Jest nowy najlepszy film wszech czasów? Parasite i Ojciec chrzestny zdetronizowane
Oglądałem już jakiś czas temu. Faktycznie nic mocniejszego w zasadzie od "Come and See" ciężko było od tego czasu zobaczyć bo robi wrażenie, ale czy to najlepszy film wszechczasów ? Śmiem w to wątpić, dodatkowo w ogóle nie znam tego serwisu dla mnie to kompletny random, wolę Filmweb :P Tytuł artykułu powinien zatem brzmieć "Come And See" - najlepszy film wszechczasów wg serwisu Letterboxd
Tego typu doniesienia o "wszech czasach" kojarzą mi się z familiadą.
- "Ile jest 2+2?"
- "Cztery"
- "Niestety, nasi ankietowani stwierdzili, że 5"
Każda lista jest subiektywna. Nie bądźmy paternalistyczni.
Dopiero, gdy prześledzimy dużą ilość list Top 1000 all-time idzie wyciągnąć pewne wnioski na podstawie powtarzających się produkcji. Ale i tak będzie pominięte ogrom wybitnych filmów, które są pomijane na listach, gdzie też dużym czynnikiem jest popularność. Genialnych filmów powstało ok 10 tys., gdzie 3/4 z nich jest mało popularna z obecnej perspektywy.
2/3 najlepszych filmów w historii powstało w Europie. Zwłaszcza urodzaj arcydzieł z lat 50', 60', 70' jest niewiarygodny na starym kontynencie, ale są mniej znane niż filmy amerykańskie, które są płytsze. Koneserzy wiedzą o tym. Niedzielni widzowie skupiają się na tych bardziej znanych filmach z Hollywood, które są dość przereklamowane, bo mają zbyt jasny, łagodny, prosty przekaz podany na tacy i nie poruszają kontrowersyjnej tematyki zbyt często.
"Idź i patrz" to najmocniejszych film o drugiej wojnie światowej. Nigdy wcześniej, ani później wojna na dużym ekranie nie miała tak przerażającego oblicza. Przytłaczające arcydzieło przebudzenia dziecka realiami wojny. Nieustanny graficzny terror i narastające okrucieństwo. Zdjęcia przedstawiają widzowi psychiczne i fizyczne zniszczenie chłopca. Kakofoniczne, industrialne dźwięki przyczyniają się do tej bezwzględnie eskalującej lekcji historii o nazistach, którzy spalili setki wiosek w 1943 roku. Przykład bardzo znanego filmu europejskiego więc nikt kto interesuje się kinem go nie pominie.
Weźmy przykład:
Dwa najlepsze artystyczne filmy o średniowieczu to "Andriej Rublow" 1966 (ZSRR) i "Małgorzata, córka Łazarza" 1967 (Czechosłowacja). Pierwszy jest bardzo znany, bo nakręcił go Tarkowski. Drugi znany jest tylko koneserom, a nazwisko František Vláčil niewiele powie niedzielnym widzom. A oba filmy to arcydzieła przez duże A.
"Andriej Rublow" to dla mnie przypowieść o kryzysie wiary, zwatpieniu w przyszłość świata i ludzkości. Od pierwszej sceny unosimy się jedwabistymi ruchami kamery i surowymi kompozycjami do czasu i miejsca w którym jesteśmy nie mniej zdezorientowani, zdumieni i przerażeni niż sam Rublow. Przez następne trzy godziny tkwimy w bagnie i chaosie średniowiecznej Rosji, niesieni na fali historii przez makabryczne najazdy Tatarów, dziwaczne pogańskie rytuały, głód, tortury i fizyczne trudności. Doświadczamy życia w każdej skali, od kropli deszczu spadających na rzekę po armie plądrujące miasto. Wraz z Andriejem Rublowem Tarkowski świadomie tworzył język, który nic nie zawdzięczał literaturze. W dzisiejszym kinie wciąż serwuje się nam linearne, przyczynowo-skutkowe biografie artystów, by łatwo było wszystko zrozumieć. Andriej Rublow działa według innego rozumienia czasu i historii. Zadaje pytania o relacje między artystami, ich społeczeństwem i ich duchowymi przekonaniami i nie szuka na nie odpowiedzi. W kinie trzeba nie tłumaczyć, ale działać na uczucia widza, a wzbudzona emocja jest tym, co prowokuje do myślenia. Mimo pozornej bez foremności Rublow jest precyzyjnie skonstruowany i całkowicie spójny estetycznie. Akty stworzenia są odzwierciedlone w aktach destrukcji, istnieją motywy ucieczki, wizji, obecności i nieobecności. Im więcej patrzysz tym więcej widzisz. Czasem ekran przypomina ożywający ogromny obraz Bruegla lub rozwijający się średniowieczny gobelin. W burzliwych czasach Tarkowskiego film wywołał wiele kontrowersji. Jej chrześcijański spirytualizm obraził władze sowieckie. Jego obraz dzikiej historii Rosji zdenerwował nacjonalistów. Kiedy w ostatnich minutach film osiąga swój najsłynniejszy rozmach ekran staje się kolorowy i wreszcie jesteśmy gotowi, aby zobaczyć obrazy Rubleva w ekstremalnym zbliżeniu. Pod koniec tej epickiej podróży mogą zredukować widza do łez. Gdy kamera przygląda się szczegółom, maleńkim klejnotom na rąbku szaty, zmarszczkom tworzącym żałosny wyraz twarzy anioła, nadszarpniętemu złoceniu aureoli czujemy, że rozumiemy wszystko co zostało zawarte w każdym pociągnięciu pędzla.
"Małgorzata, córka Łazarza" z kolei to kolejna średniowieczna epopeja. Starcie między starym pogańskim światem, a wschodzącym światem chrześcijańskim. Wizualnie jest prawie tak oszałamiający jak arcydzieło Tarkowskiego.
Każda lista jest subiektywna.
Nie.
Jedyne niesubiektywne listy to dane statystyczne i niektóre opracowania naukowe, gdzie przedmiot poznania istnieje poza podmiotem poznającym i niezależnie od niego. Te dotyczące szeroko rozumianej kultury i sztuki - nawet jeśli pretendują do bycia bezstronnymi i racjonalnymi - niestety takimi nie są, gdyż poznanie oraz związane z nim emocje zależne są od właściwości umysłu ludzkiego i jego sposobu odczuwania, przez co dominującym (świadomie bądź nie) jest w tym zakresie doznanie podmiotowe, a nie obiektywna rzeczywistość.
Jedyne niesubiektywne listy to dane statystyczne i niektóre opracowania naukowe, gdzie przedmiot poznania istnieje poza podmiotem poznającym i niezależnie od niego. Te dotyczące szeroko rozumianej kultury i sztuki - nawet jeśli pretendują do bycia bezstronnymi i racjonalnymi - niestety takimi nie są, gdyż poznanie oraz związane z nim emocje zależne są od właściwości umysłu ludzkiego i jego sposobu odczuwania, przez co dominującym (świadomie bądź nie) jest w tym zakresie doznanie podmiotowe, a nie obiektywna rzeczywistość.
Żywię obawę, że wbrew symbolom uciekasz się do dwóch desygnatów.
Czy kultura i jej wytwory istnieją w podmiocie poznającym (??????????) i/lub są od niego zależne?
poznanie oraz związane z nim emocje zależne są od właściwości umysłu ludzkiego i jego sposobu odczuwania, przez co dominującym (świadomie bądź nie) jest w tym zakresie doznanie podmiotowe, a nie obiektywna rzeczywistość.
Statystyka i elementy nauki (?) są dane nam z perspektywy Arbitra?
Cechą dystynktywną przedmiotu jest zdeterminowanie, podmiotu zaś nieokreślenie.
Lista najlepszych filmów nie musi oznaczać listy filmów najbardziej podobających mi się, określanych arbitralnie (tak mi się widzi). Może opierać się na innych parametrach (nawet takich o roszczeniu absolutystycznym). Można oceniać techne etc., a uciekanie się do twardej dychotomii, do fałszywych alternatyw zakrawa o zakładanie czapki z oślimi uszami.
Twój komentarz to intelektualna wydmuszka.
Edit: Co do nauki, ona po prostu nie stawia tez normatywnych, definiuje swoje cele i metody.
Milovicić ->
Żywię obawę, że wbrew symbolom uciekasz się do dwóch desygnatów.
Dlaczego "wbrew symbolom"? W omawianym temacie (lista najlepszych filmów) odniosłem się do stanowiska filozoficznego określanego jako subiektywizm, gdyż samo już stwierdzenie "najlepszych filmów" sugeruje stronniczość i ocenę spaczoną przez dotychczasowe doświadczenia, obecną wiedzę, percepcję, zrozumienie, a być może nawet i pragnienia osoby lub osób przygotowujących takie repertorium.
Czy kultura i jej wytwory istnieją w podmiocie poznającym (??????????) i/lub są od niego zależne?
Powinieneś sprecyzować (przynajmniej w bardzo ogólny sposób) o jaką kulturę pytasz, gdyż słowo to jest wieloznaczne: czy masz na myśli kulturę w szerokim jej znaczeniu, a więc czy pytasz o wszystkie aspekty szczególnej formy ludzkiego życia, którymi zajmują się głównie badania kulturoznawcze, historyczne, antropologiczne, socjologiczne, etnograficzne i filozoficzne? Czy też - kładąc nacisk na humanistyczną refleksję - odnosisz się jedynie do systemu wartości charakterystycznego dla owej formy?
Odpowiadając na to - nieco prozaiczne - pytanie: tak, moim zdaniem są zależne i z gruntu muszą istnieć w podmiocie poznającym, ponieważ każdy człowiek (świadomie lub nie) jest uczestnikiem kultury, której pielęgnowane owoce mają charakter materialny, duchowy czy symboliczny. Kultura jest integralną całością składającą się z narzędzi i dóbr konsumpcyjnych, konstytucjonalnych, twórczych zasad różnych grup społecznych, ludzkich idei i umiejętności, wierzeń i obyczajów. Sama w sobie jest też nieodzownym narzędziem kontroli nad kierunkiem, w jakim podąża rozwój ludzkości.
Statystyka i elementy nauki (?) są dane nam z perspektywy Arbitra?
Po pierwsze źle dobrałeś cytat z mojej wypowiedzi. Napisałem odwrotnie, czyli, że statystyka i nauka (w dużym zakresie) są obiektywne. Po drugie nie wspomniałem o Arbitrze, który nie zawsze przecież jest subiektywny.
Statystyka:
Co do statystyki sprawa jest b. prosta, gdyż ta dzieli się (w podstawowym podziale) na opisową i matematyczną. W moim przekonaniu statystyka matematyczna jest zawsze obiektywna, opisowa natomiast może zawierać elementy subiektywne wprowadzone świadomie lub nie przez osobę przygotowującą dane (jednak przygotowana fachowo jest obiektywna). Oczywiście interpretacja statystyki nie zawsze musi być obiektywna, niemniej fakt ten nie wpływa na samą treść badań statystycznych, a jedynie na sposób ich wykorzystania.
Nauka:
Wśród filozowicznych przekonań (nie będących jednak rozstrzygnięciem arbitralnym) są takie, które ułatwiają obronę ideału poznania obiektywnego i samej wartości poznawczej nauki oraz takie, które czynią z nauki uwarunkowany jedynie subiektywnymi czynnikami wyraz realizacji interesów. Którekolwiek z tych przekonań byłoby słuszne, rozstrzygnięcie tej kwestii nie leży w gestii żadnej dyscypliny naukowej czy też jakiegokolwiek Arbitra, a jedynie "obiektywnej rzeczywistości" (jeśli taka istnieje).
Cechą dystynktywną przedmiotu jest zdeterminowanie, podmiotu zaś nieokreślenie.
Polemizowałbym z tym apriorycznym założeniem, gdyż trudno jest opisać cechy wyróżniające czy szczególne dla przedmiotu poznania, w chwili gdy nie jest on określony (jak w wypadku Twojego powyższego stwierdzenia). Nie inaczej jest z podmiotem poznania, którego cechą dystynktywną jest posiadanie instrumentu poznawczego. Ba, przyjmując nawet bardzo ogólnie założenia dot. przedmiotu badania i podmiotu badającego, powiedziałbym wręcz odwrotnie: przedmiotowi przypisałbym nieokreślenie (początkowo wszak, tj. do momentu jego zbadania), natomiast podmiotowi uzbrojonemu w możliwości poznawcze (rozum w tym wypadku) determinację.
Aby dyskusja w tym zakresie miała jakikolwiek sens musielibyśmy także określić (a raczej przyjąć z istniejących w epistemologii) prawa dotyczące zarówno poznawania, poznania i tego, co jest poznane. Wskazane byłoby także określić dopuszczalną "metaforę horyzontu" oraz wpływ apercepcji (w rozumieniu Kanta lub Leibniza) gdybyśmy na ich temat mieli podobne zdanie. Bez sprecyzowania tych zależności (czym zajmują się filozofowie od starożytności) dywagacje nasze pozbawione będą sensu.
Lista najlepszych filmów nie musi oznaczać listy filmów najbardziej podobających mi się, określanych arbitralnie (tak mi się widzi). Może opierać się na innych parametrach (nawet takich o roszczeniu absolutystycznym).
Cóż, absolutyzm poznawczy (a inny w Twojej wypowiedzi nie ma zastosowania) oznacza, że istnieje jedna prawda i obowiązuje wszystkich, niezależnie od tego, czy ktoś potrafi w danej chwili do niej dotrzeć, czy też nie. To, co stoi w sprzeczności z jego założeniami zostaje odrzucone, często nawet bez wnikania w realia badanego zagadnienia i stan faktyczny. Tak więc jest to pogląd arbitralnie osądzający co jest prawdą. Trochę się zapętliłeś.
uciekanie się do twardej dychotomii, do fałszywych alternatyw zakrawa o zakładanie czapki z oślimi uszami.
Podział na obiektywizm i subiektywizm nie są "fałszywymi alternatywami", także idealnie się uzupełniają. W ogóle myśl "świata zachodniego" oscyluje głównie pomiędzy przeciwieństwami tych 2 stanowisk filozoficznych, czasami tak jak egzystencjaliści popadając w przygnębienie, czasami tak jak Hume ignorując wynikające z nich sprzeczności, a czasami jak Kant szukając transcendentalnych rozwiązań. Sugerowanie, iż jest to "zakładanie czapki z oślimi uszami" jest zupełnie nie na miejscu, nawet jeśli wybrałeś ścieżkę środka madhjamake odrzucająca wszelkie skrajności.
Twój komentarz to intelektualna wydmuszka.
Tego typu uwaga nie świadczy o wysokiej kulturze osobistej jej autora. Zapoznaj się np. ze stenogramem debaty Bohra z Einsteinem to zobaczysz jak wygląda naprawdę ciekawa konfrontacja odmiennych stanowisk bez obrażania interlokutora.
Co do nauki, ona po prostu nie stawia tez normatywnych, definiuje swoje cele i metody.
Mylisz się. Nauki normatywne istnieją i działają w ramach zestawu norm i /lub przekonań. Taką nauką jest np. filozofia i jej dziedziny: estetyka i etyka. Dziwne, że w dyskusji dotyczącej stanowisk filozoficznych pominąłeś naukę będącą meritum zagadnienia. Także (niezależnie od ulokowania teorii normatywnej i praktycznej, czy też dociekań na ten temat) w świecie nauk społecznych, podjęto próbę skonstruowania zintegrowanej teorii polityki społecznej.
Dlaczego "wbrew symbolom"? W omawianym temacie (lista najlepszych filmów) odniosłem się do stanowiska filozoficznego określanego jako subiektywizm, gdyż samo już stwierdzenie "najlepszych filmów" sugeruje stronniczość i ocenę spaczoną przez dotychczasowe doświadczenia, obecną wiedzę, percepcję, zrozumienie, a być może nawet i pragnienia osoby lub osób przygotowujących takie repertorium.
Ten subiektywizm oparty na obiektywizmie ontologicznym dotyczy wszelkiej działalności ludzkiej (podmiotowej). Na tym gruncie wbrew pozorom można uznać dane statystyczne i "wszelkie inne listy"(dopuszczalne uproszczenie) za obiektywne. Takie wartościowanie (jak lista najlepszych filmów) nie mówi o tym, co jest, mówi tylko, że według pewnych założeń (we wstępie powinno się deklarować cele i środki do nich prowadzące) a jest lepsze od b. Swoją drogą chyba nie uznasz, że lista najlepiej ocenianych filmów jest subiektywna?
Tak, kategoryzowanie może przyjmować obiektywne normy oceny (zatem różniące się od podoba mi się/nie podoba mi się).
Powinieneś sprecyzować (przynajmniej w bardzo ogólny sposób) o jaką kulturę pytasz, gdyż słowo to jest wieloznaczne: czy masz na myśli kulturę w szerokim jej znaczeniu, a więc czy pytasz o wszystkie aspekty szczególnej formy ludzkiego życia, którymi zajmują się głównie badania kulturoznawcze, historyczne, antropologiczne, socjologiczne, etnograficzne i filozoficzne? Czy też - kładąc nacisk na humanistyczną refleksję - odnosisz się jedynie do systemu wartości charakterystycznego dla owej formy?
Kolejna wydmuszka. " wszystkie aspekty szczególnej formy ludzkiego życia, którymi zajmują się głównie badania kulturoznawcze, historyczne, antropologiczne, socjologiczne, etnograficzne i filozoficzne?" co to za chore pojęcie? "Czy też - kładąc nacisk na humanistyczną refleksję - odnosisz się jedynie do systemu wartości charakterystycznego dla owej formy?" Fałszywa alternatywa.
Dla rozjaśnienia, nie chodziło mi o klasyczną dychotomię natura-kultura, ale koherentną do punktu wyjścia, tj. dziedzictwo sztuki etc.
Odpowiadając na to - nieco prozaiczne - pytanie: tak, moim zdaniem są zależne i z gruntu muszą istnieć w podmiocie poznającym, ponieważ każdy człowiek (świadomie lub nie) jest uczestnikiem kultury, której pielęgnowane owoce mają charakter materialny, duchowy czy symboliczny. Kultura jest integralną całością składającą się z narzędzi i dóbr konsumpcyjnych, konstytucjonalnych, twórczych zasad różnych grup społecznych, ludzkich idei i umiejętności, wierzeń i obyczajów. Sama w sobie jest też nieodzownym narzędziem kontroli nad kierunkiem, w jakim podąża rozwój ludzkości.
Zaczynam się zastanawiać czy wiesz co to zależność od podmiotu.
Po pierwsze źle dobrałeś cytat z mojej wypowiedzi. Napisałem odwrotnie, czyli, że statystyka i nauka (w dużym zakresie) są obiektywne. Po drugie nie wspomniałem o Arbitrze, który nie zawsze przecież jest subiektywny.
Nie. Z perspektywy arbitra tzn. z perspektywy wszechobejmującej.
Nauka:
Wśród filozowicznych przekonań (nie będących jednak rozstrzygnięciem arbitralnym) są takie, które ułatwiają obronę ideału poznania obiektywnego i samej wartości poznawczej nauki oraz takie, które czynią z nauki uwarunkowany jedynie subiektywnymi czynnikami wyraz realizacji interesów. Którekolwiek z tych przekonań byłoby słuszne, rozstrzygnięcie tej kwestii nie leży w gestii żadnej dyscypliny naukowej czy też jakiegokolwiek Arbitra, a jedynie "obiektywnej rzeczywistości" (jeśli taka istnieje).
" uwarunkowany jedynie subiektywnymi czynnikami wyraz realizacji interesów." A to bardzo ciekawe.
Wyjaśnisz jak do obiektywnego poznania (brrr) ma się przeskok z Newtona do Einsteina?
Znowu pokazujesz, że nie wiesz co to arbiter.
Naprawdę bawisz się w rozstrzyganie prawdziwości sporu Parmenidesa z Heraliktem i nie dostrzegasz tam cyrkularności?
"Polemizowałbym z tym apriorycznym założeniem" XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
trudno jest opisać cechy wyróżniające czy szczególne dla przedmiotu poznania, w chwili gdy nie jest on określony (jak w wypadku Twojego powyższego stwierdzenia). Nie inaczej jest z podmiotem poznania, którego cechą dystynktywną jest posiadanie instrumentu poznawczego. Ba, przyjmując nawet bardzo ogólnie założenia dot. przedmiotu badania i podmiotu badającego, powiedziałbym wręcz odwrotnie: przedmiotowi przypisałbym nieokreślenie (początkowo wszak, tj. do momentu jego zbadania), natomiast podmiotowi uzbrojonemu w możliwości poznawcze (rozum w tym wypadku) determinację.
Prędzej uciekasz się do obiektywizmu ontologicznego, a teraz przyjmujesz, że poznawany przedmiot nie jest określony? O.o
Wiesz co to horyzont teoretyczny? Miałeś kiedyś do czynienia z dychotomią podmiot-przedmiot?
Aby dyskusja w tym zakresie miała jakikolwiek sens musielibyśmy także określić (a raczej przyjąć z istniejących w epistemologii) prawa dotyczące zarówno poznawania, poznania i tego, co jest poznane. Wskazane byłoby także określić dopuszczalną "metaforę horyzontu" oraz wpływ apercepcji (w rozumieniu Kanta lub Leibniza) gdybyśmy na ich temat mieli podobne zdanie. Bez sprecyzowania tych zależności (czym zajmują się filozofowie od starożytności) dywagacje nasze pozbawione będą sensu.
XDDDDDDDDDDD
Cóż, absolutyzm poznawczy (a inny w Twojej wypowiedzi nie ma zastosowania) [...]
Nie. Znowu nie wiesz o czym piszesz.
To, co stoi w sprzeczności z jego założeniami zostaje odrzucone, często nawet bez wnikania w realia badanego zagadnienia i stan faktyczny.
xd
Podział na obiektywizm i subiektywizm nie są "fałszywymi alternatywami", także idealnie się uzupełniają. W ogóle myśl "świata zachodniego" oscyluje głównie pomiędzy przeciwieństwami tych 2 stanowisk filozoficznych, czasami tak jak egzystencjaliści popadając w przygnębienie, czasami tak jak Hume ignorując wynikające z nich sprzeczności, a czasami jak Kant szukając transcendentalnych rozwiązań. Sugerowanie, iż jest to "zakładanie czapki z oślimi uszami" jest zupełnie nie na miejscu, nawet jeśli wybrałeś ścieżkę środka madhjamake odrzucająca wszelkie skrajności.
Naprawdę proszę czytać ze zrozumieniem.
Mylisz się. Nauki normatywne istnieją i działają w ramach zestawu norm i /lub przekonań. Taką nauką jest np. filozofia i jej dziedziny: estetyka i etyka. Dziwne, że w dyskusji dotyczącej stanowisk filozoficznych pominąłeś naukę będącą meritum zagadnienia. Także (niezależnie od ulokowania teorii normatywnej i praktycznej, czy też dociekań na ten temat) w świecie nauk społecznych, podjęto próbę skonstruowania zintegrowanej teorii polityki społecznej.
Krąpcysta się trafił.... jedność dyscypliny nauki i filozofii jako nauki?
Oj proszę się nie ograniczać, przecież w tym ujęciu obok filozofii stoi teologia! Ze względu na ekonomię języka nauki szczegółowe (w odróżnieniu od ww. nauk ogólnych) określałem nauką.
I tak, warte podkreślenia jest, że co do większość dyscyplin filozoficznych pojawiają się wątpliwości co do przedmiotu i charakteru, a co dopiero celów i metod, których najczęściej nawet się nie określa (w rozumieniu same swoich nie określają).
Niemniej nie martw się, na ujockiej katedrze historii i filozofii na poziomie magisterki i wyżej pojawiały się osoby bez predyspozycji do filozofii, które zadowalały się historią filozofii (często nieświadomie), po prostu brak predyspozycji ich tak ograniczał.
Swoją drogą posty Angry Zeusa brzmią jak egzemplifikacja fuzji chęci do mądrego brzmienia i wydania wszystkich pdków na przyrodoznawstwo.
1. Po zapoznaniu się z Twoją wypowiedzią dochodzę do wniosku, że nie jest ona oparta na wiedzy tematycznej - pewnej ani prawdopodobnej.
Ten subiektywizm oparty na obiektywizmie ontologicznym. Oparty? Nie bądź śmieszny. I dalej dotyczy wszelkiej działalności ludzkiej (podmiotowej). To Twoja interpretacja. Istotny jest w tym wypadku sposób podejścia do przedmiotu poznania różna dla subiektywizmu i obiektywizmu.
Wydajesz się mylić nawet obiektywistyczne stanowisko ontologiczne i teoriopoznawcze (gdzie pojęcia intersubiektywne są traktowane jako obiektywizowalne ze względów filozoficznych lub gdzie występuje pragmatyczna intersubiektywność wyłącznie na poziomie językowym).
Na tym gruncie wbrew pozorom można uznać dane statystyczne i "wszelkie inne listy" (dopuszczalne uproszczenie) za obiektywne - przecież to jest kompletny banał "dane statystyczne" i "wszelkie inne listy" są tak samo wiarygodne gdyż przyjąłeś ... "dopuszczalne uproszczenie" bazujące na Twojej interpretacji. Brak słów dla skomentowania.
Zamiast wyprowadzać mylne wnioski z własnych interpretacji, wystarczyło odwołać się do np. "wątpliwości kartezjańskich" użytych jako epistemologicznego "oręża" celem udowodnienia ... obiektywnego świata faktów niezależnych od własnej wiedzy. Jednak na egzemplifikacją pojęć i prac filozoficznych Ciebie nie stać, szkoda.
2. Wprowadzasz do dyskusji amfibolie, a gdy się poprosi o sprecyzowanie wieloznaczność kontekstu Twojej wypowiedzi potrafisz jedynie powtórzyć swoją wcześniejszą uwagę (np. Kolejna wydmuszka, Fałszywa alternatywa).
Dla przykładu: chcesz dyskutować w temacie "kultury" nie precyzując nawet o jaki aspekt tego rozległego zagadnienia Tobie chodzi. (zadajesz pytanie Czy kultura i jej wytwory istnieją w podmiocie poznającym (??????????) i/lub są od niego zależne?, a przywołany do porządku i poproszony o sprecyzowanie o jaki aspekt "kultury" i w jakim rozumieniu pytasz, odpowiadasz chodziło mi o... dziedzictwo sztuki etc.)
Stosujesz zabieg polegający na wypowiedziach wieloznaczych, aby w razie trudności z odpowiedzią zmienić sens myśli wcześniejszej.
3. Prowadzisz dyskusję sam ze sobą - np. w chwili gdy mówię, "Po drugie nie wspomniałem o Arbitrze", Ty odpowiadasz - samemu sobie - Nie. Z perspektywy arbitra tzn. z perspektywy wszechobejmującej.
4. Jeśli mógłbym coś zasugerować, poszerz zakres swojego słownictwa - przynajmniej w zakresie języka polskiego. Słów takich jak: dychotomia, cecha dystynktywna, koherencja, intelektualna wydmuszka, fałszywa alternatywa, etc. używasz nagminnie, postaraj się poznać przynajmniej ich synonimy. Nie musisz też pisać 10 znaków zapytania przy pytaniu, które zadajesz oraz XD na cały wers. Korzystasz również z typowego pozamerytoryczny sposób argumentowania, w którym odchodzisz od tematu dyskusji i pozwalasz sobie "na osobiste wycieczki" Niemniej nie martw się, na ujockiej.... Tak samo wszak mógłbym o Tobie powiedzieć, że z UJ masz tyle wspólnego ile politycy z mówieniem prawdy, jednak ten poziom argumentacji pozostawię Tobie.
5. Swoją drogą posty Angry Zeusa brzmią jak egzemplifikacja fuzji chęci do mądrego brzmienia i wydania wszystkich pdków na przyrodoznawstwo - czyżbym zdemaskował narcyza, który nie nabrał jeszcze dystansu do swoich własnych wad?
EDIT - tak widzę, że rozmowa z Tobą przypomina odganianie kijem much od fekaliów
Znowu pokazujesz, że nie masz pojęcia o czym mówisz, czytanie nie wystarcza, jak coś.
Widać temat wykracza poza Twoje zrozumienie, brak wiedzy nie boli, jak coś.
Z twoją indolencją poradziłby sobie pierwszak, jeśli miałby chęci na rozbijanie tych durnot tak, żebyś zrozumiał.
spoiler start
ukrzyżowaniem i to napięcie przy robieniu dzwonu
spoiler stop
Nie dam rady ocenić tego filmu poniżej 10/10, bo to w czystej postaci arcydzieło.
Dwa najlepsze filmy Tarkowskiego dla mnie to właśnie Andriej Rublow i Stalker.
Ale bardzo wysoko cenię również Solaris, Zwierciadło, Nostalgia i Ofiarowanie, które oceniam na 9/10. Każdy z tych filmów widziałem po kilka razy.
Wiele osób nie rozumiejących wybitności "Solaris" Tarkowskiego po rozmowie ze mną na Priv została oświecona i okazało się, że nie zrozumieli kompletnie tego filmu i to nawet ludzie, którzy czytali powieść Lema, którą bardzo polecam. Film mocno różni się od książki na zasadzie "Lśnienie" powieści Kinga i filmu Kubricka, który też miał inną wizję.
Solaris fakt zarąbiste dla mnie 9/10, o a Stalker 10/10, Zwerkało i Ofiarowanie też widziałem ale musiałbym sobie odświeżyć, żeby zarzucić oceną.
Przecież ten film to przenudne gówno. Porąbany dzieciak lata po lasach i drze mordę. Przez godzinę nie dzieje się absolutnie nic. Głosy i zachowania tak sztuczne, przerysowane i fatalnie nagrane, że nie da się tego ni oglądać, ni słuchać. Kino abstrakcyjno-artystyczne. Już ciekawsze były extrasy w których babcie opowiadały co je spotkało. Tutaj cały ponad 2h film sprowadza się do jednej "okrutnej" sceny spalenia ludzi w kościele, co było czymś normalnym na wojnie, a więcej ludzi ginęło w obozach.
Jak chcecie konkretów to obejrzycie they shall not grow old. To jest porządny dokument a nie takie (biało)ruskie badziewie.
Badziewie, które pełnymi garściami czerpie z ruskiego folkloru. A konkretnie wyczynów parobka Jełopa.
Po Twoim wpisie przychodzi mi namyśl powiedzenie ,, Pycha idzie przed upadkiem ,, Tak jak tu napisano opisujesz filmy niszowe przyczym uważasz się za kogoś Bez kogo nikt by tych filmów nie zrozumiał Po prostu geniusz filmowy i krytyk w jednym Jest mnustwo folmow których nie widziałeś, nie zobaczysz i nie opiszesz To ostatnie na szczęście innych
Pierwsze słyszę o portalu Letterboxd. Dziwne, że nigdy o tym portalu nigdzie nie czytałem, że nikt nigdy na żadnym forum o nim nie wspominal (nawet na filmwebie!), a tu się okazuje, że miliard ocen filmów jest na nim. Ktoś z Was jest na letterboxd? BTW, to jest ichniejszy ranking wg "highest first", cos chyba im nie do konca dziala, a ogolnie to sama strona wygląda okropnie.
Nieźle, nieźle. Kubrick na 48 pozycji ze Scieżkami chwały a Uciekaj jest na liście chociaż to kompletna zrzynka Klucza do koszmaru. Świetna lista nie ma co.
Co za ironia kraj który spowodował wojnę i wysyła swoich obywateli na śmierć zrobił najlepszy film antywojenny.
Zrobiłeś błąd w pierwszym zdaniu, to poprawnie się pisze "powoduje wojny". Liczba mnoga, tryb niedokonany powinien być.
Film jest dostępny na cda ale w nienajlepszej jakości. Jest też na zagranicznych stronach w hd z angielskimi napisami.
Polecam też rosyjski: 9 kompania oraz Spaleni słońcem.
Autor wpisu:
"Zbigniew Woźnicki
Swoją podróż z pisaniem i publicystyką zaczął już wiele lat temu w listopadzie 2021 roku. "
2021! Tego nawet najstarsi Indianie nie pamiętają.
To ten [Zespół Tourette'a, autocenzura], co najnowszej Syberii dal 6.5 Nie nalezy sie spodziewac zadnych fajerwerkow...
Piotr.
Przecież kategoria "Najlepszy film wszechczasów" jest bardzo subiektywna. Mój najlepszy film może nie mieścić się nawet w twojej pierwszej setce. O tym, czy film będzie dobry decydują przede wszystkim osobiste doświadczenia oglądającego, jego życie, które do tej pory przeżył, to jak ten film wpasowuje się w to życie i doświadczenia. Jest to również tak dynamiczne, że zmienia się z wiekiem, a nawet może zależeć od nastroju, pory dnia, czy tego ile kawy dziś wypiłeś.
Pisanie o najlepszych filmach wszechczasów przypomina wywody o wyższości świąt Bożego Narodzenia od świąt wielkanocnych.
Po pierwsze to nie rosyjski film a sowiecki. Po drugie najlepszym rosyjskim filmem antywojennym jest ???? 200.
Prawda jest taka , że film z 1985 jest filmem radzieckim a nie rosyjskim, Ci którzy tego nie odróżniają niech przeczytają odpowiedni podręcznik historii.
Subiektywnie dla mnie najlepszym filmem antywojennym i w ogóle najlepszym filmem jaki widziałem jest "Łowca jeleni". Film z mnósrwem podtekstów.....obejrzyjcie dokładnie.
To dzielko jest filmem tylko dobry w gatunku animacja. Średnio dobrym jako przekaż emocji.
Wyżej ocenione niż Godfather, w sumie mnie to nie dziwi
Rosyjski? Przecież to film BiałoruśFilmu. Jeśli nie pisać białoruski, to w takim razie radziecki.
Najlepszy bo ruski. Szwabskie nasienia unijne potrzebują umilić ruskich reszcie europy.Przecież gazu potrzebują.
Co za żenada. Film bardzo dobry może być mimo wszystko
Najlepszy film antywojenny i rosyjski to Ładunek 200 albo Gruz 200
Ale przeciez "ojciec chrzestny" to marny film. Znam przynajmniej 10 lepszych
Taaa nigdzie nie dostępny, ja wiem ze Google czasem gryzie, ale film jest dostępny na cda.
Skoro film jest niedostępny a na dodatek rosyjski to po co w ogóle o tym pisać?.. O jakiej wartościowej informacji w ogóle jest ten artykuł????!