https://www.youtube.com/watch?v=Ol3il2evrYE
okej, tak naprawde to nie Ciebie.
btw. nie oceniam samego artykulu ani filmiku, bo sprawa jest poza moim kregiem zainteresowan, ale to smutne jak bardzo Kopyra probuje wmowic swiatu, ze picie dwoch piwek dziennie jest super normalne i ze przeciez to nie wodka, wiec nie ma problemu.
Jako że ciężko mi się ogląda człowieka, który nie może się wysłowić, udało mi się wytrwać tylko do 4 minuty, więc prosiłbym zielele czy dobrze to rozumiem:
Czy on naprawdę próbuje racjonalizować picie alkoholu, i dyskredytuje wyniki raportu (swoją drogą bardzo dobrego), bo jest finansowany przez koncerny spirytusowe? Czyli wszystko co w nim zawarte, mimo że nie jest kłamstwem, nie jest warte uwagi bo hajs na niego dały koncerny alkoholowe - mimo iż raport promuje rezygnacje z alkoholu, a nie picie wódki?
Co do samego raportu, polecam. Sam się wzorowałem na nim kilkukrotnie w swoich materiałach. Uderza on mocno w nasze picie alkoholu, nie mówi samych banałów typu "alkohol zły, dzieci nie pijcie" tylko odwołuje się do norm społecznych i kulturowych.
Link do raportu:
https://jagiellonski.pl/news/854/polska_zalana_piwem_analiza_modelu_spozycia_alkoholu_w_polsce_raport_ij
skoro polecasz to przeczytam w drodze powrotnej do domu, ale Kopyra przedstawia to tak jakby CELEM (takiego slowa używa) tego raportu bylo powiedzenie nam, ze piwo jest be, wódka super. ja jednak mam duzy dystans do jego gadania, bo jest mocno odklejony, ale jestem w stanie uwierzyc, ze jego fani nie przeczytaja tego raportu i slepo uwierza w jego slowa.
a co do racjonalizacji picia alkoholu - nie do konca. on tylko, od zawsze, racjonalizuje picie piwa. mowi nawet o dwoch browarach każdego dnia, bo to przecież tylko piwo i nie bije po tym zony, wiec jest git.
Czyli typ manipuluje.
Raport poprawnie wskazuje na problemy obecnego marketingu grup piwowarskich - czyli alkoholu jako przyjemności pasującej do każdej sytuacji. Od połowy raport w ogóle przestaje traktować o piwie i zaczyna traktować ogólnie o alkoholu.
Uderza mocno w grupę Żywiec, który wpakował miliony w marketing.
Uderza w rząd polski, który nie walczy z problemem alkoholowym.
Uderza w alkohol ogółem, nie piwa, prawidłowo nagłaśniając problemy z uzależnieniem zarówno fizycznym, jak i psychicznym.
a co do racjonalizacji picia alkoholu - nie do konca. on tylko, od zawsze, racjonalizuje picie piwa. mowi nawet o dwoch browarach każdego dnia, bo to przecież tylko piwo i nie bije po tym zony, wiec jest git.
I pewnie dlatego go tak ubódł ten raport - bo, zgodnie z prawdą, nazywa go alkoholikiem.
który wskazuje :
Według danych PARPA konsumpcja piwa spada od momentu osiągnięcia swojego najwyższego wyniku w 2018 roku (100,5 l). W 2019 roku spożycie wyniosło 97,1 l per capita, a w ubiegłym roku zaledwie 93,6 l. Piwo traci rynek już trzeci rok z rzędu.
A obecne lata będą ciężkie dla przemysłu piwowarskiego. Pomijamy ze zmieniła się struktura wypitego piwa ( i jedyne co notuje wzrost to piwa 0%) i nawet w mniejszych sklepach kupisz piwa craftowe lub przynajmniej crafto-podobne co kilka lat temu było sporym problemem. Bo obecne sporo będą zabawy z racji podwyżki prądu, surowców czy nawet gazu (dlatego przestano np produkować Picolo) - wiec nadrabiają agresywną reklamą. Czy agresywna reklama jest zła? Kwestia sporna
Do tego "dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie. – Najbardziej tracą piwa alkoholowe i mocne lagery, a jedynym segmentem piwa w Polsce, który odnotowuje pozytywną dynamikę, jest segment piw bezalkoholowych. Czyli, reasumując, Polacy piją coraz mniej piw alkoholowych, a rośnie segment piw bezalkoholowych"
Za to GUS podaje ze wzrasta spożycie mocnych alkoholi mocnych
"Mocne alkohole są w natarciu. Spożycie wyrobów spirytusowych wzrosło z 3,3 do 3,7 litra, a ilość wypijanego przez Polaków piwa się zmniejszyła" (2019 rok)
Do 2018 roku Polacy byli nisko notowani wręcz nisko w raportach Europejskich - gdzie nam było z spożyciem na poziomie 8 litrów do takich europejskich tuzów spożycia jak choćby Francja (12 litrów na statystycznego obywatela kraju), Austria (12,2 litra) i Estonia (12,3 litra).
Problemem ze wzrost spożycia od 2019 w większości krajów Europy - w samym 2019 zanotowano wzrost np. Finowie, u których odnotowano wzrost spożycia alkoholu z 8,9 do 9,8 litrów, jak również Norwegowie (wzrost z 4,7 do 6,4 l), obywatele Islandii (z 4,7 do 6,3 l) oraz Szwedzi (wzrost z 6,3 do 7,3 l). Więc to nie są raczej przyczyny regionalne (dołóż do tego kryzys czy covida)
A spożycie piwa zamiast wódki to dobry objaw. Serio wole spotykać gościa po 2 piwach niż gościa który łyknął pół litra czy literek wódki bo weekend.
Plus dane rozmijają się zarówno w badaniach PARPA jak i twojego raportu o kilka % . A bardziej jednak "ufam" PARPA - a przypomnę że to oni chcieli likwidacji większości sklepów z alkoholem
Cyz agresywna reklama jest zła? Kwestia sporna
Debatowałbym - z mojego punktu widzenia, agresywne reklamy jakichkolwiek używek są złe.
Odnosząc się do reszty:
To nie jest mniejsze czy większe zło. Jednym z problemów w Polsce jest właśnie podejście, że lepiej jest walnąć codziennie piwko niż w weekend wódkę. Jako społeczeństwo nie powinniśmy rozróżniać na mniejszy czy większy alkoholizm, lecz walczyć z każdym rodzajem uzależnienia. Piwa bezalkoholowe to także fajny zabieg - o którym już wiadomo, że przyczynia się zarówno do ograniczania alkoholu u starszych osób, jak i szybciej oswaja młode osoby z alkoholem.
A spożycie piwa zamiast wódki to dobry objaw.
Także bym debatował - dobrym objawem jest zaniechanie alkoholu, a nie zamiana go z wódki na piwo.
Nie chce tutaj być także źle zrozumiany - nie uważam, że alkohol to zło absolutne i musi być zakazane. Ale, jak każda używka, powoduje uzależnienie. A łatwo w nie Polacy wpadają właśnie poprzez myślenie, że piwo jest lepsze od wódki, a to właśnie koncerny piwowarskie starają się przepchnąć.
A piwo bezalkoholowe - jest pro zdrowotne i zaczyna się pojawiać nawet w sporcie bo działa choćby przeciwzapalnie na mięśnie.
A kto mówi codziennie? Ale kogo wolałbyś spotkać pod blokiem gościa co dwa-trzy razy w tygodniu łyknie po 2 piwka np do pizzy czy gościa który obalił flachę (aż się prosi o na hejnał)?
Trzeba w polakach wyrobić kulturę picia - ale nie tylko w polakach zobacz sobie np angielskich turystów
I Kopyra w jednym ma rację - jakikolwiek raport sponsorowany przez jedną z stron jest wątpliwy. Tak samo było choćby było z raportami dotyczącymi cukru i słodyczy..
A kto mówi codziennie? Ale kogo wolałbyś spotkać pod blokiem gościa co dwa-trzy razy w tygodniu łyknie po 2 piwka np do pizzy czy gościa który obalił flachę (aż się prosi o na hejnał)?
Wolałbyś mieć nóż na stole czy wbity w plecy? Raz jeszcze, używki są dla ludzi. Regularne picie jest problemem. Nie ważne czy piwa, czy wódki. Nie dzielę alkoholu na lepszy i gorszy. Twój przykład jest niewłaściwy - bo nie mam nic do picia alkoholu. Nie mam nic do osób pijących okazyjnie alkohol.
A wino? Jak to jest z tym winem na południu (Francja, Hiszpania, Portugalia, Włochy)?
Bez znaczenia, bo pojedyncze dawki (jeden-dwa kieliszki) są mniejsze niż jedno-dwa piwa?
Inne kraje to nie moja działka - nigdy nie zgłębiałem społecznego i kulturalnego problemu spożywania alkoholu innych krajów niż Polski. Ale osobiście nie ma dla mnie znaczenia. Alkohol w każdej postaci, regularnie przyjmowany, jest sygnałem uzależnienia.
Wino to ciekawy temat w Polsce - bo dotyka częściej sfer wyższych, i częściej kobiet, właśnie z powodu stereotypów "we Francji/Włoszech zawsze do obiadu". Jest związany z kompleksami Polaków - że jak robią na zachodzie, to wiadomo że lepsze, zdrowsze.
I dawki tak naprawdę nie mają aż takiego znaczenia. Jeżeli ktoś pije kieliszek dziennie, ktoś 2 piwa, a ktoś flaszkę - to wszyscy są alkoholikami, nie ma alkoholików większych, średnich i mniejszych.
I raz jeszcze muszę podkreślić, wszystko jest dla ludzi - ale jeżeli ktoś nie widzi problemu w codziennym spożywaniu alkoholu, to niestety może (słowo klucz) mieć problem.
EDIT: Żeby była jasność, ostatnie zdanie nie odnosi się do Ciebie, Herr Pietrus, ale do winkowania we Francji/Włoszech - przyzwolenie społeczne do częstego alkoholu nie wpływają pozytywnie w żaden sposób na wpadnięcie w łapy alkoholizmu.
A to nie jest tak, ze piwo to nie alkohol? Jak zostało przyjęte w środowisku koneserów?
Piwo to napój alkoholowy, zgodnie zarówno z definicją prawną Polski jak i Unii Europejskiej.
Środowisko koneserów nie powinno nikogo obchodzić w tym zakresie - to tak jakby pytać się rozwiązłych ludzi czy (cytując klasyka) gała to seks.
Po co takich zjebów w ogóle rozpowszechniać, paradoksalnie i tutaj się ktoś znajdzie, kto to zracjonalizuje. Reklamowanie typa, którego jedynym "atutem" jest kontrowersyjność. On uważa inaczej, to znaczy, że to prawda. XD Mam tylko nadzieję, że nikt w bezprawniku się do tego nie odniesie i to będzie najlepszy możliwy sposób zgarowania go, jaki tylko istnieje.
Tylko Kopyra juz jest dosyc rozpoznawalny w internetowych spolecznosciach piwa kraftowego, swoja droga widac w komentarzach na youtubie racjonalizacje widzow ale coz, echo chamber dotyczy sie kazdej spolecznosci.
Jeszcze nie przesluchalem ale czy Kopyra nie jest przypadkiem alkoholikiem? Sam byl tak na livestreamach zachlany, ze bełkotał, odpuscil czy ograniczyl picie piwa, chyba nawet chcial pojsc z swoja osoba w internecie w zupelnie inna strone, jakies bieganie czy bardziej ogolne tematy od piwa?
tak bylo.
trzy lata temu.
potem jednak wracał kilkukrotnie - cały czas powtarza, ze degustacje piwa nie sa problemem (nawet dwoch dziennie) i problemem sa tylko imprezy, bo tam sie nawalal do nieprzytomnosci. tylko, ze teraz to juz nawet do festiwali wrocil...
ma tez drugi kanal - skupiony wlasnie na motywacji, bieganiu, etc. ale chyba nikt tego nie oglada, tam zreszta jeszcze bardziej pokazuje, ze jego ego jest kosmiczne, a on odklejony.
ze degustacje piwa nie sa problemem (nawet dwoch dziennie)
ale to smutne jak bardzo Kopyra probuje wmowic swiatu, ze picie dwoch piwek dziennie jest super normalne i ze przeciez to nie wodka
No nie bardzo. Z tego co rozumiem to teza jest taka że picie 2 piw dziennie to nie to samo co grzmotnięcie flachy wódy w sobotę. I ja się zgadzam. Tomek nie twierdzi że dwa piwa dziennie to coś normalnego, twierdzi że stronienie od alkoholu cały tydzień żeby się upodlić jak śmieć w weekend wódą jest jeszcze gorsze... i ma rację.
No i umówmy się, raport który był cytowany w artykule i filmie Kopyra został przygotowany na zlecenie firm zajmujących się przemysłem spirytusowym, ja bym się zastanowił nad jego bezstronnością ;).
nawiazuje tez do jego filmu, w ktorym mowil, ze konczy kariere na youtube i tam stwierdzil, ze dla niego problemem nie sa "recenzje" piwa, bo podczas nich sie nie upadla/upodla (ale to, ze pije kilka piw dziennie to juz nie problem), tylko festiwale, bo tam jest prawie nieprzytomny.
z tego co mowil tam, i co mowi tutaj, wylania sie wlasnie taki obraz - osoby przeklamujacej rzeczywistosc, ktora wmawia sobie, ze wszystko jest git, bo przeciez nie bije zony i nie rozpoczyna bojek, wykazujac sie przy tym zupelnym niezrozumieniem tematu alkoholizmu.
bo w jego wizji alkoholik to tylko ta osoba, ktora kazdy dzien konczy nieprzytomna albo rozpoczyna klotnie.
EDIT: we wspomnianym wideo mowil tez cos w stylu "nie jestem alkoholikiem, bo nie pije wodki". to oczywiscie parafraza, ogladalem to dawno, ale znaczenie bylo dokladnie takie.
No ale to sobie teraz dopowiadasz czy go cytujesz, bo widze, ze raczej pierwsza kwestia? Najpierw moze zapoznaj sie aki Kopyra ma, mial kontakt z alkoholem nie tylko jako osoba ktora siedzi w piwie kraftowym ale konsument, bo teraz twoj komentarz to cos w stylu "pije piwko codziennie po pracy zamiast kawy wieczorem, jakbym chcial to bym nie pil, przeciez nie jestem alkoholikiem", a juz w ogole odnoszac sie do Kopyra jako osoby to jakis absurd.
Z tego co rozumiem to teza jest taka że picie 2 piw dziennie to nie to samo co grzmotnięcie flachy wódy w sobotę. I ja się zgadzam.
Ja bym postawił tutaj znak równości. Rozróżnianie jakie picie jest lepsze jest właśnie problemem społecznym, o którym raport - z którego Kopyra drwi - traktuje. Alkoholizm nie dzieli się na lepszy czy gorszy.
I raz jeszcze, raport zawzięcie atakuje alkohol ogółem, nie mówi tylko o problemie z piwem w Polsce.
Nie będę się wypowiadał na temat filmów których nie widziałem, odnoszę się wyłącznie do tego. Wiem kto to jest Kopyra ale nie oglądam więc ciężko mi się odnieść.
Natomiast naprawdę ciężko mi znaleźć negatywne aspekty w raporcie który mówi że spożycie alkoholu w Polsce spada a jeśli już coś pijemy to raczej piwo niż alkohole ciężkie.
Polska nie jest krajem w którym króluje whisky sączona w tempie 2 lampek na imprezę, u nas się ładuje wódę, zazwyczaj do nieciekawego końca o czym świadczy większość polskich wesel.
Zgadzam się też że dwa piwa dziennie, codziennie mogą być oznaką alkoholizmu i nie twierdzę że to nie problem. Zdecydowanie większym problemem są jednak ludzie którzy potrafią się powstrzymać od picia gdy pracują a każdy wolny dzień to walenie do odciny. U nas to jednak dość popularny model picia.
Ja bym postawił tutaj znak równości. Rozróżnianie jakie picie jest lepsze jest właśnie problemem społecznym, o którym raport - z którego Kopyra drwi - traktuje.
Raport przypomnę sponsorowany przez przemysł spirytusowy.
Alkoholizm nie dzieli się na lepszy czy gorszy.
Zdecydowanie nie można go stopniować na dobry i zły, ale można na zły, gorszy i najgorszy.
Picie dwóch piw codziennie jest złe, chlanie do upadłego w każdej wolnej chwili jest gorsze a łojenie codziennie i wszczynanie domowych awantur połączone z krzywdzeniem żony i dzieci jest najgorsze. Tak, można to stopniować, to nie są równoznaczne sytuacje.
No i najważniejsze, nie każdy pijący alkohol jest alkoholikiem.
alkoholizm to alkoholizm i kazdy jego rodzaj jest takim samym problemem i jest tak samo szkodliwy - dla zdrowia alkoholika, dla jego rodziny i dla spoleczenstwa.
z doswiadczenia moge Ci powiedziec, ze zycie z osoba, ktora w dzien pracujacy otwiera sobie piwko zanim w ogole zdejmie buty po powrocie, a w dzien wolny zaczyna przed sniadaniem jest tak samo niszczace jak zycie z osoba, ktora upodli sie wodka i idzie spac.
Raport przypomnę sponsorowany przez przemysł spirytusowy.
Może nawet być sponsorowany przez federację rosyjską - nie zmienia to faktu, że oparty jest na źródłach naukowych i porusza ważny, często pomijalny, problem przyzwolenia picia alkoholu.
Zdecydowanie nie można go stopniować na dobry i zły, ale można na zły, gorszy i najgorszy.
Tutaj się nie zgadzam. To stopniowanie także jest problemem, wpędzającym ludzi w alkoholizm - bo mogę przestać pić w każdej chwili, a bo pije tylko piwo dziennie a mógłbym flaszkę wódki, a bo inni piją więcej.
No i najważniejsze, nie każdy pijący alkohol jest alkoholikiem.
I tu się absolutnie zgadzam - używki są dla ludzi, tylko powinno znać się ich ryzyko.
Może nawet być sponsorowany przez federację rosyjską - nie zmienia to faktu, że oparty jest na źródłach naukowych i porusza ważny, często pomijalny, problem przyzwolenia picia alkoholu.
Z raportami sponsorowanymi przez zainteresowane strony zawsze jest tak że są interpretowane na korzyść płacącego. Dlatego w sondażach wyborczych na TVP zawsze wygrywa PiS a na TVN PO, nawet jeśli są wypuszczone dokładnie w tym samym czasie. Dlatego też raport sponsorowany przez przemysł spirytusowy mówi "spożycie alkoholu w Polsce spada więc nie patrzcie na nas, u nas wszystko super, patrzcie tam na tych od piwa, tam się szatan kryje", stąd też tytuł raportu Polska zalana piwem.
To stopniowanie także jest problemem, wpędzającym ludzi w alkoholizm - bo mogę przestać pić w każdej chwili, a bo pije tylko piwo dziennie a mógłbym flaszkę wódki, a bo inni piją więcej.
A gdzie ja coś takiego napisałem? Piszesz tutaj jakieś rzeczy które kompletnie nie wynikają z moich postów. Pisałem wyraźnie o trzech zupełnie innych poziomach szkodliwości społecznej i są one obiektywnie skrajnie różne od siebie, nie ma pola do tego żeby je porównywać. Co oczywiście nie jest w kontrze do stwierdzenia że wszystkie mogą świadczyć o alkoholizmie. Bo jak najbardziej mogą.
Raport nie gloryfikuje wódki. Nie zaleca zamianę piwa na wódkę, wino, whisky.
Czy raport atakuje kulturę picia? Jak najbardziej.
Czy przemysł spirytusowy na tym zyska? Możliwe. Nie ma w nim miejsca na promowanie wódki, jest ogólne zniechęcanie do picia alkoholu, w dowolnej postaci. Porusza temat tego, jak tanie piwo bywa i akcyzy. Ale osoby czytające raporty tego pokroju, raczej nie zdecydują że czas zamienić piwo na wódkę.
Drugim dnem jest oczywiście chęć koncernów na większą cenę piwa - bo wtedy ludzie zamiast kupować drogie piwo może zdecydują się na ich wódkę.
A gdzie ja coś takiego napisałem? Piszesz tutaj jakieś rzeczy które kompletnie nie wynikają z moich postów. Pisałem wyraźnie o trzech zupełnie innych poziomach szkodliwości społecznej i są one obiektywnie skrajnie różne od siebie, nie ma pola do tego żeby je porównywać. Co oczywiście nie jest w kontrze do stwierdzenia że wszystkie mogą świadczyć o alkoholizmie. Bo jak najbardziej mogą.
Odnosiłem się do innego problemu - społeczny obraz alkoholika często nie dotyczy. Masz rację z tym stopniowaniem "społecznym", ale osoby w pierwszych stadiach alkoholizmu wiedzą, że coś jest nie tak, ale właśnie racjonalizują swój stan dokładnie twoim przykładem - "jest ze mną źle, ale nie aż tak źle", "jescze się nie stoczyłem", "przynajmniej żony nie biję".
Masz rację z tym stopniowaniem "społecznym", ale osoby w pierwszych stadiach alkoholizmu wiedzą, że coś jest nie tak, ale właśnie racjonalizują swój stan dokładnie twoim przykładem - "jest ze mną źle, ale nie aż tak źle", "jescze się nie stoczyłem", "przynajmniej żony nie biję".
Oczywiście, dlatego pisałem o obiektywnie mniejszej szkodliwości społecznej abstrahując od tego aspektu, bo jeśli ktoś się nie zachlewa na umór i nie bije żony to on faktycznie tego nie robi i jest to obiektywnie lepsze niż zachlewanie się na umór i bicie żony.
Natomiast usprawiedliwianie i bagatelizowanie o którym piszesz jest charakterystyczne dla choroby alkoholowej w każdym stadium. Gwarantuje Ci że ten który chla do upadłego i bije rodzinę też znajduje sobie świetne usprawiedliwienie dla kolejnego kielicha.
Nie wiem kto to Kopyra. Jestem abstynentem. Ale bezprawnik to żałosne clickbaitowe łajno, więc nie dziwota, że łatwo to zmasakrować w sieci.
cały czas powtarza, ze degustacje piwa nie sa problemem
W sumie wygodny sposób na wmówienie sobie że nie ma się problemu z alkoholem.
Dla mnie tez codzienna "degustacja" alkoholu, szczegolnie wlasnie piwka, wczesniej nie byla problemem no ale ja nie wmawialem innym, ze to dobrze, tylko ogarnalem pizde i zaczalem nad soba ostro pracowac
A Kopyra jest wlasnie takim typem, ktory nie tylko innym, ale przedewszystkim sobie musi ciagle przypominac, ze nie ma z tym problemu, podczas gdy jest wje... po same uszy. Standardowe zachowanie u alkoholikow, jak zreszta wiekszosci uzaleznionych od czegos grup, to wlasnie wypieranie sie tego uzaleznienia
Kiedys nawet cos tam u niego ogladalem, teraz omijam szerokim lukiem
Ostatnio wlaczylem z ciekawosci tylko odcinek z tannenzapfle, ktory mi podeslales
Prawda IMHO, jak to często bywa, leży po śrdoku.
Intencje powstania raportu nie były IMHO czyste, chodziło o akcyzę i ból dupy producentów wódki, którym w tamtym okresie spadała sprzedaż (teraz chyba tendencje się odwróciły, a małpki schodzą niczym FIFA w pre-orderach).
Bzdurnych było tam również wiele stwierdzeń, np. o lżejszym traktowaniu piwa (tak, to oczywiste, i tak samo traktujemy wino, włoskie aperitify itp.).
Z drugiej strony oczywiście skandaliczna jest sugestia, że nagminne "piwkowanie" NIGDY nie stanowi problemu. No ale! - nagminne "winkowanie" Włochów czy Francuzów stawiamy za wzór.
Oczywiście - tutaj cukry i wywalony bęben z piwa po 1,80 zł, tam zdrowe garbniki i inne cuda działające dobrze na serce, ale w nałóg w teorii można wpaść tak samo od picia zacnego wytrawnego cabernet jak i Harnasia...
Trudno zatem wyśmiewać raport w całości - bo jeśli np. średnie spożycie spadał nieznacznie, za to znacznie rósł udział piwa - to znaczy, że średnio ludzie sięgali po alkohol częściej. I nie było to, jak już wspomniałem, wino dla zdrowotności, ale piwo dla uzyskania sylwetki Gęstochowy.
Do tego, dbając o swoją dupę, "przemysł spirytusowy" ma rację, że piwo tańsze od butelki wody jest trochę nie halo.
Ale przecież autor filmiku wspomina i o tym.
Jednocześnie jest jednak w artykule/raporcie zawarta cała masa dziwacznych stwierdzeń choćby o piwie bezalkoholowym i sporo karkołomnych tez mających wybielić wódkę.
Oczywiście masowe rozpijanie się piwem też nie jest OK, był chyba tym inny raport (edit:) PARPA, sprzed roku czy dwóch - gdzie piętnowano m.in. skandalicznie niskie ceny piwa.
Ale filmu naprawdę bym nie demonizował, nawet jeśli autorem jest jakiś prawak (co zakładam, biorąc pod uwagę poglądy zielele, aczkolwiek nie znam gościa) ;).
Nie we wszystkim ma rację i być może jest piwnym alkoholikiem, czego nie pochwalam, ale wydaje mi się, że ten tytuł "Polska zalana piwem" kojarzę - pewnie czytałem jakieś streszczenia na Onecie albo innym WP - i wydaje mi się - o ile to nie efekt Mandeli - że też dziwiła mnie część tez w nim zawartych.
ha! tu Cie mam - Kopyra to lewak, ale nie obchodza mnie jego poglądy polityczne.
jak zaznaczylem w pierwszym poscie, nie komentuje ani raportu, ani filmiku, bo sie tym nie interesuje - nie znam danych na temat spozycia, obecnych trendow, stanowiska psychiatrów, psychologow, itd.
jedyne do czego sie odniosłem to ciągłe bagatelizowanie problemu piwkowania przez Kopyre, bo akurat z alkoholikami styczność w zyciu mialem i takie zachowanie mnie triggeruje.
No więc co do piwkowania pewnie moglibyśmy się zgodzić... chociaż IMHO to śliski temat - patrz winkowanie włochów i franzuców. Ktoś ma mówi o alkoholizmie, bo "kieliszek do obiadu"? Może jedno piwo, a nie dwa, ale...
Sam nie cierpię piwa, ani wytrawnego wina, wszystko to gorzkie itp.
Do tego piwo zdecydowanie nie kojarzy mi się z eleganckim piciem i ponieważ sam go nie znoszę, to nie zaprzeczam , moja pierwsza reakcja na piwkowanie to skrajna niechęć... jednak czy to zawsze MUSI oznaczać nałóg? Nie wiem.
Moja matka często wspominała przy okazji takich dyskusji męża pewnej znajomej, starszego pana, który praktycznie codziennie lubił sobie pierd.... kieliszeczek czystej do obiadu "dla zdrowotności". :) Alkoholik? No nie, nigdy nie spotkałbyś go pijanego, żony też nie bił. :)
Czasem ciężko oceniać pewne zjawiska, bo kiepsko się rozciągają na ogół.
Niestety, pić trzeba umić...
BTW - z drugiej strony": mam w bloku somsiada typowego piwnego alkoholika no i... to jest dramat. :)
Teraz doczytałem, że Kopyra ponoć podobny?... No ale racji co do nietrafionych tez w raporcie to IMHO nie zmienia.
Chociaż skoro to piwny lobbysta to... miałem rację, prawda leży po środku.
zgadzam sie z Toba na temat wina u Francuzow i Wlochow - dziwi mnie to jak Francuzi mi opowiadaja, ze u nich normalne jest w trakcie lunchu w pracy wypicie lampki wina.
ciekawy jestem jak to u nich wygląda od srodka i czy prowadza podobne dyskusje o alkoholizmie na jeux-online.fr jak my tutaj.
Bezprawnik jest relatywnie dużym serwisem, co kilka dni ktoś go "masakruje" lub przynajmniej myśli, że masakruje. A czasem też po prostu masakruje, bo mamy 15 autorów i ani ja, ani nikt inny nie ma monopolu na nieomylność i rację, choć nie wiem czy akurat tak jest w tym wypadku. Ja się do tego filmu odniosłem pod tekstem Rafała, w sumie nie wiem czy powinienem, bo ciężko się ten film oglądało i czy to wymagało aż takiej reakcji, ale skoro temat jest poruszany nawet na GOL-u ;) https://bezprawnik.pl/polacy-pija/
Moim zdaniem obaj panowie wyrazili swoje opinie i nie chce mi się z nimi jakoś przesadnie polemizować, bo nie mam ugruntowanej wiedzy i przemyśleń w temacie, po prostu dziwi mnie kwestionowanie z góry raportu, bo powstał na czyjeś zlecenie. My takich raportów omawiamy pewnie rocznie ze 100 i zwykle ktoś za ich powstanie płaci, bo nikt w tym kraju nie będzie miesiącami robił badań za darmo. Może tak nie powinno być, ale tak jest.
Trochę w tej branży (nie alkoholowej, medialnej) siedzę i z doświadczenia wiem, że prawdziwym problemem są raporty, które powstają na czyjeś zlecenie, ale w taki sposób, że się z tym ukrywają. A tu, wiadomo, ktoś ma korzystne dla siebie dane, to chce eksponować, ale to jeszcze nie zbrodnia. Tomasz Kopyra jako znany przedstawiciel środowiska piwnego... no ja też nie wiem czy to jest obiektywny głos w dyskusji.
Film się ciężko ogląda i nie śledzę tego kanału, nie wpadłbym też chyba nigdy na to, żeby własny materiał zatytułować słowami "właśnie kogoś masakruję", ale z tego co widzę to kanał prowadzony jest w kategorii daily vlogów i to siłą rzeczy wymusza szukanie taniej sensacji.
A w temacie alkoholizmu, to ja szczęśliwie nigdy nie miałem alkoholizmu w bliskiej rodzinie, ale generalnie w otoczeniu, w którym się zetknąłem bardziej problematyczny jest chyba właśnie ten piwkowy.
Przede wszystkim dlatego, że trudno go w ogóle nazwać alkoholizmem. O ile żeby powiedzieć o kimś, że jest uzależniony od papierosów wystarczy, że pali codziennie pół paczki, tak jak ktoś codziennie lub prawie codziennie wali 2 piwa do telewizora, to nie jest uzależnienie, to jest "norma".
Moim zdaniem to nie jest norma i piwkowi alkoholicy to też są alkoholicy, może tylko mają swojego mrocznego pasażera pod większą kontrolą, pytanie jak długo.
Patrzę też zresztą nie niektórych swoich kolegów ze studiów i sam nie wiem czy nie są alkoholikami (chyba powoli przyzwyczajam się do tej świadomości). Wszyscy zaczynaliśmy tak samo - alkohol kilkanaście razy w miesiącu, no bo na studiach się przecież imprezuje, ale studia się już dawno skończyły, potem niby były aplikacje (takie przedłużenie studiów), ale trzydziestka stuknęła, a wielu dalej żyje w tym etosie nawalenia się co najmniej przez 3 dni weekendu, a najlepiej jeszcze częściej. Ja sam pije alkohol 2-3 razy w roku przy spotkaniach z nimi i jakoś tak chyba nie umiem się pogodzić z tym, że część moich kumpli lubi go za bardzo. W sensie - to już dawno przestało być fajne, z boku jest trochę żenujące (choć to odnoszący sukcesy ludzie, którzy po alkoholu imprezują w drogich klubach i wyrywają ładne dziewczyny).
Mamy w Polsce duży problem alkoholowy, przyjęło się uważać, że alkoholik to zarzygany żul lub facet co bije żonę, ale to chyba zbyt łagodne podejście do problemu. Wielu Polaków chleje, chleje i to w tych wyższych sferach tak samo, jak w patologii.
Mamy w Polsce duży problem alkoholowy, przyjęło się uważać, że alkoholik to zarzygany żul lub facet co bije żonę, ale to chyba zbyt łagodne podejście do problemu. Wielu Polaków chleje, chleje i to w tych wyższych sferach tak samo, jak w patologii.
To niestety prawda. Trochę to smutne, że większość spotkań czy to ze znajomymi, czy z rodziną musi być odpowiednio zakrapiana.
Generalnie picie alkoholu (a browarów w szczególności) to porażka i im więcej ludzi świadomie z tego rezygnuje, tym lepiej.
Tekst jest cytatem:
Oto najważniejsze sygnały alarmowe HFA (High Functioning Alcoholics):
Zaprzeczanie – dużo, często i regularnie pije, ale nie jest przecież stereotypowym pijakiem z marginesu, więc powtarza, że problem go nie dotyczy, w rozmowach bagatelizuje sprawę, unika rozmów na temat częstego picia alkoholu.
Wiele twarzy – w pracy jest pełen wigoru, pomysłów, inwencji. Po pracy nie daje sobie rady z wolnym czasem, życiem rodzinnym. Gdy wieczorem się nie napije świat jest szary i nudny. Po alkoholu jest znów atrakcyjnym rozmówcą i pełnym życia kompanem. Wstydzi się tego, w jakiej sytuacji się znalazł, ma poczucie winy, ale na zewnątrz stwarza pozory osoby zdrowej i szczęśliwej. Do domu wraca niechętnie. Partner, współmałżonek i dzieci raczej przeszkadzają, więc dzień kończą „na mieście” na wymyślonych spotkaniach służbowych, albo na kolacjach, które zawsze są okazją do picia. Na koniec może zdarzy się przypadkowy seks. Często urwany film z powrotu do domu. Pod wpływem alkoholu może zachowywać się w ryzykowny sposób, robiąc rzeczy, na które nigdy nie zdecydowałby się na trzeźwo.
Picie kontrolowane – aby udowodnić innym i sobie, że nie ma problemu z alkoholem, jest w stanie nie pić kilka miesięcy. Jednak czy zdrowi ludzie muszą sobie to udowadniać?
Praca jako wartość nadrzędna – to główne oparcie dla alkoholika. Pracę straci na końcu. Dla picia może stracić przyjaciół, rodzinę, zainteresowania, w zasadzie wszystko oprócz pracy, bo ona jako jedyna daje mu poczucie stabilizacji. Zawsze może powiedzieć innym: „pracuję, zarabiam, więc nie mam żadnego problemu”. Najchętniej zostałby w domu. Jednak w pracy będzie dokładny, obowiązkowy, na biurku porządek, sprawy dopięte przed terminem. Nikt przecież nie może zauważyć, że coś jest nie tak.
Otaczanie się osobami pijącymi – chodzi do miejsc, w których się pije, jego najbliższymi znajomymi są osoby pijące, imprezujące, często wybiera partnerki/partnerów, którzy też piją. Żyjąc w tak stworzonym przez siebie środowisku łatwo powiedzieć: "przecież wszyscy dokoła piją lub biorą. To normalne w moim środowisku, więc dlaczego ja miałbym być inny". HFA kupuje zazwyczaj piwo, dobre wino lub whisky. Rzadko czystą wódkę. Ta kojarzy mu się z pijakami w bramie lub zamierzchłym czasem PRL. Pije dużo - bo dzień był trudny, bo musi się odstresować, bo: "współpracownicy to idioci", bo go nie doceniają, bo powinien więcej zarabiać, bo na koniec dnia należy mu się nagroda.