Ile może zarobić policyjny dron?
Jeżeli wiemy, gdzie się z nim ustawić, to jak się okazuje, zarobić może bardzo dużo. Portal Bielskie Drogi zrobił małe doświadczenie i oto jego wyniki.
Co do drona, którym policjanci prowadzą obserwacje, to jest to DJI Matrice 300 RTK. To sprzęt wart ok. 100 tysięcy złotych, z zaawansowaną optyką pozwalającą na 200-krotny zoom i obserwację otoczenia z kilometra. Redakcja postanowiła polecieć swoim dronem (nie tak zaawansowanym jak policyjny sprzęt) nad przejścia na ulicy Andersa w Bielsku Białej. W ciągu zaledwie 15 minut i 37 sekund nagrania dron zarejestrował 46 wkroczeń. Za każde z nich można by wypisać 1500 zł mandatu. Wszystkie te wykroczenia polegały na wyprzedzaniu bezpośrednio przed przejściem dla pieszych lub na samym przejściu, więc kwota mandatów to byłoby 69 000 zł. W takim tempie zakup drona zwraca się policji po niecałych 25 minutach. Film z nagrania w linku źródłowym.
To tak a'propos wszystkich dyskusji tutaj jak to wysokie mandaty są tylko po to, by policja mogła się "nachapać". Jak w okolicy nie ma bata w postaci kamery, fotoradaru czy policji polski kierowca przepisy ma szeroko w zadzie. A potem ludzie się dziwią gdy wypływają statystyki, że za ponad 3/4 wypadków pieszy/samochód czy rowerzysta/samochód są winni kierowcy. Niedowiarkom polecam lekturę statystyk Komendy Głównej Policji...
Gdyby prawdopodobieństwo ukarania było znacznie większe od bliskiego zeru, to ludzie zaczęliby uważać na drogach. Tymczasem jakie ma znaczenie mandat w wysokości 1500 złotych, skoro i tak się go prawie nie da dostać?
Pierwsza rzecz - to kierowcy z zasady powinni stosować się do przepisów. Zakaz wyprzedzania na przejściu wymyślono nie po to by mieć powód do przypierniczenia mandatu za 1500 tylko dlatego ze ginęło (i ginie nadal) sporo ludzi trafionych przez samochód jadący "na pałę".
Druga rzecz - szczerze mówiąc nie mam pojęcia ile by musiało być ludzi w drogówce by obstawić wszystkie newralgiczne punkty na drogach w Polsce...
Powiedz to kierowcom, bez bata będą robić co chcą, co zresztą widać na drogach.
Wszystkich oczywiście nie da się obstawić, jest za mało ludzi w drogówce i za mało policjantów ogólnie. Ale na pewno powinni rotować w różnych miejscach, zamiast obstawiać typowe pułapki, przykładowo w postaci pozostawionych po budowach ograniczeniach prędkości na krótkim znaku ukrytym za krzakiem.
U mnie w powiecie na 60 000 ludzi przypada bardzo często zawrotna ilość jednego patrolu drogówki, który musi ogarniać jeszcze wszystkie zdarzenia drogowe a przy nadchodzącym kryzysie kadrowym przez kilka lat może być znacznie gorzej. Dopóki nie zmieni się polityka w sprawie służb to nie ma szans na poprawę.
Ja tam zauwazylem nieco wiecej poprawnego zachowania na drogach po wprowadzeniu nowego taryfikafora. Rzadziej jestem wyprzedzany na przejściach, nawet na zakopiance czesto zwalniaja, byle jechac rowno ze mna. Czesciej tez teraz ludzie zwalniaja przed przejsciem i puszczaja chcacych z niego skorzystac.
Nie jest jakos duzo tych sytuacji, ale wczesniej jednak praktycznie w ogole tego nie zauwazalem.
Drobna poprawa lepsza od zadnej.
Jednak Mr. JaQb ma rację, to nieuchronnosc kary raczej by motywowala do przestrzegania przepisów.
Norma w kraju gdzie większość obywateli "wie lepiej" przepisy dla takich nie istnieją, bo przykładowo jak według ich ograniczenie prędkości do 40 jest glupie i bezpodstawne w jakimś miejscu, więc po co się do niego stosować etc. Forum gola to doskonały przykład znajdziesz tu eksperta-janusza z każdej dziedziny :P
Przyznajcie jednak, że nieścisłość sformułowania "bezpośrednio przed" jest bardzo mandatogenna, jak też i traktowanie jazdy dwoma osobnymi pasami z różną prędkością jako wyprzedzanie.
https://www.youtube.com/watch?v=DvhHLwy26W4&t=404s
Bo jazda dwoma pasami w jednym kierunku z rozna predkoscia to wyprzedzanie. Co w tym dziwnego?
To, że nie wyjeżdżasz na pas, po którym samochody poruszają się w przeciwnym kierunku, co sprawia że taki manewr jest znacznie bezpieczniejszy. Po to właściwie buduje się takie drogi, żeby umożliwić płynne i bezpieczne wyprzedzanie.
Masz wallhacka, ze widzisz co jest za pojazdem, ktory wyprzedzasz? 1000 razy wyprzedzisz przed przejsciem i nic sie nie stanie, za 1001 wejdzie ci dziecko, ktore zabijesz. Jak tego nie rozumiesz, to nie jezdzij.
Ty obejrzałeś film który wkleiłem? Widzisz pas rozbiegowy do włączania się do ruchu, po którym ciężarówki jadą 20 km/h? I samochody jadące swoimi pasami 50 km/h? Mówię o tej konkretnej sytuacji i wielu tym podobnych w kraju, gdzie nikt żadnego zagrożenia nie stwarza, a generator mandatów się kręci. Nie rozumiesz, czy udajesz że nie rozumiesz?
Obejrzalem, ale ty chyba nie, lub wkleiles zly link.
Tam jest pas rozbiegowy, ale zadna z sytuacji nie dotyczy jadącego nim tira, zreszta ciezarowki tym pasem nie jezdza, bo nie maja po co tam wjezdzac.
Jezeli nawet by tam jezdzily, to uwazasz, ze skoro tir sie rozpedza przed pasami, to masz prawo go wyprzedzic? Przeciez jezeli pieszy zauwazy wolno jadaca ciezarowke, to predzej przed taka wejdzie na przejscie, niz przed osobowke jadaca 50-70. A przez taki duzy pojazd tym bardziej nie zauważysz czy ktoś wlasnie na przejscie nie wchodzi. To dopiero jest zagrozenie, jezeli uwazasz, ze wtedy nie wyprzedzasz, ze nie ma zagrozenia, to nie jeździj, jestes potencjalnym zabojca.
Wyprzedzenia przed przejściem w każdych okolicznościach to jedna z trzech najgorszych rzeczy jakie można zrobić za kółkiem. Za to powinno się zabierać prawo jazdy i od nowa wysyłać na kurs.
Inna sprawa, że przejść dwupasmowych bez sygnalizacji świetlnej (pomijam te w obrębie ronda, lub gdy jednym z dwóch pasów jest buspas) nie powinno być, albo postawić światła albo zwęzić drogę jeżeli ruch jest na tyle mały, że świateł nie potrzeba.
A, że na filmiku trochę nadgorliwość bo pieszy jakby wszedł to i tak wpadłby pod pierwszy samochód? Kto wie, bo może pierwszy nagle zahamowałby awaryjnie a pieszy uskoczył na drugi pas. Zasada to zasada w tym wypadku.
No tak, na filmie z drugiej strony nie było widać.
Pas jest, tylko nie chodziło o wyprzedzanie na tym pasie..
Jeszcze co do ogólnej oceny - czy te mandaty to czasem nadgorliwość? Może się wydawać że tak, bo przecież nikogo nie ma na przejściu i nikt się nie zbliża, ale zasada to zasada. Tak można i ograniczenia prędkości ignorować "bo jest bezpiecznie"
Ja bym się zastanowił czemu nagle ten jeden wyprzedza drugiego skoro widać że jadą rozpędzeni. Ciekawe jaką miał prędkość, ponoć przepisową... czyli samochód na drugim pasie jedzie 10 km/h wolniej? Przy 2km/h chyba wyprzedzenie nie byłoby tak szybkie?
10 km/h to ~2,8 m/s.
Przejścia w Polsce teoretycznie powinny mieć minimum 3 m szerokości.
Przy 2 km/h różnicy między pojazdami czyli 0,56 m/s wyprzedzenie na odcinku 3 m zajęłoby 5,35 sekundy.
pas rozbiegowy
O ile dobrze widzę, to tam z pasa rozbiegowego można zjechać dopiero za przejściem, więc co to wnosi do dyskusji w ogóle?
Kurde, wyprzedzanie to wyprzedzanie.
Czemu niektórym tak ciężko dostosować prędkość do samochodu obok zbliżając się przejścia? Razi was prąd po jajkach, jak wciskacie hamulec?
No to macie sytuacje bardziej klarowną, z mojej okolicy. Pas do lewoskrętu, na którym z zasady pojazdy zwalniają, pas do ruchu prosto i przejście. Wiem że was to nie przekona, bo "wyprzezdanie to wyprzedzanie". A uogólnianie to uogólnianie.
Najbardziej mnie rozbraja tłumaczenie policjanta: - Panie władzo, ale ja nie stworzyłem zagrożenia. - Ale zagrożenie to zupełnie inna kwalifikacja.
A ja głupi myślałem że przepisy są po to, żeby eliminować zagrożenie. Tymczasem są osobne przepisy od zagrożenia, i osobne od dojenia.
A że musisz zwolnić mimo że ci się nie chce? No trudno, życie i zdrowie jest ważniejsze od twojej wygody. Choć osobiście powiesiłbym też za jaja osobę, która takie skrzyżowanie zaakceptowała. Tam powinny być albo światła (choćby z pętlą indukcyjną przy dysproporcji ruchu albo tylko dla pieszych wołane na żądanie) albo rondo (idealne miejsce na rondo turbinowe, bezpieczne, bez świateł i spoko przepustowość). Ewentualnie skopiować rozwiązanie spotykane na zachodzie i zrobić przejście trójetapowe, czyli rozdzielić pas do jazdy na wprost i skrętu w prawo od lewoskrętu wysepką.
Po prostu jakiś debil zaprojektował skrzyżowanie, na którym jedyną bezpieczną opcją jest wymuszać zwalnianie kierowców jadących na wprost do prędkości tych skręcających. Głupie to? Tak, ale jedyna sensowna opcja na tak kretyńsko zaprojektowanym skrzyżowaniu. To nie wina przepisów, które są sensowne, a osoby, które to zaprojektowała nie mając pojęcia o ruchu drogowym.
Z tym brakiem pojęcia to bym się tak nie zagalopowywał. Wszędzie rond ani świateł nie wciśniesz (choć u mnie w mieście światła są już miejscami co 100-200 metrów).
A prawy pas jest na tym zdjęciu do jazdy na wprost i skrętu w prawo...
A prawy pas jest na tym zdjęciu do jazdy na wprost i skrętu w prawo...
No ale to nie robi bo to jeden pas. Chodzi tylko o rozgraniczenie lewego i prawego by puszczenie pieszego przez auto skracające w lewo nie wymuszało tego na kierowcy jadącym na wprost. Taka wysepka pomiędzy rozwiązuje problem. Bo nawet jak ktoś będzie z prawego pasa skręcał w prawo i zwolni to ten na lewym zrobi to tym bardziej, bo skręt w lewo zawsze wymaga więcej uwagi. Chodzi o coś jak na obrazku tylko z przejściem dla pieszych. Jeszcze ciekawsza alternatywą jest continues flow intercharge (https://en.wikipedia.org/wiki/Continuous-flow_intersection) w wersji bez światłe, ale to byłby overkill tutaj.
Widziałem takie rozwiązania w kilku miejscach, choć najczęściej wyłącza sie w ten sposób pas do skrętu w prawo bo to prostsze, tak i na zachodzie często zdążają się takie przypadki.
A w tamtym miejscu jest sporo przestrzeni (przynajmniej na mapach googla), wiec rondo dałoby sie wpakować dość łatwo. Światła to ostateczność, jak powyższe dwa sposoby odpadną.
Alternatywą jest właśnie zmuszanie kierowców na prawym pasie do hamowania przed skrzyżowaniem, na co będą wściekli i jak widać co robią.
Ludzie, przestańcie pieprzyc o karaniu kierowców. Nauczcie ludzi myśleć, uzmysłowcie ich, że są śmiertelni. Bo na dzisiaj te tępe osobniki są tak bezmyslne, ze glowa mala. Jak karaluchy, byle łazić. Zacząć trzeba już w przedszkolach.
Jadę wieczorem z deszczu na terenie zabudowanym. To nie moje miasto, nie znam terenu.
Jadę 50km/h lewym pasem, na prawym pasie jedzie TIR.
TIR zaczyna zwalniać. Intuicyjnie też zaczynam zwalniać, bo widoczność bardzo zła.
TIR się zatrzymuje - zza TIRa wychodzi przechodzeń pod moją maskę. Zatrzymuję się wystarczająco szybko.
Zrobiło mi się ciepło - gdybym nie myślał i nie był ostrożny może bym go trafił, na szczęście nic się nie stało, a człowiek nawet nawet nie zauważył potencjalnego zagrożenia.
Zdenerwowałem się. Gdyby to była kobieta wpatrzona w smartfona pchająca czarny wózek i wózek wyjechałby pierwszy ... Zjechałem na parking, wróciłem aby zobaczyć co jest nie tak. (tak wiem, że może zbyt się przejmuję)
1. Pasy były zupełnie niewidoczne - farba z nich zeszła, a deszczowe warunki i lampy uliczne spowodowały, że ich zupełnie nie widać na jezdni mimo małej prędkości. Nie było ich widać nawet gdy się obok stało.
2. Znak informujący o przejściu dla pieszych TYLKO z prawej strony drogi z dwoma pasami ruchu. Oba pasy do jazdy na wprost, to NIE było skrzyżowanie. TIR ten znak zupełnie zasłonił. Obok znaku z przejściem z pięć innych znaków - też tylko po prawej stronie - pełny zestaw, który był w bibliotece jakiegoś "autocada" do projektowania dróg używanego bezmyślnie przez quasikontruktora, który zamiast to zaprojektować - tylko to narysował wstawiając "klocki" z programu.
Niech mi ktoś powie - dlaczego nie ma mandatów dla jełopów, którzy pozwalają na to na drogach?
O! To, to!
Osobiście jestem całym sercem za nauką przez portfel- w pełni popieram podwyżkę mandatów i surowe karanie bezmyślności, lub nawet chamstwa na drogach. Ale jednocześnie doskonale widzę gównianą infrastrukturę, która zwyczajnie jest bardzo daleko od poziomu na którym należało by wszelkie działania legislacyjne skupiać wyłącznie na karaniu kierowców. Jest cała masa miejsc które nie dają kierowcy szans na uniknięcie niebezpiecznych sytuacji.
Ale przecież znacznie łatwiej zmienić stawki mandatów niż przebudować kilka tysięcy przejść/skrzyżowań...
To taki odpowiednik postawienia znaku "uwaga- wyboje", na drodze w stanie "księżycowym", zamiast przeprowadzenia jej remontu.
Najgorsze jest w tym to, ze często nawet jak gdzieś cos poprawiają, przebudowują czy budują nowe drogi to odnoszę wrażenie, że osoby, które były odpowiedzialne za projekt i jego akceptację to inżynierii drogowej uczyli sie na weekendowym crash kursie w Pcimiu. Czterogodzinnym. W dodatku na połowę sie spóźnili. I wyjść musieli na godzinę przed końcem. Tym bardziej, ze tutaj nie ma filozofii, bo na zachodzie już dość dobrze rozmieniono, które rozwiązania działają a które nie.
Niestety musimy jednak żyć z tym czym mamy, wiec powinniśmy jako kierowcy tym bardziej uważać, a jednak jeździmy bardziej lekkomyślnie jako ogół od naszych zachodnich sąsiadów, czy mieszkańców Beneluxu, pomimo dużo gorszej infrastruktury. Choć tutaj mamy duży dysproporcje, bo są miejsca w Polsce gdzie ludzie jeżdżą praktycznie jak na zachodzie (wiadomo zawsze trafi sie jakiś kretyn ale to raczej wyjątek niż reguła) a są takie gdzie jak na południu lub wschodzie.
No dobra panowie, a jak to co piszecie ma się do podanej sytuacji? Dobrze oznaczone przejście a większość kierowców ma wyjebongo na zakaz wyprzedzania na przejściu? Tak samo jak wiekszość kierowców ma takie samo podejście na nakaz zatrzymywania się na zielonej strzałce?
[..] większość kierowców ma wyjebongo na [..]
Kara za wykroczenie jest oczywista.
Problem tkwi w skuteczności.
WYDAJE SIĘ, że większość danych świadczy o skuteczności wysokich kar pieniężnych.
Na co dzień zajmuję się analizą różnych danych - uważam, że nikt takiej poważnej i całościowej analizy nie zrobił.
Bazuje się na rzeczach, które wydają się oczywiste (duży mandat=duża skuteczność), ale to powierzchowne.
Aby rozwiązać problem trzeba trafić do jego przyczyn i poznać prawdę jakakolwiek ona by była.
Przykład takiej powierzchowności podał ktoś wyżej - co z tego, że mandat wysoki, skoro nikt nie patrzy, to mandatu nie dostanę.
Nie promuje się w sposób skuteczny jazdy zgodnie z zasadami.
Nie wspiera się kierowców, którzy chcą jeździć prawidłowo.
Nie zapewnia się dobrej infrastruktury.
Toleruje się wybryki celebrytów i polityków.
Toleruje się wybryki POLICJI!!!
"Na co dzień zajmuję się analizą różnych danych - uważam, że nikt takiej poważnej i całościowej analizy nie zrobił. "
Poważnej nie, ale spadek liczby wypadków, w szczególności śmiertelnych jest oczywisty. Jest za to inny problem metodologiczny jak oczyścić te dane z wpływu pandemii, w której po prostu spadł ruch na drogach. Myślę, że za rok, dwa będziemy mogli to stwierdzić.
Poważnej nie, ale spadek liczby wypadków, w szczególności śmiertelnych jest oczywisty
O to mi właśnie chodzi, o powierzchowność.
Oczywiście, że z podwyższeniem kar zmniejszy się liczba wypadków, ale tu (jak piszesz wyżej) mówimy o życiu ludzi.
Jeśli liczba wypadków spadnie o 10% to ludzie, którzy zwiększyli kary chwalą się tym na lewo i prawo, a powierzchowni odbiorcy odgwizdują sukces.
Od rządu oczekuję profesjonalnego podejścia i poważnej analizy bo poważna analiza mogłaby np. spowodować, że liczba wypadków zmniejszy się o 10,5% (a nie o 10%) i da się ustalić dlaczego i dalej proces optymalizować pod tym kątem.
0,5% oznacza (może oznaczać), że jakiś ojciec nie osieroci dzieci!
Szeregowy obywatel może tego nie zauważać, ale ludzie odpowiedzialni za te procesy już tak.
Jest za to inny problem metodologiczny jak oczyścić te dane z wpływu pandemii, w której po prostu spadł ruch na drogach
Może... porównać 2022 z 2019? :) Albo II połowę 2022 z II połową 2021?
Wiem, że to też trochę na bakier z metodologią, ale jakieś porównanie to zawsze będzie na dobry początek. I zdaje się, że właśnie w takim porównaniu widać efekty (bo względem lat pandemicznych spadki są mniejsze i był już gdzieś nawet bazujący na takiej "manipulacji" artykuł, że wyższe kary nie działają - chyba nawet gdzieś na GOL-u link wrzucałem, ba, nie wiem czy początkowo sam się lekko nie nabrałem, zanim chwilkę pomyślałem.)
Jeśli chodzi o cywilizowane kraje to polscy kierowcy to największe gówno, co zrobię jakiegoś eurotripa autem to zawsze mam takie same przemyślenia i obserwacje.
Wjeżdżając do Czech mogę w zasadzie dojechać do Chorwacji nie dotykając pedału gazu, przy ograniczeniu 120 ustawiam te 115-120 na tempomacie i koniec.
U nas przy 120 na prawym pasie co czwarty samochód jedzie 90 a na lewym co trzeci leci 140-150.
Do tego większość samochodów wciąż tempomatów nie ma, albo właściciele nie używają, więc bujanie się w zakresie +/- 30 km/h w trasie na jednej prostej to chleb powszedni dla niektórych.
Pomijam agresję w stosunku do innych uczestników drogi i nieprzestrzeganie limitów prędkości (kilka razy prawie się lałem z jakimś debilem z TIRa bo jechałem 50 km/h przez zabudowany a on uznał że wyhamowuję jego rozbujany zestaw).
Jak patrzę na tych wszystkich troglodytów to się dziwię, że PiS ma tylko 30-40% poparcia. Gówniana infrastruktura i oznaczenie dróg to osobna kwestia, która i tak nie rozwiązuje sedna problemu - że przeciętny Polak widzi tylko czubek własnego nosa. I nie mówię tu tylko o kierowcach.
Niepopularna opinia: po kilku miesiącach na Sycylii uważam, że jeżdżą tam nie tylko 10x lepiej ale 10x mądrzej w porównaniu do polskich "krajówek". Na początku wielki szok, ale jak lecisz z flow to zero problemów. U nas na 200 km mam przynajmniej kilka razy jakieś poje%ane akcje. Uprzedzając pytania: mam pod 200 koni i jeżdżę dynamicznie.
No tiry w Polsce to kompletnie jak jakis bantustan.
Po Polsce dodatkowo jezdze na obcych blachach wiec kazdy kmiotek w passeratti czy innym szrocie musi pokazac jaki to on kozak i krol szosy.
Dopoki mentalnosc sie nie zmieni to na drogach lepiej nie bedzie.
Połowa polskich kierowców to zwykłe wieśniaki które nie powinni nawet mieć prawa do kierowania furmanką a nie autem ja się nawet zastanawiam jakim cudem jeden debil z drugim zdał prawo jazdy ewidentnie poziom jest za niski i należało by go podwyszyć by imbecyle nie zdawały nawet za 30 razem