjmie zwrot. Zreszta na dniach bede jechal do Argosa oddac Oil-free radiator i z miejsca kupic Oil radiator (albo halogen, jeszcze nie przemyslalem). Przynioslem do domu, przetestowalem, niestety nie sprawdza sie w moich warunkach i jednak potrzebuje inne urzadzenie. Zwroty na Amazonie to juz w ogole poezja - zero dyskusji, maja gotowe formularze, wystarczy wybrac sie z kodem kreskowym (wysylany na maila) na poczte i gotowe.
Wybiorę się jeszcze do kierownika, ale pewnie będzie tak jak mówił sprzedawca - tylko wymiana na inny towar za tą samą kwotę.
Nie zapominajmy, że wiele zależy od postawy nie tylko pracowników, ale i klienta!
Dwa przykłady:
1. Przychodzi Klient i pyta
- dzień dobry, chciałbym zwrócić towar
- a co sie stało?
- kupilem na prezent, ale okazało się, że bratanek ma już coś podobnego
- poproszę towar i dowód zakupu, ponieważ muszę sprawdzić czy nadaje sie do zwrotu
Szybkie oględziny i jak wszystko jest ok to nie widzę powodów, żeby rzucać Klientowi kłody pod nogi i zniechęcać go do ponownego odwiedzenia sklepu
2. Przychodzi Klient i pyta
- dzień dobry, chciałbym zwrócić towar
- a co sie stało?
- nic sie nie stało, chce skorzystać z prawa do zwrotu! (Już czuć ten pretensjonalny, roszczeniowy ton)
- rozumiem, że towar zamawiał Pan na naszej stronie internetowej?
- nie...
- to nie ma takiego prawa, które obligowalo by mnie do przyjęcia zwrotu zakupu dokonywanego w sklepie stacjonarnym.
Może sie kłócić, straszyć rzecznikiem albo sądem - im dłużej Klient brnie w tym kierunku, tym bardziej zniechęca mnie do współpracy.
Fakt, czasem jak są to pierdoły za 20 złotych to machnę ręką, ale jak opisano wyżej, ktoś próbuje oddać widocznie użytkowany towar za 5000zl którego strach dotknąć bez rękawiczek,w dodatku w zdezelowanym opakowaniu... No nie!
Wyrażę niepopularną opinię, ale dla mnie ogólnie możliwość zwrotu przez 14 dni bez podania przyczyny to gruba przesada (co innego oczywiście jak sprzęt przychodzi uszkodzony, używany itp). Zasadniczo w dobie internetu jest możliwość obejrzenia zdjęć, filmów, recenzji o w zasadzie wszystkim. Z jakiej paki ma sklep przyjmować zwrot bo ktoś stwierdził po fakcie, że jednak mu nie pasuje? Jak już to poinformowanie o chęci zwrotu 3 dni bo nad czym się tu 2 tygodnie zastanawiać? Sklep to nie darmowa wypożyczalnia sprzętu. Jak się znajdzie janusz to poinformuje w 14 dniu o chęci zwrotu a później ma kolejne dwa tygodnie na odesłanie czyli razem prawie miesiąc korzysta i trzyma towar u siebie. Sklep ma przyjąć towar, zwrócić w dodatku koszty dostawy i ponieść stratę w związku ze sprzedażą towaru jako outlet. I piszę to jako klient żeby nie było. Robię sporo zakupów przez internet i oprócz wymieniania ubrań ze względu na rozmiar nie zdarzają mi się żadne zwroty.
A co do autora to sprawa z prawnego punktu widzenia jest jasna i ja bym na twoim miejscu nie robił z siebie janusza tylko zamienił towar na coś przydatnego i tyle, w takich marketach jest multum towaru więc coś się na pewno znajdzie. Następnym razem pomyślisz dwa razy.