„Mam dość silnych kobiecych ról” - aktorkę nudzą takie główne bohaterki
Wszyscy już mają ich dość ale dopiero silna kobieta odważyła się to powiedzieć.
Ciekawe czy uniknie posądzenia o mizoginie.
Ja bym to osobiście ujął inaczej. Mam dość silnych kobiecych postaci, które są tak napisane tylko po to, żeby były. Dobrych silnych kobiet nigdy za wiele.
Nie nazywałbym tych kobiecych postaci silnymi. Zwykle scenariusz jest wobec nich płytki i głupi, zakładając że jak kobieta dostanie naturalne predyspozycje do położenia dziesięciu facetów, to położenie dziesięciu facetów sprawi że to silna i niezależna postać. Absolutnie nie. I sięganie po ten schemat pokazuje jak nasrane w głowach mają ci amerykańscy scenarzyści. PRAWDZIWE silne kobiety w kinematografii to na przykład Sarah Connor, Ellen Ripley albo ta babka z pierwszej części niezniszczalnych
Silne kobiece postacie są spoko, jeśli nie są stworzone na siłę. Sama Emily u boku Cruise'a w "Na skraju jutra" wypadła wg mnie świetnie, sam film jest jednym z moich ulubionych sci-fi. Ale tworzenie kobiecych wersji Ghostbusters, Ocean Eleven czy innych filmów gdzie pierwsze skrzypce grali mężczyźni powoduje tylko uśmiech i politowanie.
Na tą chwile definicja "silnej kobiety" wg Hollywood to toksyczny mężczyzna w wydaniu kobiecym