Jestem już na 2. Roku informatyki w Pile. Nie umiem się dogadać z kolegami ze studiów. Po zajęciach ja zazwyczaj programuję, tworzę grafiki i fotografuję, a moich kolegów ze studiów nie interesują takie tematy. Jedyne, co ich interesuje to wyjście na piwo i imprezy, a takie rzeczy mnie nie kręcą. Może jest na studiach kilka osób, których planują zostać programistami, ale dla wysokich zarobków i programowanie ich nie interesuje specjalnie. Więc mam pytania.
1. Czy ja muszę się zmusić do chodzenia z kolegami na imprezy i piwo, bo rzeczywiście tracę młodość?
2. Mam znajomych spoza uczelni z którymi świetnie się dogaduję (ich interesuje mój rozwój umiejętności graficznych, fotograficznych, nieraz też programistycznych), ale oni studiują w Poznaniu i u mnie w Pile nie ma się z kim spotkać. Co mi proponujecie? Zostać w Pile do końca studiów i otworzyć się na kolegów ze studiów, czy zostać jeszcze rok w Pile i wyjeżdzać do Poznania na 3. Rok studiów informatycznych, żebym mógł się spotkać z tymi osobami, z którymi się świetnie dogaduję (oni są z innych wydziałów niż informatyka, ale mógłbym się z nimi widzieć na ulicach w Poznaniu)?
3. Jeśli mam zostać w Pile do końca studiów i otworzyć się na kolegów ze studiów, to jak ja mam się otworzyć na kolegów ze studiów, jak piwo i imprezy mnie nie interesują?
Podsumowując poprzednie wątki (o tym napiszę na następnym wątku), mówię, że nie żałuję, że nie rzuciłem studiów na rzecz pracy w zawodzie programisty i dzienne studia informatyczne chcę skończyć, żeby zdobyć wiedzę o algorytmice, bazach danych i optymalizacji, co jest potrzebne w zawodzie programisty. Ten wątek jest akurat o rozwoju osobistym, a nie zawodowym.
Jeśli nie interesuje Cię piwo i imprezy, to nie zajmuj się piwem i imprezami, tylko tym co lubisz bądź kochasz. Koledzy ze studiów są nieistotni, ważniejsze jest to co Cię w życiu kręci i na tym się skup. Szkoda marnować czas, żeby mieć kolegów na siłę. Jeśli masz w Poznaniu ludzi, którzy mają podobne zainteresowania, to zadbaj o to, żeby się z nimi widywać, wystarczy. Nie musisz tego robić codziennie.
Nie musisz się zmuszać, ale programować będziesz przez następne 40 lat, więc nie musisz tego robić 24/7. Pójdź raz w melanż, a może akurat ci się spodoba.
Niektórzy programiści po kilku latach doświadczenia rzucą programowanie na rzecz biznesu (np. pracę na etacie zmieniają na startup, rozwój firmy szkoleniowej bądź prowadzenie software house'u albo gamedev).
"gwarantuje, ze to nie jest prowokacja."
jak można przeczytać coś takiego i twierdzić, że to nie prowokacja:
"znam osobiście ponad 10 bardzo ładnych dziewczyn i mam z nimi świetny kontakt (to są fanki moich umiejętności graficznych, fotograficznych i programistycznych)"
A znajdźcie jeszcze wątek gdy pisał jak poderwać dziewczynę i pytał się co to znaczy rzucić truskawka. Jeśli nie prowo to ciężka schizofrenia.
Nie mam żadnej schizofremii. Po prostu chciałem się oswoić najpierw z teorią, natomiast wykorzystałem tą teorię w praktyce i "rzucić truskawką" nie jest dosłownym zdaniem.
Bo? Gosciu pisze jakby nie mial zycia towarzyskiego (interesuje sie fotografia i uwazam za sluszne relacje z ludzmi ktorzy tylko interesuja sie fotografia a picia piwa jest be) wiec o czym ty w ogole rozmawiamy? Mieszanina butnosci z szczyptą autyzmu.
blagam, pomysl przez chwilę. nie bede pisal wszystkiego wprost, bo to jego prywatne zycie.
jak czasem czytam Twoje posty to wydaje mi sie, ze brakuje Ci jakiejkolwiek empatii i inteligencji emocjonalnej.
Raczej wam brak wiarygodnosci w pisaniu bajek. Prywatne zycie dlatego wypisujesz, ze to niby potwierdzasz, faktycznie szanujesz prywatnosc gdyby to byla prawda.
1. Czy ja muszę się zmusić do chodzenia z kolegami na imprezy i piwo, bo rzeczywiście tracę młodość?
Koledzy to lipa i do szczęścia nie są potrzebni ale jak masz możliwość żeby wyskoczyć z nimi do klubu i poznać dziewczynę która zastąpi tych kolegów to jak najbardziej. Później ciężko znaleźć jak kończysz szkołę i myślisz o pracy. Jak masz dziewczynę to na ch.... ci koledzy tylko będą ci koło tyłka robić albo takie to będą dobrodzieje, że ci kobitę wyobracają za plecami.
Dziewczyny jeszcze nie mam, ale znam osobiście ponad 10 bardzo ładnych dziewczyn i mam z nimi świetny kontakt (to są fanki moich umiejętności graficznych, fotograficznych i programistycznych). Napisałem kiedyś wątek o podobnej sprawie i mieliiście rację, że wystarczy się odważyć i nie stresować i wcale nie jest to takie trudne i z tymi dziewczynami mogę akurat rozmawiać o wszystkim, bo one są otwarte na ludzi.
PS. Może rzeczywiście wtedy koledzy nie są mi potrzebni?
nie są ci potrzebni, za 20 lat jak już będziesz grubo po 40 będziesz miło wspominał czasy kiedy zamiast imprezować i tracić zdrowie to siedziałeś i programowałeś ;)
Bierz się za te fanki programowania.
znam osobiście ponad 10 bardzo ładnych dziewczyn i mam z nimi świetny kontakt (to są fanki moich umiejętności graficznych, fotograficznych i programistycznych).
Nie chcę cię deprymować, ale one traktują cię jako źródło zrobionych projektów/sprawozdań/zadań.
Pójdź z nimi na imprezy i po pijaku łatwiej im będzie gadać o Twoich rzeczach
Nie chce mi się czytać, ale człowieku ciesz się że jeszcze masz "kolegów".
Jeśli nie interesuje Cię piwo i imprezy, to nie zajmuj się piwem i imprezami, tylko tym co lubisz bądź kochasz. Koledzy ze studiów są nieistotni, ważniejsze jest to co Cię w życiu kręci i na tym się skup. Szkoda marnować czas, żeby mieć kolegów na siłę. Jeśli masz w Poznaniu ludzi, którzy mają podobne zainteresowania, to zadbaj o to, żeby się z nimi widywać, wystarczy. Nie musisz tego robić codziennie.
Dokladnie, super rada, nie tolerujemy ludzi z ktorymi idealnie nie podzielamy zainteresowan tylko sie zamykamy w domu i myslimy wylacznie o nauce i pracy.
Child of Pain
Jak to lubi to w czym problem.
Jakos ludzie nie pochwalaja bycia aspołecznym, do tego coz pisanie prowokacji i historek wymyslonych na kolanie tez jest bardzo slabe.
Miej wyrąbane. Po inżynierce już znajdź sobie jakąś prostą robotę w zawodzie i jedź na magisterkę do Poznania. Chyba, że brak kontaktu z podobnymi ludźmi ciąży Ci na co dzień, to myśl o tym żeby już na 3 roku się przenieść :)
W 2017 roku napisałem na jakimś wątku, że mam autyzm i się wszystko zgadza.
Jaki autyzm, on ma więcej duperek niż połowa golowiczow a się kolegami przejmuje ;)
Seks zbiorowy. Wszystko jedno w jakiej konfiguracji, kto z kim. Ewentualnie ćwiczenie komend w MS DOS.
Jeśli nie czujesz takich klimatów to je po prostu olej, po co się zmuszać? Rób to co lubisz, a nie to co inni. Ja też nie jestem typem rozrywkowego człowieka, knajpy, bary, kluby czy puby to ja w serialach czy filmach jedynie widuję. Wolę robić to co lubię, choć wiem że większość ludzi niestety uważa że jak ktoś nie biega po knajpach i nie zarywa każdej panienki to jest dziwny. W szkołach też przeważnie trzymałem się na uboczu i bardziej zawsze byłem typem samotnika, choć wyjątkowo w przeciwieństwie do takich przypadków jak ja byłem dość lubiany nawet przez imprezowiczów. Oczywiście znajomych też się miało, bo nie byłem jedyny ale w mniejszości.
Nic na siłę, a tym bardziej że nie lubisz alkoholu jak ja to ciężko idzie wtedy współpraca.
offtopic
Studiujesz informatykę w Pile? To prawda, że mają tam drugi najlepszy wydział informatyczny po amerykańskim MIT?
Ja Ci mogę powiedzieć, że jak nie pijesz to dobrze. Jak się rozpijesz to później ciężko przestać.
Czy ja muszę się zmusić do chodzenia z kolegami na imprezy i piwo
No właśnie nie musisz. Będzie w życiu wiele rzeczy do których będziesz musiał się zmusić, np. płacenie podatków, zarabianie na chleb, albo zbadanie prostaty po 50-tce. Całą resztę możesz olać. Wiesz co lubisz, a czego nie, a to już jest połowa sukcesu. Większość ludzi marnuje cenny czas na próbowaniu rzeczy, które "mogą" im się spodobać, zamiast więcej go przeznaczyć na te, które już im się podobają. Nie bądź tym człowiekiem.
Większość ludzi marnuje cenny czas na próbowaniu rzeczy, które "mogą" im się spodobać, zamiast więcej go przeznaczyć na te, które już im się podobają.
Mam kilku znajomych, którzy myślą tak jak ty. Co roku spędzają urlop w tym samym miejscu bo im się kiedyś spodobało :)
I gitara. Wyjeżdżając gdzie indziej albo by im się spodobało, albo nie. Tu wiedzą, że raczej tak. Bardzo dobre zarządzanie czasem i środkami.
Jeśli komuś dobrze w danym miejscu i po wizycie w nim czuje się jak najbardziej wypoczęty, to znaczy że jest spełniony. Ja też mam miejsca do których będę wracał do końca życia, a te wszystkie ochy i achy na jakieś "modne" miejsca czasami potraktowałem tylko westchnieniem. Niby fajnie, widok też sympatyczny ale jakoś to nie to.