Avatar: Istota wody z nowym zwiastunem. Przygotujcie się na widowiskowy seans
Wygląda jak to samo co w pierwszym filmie tylko więcej wody.
Od kiedy angielski jest językiem urzędowym na Pandorze?
Widowiskowy to będzie tylko wynik finansowy. Przy takim nagłośnieniu i reklamie nawet ameby pójdą na tego przereklamowanego gniota. Nawet nie jestem ciekaw tej bzdury. Ale tylko czekać jak miejscowy glistomaniak dla jaj nazwany filmomaniakiem ( depresyjnym) będzie piał z zachwytu. Co by jeszcze wynik finansowy podkręcić. Słabo.
A mi się pierwsza część podobała. Ładne widoki, przyjemnie się oglądało.
Niby ciekaw nie jesteś, ale czas na wylanie swoich żali poświęciłeś
Żalisz to się ty. Bo tobie się podobało to klękajcie narody :-) Daruj sobie. Wyraziłem opinię od tego jest forum.
W twojej piaskownicy się nie dyskutuje tylko obrzuca piaskiem i kamykami. Dorośli ludzie są krytyczni i dyskutują. Gdzie tu jakieś skomlenie lub użalanie? Czytaj ze zrozumieniem.
Bo tobie się podobało to klękajcie narody :-) Daruj sobie.
Nie, po prostu:
Wyraziłem opinię od tego jest forum.
Nie rozumiem dlaczego Twoje wyrażenie opinii, pełne pretensjonalnych sformułowań typu "miejscowy glistomaniak" i "przereklamowany gniot" jest ok, a moje to już "klękajcie narody"
W twojej piaskownicy się nie dyskutuje tylko obrzuca piaskiem i kamykami. Dorośli ludzie są krytyczni i dyskutują.Hę? Nie poniosły Cię emocje za bardzo? Co takiego powiedziałem, co uznałeś za "obrzucaniem piaskiem i kamykami". I w jaki sposób Twoja wypowiedź się do tego nie zalicza?
Gdzie tu jakieś skomlenie lub użalanie?
A kto mówił o skomleniu i użalaniu. Zwróciłem tylko uwagę, że sporo czasu poświęciłeś na powiedzenie wszystkim, że coś Cię nie interesuje. Implikując, że jednak Cię interesuje
Znów pewnie cała para poszła w efekty, a sensowną fabułą nikt się nie przejmował. Chociaż to jak wiele filmów w ostatnich latach, więc nie powinno mnie to dziwić.
Właściwie to chyba o to chodzi, no nie? Filmy tego typu mają mieć widowiskowe efekty specjalne, prostą fabułę przerywaną prostymi żartami i dużo scen akcji. Słowem - prosta rozrywka.
Nie rozumiem, czemu natomiast ludzie oczekują tutaj czegoś innego. Wiadomo, fajnie jakby film zaskoczył jakimś unikalnym rozwiązaniem czy coś, ale nie jest to czymś, czego oczekujesz od tego typu produkcji.
Nie każdy musi lubić blockbustery, filmy Marvela, DC etc. ale ciężko je porównywać z filmami, których siłą jest właśnie np. fabuła i oceniać w dokładnie taki sam sposób, bo stawiają one akcenty na inne aspekty.
Ja nie oczekuję, żeby niebieskie ludziki się wdawały w dysputy filozoficzne, ale dobrze by było,żeby przynajmniej 5% tych ambicji, które się wkłada w efekty przenieść na fabułę.
Na pewno się wybiorę. Odświeżyłem sobie ostatnio pierwszego Avatara przy okazji reemisji w kinie i stwierdziłem, że nie zestarzał się ani o jotę. Wciąż jest to naprawdę porządny kawał historii rozgrywający się w przepięknie zaprojektowanym, oryginalnym świecie.
Ludzie narzekają, że fabuła to nic nowego, że tylko efekty itd. nie rozumiejąc czym ten film jest. A jest uniwersalną opowieścią łączącą formę z treścią. Pierwsze Gwiezdne Wojny czy Indiana Jones też były zlepkiem wcześniejszych historii, Władca Pierścieni również. Pieśń o Rolandzie, Digenis Akritas, Romeo i Julia, Eneida czy pierwsza z brzegu bajka Disneya ze złotego okresu studia takoż. Tu wcale nie chodzi o to żeby opowieść była zaskakująca, ponieważ ludzka natura generalnie wciąż pozostaje taka sama więc i opowieści które na nią oddziałują będą takie same. Wiadomo, że czasem trafi się jakieś oryginalne spojrzenie na aktualną sytuację społeczną, ale takie spojrzenia są zawsze nadzwyczaj chwilowe i szybką tracą swoją aktualność. Kto dzisiaj ogląda "Sprawę Kramerów" czy "Absolwenta"?
A Gwiezdne Wojny czy Władcę Pierścieni zna każdy...
Historia w Avatarze jest banalna, jeśli pod słowem "banalny
rozumiemy prawdę głęboką choć powszechnie znaną. Mamy tu opowieść o znaczeniu transcendencji w życiu człowieka, o lojalności, odwadze, wyrozumiałości czy pokorze. Oczywiście, że nie jest to nic odkrywczego ponieważ słyszeliśmy to już tysiące razy. Co nie zmienia, że samo w sobie nie jest wartościowe. To kino rozrywkowe więc jego celem jest przedstawiać rzeczy ważne w jak najlżejszej postaci. Avatar jest przeciwieństwem współczesnych blockbusterów, które starają się na siłę prezentować coś "nowego" zastępując mit ideologią co owocuje po prostu kiepskim scenariuszem i jest odbierane przez widownie w sposób wręcz instynktowny. W efekcie dostajemy Love&Thunder, Wieśfliksa, RoP, MiB4, Ostatniego Jedi... W Avatarze przeciwnie - całość jest tak sprawnie napisana, wszystkie elementy pasują do siebie tak dobrze, że ludzie nie są często wskazać gdzie leżą zalety tego filmu więc zwalają wszystko na efekty specjalne...
Co do efektów to nie można odmówić Cameronowi naprawdę ogromnego sukcesu. Nie chodzi tu tylko o to, że w Avatarze było dużo CGI i było ładne. Samo wrzucenie wielu efektów komputerowych do filmu nic nie znaczy. Wystarczy spojrzeć na filmy pokroju Hobbita czy ostatnie produkcje Marvela, żeby zobaczyć że CGI również trzeba umieć używać. Przy Avatarze nie dość, że mamy do czynienia z szeregiem technologii, które powstały ściśle na potrzeby tego filmu, ogromnym talentem artystów (którzy dostali więcej czasu niż obecnie w MCU), których praca wygląda lepiej niż w produkcjach o 10 lat młodszych to jeszcze mamy do czynienia z niesamowicie oryginalnym a jednocześnie spójnym światem, który jest odbiciem niesamowitej wręcz wyobraźni. Cameron spędził długie lata badając dno oceanu i biegając po puszczy równikowej żeby nabrać inspiracji do stworzenia Pandory.
A co najważniejsze - wszystkie te osiągnięcia techniczne zostały drobiazgowo splecione z opowiadaną historią. Jest powód dla którego żaden film oprócz Avatara nie ogląda się dobrze w 3D. Powodem jest to, że w przeciwieństwie do innych filmów, w Avatarze ta historia czemuś służy. Nie kilku efektownym scenkom. Po prostu cała opowieść rozgrywa się w przestrzeni trójwymiarowej - próżnia kosmiczna, latające góry, wysokie na kilometry drzewa, latanie na tych skrzydlatych stworach... Ten świat jest opowieścią rozgrywającą się w trzech wymiarach i zastosowanie technologii pozwala tę opowieść opowiedzieć.
W ostatecznym efekcie dostajemy świetnie napisaną, uniwersalną opowieść, zaprezentowaną w sposób, który pozwala na immersję nie osiągalną w żadne inny sposób. Po co? Ponieważ celem każdej opowieści jest przenieść odbiorcę w inną rzeczywistość. Książka osiąga to za pomocą "stawiania literek" (słowa Sapskowskiego), gra za pomocą odpowiednich mechanik, film - za pomocą obrazu. Dlatego wysuwanie argumentu, że forma w Avatarze jest nieważna w sytuacji, w której jest to główna materia medium, w którym powstał - jest niepoważna. Avatar przesuwa granice kina i opowiada świetną, prostą ale ważną historię. Czyli robi dokładnie to co winno robić kino rozrywkowe.
Tak więc na dwójkę zamierzam się wybrać i mam nadzieję, że utrzyma poziom jedynki co jednak we współczesnych czasach jest niestety rzadkością...
Cameron potrafi nakręcić dobrze oglądający się film i mimo bzdur logicznych, jedynkę też się przyjemnie oglądało. Dla sfery
wizualnej pewnie się wybiorę, nie jest to Vortex czy Lighthouse, ale i tak lepsze niż durnoty Marvela.
Od kiedy angielski jest językiem urzędowym na Pandorze?
Liczę na dubbing i wtedy język polski ma najwięcej sensu na takiej obcej planecie.
Eko Kaszana cos czuje sie szykuje :D
Chyba poraz zeby Jim przeszedl na emeryture.
Szykuje się miłe dla oka i proste, przyjemne w odbiorze filmidełko nie wymagające od oglądającego nic poza wtopieniem się w oglądany świat i zapomnieniem na te ponad 2h o szarej rzeczywistości. Tego właśnie oczekuję od filmów fantastycznych i cieszę się, że to dostanę, bo dobrej fantastyki ostatnio jakoś jak na lekarstwo. Pierwszą część oglądałem już wiele lat temu, ale nawet w pełnej, rozszerzonej wersji wnoszącej wiele scen, które rozwijały nieco inne sceny i wątki. Chętnie się wybiorę, ale po okresie świątecznym, tak, żeby dało się w spokoju obejrzeć, a nie w ścisku i tłoku. Nie rozumiem za to narzekaczy. Hejtu na ten tytuł jest w sieci mnóstwo. Jak mnie jakieś filmy nie interesują, to je omijam i nie raczę entuzjastów swoimi gorzkimi żalami, bo who cares. Na pewno nie ich. Ponad to zarzucanie filmowi fantasy braku logiki i zapierającej dech, intrygującej i pełnej plot-twistów fabuły jest co najmniej dziwne. W końcu to fantastyka i chodzi w niej o to, by się oderwać od rzeczywistości i tego, co logiczne i trudne. Ma być prosto, miło, ładnie i efektownie. I jest. Nie wypowiem się za wielu, ale ja jestem zadowolony i chętnie się odmóżdżę. Gust człowieka nie musi być jednorodny, a o jego wartości nie świadczą subiektywne gusta innych. Nie wszystko jest dla każdego, dlatego jak Ci się nie podoba - Twoja sprawa, ale nie psuj funu tym, którym się podoba. Proste jak budowa cepa.