Świetne komedie, które przerażają obrazem człowieka
Bardzo luźno podchodzicie do definicji komedii ;) Rzeź, Na noże? Parasite to już w ogóle drama, thriller wg. IMDB, czy dramat wg. FilmWeb.
Największą komedią to jest nazywanie większości z tych filmów komediami. Widziałem wszystkie i przy większości z nich nie przyszłoby mi do głowy tak je określać. To, że w filmie pojawiają się jakieś zabawne, śmieszne sceny, występuje humor itp. nie czyni z niego jeszcze komedii.
Jeżeli te filmy powyżej są dla was komediami, to ciekaw jestem jakie macie określenie na filmy, które faktycznie nimi są.
Zdaje się, że na początki artykułu, Autorka kategoryzuje te filmy, jako czarne komedie. Można je zdefiniować w poniższy sposób:
"Czarna komedia – odmiana komedii, w której przedmiotem żartu są sprawy zwykle traktowane poważnie, np. śmierć, choroba, cierpienie, ułomność, wojna czy zbrodnia. Czarna komedia operuje elementami groteski oraz ironią słowną i sytuacyjną, często odwołując się do poetyki absurdu i surrealizmu."
Funkcjonują też takie pojęcia jak komediodramat i tragikomedia. Czysto komediowe formy, to zdaje mi, że: burleska, groteska, farsa, parodia.
A Idiokracja to gdzie, ja się pytam? Toż to istny horror, który przewidział przyszłość przebrany za głupią komedię
A czemu nie ma Wesela Smarzowskiego w niczym nie ustępuje powyższym ?
A Idiokracja gdzie?
Szczerze ? Kilka filmów to chybiony wybór (szczególnie Parasite ? proszę...) Zabrakło mi w tym zestawieniu mojej ulubionej Seksmisji. Ta komedia pokazuje jak daleko może się posunąć jednorodna społeczność (w tym wypadku chodzi o płeć) gdy jest odpowiednio mocno zindoktrynowana. Uwielbiam ten film z jednej strony za podjęcie tematu, a z drugiej za dystans do niego.
Jeśli mówimy o komediach to zabrakło Idiokracji.
Jeśli idziemy w takim kierunku jak autorka to brakuje Dnia Świra.
Brakuje "Delikatessen" i innych dzieł "spółki" Jean-Pierre Jeunet & Marc Caro.